czwartek, 26 marca 2020

Codziennik - a życie sobie płynie


Nie będę Wam pisała o  zarzundzających i panice  w  szeregach bo to macie naocznie  i nausznie sączone cały czas, że tak określę, do  zarzygania.  Oczywizda wszystko jest  sprzeczne ze wszystkim, także Monty Python  na całego przez 24 godziny na dobę. Dziś  napiszę o  codniu  moim powszednim  ( tautologia? ). Powszedni  dzionek  zaczyna  się od  odpierania  ataków o  czwartej nad  ranem. Potem jest karmienie  stada ( z  wybrzydzaniem  jeżeli to jest nie to  co  one uznają za jedynie  słuszne  jedzenie  - madki nie  stać na surową wołowinę non stop   a poza tym trza jeść i inne rzeczy  ). Usiłuję jeszcze  trochę  dospać, z  różnym  skutkiem. Potem jest pilnowanie   Małgosi która  niby  wychodzi na podwórko  ale  w kieszeni kurteczki ma  siatkę na  zakupy i porponę. Musiałam nakłamać że staruszki będą zgarniane przez policję ale Małgosia  nie jest niekumata, więc na  długo  to  nie pomoże. Walić koronawirusa, grypa, inne świństwa, przymrozki, jej  skaczące  ciśnienie (  wczoraj  cholernie  wysokie ), zawroty głowy w związku z  tymi  skokami  ciśnienia i wiek - no to  nie jest odpowiednia składanka na to żeby  robić zakupy. Oczywiście  Małgoś  była  cinżko zapultana bo ona  samodzielna i  tak  dalej a ja  tutaj  niemal jak  ten  Rejtan u  Matejki,  rozłożona  na  furtce ( to już  tradycja jeśli  chodzi o powstrzymywanie  Małgoś -  Sąsiadki przed akcyjnością ). Nasza sąsiadka pracująca w  sklepie, kiedy  zoczyła  to  przedstawienie,  usiłowała  Małgoś  przekonać do  tego żeby na podwórku  została,  ona przeca  codziennie przyniesie jej  do  domu  zakupy.  Musiałam zapultaną uspokajać, sąsiadce zaś uświadomić że Małgoś jest obkupiona po tzw.  domykalność  szafek  kuchennych.  Dodatkowo  Małgoś cała  w pretensjach - "Teraz  to  tylko  dwie osoby w  sklepie i kogo  tu  spotkać?!", "Jak metr odległości  zachować jak  ja  nie  słyszę?!". Taa... Małgoś pacynki w telewizji nie bawią  bo monotematycznie gadajo o koronawirusie ( "Zaraz będę miała tę  depresję!" ) i czuje  się  w  związku  z  tym  mocno  nie  halo mając  za  towarzystwo  tylko koty i mła ( przy czym  pada "Dobrze że  są  koty bo  ty tylko  byś mi  wszystkiego  zakazywała!" ).  Rozważam  zastosowanie  kleju  butapren  do powstrzymania ekscesów a dla się strzelenie kielicha na uspokojenie.

Jak już przebrnę przez poranny  teatrzyk ( Małgoś  próbuje  przemknąć się do sklepu z pełną determinacji  regularnością )  to  nabijam rachunek  telefoniczny albo inni go sobie nabijają  dzwoniąc do mnie. Tatuś, Cio  Mary, Mamelon,   siostrzane  duo, Pan  Dzidziu, czasem inne  znajomki.  No i  nagle mła  sobie uświadamia -  cholera, prawie południe! Wpadam  do  Małgoś  a  tam obiad już "w  połowie", więc  szybko  dołączam  do   wykonawstwa ( no  chyba  że jest  jakaś  prościzna typu  zalewajka, dzień  z odpowiednim  ciśnieniem  i mogę pozwolić  na  to żeby  Małgoś  samodzielnie przy  garach  stała ). W porze obiadowej  gromki  wspólny miauk, nasze koty  + towarzystwo  z fabryki i Epuzer drą sznupy o  żarło.  Jak  to  mawia  Ciotka  Elka, która w  ramach kwarantanny  schodzi  tylko raz na  dzień  do  mła, bar  szybkiej obsługi działa.  Później  mła  snuje plany jak  to  się za sprzątanie  weźmie, okna pomyje itd.  i  zazwyczaj na  tych planach  sprzątanie  się kończy bo  już jest czas ludzkiego  obiadu i poobiedniego  deserku przy którym muszę  być  nadzwyczaj  czujna.  Małgoś ma  gdzieś  zasady piramidy żywieniowej, widzi  słodkie i  wszelkie  mundruści, Panie  tego, nie obowiązują.

Oczywiście   po akcji deserowej  wysłuchuję że  jestem paskudniejsza  niż  nasz  premier   który  zakazał  staruszkom wypraw  do sklepu i zniszczył ich życie towarzyskie.  Potem   mła  robi  swoje papierki  ( papierologia musi  być  zrobiona i  nie ma  że  nie ma ).  Po papierkach nagle okazuje  się  że  robi  się cóś  ciemnawo,  że na  parapecie kłębią  się  kocie  ciała  i   słychać odgłosy  zupełnie  nieprzypominające upojnych  dźwięków  gitar. Taa... mła  wydawa kolejny   posiłek i  sprawdza co  robi  Małgoś. Na szczęście  wieczorem  Małgosi  nigdzie  nie  nosi, siedzi i  przemawia  do  telewizora, czasem z  lekka  niecenzuralnie.  Mła  zasiada  porządnie do  kompa ( cały  dzień  ma kompa  z  doskoku ) i  pisze, czasem  czyta a czasem  cóś  ogląda.  Oczywiście najlepiej  jak ogląda  na leżąco  bo  wtedy  może  robić  za  materac ( miękki ) dla kotów. Qrcze, niby  nic  człowiek  nie robi ale nie  wiem  dlaczego  zasypiam  na  ogół  w  połowie  filmu. Taa... "Händla grałem wtór, karmiłem kaczki, z żoną wiodłem spór" bywa nużąco - męczące, szczególnie jak  się  w planach miało  wojaże.  Ech, ta nieznośna lekkość bytu...

14 komentarzy:

  1. Jakie tam śliczne prosiaczki przy baranku stoją:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy baranku to jest cały zwierzyniec, ku zgrozie Ciotki Elki. ;-)

      Usuń
  2. Piękne ozdoby i kwiaty, aż miło popatrzeć. :) Fajny tekst. Ja Ci powiem, że ja nie wiem i to dzień w dzień, jaki, to cudem już południe. hahaha No i tak codziennie. :D Miej bardzo miły dzień. :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, to południe cóś szybko nadchodzi. Mamelon też tak ma, że ani się obejrzy a tu już dwunasta. Może to teraz taka powszechność kwarantannowa?

      Usuń
  3. Cześć Boska Ogrodniczko!
    Inteligęęęęętny człowiek nie nudzi się nigdy. A inteligęęęęętne zwierzątka oraz sąsiadki zapewniają mu jeszcze dodatkową rozrywkę.

    Byłam dziś w sklepach zrobić zakupy na co najmniej tydzień, ludzi mało, większość zarękawiczona, zamaskowana, oraz naprawdę miła i uprzejma. W sklepach przegrody, szyby, i wyznaczona ilość osób na powierzchnię. Co wiązało się w przypadku Lidla z co najmniej półgodzinnym oczekiwaniem w luźnej ( co 2 m. ) a długiej kolejce. Zabawnie. Przypomniało mi się kolejkowe dzieciństwo.

    A po naszej gminie, w naszej wsi jeździł dziś pojazd straży pożarnej z megafonem głoszącym konieczność pozostawania w domu oraz odpowiedzialności obywatela w stosunku do innego obywatela. Cudnie.

    No i teraz mam żółtą klawiaturę na wieki wieków amen, bo zaczęłam pisać po obraniu i pokrojeniu kurkumy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dziś mam nie najlepszy nastrój Bo u Tatusia miało być sterylizowanie kotów a tu bum... zadział się nie wiadomo gdzie Tytus 2. Nerwowo go szukają mimo kwarantanny. Istnieje opcja że Tytus polazł na panny, ostatnie podrygi kawalerskiego żywota znaczy, no ale niepokój jest.
      Tatuś w formie, nie stęka ale za to postanowił się zacząć samoizolować. Na pierwszy ogień poszły wnuki, które Tatuś uznał za głównych siewców zarazy. O dziwo, moja zaopryszczkowana i glutająca obecnie siostra nie stanowi zagrożenia. Rozważam ostateczne odcięcie Tatusia od mendiów i skierowaniu jego całej uwagi na wielkość literatury rosyjskiej.
      Dziś rano, jak co dzień, złapałam winną za furtką, cóś mało skruszoną doprowadziłam do domu, usłyszałam jaka to jestem niszcząca urok świata i wogle, zagroziłam zamknięciem na klucz, postraszyłam zachorowaniem księcia Karola ( czymś musiałam ) i dopiero spokojnie mogłam wypić ranną kawę. Bladym świtkiem usiłowała spruć! O inteligentnych zwierzątkach nie chce mi się pisać bo Pasiak przyprowadził kolegów na obiad! Zakupy zrobiłam wczoraj i dziś coby jutro ogrodowi się poświęcić. Przy okazji posłuchałam tych megafonowych komunikatów. Mła zaczęła dochodzić do wniosku że najbardziej odporną na wszelka zarazę grupą społeczną są panie ze spożywek. Qrcze, nieważne czy grupa ryzyka bo wiek czy choróbki, żeny za pultem umasecznione i zarękawiczkowane są nie do zdarcia. :-O

      Usuń
    2. Nasz lokalne Panie narzekają, że uszka bolą od maseczek ( gumek znaczy się ).

      Usuń
    3. Jakbyś usłyszała nasze panie sprzedające to byś się mocno zdziwiła tym wszystkim co im się jakoweś wybory marzą i jakieś bujania w obłokach uprawiajo. U nas panie sprzedające to zaczynajo cóś na kształt agitacji wśród klienteli prowadzić. Jak tak dalej pójdzie i premier nasz w sprawach gospodarczych będzie głównie gadał, gadał i dopracowywał a potem znowu gadał, to takie panie zaczno robić na drutach i zażądajo ustawienia Narodowej Brzytwy. Nasze panie sklepowe bolo nie tyle uszka co mało radosne perspektywy zarobkowe.:-/

      Usuń
    4. Domyślam się, że mój względny spokój bierze się z systematycznego nieoglądania TVP.
      Oraz bardzo pobieżnego czytania gazety "W".

      Popatrz jak taki wirus służy utrzymaniu ładu i porządku społecznego. Wszyscy w domu siedzą o prawo tu i tam delikatnie się zmienia.

      Trzym się zdrowo oraz przesyłam pozdrowienia od twoich irysków. Widzę że wszystkie się przyjęły i teraz tylko oczekiwać niespodzianek, bo pisak z liści się zmył a notatniczka nasadzeń z zasady nie prowadzę.

      Usuń
    5. Yes, dlatego jesteś oazą spokoju. Nawet inteligentni ludzie bombardowani non stop pierdołami zamieniają się w kogoś na kształt psów Pawłowa ( znaczy systemu nagród jeszcze ni ma ale lampka się już świeci ).
      Co do zmian prawa to hym... tego... jakby to ładnie ująć. Ponieważ spiralka się nakręciła i sprężyna jest napięta to może zrobić się cóś co ze sprężynami się robi - sprężyny rzadko pękają za to potrafią gwałtownie się rozciągnąć. Znaczy odbić! Jeżeli państwo obywateli zawiedzie po całości to oni zawiodą państwo po całości, znaczy zaczną mieć w dupie wszelkie stanowione prawa co z jednej strony jest szalenie niebezpieczne a z drugiej szalenie wyzwalające. My nie musimy mieć Włoch u się, nam wystarczy u się Francja a potem następstwa "leczenia" kwarantanną i bawiący się w jakieś gierki wyborcze politycy będą musieli kombinować jak tu ujść z zamkniętego na cztery spusty kraju przed siłą tych którzy na nich głosowali. Tak nawiasem pisząc to ja podziwiam że mają chęć na takowe zabawy w chwili kiedy gospodarczo toniemy i że święcie wierzą że za obciętą połowę pensji naród ich ukocha bo tak im wychodzi z sondaży. To się nazywa haj i to jest taki naprawdę solidny trip, jazda na maksa z halunami, hare Krishna hare Rama i wogle. Mła paczy i się zdumiewa. :-O
      Co do irysków to mła martwią te cholerne przymrozki, no mrozi tej wiosny bardziej niż mroziło zimą a one tego nie lubio.

      Usuń
  4. Dzięki Tabaazo, przynajmniej poprawiłam sobie humor, czytając Twój wpis. Już Cię widzę, stojącą w furtce, zastawiającą drogę uciekinierce. Dobrze, że moja Mamcia nie kombinuje, co by wyjść z domu, ale dwa tygodnie temu kombinowała, jak mi przywieźć obiad, najpierw w sobotę, a później w niedzielę, bo byłam zasmarkana i nie chciałam do Niej jechać. Teraz też jeżdżę raz w tygodniu po zakupy dla Niej. Dzisiaj niezła minę miało moje lokalne radio wolna europa, czyli wszystkowiedząca sąsiadka. Rano akumulator do auta zakładał mi sąsiad, a po południu z auta drugi wyciągał wodę mineralną i tarszczył do mnie na trzecie piętro. Może załóż Małgosi sztabę na drzwi??? Pozdrawiam i życzę cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dobrze mieć sąsiada! :-D Jedna z nielicznych ale bardzo dobrych rzeczy które nam koronek przyniósł to jest występujące, przynajmniej u części społeczeństwa, dość życzliwe zainteresowanie sąsiedztwem ( istnieje też niestety zainteresowanie mniej życzliwe, ale mła odniosła wrażenie patrząc na swoich sąsiadów że życzliwych cóś więcej, może się jeszcze ludzie nie dali zwariować i nie popadli w strach paniczny? ). Kontaktów bliskich niet ale zakupy zrobią, psa wyprowadzą, koty dokarmią.
      Z Małgoś odbyłam wczoraj dłuuugą rozmowę na temat jej niesubordynacji i możliwych opłakanych skutków. Zdaje się że cud się stał w tym momencie w którym zaćwierkałam że na jej pogrzebie będzie góra pięć osób więc nawet całą rodzina się nie załapie. To był argument natchniony, Małgoś od razu spokorniała i mam w domu owieczkę potulną. Takie oświecenie się nagle mła zrobiło z tą argumentacją, ulubioną rozrywką Małgoś - Sąsiadki jest planowanie własnego pogrzebu ( kto z kim ma iść w parze, kolor urny, stosowny napis na wieńcu i datki na dobroczynność zamiast masy kfiotów oraz dania na wesołą stypkę ). :-)

      Usuń
    2. Kolejny raz poprawiłaś mi humor - planowanie pogrzebu z drobnymi detalami. Nagraj to i puść nam, będziemi mieli poprawiajkę humoru.

      Usuń
    3. Nic nie będę nagrywać bo jeszcze Małgoś zażąda tantiem. Ona teraz zaczyna przeżywać sytuację materialną swoich dzieci, dotarło do niej właśnie co się kroi. Robię ciastka na szybko coby ją czymś pocieszyć. :-/

      Usuń