sobota, 18 lipca 2020

O kielichowcach raz jeszcze

To nie jest pierwszy post  który mła popełnia na temat rodzaju Calycanthus. Parę lat temu mła popełniła już wpis, który nawet w tytule długo zawierał literówkę zmieniającą nazwę odmiany Kielichowiec 'Hartlage Wine'  . Zacznę od tego co najbardziej teraz Agniechowi jest potrzebna - od warunków siedliskowych. Kielichowce w naturze porastają w lasach mieszanych i lasach liściastych, na ich obrzeżach  lub w pobliżu   polan. Bardzo lubią  porastać niedaleko  brzegów  strumieni i rzek ale nie są roślinami które potrzebują nieustannie mieć wilgotno w korzonkach, to nie są rośliny bagienne tylko takie które mają spore wymagania wodne. W ogrodzie amerykańskie gatunki kielichowca mogą  rosnąć na przeciętnej ogrodowej glebie, dość żyznej, dobrze przepuszczalnej i umiarkowanie wilgotnej. Krzewy są  tolerancyjne  jeśli chodzi o odczyn gleby, nie lubią tylko  totalnych kwachów i bardzo mocno wapiennego podłoża. Najlepiej rosną zdaniem mła w glebie próchniczej. Skąd takie zdanko? Ano stąd że posadzony w próchniczej  glebie kielichowiec  wonny wypuszcza rozłogi, znaczy usiłuje zdobywać  teren a to z kolei uświadomiło mła  że krzoczek jest "u siebie" i  mu dobrze. Najładniej kwitnie na stanowiskach w pełnym nasłonecznieniu lub półcieniu, w miejscach osłoniętych przed wiatrem ( silne wiatry w ogóle nie służą kielichowcom, a już szczególnie mieszańcom ). 

Jeżeli komuś trafi się krzew  kielichowca zachodniego to lepiej posadzić  go w półcieniu, ten gatunek  kielichowca nie lubi ostrego słońca. No i trzy razy dziennie paciorek do Dorofieji  zanosić w kwestii mrozoodporności. Teraz o mrozoodporności -  jest takie pojęcie  jak relatywna mrozoodporność.  W naturze  amerykańskie gatunki występują  książkowo od 6b do 7b strefy mrozoodporności ale  doświadczenie mła od każe zawierzać  raczej tym  źródłom  które występowanie gatunków  określają  na strefy mrozoodporności od 5 do 9.  Wiadomo że kielichowiec  wonny wytrzymuje spadki temperatury do –26 °C. Znaczyłoby to że w Polsce środkowej i wschodniej może przemarzać w czasie surowych zim ale kielichowiec mła odbił po słynnej zimie 2012 roku. Zajęło mu to sporo czasu ale przetrwał.  Podobnie sprawa będzie się miała z Calycanthus brockianus, endemicznie występującym w Georgii kielichowcem kwitnącym kwiatami w jasnozielonym kolorze. Natomiast kielichowiec zachodni Calycanthus occidentalis będzie zimą miał spory problem z przetrwaniem. Pochodzi z gór Kalifornii i z cieplejszych rejonów stanu Washington. Lepiej sadzić jego mieszańce z odpornym na mrozy do  –30 °C kielichowcem  chińskim niż paciorki do Dorofieji uskuteczniać. Kielichowiec wonny jest bardzo odporny na wszelkie choroby i szkodniki, zdaniem mła z powodu cyjanowodoru zawartego w liściach i silnego alkaloidu jakim  jest kalikantyna. Wiosenną porą to wg. literatury może  kielichowce formować, dobrze znoszą  przycinanie. Mła czasem przycina je latem, po kwitnieniu, znoszą  to z godnością.



Teraz o nowym mieszańcowym planowanym przez mła. Nowy kielichowiec to odmiana wyhodowana przez Thomasa Ranneya z Uniwersytetu Stanowego Karoliny Północnej, wprowadzona na rynek amerykański w 2014 roku. Calycanthus ×raulstonii czyli mieszaniec Sinocalycathus chinensis i Calycanthus occidentalis, nazywa się 'Aphrodite' i jest PBR czyli licencjonowany. Mrozoodporność ma mieć ponoć po chińskim kielichowcu. Kfioty godne, z średnicą dochodzącą do 9 cm. Dorasta do 250 cm wysokości. Młoda roślina wymaga okrywania w zimniejszych rejonach kraju, warunki glebowe i nasłonecznienie jak w przypadku kielichowca wonnego.


15 komentarzy:

  1. O kielichowcach nigdy dosyć. Baardzo jestem ciekawa jak wypadnie nowa Aphrodite przy Hartlage Wine. Bo na zdjęciach to jeden ma w kwiatach żółtawe ząbki, a drugi jakby ząbki zgubił. Hartlage Wine mam. Zakwitł w tym roku dwoma kwiatami, ale mój to pipcium na razie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tadam, tadam, mła przy okazji poszukiwań źródełka kielichowca naszła roślinkę co Cię kiedyś zaciekawiła a mła wręcz od strony nosa powaliła - abelia mosańska Abelia mosanensis się to nazywa i wcale nie przypomina innych abelii z którymi mła miała do czynienia ( ma fotach widziane to takie w miarę a żywcem nie powalały a tę to mła akurat żywcem widziała, dopiero potem na fotach ).

    OdpowiedzUsuń
  3. ŁOO!!! Jaka szanowna Agniecha jest mądra że Cię do dłubania w necie namówiła!!! Jaka Ty jesteś mądra, że rozpoznałaś i Ci się chciało doszukiwać!!! I ja chyba też bywam mądra w głupocie swej bo z abelią kombinowałam.. Coś mi się wydaje, że Alcatraz się wzbogaci nie tylko o kielichowca... Jaki miły wieczór. Optymistycznie się zrobiło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nocną porą siedzę bo kotowie wypoczęci życie towarzyskie uskuteczniajo. Wszystkie do domu ściągnęły, nawet te chorowite postanowiły mła uszczęśliwić nocnym życiem. Instynkta Twe słuszne, świetnie Cię naprowadziły na trop właściwy. Ha, a mła sobie kiedyś rzekła że nie da sobie już wcisnąć abelii a tu proszę sama ją sprowadzi z honorami. A wszystko to zawdzięczamy jednemu Koniku Polskiemu, Agniecha rulez! :-)

      Usuń
    2. Ty jeszcze mi powiedz, skąd Ty bierzesz te wszystkie cuda, to już w ogóle będę zadowolona.
      Bardzo, naprawdę bardzo Ci dziękuję za wpis o kielichowcach. Wydaje mi się, że miejsce mu wybrałam nie najgorsze, bez wiedzy jeszcze na jego temat.
      Cudna roślina. Już się cieszę. Teraz niech tylko przyjedzie.

      Usuń
    3. W sumie prosto bierę, najsampierw ustalam jak się nazywa to co mła się podobie, wklikuję nazwę i szukam w szkółkach. Czasem jest tak jak w wypadku abelii mosańskiej, znajduję w ofercie i z ciekawości oglądam foty i przede wszystkim czytam opisy ( fotografia najbardziej kłamliwą ze sztuk ). I to jest właściwie wszystko. dziś sobie różne rzeczy planowałam w ogrodzie przy nowych stanowiskach dla drzewek a zdaję się że trza mi łapać Okularię, obejrzałam jej łapkę po zastrzykach i owszem insze poduszki tylnołapkowe otęchli ale jedna jest bardzo duża ( oby nie ropień ) i trza się nam w kierunku veta wybrać bo albo antybiotyk albo czyszczenie. Okularia chyba pokumała czaczę bo czym prędzej zanikła w ogrodzie.

      Usuń
    4. Halo halo. Antybiotyk zadziałał?

      Usuń
    5. Internet nie przenosi zapachów, a wszyscy piszą, że owa abelia mosańska pięknie pachnie. Wiecie może jak?
      Kotopotworom mimo wszystko życzę zdrowia.

      Usuń
    6. Podobno mieszanka woni bzów i jaśminu. O proporcjach i czy rzeczywiście tak to będzie wiedziała tu blogująca. Bo wąchała.

      Usuń
    7. Antybiotyk zadziałał, niestety nie na charakter. Okularia wszem i wobec skarży się jaka to ze mła suka. Podchodzi wyłudzając głaski do Małgoś, do Ciotki Elki, do Gieni a nawet do Maćka i Krzysia. Kiedy widzi mła jest ryk, no wręcz miauk rozdzierający i kota daje w długą, ostentacyjnie podnosząc tylną łapkę ( bo do inszych osób podchodzi na czterech, tylko leciutko kuśtykając ). Jestem potworem, jasne jak słońce! Szpagetka jak zobaczyła te występy to sobie przypomniała że jest primadonną i gdzieś miała moje wczorajsze zmęczenie, życie towarzyskie najlepiej zaczynać kole pierwszej w nocy. jak tak dalej pójdzie to rozważę ugotowanie zupy na kocie oraz zrobienie z kota gulaszu. Sztaflik i chłopcy to sama słodycz na tym tle. Abelia mosańska pachnie jak abelia mosańska - pięknie i bardzo, bardzo intensywnie. Mła zakupi jak tylko usiędzie i kaskę policzy. :-)

      Usuń
    8. Bo Okularów też gwiazda. Smosarska jak nic. Niby taka grzeczniutka seksbomba, a pograć musi. Jak dla mnie masz na stanie Xenę wojownika, Smosarską, i może Negri?

      Usuń
    9. Wrr gugieł chamydło. OKULARIA.

      Usuń
    10. Ja je nazywam tak: Xena, Marilyna, Marlena. ;-) Dziś ciągnęły do domu dwie kulawki wzbudzając współczucie, normalnie quźwa marsz triumfalny! Miny jakby się śmietanki opiły, a Małgoś z Ciotką Elką zawodziły jakie to biedne koteczki. Potem w domu do żarła i to zaraz i natychmiast. Okularia wcięła i myknęła zanim podeszłam żeby łapkę sprawdzić ( na czterech łapach myknęła, więc chyba nie jest źle ). A Szpagetka zaczęła ryczeć z łazienki ( tam sobie zażyczyła postawienia łóżeczka i michy zaraz obok ) że ona mła potrzebuje i mła spędziła godzinę na dopieszczaniu kota ( Szpagetka raczyła mnie łaskami oszczędnie, nie było uślinienia tylko seria baranków i tzw. wcisków nasilnych ). Potem do łazienki zaczął dobijać się Mrutek i Szpagetka odryczała mu cóś w guście "Jadę z mami na Glazurowe Wybrzeże a wy wszyscy zostajecie w domu bez żarcia!" no i do Mrutiego dobijającego się dołączyła reszta kotów. Szpagutek zaczęła się nakręcać i madka musiała udać się do kociego towarzystwa zanim najmniejsza kota zażąda eksterminacji wszystkich kotów poza nią. Teraz boska cisza, pochrapują w łóżeczkach, na wyrku, na parapecie a Okularia na dachu samochodu Krzysia. Do jakiej pierwszej w nocy będzie spokój. ;-)

      Usuń
  4. Trzymam kciuki za Okularię.
    Widuję w ogrodach botanicznych kielichowce,ale tylko te bordowe, bez żółtych ząbków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam że wczoraj nie napisałam ale miałam zakręcony poniedziałek. Przeczytałam cóś kole jedenastej w nocy i sił mła nie starczyło na klawiaturę. Okularia daje mła popalić choć jej wyraźnie lepiej. Z tymi żółtymi ząbkami to jest tak że pojawiają się na kwiatach różnych odmian w różnej ilości. Na kwiatach gatunków mła zauważyła plamki tylko u chińskiego kielichowca ( niestety na nim były też czarne plamki w bardzo dużej ilości, wrrr ). :-)

      Usuń