niedziela, 6 września 2020

Codziennik- niefrasobliwy przegląd mendialny


Maści nie pomogli, mła nadal pokręcona. Nie mogąc wyleźć do ogroda w celach  wiadomych mła musiała przynajmniej ranek spędzić w ciepełku. zamiast zająć się jakimś poważnym problemem typu najbliższa czarna dziura w  okolicy naszej galaktyki,  mła bezmyślnie  i niefrasobliwie zajęła się przeglądaniem info. Na samo dzień dobry  trafiła na tokefemowską relację z tego co Hiszpanie robią chartom. Mła sprawa znana od  dawna co nie oznacza że się  nie znerwowała. Mła bardzo nie lubi kultur patriarchalnych zbaczających w maczyzm ( nie każdy model patriarchalny cóś takiego wytwarza ). Te wszystkie corridy, walki kogutów, psie wyścigi ( i  końskie tyż ) usprawiedliwiane  tradycją, rolą kulturotwórczą itd. to dla mła obrzydliwość. Hym... hiszpańską tradycją  było też auto da fé ( słówko co prawda portugalskie ale pierwsza tego typu impreza odbyła się pod koniec XV wieku w Sewilli ), ileż to obrazów dobrych na ten  temat powstało, jakaż  była tego rola kulturotwórcza. Taa... aż  dziw  że zaniechano takich wspaniałych rzeczy jak palenie na stosie  za pochodzenie albo brak popierania jedynie słusznej wykładni. Tożsamość  narodowa po owym zaniechaniu to już nie to. Takie przemocą skażenie utrzymuje się w ludziach  długo, mła ma nadzieję że w końcu ktoś się w UE Hiszpanom  do tyłka dobierze. Zapluwamy się z powodu chińskiego podejścia  do ludzi i zwierząt a w Europie jak najbardziej oficjalnie dręczymy zwierzęta na arenach i torach wyścigowych. Fuj!


Dalej wcale nie było lepiej  bo mła przeczytała sobie wywiad z kimś kto nazywa się India Kot. Mła nie znała  ale się okazało że to chyba jakaś nowa gwiazda na prawicy i mła zajrzała ciekawością wiedziona bo korwiniątka to raczej zakon męski i mła się nie spodziewała że są tam  kobiety znaczące ( epizodu z Godek Kają nie liczę bo od razu było wiadomo jak to się skończy ). Mła wie że korwiniątka będą rosły w siłę więc sobie pomyślała że kto wie, może i jakaś  żelazna dama nam rośnie a mła jak nie przeczyta to  nie zauważy. Mój dobry Panie, mła na początek dostała po mózgu bo się dowiedziała że  kobiety to jednak są naprawdę mniej inteligentne od mężczyzn. Co gorsza ten wywiad potwierdzał  że  to prawda najszczersza i że od  Korwina i jego zakonu męskiego  pani India jest niewątpliwie głupsza. Zaniża IQ całej prawicy! Na szczęście mła się szybko ocknęła, w końcu pani India to nie wszystkie kobiety. Znaczy głupota jest osobnicza, nie można wyciągać stąd  jakichś uogólnień. Kiedy mła uspokoiła swoje szare komórki zapewnieniem że są cacy  to dalsza lektura sprawiła jej  przyjemność. To bardzo zabawny wywiad, mła rechotała aż poczuła bolenie przepony. A potem sobie uświadomiła  że to tak po prawdzie  nie jest zabawne tylko takie jakieś  żałosne i wcale  nie różni się zbytnio poziomem od tego czym raczą nas kobiece gwiazdy centrum i lewicy. Mła jednakże nie sądzi że to sprawa związana z gorszą jakością żeńskiego mózgu, mła sądzi że ma to raczej wymiar ogólnoludzki - do polityki jakoś się pchają coraz większe niedoróbki, że tak rzecz określę.


No to możemy teraz przejść do mojej ulubionej ostatnio formacji. Mła od pewnego czasu śledzi wypowiedzi członków tego ugrupowania ze szczególną  przyjemnością (  nieco masochizmem zabarwioną ) - SP to cóś w sam raz  dla niej, bromansowe historie wywołujo u mła wypieki i szybsze bicie serca. Niestety nie tylko, znaczy przepona boli i mła musi  walczyć ze zwieraczami pęcherza, nie ma lekko. Rycerze Zbigniewa walczą z nieprawością wszelaką a najbardziej z tą cielesną co ich wewnętrznie zżera. Tajemnicą Poliszynela są prywatne sprawy sporej liczby działaczy z tego ugrupowania, niektóre przestały być  plotkami a stały się po prostu znanymi szerszemu gronu faktami ( ech, ci taksówkarze ), którym nijak  zaprzeczyć się nie da. Mła głęboko pojmuje zrozumienie działaczy SP dla problemów trawiących  KK, sami mają troszki podobne. Stąd pewnie ta wspólna  krucjata przeciw "łodmieńcom". No ale to też jest zabawne  żałościwie, mła to troszki przypomina wojenki jakie silne chłopce w lateksach i łańcuchach prowadziły z miłymi ciotkami. Poważnym politykom nie przystoi zajmowanie się takimi głupotami ale kto tu wymaga od polityków powagi? Polityki to dziś są celebryty i myślo że trzeba żeby  się sprzedać   być skrojonym pod gust gawiedzi.


Nasze centrum wg. prasy tak ostatnio przeżywało gufno pływające w Wiśle że właściwie nie zajmowało się niczym tylko tym że pan Rafau tego nie zrobił. Hym... mła się z tym nie zgadza,  pan Rafau nie wygląda jej na takiego  który by fizjologię poza  Wawkę wywoził, niewątpliwie swój  udział w zanieczyszczeniu ma, tyle że podobny mają i inni warszawiacy. W każdym razie teraz rzund będzie pomagał miastu i pewnie znowu nasza bohaterska  armia będzie bezterminowo budowała jakoweś  mosty czy cóś. Pytanie tylko za ile czasu znów gufno we Wiśle  się pojawi? Mła czytała takie różne okrągłości  i tyle z tego wie że nic  nie wie, tylko że trzeba, że się powinno i że mamy winnych. Taa... mła wolałaby przeczytać że od  dnia  tego i tego gufna w Wiśle nie będzie, no chyba  że któś popuści w rzece.  A poza tym zarówno w centrum jak i na lewicy cisza. Głucha. Mła odnosi wrażenie że w spokoju się konsumuje frukta bo tzw. rzundząca prawica jest na etapie załatwiania się własnymi rękoma. No ale to nie znaczy że trza bęce hodować i w słodkie drzemki zapadać. Bawić nas,  jak się porządną opozycją być nie umie!


Koronawirus nasz codzienny coraz bardziej powszednieje. Maseczki wzbudzajo powoli w narodzie wkarw i toczone są wojny maseczkowe ( covidnianie  kontra koronocsceptycy  - mła była wczoraj świadkiem jak się mało pańcie nie pobiły w kolejce, współczuła ekspedientce podającej lody, bo to w kolejce po lody się działo żeby było śmieszniej ). Sprawa zakupu respiratorów cichnie, nowy minister od zdrówka tnie obciążające kosztami państwo kwarantanny i testowanie  aż niemile miło.  Mendia mainstreamowe usiłujo cóś tam jeszcze wzbudzić ale wyraźnie już widać nadchodzącą zmianę frontu ( "Lancet" się  pokajał, szkoda że tak  późno i już po wypłynięciu sprawy kosztów reklam od  koncernów farmaceutycznych ). Powolutku dochodzą  zdziwne ( nie dla  mła ) wieści  - a to główny konsultant od epidemii dostał granty na badania od pewnej  firmy, a to  obietnice braku odpowiedzialności firm farmaceutycznych za skutki szczepionek, tak hojnie udzielane przez polityków. Zaraz wylezie od dawna znana poza mainstreamem mendialnym sprawa finansowych transzy za każdy przypadek covid  ( opłaca się mieć na stanie zmarłych na covid, na raka to już nie bardzo a człowiek istota kombinująca ) i będzie poruta. Mła jest ciekawa jak wykręcą się z tej sprawy mendia, wszystkiego na polityków zwalić się nie da.


Na świecie jest jak było. Kim straszy że jeszcze żyje, demokraci robią w Stanach wszystko by wygrał Ryży, Chiny zaczynają się zapadać ale tego jeszcze nikt nie czuje ( bo to chyba nie będzie tak od razu, tylko proces na 20 - 30 lat ) i słychać  ciągłe pienia ( głównie z zachodu ) jaką to potęgą będą za lat parę a w Afryce i innych Antypodach  to smoki żyją. No i tyle po przeglądzie info. Mła już dawno doszła do jedynie słusznego  wniosku dotyczącego naszego krajowego  podwórka - rozrywka którą polityczni nam serwują jest za droga. Za niska jakość w stosunku do ceny, żarty płaskie, humor przaśny - obniżyć uposażenie o połowę! Ba, niech dopłacajo za występy! Dzisiejszy wpis ozdabiają ilustracje do "Opowieści z mglistego Albionu" autorstwa ukraińskiego ilustratora Vladislava Erko. Dla mła jakoś tak  klimatycznie jesienne, gotycko - złoto baśniowe i w ogóle zajmujące ( znaczy mła napawała się szczególikami ). Muzycznik dziś zmierzchowo Kalinowy. A mła leci do ogrodu katować kręgosłup!


21 komentarzy:

  1. Jak to, maści nie pomogli i ogrodowa nie? Właściwie co ja się dziwię, jakbym nie znała tej właściwej ogrodującym cechy, że ogród to musi być, i naprawdę dużo trzeba, żeby ogrodu nie było.

    Baardzo piękne obrazy, takie jesienne przygotowujące wiadomo do jakiej pory i skażone absurdem który bardzo lubię w sztuce. Nie znałam artysty a bardzo mi się podoba z tym gotyckim bajkowym światem.
    A absurd w polityce mnie przeraża. Pani I. Kot natychmiast niech zmienia nazwisko. Z obrazą mojej inteligencji jakoś się pogodzę, ale futra z nadużywaniem określenia "kot" przez tak głupią osóbkę to się nie pogodzą i będzie źle. Wieszczę czarne koty na każdej drodze, tajemnicze kłaki w kawie i na tyłku, oraz zrzut doniczek z balkonów na łeb.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po południu mła wylazła i troszki się ruszała a słowa żwawsze przy tym mamrotała. Przesadziła pewną ilość irysów słodziaków na nowe stanowiska, pobudowała kamienną granicę nieprzekraczalną przy Suchej - Żwirowej i padła. Teraz dogorywa. Inteligentnego Pasiaka złapałam na robieniu kupska w pokoju Cioci Dany i Azy, no i musiałam przeprowadzić bardzo poważną rozmowę wychowawczą. Pasiak zrozumiał. Skąd wiem? Bo ryczał straszliwie i wabił mła na dwór, jak już mła wylazła to zaprowadził ją do świeżo przygotowanej rabaty i na moich oczach tam zrobił kolejne kupsko. Wyraźnie oczekiwał pochwał. Mła nie wiedziała co powiedzieć, więc zmilczała, kupsko wyszpadelkowała i uroczyście zaniosła pod kasztanowiec, mając nadzieję że oprawa przemarszu zainspiruje Pasiaka do odwiedzania w wiadomym celu okolic drzewa. Pasiak sprawia wrażenie inteligentniejszego kota niż pani Kot, może dlatego że jest samcem.;-) Dobra, nie pastwmy się nad kobitą bo na sabat trza nam będzie lecieć.;-) Do mła te obrazki tyż przemawiajo, mimo tego że jeden rycerz jej z twarzy przypomina Wołodię, Wielkiego Botoksa Wschodu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt, przypomina. Może to i łun? Taki rycerz..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łeb zakuty, chyba jednak nie? Wowka cwany jest.

      Usuń
    2. Wiesz co Tabaazo? Mnie się ten rycerz kojarzy z Jeźdźcem Apokalipsy. I jako taki, to nieszczęsny Wołodia może być i tak odbierany przez artystę co ze wschodu. Ten dziwny kolcowy płaszcz tak przypomina jadowite płetwy skrzydlicy (jadowita ryba, z jadowitymi końcami płew, które lubi wbijać nachalnym nurkom). Kto wie, czy moja interpretacja słuszna, ale im dłużej patrzę na całość tym silniej się w niej utwierdzam. Wołodia, piąty rycerz apokalipsy. Rycerz z botoksem i czaprakiem z błazeńskich czapek, lecący na spotkanie IV stopnia (jako superbohater) z UFO.

      Usuń
    3. Te skrzydełka rzeczywiście jakby rybie ( zdaniem mła w naturze to Wołodia ma tyż rybie spojrzenie ). Koń to wcale nie koń tylko przebrana za konia najnowsza rakieta Avangard, mknąca przez rozgrzane do złocistości przestworza. A nad tym wszystkim duch się unosi, duch Iosifa Wissarionowicza. Groźna a piękna wizja. Na szczęście w realu Wołodia to jednak nie skrzydlica a rozdymka. Tyż niby trująca ale kto by tam Wołodię konsumował.

      Usuń
    4. Powiem Wam, dostojne damy Cebulandii, że mnie się ten rycerz też od razu skojarzył z ruskim carem Wołodią. Więc to nie wyobraźnia, tylko fakt. Nie chciało mi się szukać innych podobieństw, bo moja wiedza na temat wschodnich polityków jest kiepska, więc nie rozpoznałabym, ale moim zdaniem to są ilustracje z kluczem.

      Usuń
    5. Przypatrzywszy się dokładnie, znalazłam drugiego Wołodię batiuszkę. Na ilustracji, gdzie młodzieniec pada, wypiwszy czarę trucizny, a czarny rycerz się zimno przygląda.

      Usuń
    6. Cóś w tem jest, znaczy ten kluczyk pasi do zamka.

      Usuń
  4. Bo Ty nie to co trzeba czytasz i oglądasz! jakieś Indie, czy mosty na gófno! Moja sąsiadka seniorka zaawansowana, jak mnie w ogrodzie zobaczyła, zawołała z radości, że dożynki oglądała! jak ją pochłonęły, ze wszystko odłożyła i ten piękny spektakl oglądała! I tyle ludzi tam było! jak cuuuuudownie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie ja tutaj mogę kogo dorżnąć w tym miejskim otoczeniu? U nas na dożynki to chłopaki z Bałut jeździły drzewiej żeby dorżnąć tych z Chojen. Ludzi tyż było dużo, karetki jeździli i blacharnia. Krwi pełno ale o stroje regionalne nie dbali, od tej strony widowisko było słabe.;-) A w necie ja dożynków nie widziała, pewnie nie te strony oglądała. Te zainteresowania gufniane to po Tatusiu, termin uderzenie hydrauliczne mła znała już jako nastolatka ( Tatuś na temat ruł, przyłączy, basenów i osadników nadawał z lubością, tematy gufniane wypływały nawet podczas posiłków - zboczenie zawodowe ). ;-)

      Usuń
  5. Na bolesci zaczęlam łykać MSM, zdawa się pomagać, bo już nawet mogę spać na boku bez boleści i jakos sie w miarę regeneruję po wielkogodzinej orce ogrodowej, a było nawet w kraju kiepsko, gdzie niby się nie forsowałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła tak wczoraj złapało, dziś po południu porobiła i już takiego bólu ni ma ( co prawda za bardzo się nie forsowała, ale swoje wykonała ). Mła na razie to sobie łyknie kieliszeczek nalewki czarnogodzinnej od Ewandki, cóś czuję że to pomoże na jesiennienie najlepiej ( a jak mi się po tym śpi, koty mogą po mnie skakać i miauczeć złośliwie tuż przy uchu a ja reaguje na to jak na wystrzały armatnie we śnie słyszane - znaczy nie reaguję ;-) ).

      Usuń
  6. A tu sobie napiszę po kolejności, że Ty, Tabaazo, to masz jakieś skłonności letko masochistyczne, że się tak katujesz dobrowolnie czytaniem wypowiedzi naszych politycznych gwiazd ( a może to jednak polityczne czarne dziury są?). Potem się dziwisz, że masz boleści, i jeszcze ich przyczynę zwalasz na boguduchawinny ogród. Nieładnie. Ale, z drugiej strony, strony mojej egoistycznej, wolę przeczytać Twój komentarz do rzeczywistości, niźli tę rzeczywistość zdzierżyć samą. Eskapistka dziękuje masochistce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, mła to nie tak codziennie czyta i ogląda kabarecik bo by po ścianach zaczęła chodzić i twierdzić że jest muchą plujką o imieniu Bazyli. Tego nikt zdrowy nie zdzierży. Zwróć jednakże uwagę że wczoraj byłam z rana lekko słabowita. ;-) Mła stawa na smętnie niewygodnym stanowisku że życie własne życiem własnym ale trza pilnować żeby się nikomu nic nie uplingło pod kopułką co mogłoby na to nasze życie w sposób niechciany przez nas zbyt mocno wpłynąć. Doglądać gadów trzeba czy za dużo nie kombinujo. One gady są tylko z pozoru olewające, kiedy się mocno w niektórych kwestiach ludzie zaczynają pultać puszczajo kość, udajo że nie one ukradły a w ogóle to to wszystko ten buldog z sąsiedztwa. Dobra a tera na poważnie. Dla mła głupota zarzundu i innych politycznych ma duże znaczenie - dziurwa w Bełchatowie. Samo się nie zasypie że tak napiszę. Pomysłu na to nie ma ( np. korwiniątka bredzą a reszta myśli jak tu cytrynkę wycisnąć ) a nam tu za parę lat woda tak pójdzie w górę że mile będziemy wspominać butelkowane pół litra pseudoźródlanej za złoty pięćdziesiąt. Jednocześnie elektrownia Bełchatów jest odpowiedzialna za dostarczanie 1/5 a w porywach 1/4 energii elektrycznej w Polsce, jej wyłączenie to dla nas katastrofa nie tylko finansowa ( nie wiem czy pamiętasz post o moim strachu energetycznym, on się nie wziął z niczego ). Mła ma ciągle nadzieję że cóś na tych naszych nierobach wymuszo, tak jak w przypadku Ostrołęki ( nie dostali żadnego dofinansowania na węgiel od nikogo i tak się skończyła zabawa świńska ). Mła poszukiwa namiętnie informacji o tym jak będzie rozwiązywany największy problem nie tylko w jej regionie ( wyłączenie elektrowni dokopie wszystkim i żadne panele szybko tego ubytku nie uzupełnią, trzeba sobie z tego zdawać sprawę ). Niestety większość newsów to o zagrożeniach urojonych - jak nie pseudopandemia to LGBT atakuje dronami Jeruzal a Zerro go broni. A rzeczywistość kwiczy. A my zamiast normalnej informacji na istotny temat mamy szum medialny zaciemniający obraz rzeczywistości a wszystko przez to że któś kiedyś wpadł na pomysł że informacja ma być rozrywką bo się lepiej sprzeda. I stąd jest kabaret i politycy celebryci. Gdyby mendia informacyjne zamiast rozrywką i propagandą zajęły się swoją robotą to żaden z naszych rządów za długo by się nie utrzymał, co niewątpliwie wyszłoby nam na zdrowie. Informacja rozrywkowa to korpozło, możesz sobie odpuścić. Mła dla Cię od czasu do czasu streści te głupoty, na które trafia w necie kiedy poszukuje rzetelnych informacji.

      Usuń
    2. P.S. Jedyna poważna sprawa w tym wpisie dotyczy stosunku do zwierząt i tego że my tu w UE tolerujemy to czego zdaniem mła tolerować nie powinniśmy. Dotyczy to zresztą nie tylko Hiszpanów, Niemce na fermach kurzych robią tak brzydkie rzeczy z kurczętami że to woła o pomstę do nieba.

      Usuń
  7. Tak mi się coś wydaje, że na pewne tematy mamy różne zdania. Zresztą, gdybyśmy miały takie samo, nie byłoby ani dyskusji, ani zabawy:)
    Jako że jestem w grupie ryzyka (wiek), a mój mąż jeszcze bardziej, to zwyczajnie boję się kowida i traktuję to cholerstwo poważnie. A jak słyszę (a słyszę), że ktoś mówi, że go to choróbsko nie obchodzi, bo umierają tylko starzy i z grup ryzyka, wobec czego on ma obostrzenia w nosie, to mi się nóż w kieszeni otwiera.
    Ale, jak sama mówisz, "jedyna poważna sprawa w tym wpisie dotyczy stosunku do zwierząt", więc powiem, że też mam nadzieję, że w końcu dobiorą się do skóry tym wszystkim, co sobie gęby wycierają tradycjami, rolą kulturotwórczą i podobnymi sloganami (nie tylko w sprawie stosunku do zwierząt).
    Uomatko! "że" mi się rozmnożyło :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnić się można na mnóstwo sposobów, mła wolałaby jednak nie zarobić tórebką w sklepie za brak maseczki lub za to że ją nosi. Ten sposób różnienia się jej wybitnie nie pasi. Tak w ogóle to mła się zastanawiała jak ta zamaseczkowana strona sporu te lody w centrum handlowym ( obleganym, jak to w sobotę ) będzie bezstresowo jadła. No ale mła ma obowiązki, puszki z zoologa i Rossmana szybko spakowała i się ulotniła nie czekając na ciąg dalszy wojny światów, która tak ciekawie się rozwijała. Mła zostawiła obie panie skrzeczące i paszła do swoich pociech. :-)
      Ninko problem w tym że takie samo ryzyko jak covid niesie dla Ciebie zwykła grypa, a także inne infekcje grypopodobne ( mamy już miarodajne dane na temat śmiertelności i one są takie że ryzyko zejścia w wyniku tej infekcji jest takie takie jak w przypadku ryzyka zejścia na grypę, a nawet ciut mniejsze - reszta to mendialna histeria ). Czy do tej z powodu grypy sezonowej ludzie nosili maseczki a do lekarza się nie można było dostać? Nie, ci którzy jej się bali starali się unikać tłumów a lekarza z POZ wzywało się do domu ( Ciotka Elka, tyż grupa ryzyka ). Piszesz o egoizmie, to nie działa w jedną stronę, żebyś Ty słyszała pretensje moich siostrzeńców! W życiu bym nie uwierzyła że będą tęsknić za szkołą. Cud! ;-D Czy uważasz że z powodu istnienia grup ryzyka dzieci nie powinny chodzić do szkoły a ludzie pracować? A mendia tak właśnie ustawiły sprawę ( co u mła spowodowało biało goronczke ), choć faktycznie to przeca tischnerowska trzecia prawda. Mnie właśnie to najbardziej w tym wszystkim wkurza, nie to że grupy ryzyka są kosztem społecznym chronione tylko że wmawia się ludziom że są chronione. Zabranie społeczeństwu normalnego dostępu do lekarzy POZ i jednoczesne rozruszanie imprez rodzinnych, w czerwcu mła się wierzyć nie chciało że taki numer przechodzi a przeszedł praktycznie bez echa. Przeca jest oczywiste że żadna maseczka durna w sklepie czy na imprezie nakładana nie zastąpi pomocy lekarskiej a już szczególnie ludziom w grupie ryzyka. W dalszym ciągu nie ma jednoznacznych dowodów na to że zamaseczkowanie społeczeństwa przed czymś chroni ( vide przypadki państw azjatyckich gdzie zakażenia radośnie wracają ), natomiast są jednoznaczne dowody że brak dostępu do służb medycznych ma wpływ na zdrowie pacjenta. Zadam proste pytano o to co byś dla własnego i męża bezpieczeństwa wybrała - zamaseczkowane społeczeństwo i kontakt telefoniczny z lekarzem czy społeczeństwo bez maseczek za to w miarę normalnie działającą służbą zdrowia? Od razu rozwieję nadzieję - zamaseczkowanego społeczeństwa i dobrej służby zdrowia w kupie ni ma, stan podwyższonego ryzyka objawiony maseczką w każdym systemie ochrony zdrowia powoduje perturbacje. Na zakończenie tego wątku dodam - niech nas Zwierzchność Najwyższa chroni przed covidem złym ale przede wszystkim niech nas wszystkich chroni ( a tych najsłabszych szczególnie ) przed tzw. środkami zaradczymi. :-)
      Dla tych co to co drugie zdanko musi być o "Bogu, Honorze i Ojczyźnie" ido cinżkie czasy, każda płyta się zgrywa. Mła od pewnego czasu zauważa na tzw. konserwie planowy odwrót na z góry upatrzone pozycje. Np. katolicyzm tak ale nie taki jak w wykonaniu obecnego Episkopatu, Akcentowanie nazwijmy to prywatnej religijności przy jednoczesnym dość twardym obstawaniu przyprawdziwym rozdziale cesarskiego od hym... "boskiego". Ciekawy jest też zmieniający się stosunek do tzw. żołnierzy wyklętych, nie jest już tak jednoznaczny. Wolno ale konserwa nam ewoluuje. Na lewicy majo łatwiej, oni bez tego bagażu który właśnie zamienia się w garb.
      "Że" to piąkny wyraz. ;-D

      Usuń
    2. Chyba za bardzo skondensowałam moją wypowiedź. Rozumiem, oczywiście, ale logika swoje, a strach swoje. Każdy ma prawo do własnego zdania i ja je szanuję, to prawo i to zdanie. Ale, po pierwsze, mam prawo (ja też) nie życzyć sobie, żeby mi w sklepie ktoś wisiał na plecach (zresztą zawsze mnie to wkurzało na maksa), a po drugie nie chodzi mi o sam fakt, że kogoś obostrzenia nie obchodzą, tylko, że ma w nosie tych starszych i z grup ryzyka i że nie liczy się z ich uczuciami mówiąc takie rzeczy. Ludzie w ogóle rzadko się z innymi ludźmi liczą. Dziś właśnie zorientowałam się (zbyt późno, niestety, bo byłam zajęta w kuchni), że sąsiadka wręcz zdewastowała przepiękny krzew bzu rosnący pod naszym balkonem. Na pytanie dlaczego tnie bez, odpowiedziała, że jej światło zasłania. Nawet nie pomyślała, że może należałoby zapytać sąsiadów o zdanie. Nie wchodziłam z nią w żadne dyskusje, bo to nie ma sensu. Mogłoby się skończyć, jak w przytoczonym przez ciebie wyżej przykładzie sklepu i maseczek.
      Wkurza mnie właśnie to stawianie siebie i własnych interesów na pierwszym miejscu, czyli - de facto - to samo co ciebie chyba:D
      To "że" chyba królikiem jest:D

      Usuń
    3. Ninko Ty i ja jesteśmy osobami prywatnymi, mamy prawo do fobii, zachciewajstw a nawet dziwactw typu noszenie kapelusza z woalką, piórkiem i różowym króliczkiem. Jednakże urzędnik państwowy to insza bajka, jemu się nie płaci za banie się tylko za zarządzanie. A obecnie mamy taką sytuację - urzędnik państwowy w randze ministra zarządził maseczkowanie, jednocześnie wybrańcy narodu postanowili nie wprowadzać stanu wyjątkowego ( bo wybory, bo odszkodowania ) pozwalającego mu na takowe działanie. Mandaty się sypią, sądy i tak ponad ponad miarę obciążane jeszcze bardziej się zapychają a mandaty są uchylane bo rozporządzenie ministra zdrowia nie jest wystarczającą legitymacją do maseczkowania społeczeństwa. Jakby było mało obecny wiceminister zdrowia ćwierka że jedne sądy tak a drugie tak ( dopiero jak nam płacić odszkodowanie z postanowienia czy tam wyroku sądu EU przylezie, na które zresztą wszyscy się złożymy, to minister pojmie oczywistość ). Obywatel wie że państwo robi go w tzw. wała i w związku z tym zaczyna olewać przepisy po całości, także te całkiem rozsądne. Nie wiem jak Ty ale mła na urząd państwowy się nie nadawa, ją wkurzają tacy co tyż się nie nadają ale urzędują. Bałagan robio!
      Jeśli chodzi o uwalenie się komuś na plecach to jest to kwestia kultury osobistej a nie przepisów. Takoż samo z tym bzem, przeca można go tak przyciąć żeby i wilk był syty i owieczka cała. U nas ciągle pokutuje kretyńskie przekonanie że wolnoć Tomku w swoim domku, ale mało kto pamięta z jakiej to opowiastki jest cytat i o co w niej chodziło. Później są różne zdziwka. Kiedyś mój Tatuś powiedział mądrą rzecz - z sąsiadami trzeba żyć jak najlepiej, w razie kłopotów oni są najbliżej. Podejście hym... jakby merkantylne ale spajające. Mła jednak przyuważyła żer coraz częściej w Cebulandii sąsiada traktuje się jak wroga albo takiego głupka z którego zdaniem nie trzeba się liczyć. Ostatnio u Kury Naczelnej było o rozkoszach sąsiedzkich, uprzejmość dziad jeden potraktował jak słabość i postanowił wleźć na głowę, mła podejrzewa że po to coby sobie wizerunek w oczach własnych podreperować. Nie wiem skąd w nas takie zamiłowanie do pokazania komuś lepsiejszości, olewania potrzeb innych i do tej cholernej anarchii, kompletnego braku reguł, jesteśmy w tym zamiłowaniach przeginający. Mła ma wrażenie że radośnie sami się przekonujemy iż anarchia to po prostu wolność. Wygodne to dopóki nie obraca się przeciwko nam. Może za potrzebą takiego wentyla stoi nasz społeczny oficjalny konserwatyzm, tak różny od naszej nieoficjalności. Nosimy gębę, a noszeniem gęby człowiek się męczy. Potem odreagowuje. A swoją gębę hołubimy ( mła jej straszliwie nie lubi bo na kompleksach wyhodowaliśmy sobie cóś co powinno być natychmiast poddane operacji plastycznej ), jest takie rosyjskie przysłowie w sam raz do nas paszące "Nie sarkaj na zwierciadło, kiedy gęba szpetna."
      Mój boszsz... znowu mła odleciawszy w mentalność nadwiślańską. Królicze "że" to picoletto przy odlotach mła. :-)

      Usuń
    4. Racja po stokroć.
      Odlot nie odlot - od razu widać, co ci na sercu leży.

      Usuń