środa, 16 września 2020

Sos polski czyli obrona pańszczyźnianego

No i wywołałyście komentatorki poprzedniego wpisu starą i grubą waderę z lasu, z jednym  kłem ostrym i troszki wyliniałym grzbietem. Zwierz to podły bo jak się uczepi to szczęk nie rozewrze. Mła się zastanawia czy lubi sos polski? Hym... odgrzewany jest  i to wielokrotnie. No ale wielokrotnie  odgrzewane są i inne sosy a jakoś tak zdziwnie nie pachną i aż tak apetytu smrodkiem nie psują, ani chybi składniki za tym zapaszkiem stoją. Nie że nieświeże, tylko że nie najlepszej jakości.  Garaletka z chłopstwa pańszczyźnianego zamiast ostrego mieszczaństwa? Nie, to nie ten smrodek. Może podejrzana słodycz kruchciana jedynie słusznej wiary? Taa... może ale tyż nie do końca. Zbyt wiele  przypraw, w dużej mierze  importowanych? Nie to na pewno nie to, bez  przypraw byłoby mdło. Niuch, niuch, to chyba zapach swojskiego kołtuna, Plica polonica, wytworu szczerzepolskiego, choć my oczywiście od zawsze uważaliśmy że to ruskie zło.  Hym... inni nie podzielali naszego zdania, w nowożytności  noszenie kołtunów przypisano naszej nacji. No dobra  ale  kto do cholery pozwolił na to żeby swojskie czy importowane świństwo kojarzono z nami? Ano ci którym to się opłacało najbardziej, czyli szlachta niekoniecznie zawsze bogata ale prawie zawsze żyjąca ponad stan, beneficjent chłopskiej ciemnoty, dodatkowo  upodlonej przymusem propinacyjnym. Szlachta nasza za kołtunem polskim stoi, także tym współczesnym, ze zlasowanego mózgu się składającym. Propaganda jak za komuny?  Socczytanki o dobrym chłopie rozpijanym przez podłego szlachetkę? Niestety nie, smętna prawda wyziera zza kontuszy, trumiennych portretów i innych akcesoriów sarmatyzmu. Złota wolność  szlachecka  dla wielu była zbyt złota  a dla całej masy była na kredyt. No i źle się to dla naszej państwowości  i samostanowienia skończyło. Dla naszego narodowego "ja" tyż nie najlepiej.

Krótkowzroczna ekstensywna uprawa pszenicy na najbogatszych ziemiach Europy, chęć utrzymania korzystnego dla się  status quo za wszelką cenę, bez oglądania się na koszty, ignorancja  do potęgi entej przedstawiana  jako zaleta,  demokracja dla wybranych przeradzająca się w pełną przekupstwa anarchię, samozadowolenie wynikające z głupoty,  to jest historyczna podstawa sosiku mało strawnego. Przeca to nie chłopi  pańszczyźniani w zagęszczonych izbach kurnych  chat takie składniki wymyślili, to wszystko po dworkach niewiele  od tych kurnych chat się różniących powstawało i po lepsiejszych dworach, które zamieniały się w zamki  i pałace.  Polskie elity w swej przeważającej części były ciężko niewykształcone, skupione na krótkoterminowych zyskach ( to było krótkoterminowe nawet jak na przełom XVI i XVII wieku ), niepotrafiące porządnie zarządzać własnymi włościami a co dopiero państwem wieloetnicznym i wielkoobszarowym. Swego czasu niejaki R. Ziemkiewicz napisał książkę pod  tytułem  "Polactwo", jak zwykle u tego autora niektóre jak najbardziej trafne spostrzeżenia dotyczące historii służą do wyciągania zdziwnych wniosków, mających w sposób karkołomny uzasadnić  sympatie czy antypatie  polityczne Ziemkiewicza ( hym... czasem historia chichocze po paru latach, ciekawe jak dziś pan Rafał ocenia tych którzy  dawali 500 z plusem, do "michnikowszczyzny" im  przeca  jest i było daleko ).  Pan Rafał długo w książce wywodził jak to mentalność  chłopa pańszczyźnianego wymusza  na elitach takowe a nie inne działania, bynajmniej nie propaństwowe. Owszem to jest mentalność folwarku ale nie mentalność pańszczyźnianych. To mentalność państwa, właścicieli tej  robomasy. Doić, doić, póki się da, nie ważne co będzie. Co wydoimy to nasze.

Chłopi nie za bardzo mieli co doić,  co najwyżej  uciekali z majątków, niech będzie że to stąd nasze  umiłowanie wolności, he, he, he. Tak naprawdę nasza mentalność narodowa ma o wiele więcej wspólnego z tymi co się pańskiej  klamki trzymali, na sejmiki jeździli  głosami handlować, usiłowali dla siebie coś ugrać jak najmniejszym kosztem własnym, tymi co pienili się o każde naruszenie ich godności i wolności, choć ani godności ani wolności prawdziwej nie mieli. Mentalnie wyrośliśmy z tak pięknie opiewanego przez naszą literaturę zaścianka szlacheckiego. Z tych dworeczków w sumie  niewiele od lepszych chałup się  różniących. Schłopiała  szlachta za sosem polskim stoi  a nie pańszczyźniany,  dowodem na to jest choćby strach w nas drzemiący przed wiejskością. Większość Polaków nadal żyje  na wsi ale wiejskość  cóś  ich uwiera.  Ci którzy ze wsi wynieśli się do miasta swoją przeprowadzkę  uważają za awans społeczny. Wieś  nie kojarzy się nam, w  olbrzymiej masie  przeca chłopskim potomkom,  z dworkami niedaleko niej sytuowanymi, wieś kojarzy się z chałupą i byciem  gorszym.  Poczucie awansu  zdaniem  mła  ma także i tę przyczynę że  jak i ci co z  zaściankowych dworków musieli się na skutek zmiany ekonomicznych warunków wynieść  do miasta, tak i chłopski potomek tę samą drogę przechodzi. We własnych oczach staje się lepszy, no niemal szlachetnie urodzony.  Miasto nobilituje, dopisuje  klejnot herbowy.  Tzw. "sadzenie się" było typowe dla szaraczkowej szlachty, wystarczy poczytać XVIII wieczne   czy XIX wieczne  źródła ( o kuriozach XVII wiecznych lepiej zmilczeć ). Przejęliśmy jako naród narrację historyczną warstwy szlacheckiej, nasza mentalność się sama   nobilitowała. Polacy nie są narodem  dumnym z chłopskich korzeni a przeca w całej  Europie ludzie uprawiający ziemię przeszli przez system pańszczyźniany, u nas jest to wstyd wielki. No wiecie, "wiocha" a nie sól ziemi! To poczucie bycia chamstwem zaszczepiła szlachta   która niewiele od chłopstwa się różniła, cóś jak white trash w Stanach którzy koniecznie muszą prać  czarnych bo ktoś od nich musi niżej stać na drabinie społecznej.


Prawdziwy polski  sarmatyzm to nie ta zamieszczona powyżej urocza fête galante z początku XIX wieku, miły wspominek dawno minionych czasów.  Prawdziwa  gęba sarmacka wyziera z portretów XVII i XVIII wiecznych. To byli królowie życia, czasem dosłownie królowie czyjegoś  życia. Umiłowanie wolności ograniczone do wolności własnej,  moje  jest moje  a na nie moim można  wszystko, wyroki sądowe są po to żeby sobie nimi  płaszcze podbijać. Wygląda  znajomo? Polactwo ! Mła  nie gustuje w polskim sosie, wolałaby cóś bardziej strawnego. Muzyczka  dziś  będzie  za to piękna, taka w sam raz na niestrawność. Wojciecha Kilara Polonez. Niekiedy brzydkie zjawiska tworzą podwaliny pod wielką sztukę.

10 komentarzy:

  1. Podrażniona Wadera mądrze pisze, opłacało się drażnić. Gorzkie to bardzo, no ale cóż poradzić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mła od jakiegoś czasu zaczyna denerwować to uproszczenie sprowadzające nasze problemy do masowo występujących postpańszczyźnianych zachowań. Mła ma wrażenie że jest to zrzucaniem odpowiedzialności za zachowanie elit, no jesteśmy tacy bo to te Grażyny i Janusze na nas wymuszajo. Kiedy mła słyszy takie pierdoły to jej się nóż w kieszeni otwiera, elita dlatego jest elitą bo nadaje ton i nie ma co pieprzyć że jak nam obecna elita nie pasi to mamy państwo egalitarne. Taa... takiego tworu ni ma, stado ludzkie zawsze wytwarza hierarchię. Społeczeństwo jest o tyle dodupne że wydało z siebie takie a nie inne elity, na tym jego dodupność się kończy. Reszta czyli rozwój elit zależy od nich samych. A u nas mentalność skromnego szlachetki, który jest herbowy i już nic nie musi tylko frukta wypracowane przez pańszczyźnianych wpieprzać. A w ogóle to jakoś zawsze będzie. Micha będzie pełna, pańszczyźniane zapracujo. A jak się będą chcieli uwłaszczyć to im się bajkę o narodzie miłującym wolność sprzeda i łaskawie dopuści do bycia narodem ( w ograniczonym stopniu rzecz jasna, znaczy krew przelewać ale frukta zostawić lepszym ). :-/ Mła jest zła bo to jest postawa powszechna wśród elit, poglądy polityczne nie mają tu znaczenia, sposób myślenia jest taki sam u centrowych, prawych i lewych. Wszyscy oni wydają się bardziej leniwi niż mła, a to jest sztuka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale bo. Szacunek dla pracy nie występuje w zespole smaków polskiego sosu. To i co się dziwisz że elyta leniwa? Kraina pieczonych gołąbków jest marzeniem i kresem marzeń każdego naszego polityka. Jak już się dostał do koryta, to cel osiągnął, czyż nie? Człowiek naiwny pomyślałby sobie, że polityka to ciężka orka na ugorze, a tu nie, pomyłka. Polityka u nas to wypoczynek, i spożywanie fruktów pracy innych.
      Też jestem nieco zła. Ale staram się skupić na sprawach ważnych. Ukochane ludzie, kot, pies, chwasty w ogrodzie, pranie na sznurku, grzyby w lesie.

      Usuń
    2. A we mła się tak gotuje że jej sprawy domowe na uspokojenie już nie pomagają. Mła po prostu nie chce ich wszystkich dłużej utrzymywać, całej tej bandy udającej że stanowi prawo, bandy udającej że je wykonuje, ba, nawet tych co niby rozsądzają bo to też tak na pół gwizdka. Dlaczego mam kuźwa płacić na nierobów a w zamian otrzymywać teleporadę zdrowotną, policję za którą trzeba samemu robić, urzędników którzy choćby i chcieli cóś tam zadziałać to bajzel prawny ich przytłacza. Na razie dziewczęta i chłopcy zarzundzający ( tak pisze bo zachowują się jak ciężko młodociani ) rozdają między innymi moją kasę na prawo i lewo i mniej więcej do tego się ograniczają. Wszystko insze to teatr i markowanie roboty. Jedno co dobre to zmiana u tych od zdrowia, może w końcu pan ekonomista raczy uruchomić peozety bo jak się nie uruchomi to trzeba już będzie tylko inwestować w szpitale i kostnice. Tak szczerze pisząc to mam ochotę nawoływać coby sobie opodatkowanie na rzecz "dobra wspólnego" odpuścić. Na co to i po co, za dwieście zeta można mieć poradę lekarską domową, dopłacisz to jeszcze sprzęt do badań dowiozą ( bo nic tak nie koi covidowego strachu u medycznych jak bilety NBP ). Sytuacja jasna - płacę to wymagam. A na państwowe płacę i co?! Nie dziwię się tym którzy z tego bajzlu, w którym lekką rączką wydaje się ludzką kasę ( bo przeca ona nie rządowa ), uciekają z podatkami. Ech...
      Z rzeczy dobrych - cebulkowi odpisali że na koniec września planujo wysyłkę.

      Usuń
    3. Uważaj, bo dostaniesz udaru albo wylewu i kto będzie Królową Alternatywnej Rzeczpospolitej Cebulowej?

      Usuń
    4. Głęboko w doopsku mam udary i wylewy, wyjeżdżam na wakacje odpocząć od ciulostwa z zarzundu i okolic. Mogą mnie cmoknąć i niech lepeij uważajo co robio bo jak się porządnie wkurzę to sobie poszukam Kingsajzu i kto wówczas koniom grzywy będzie zaplatał? :-D

      Usuń
  3. Na sprawy domowe niestety na nasz tzw.dobrostan wszelaki te durne z wierchuszki i ich zachłanność ma wpływ, ale też staram sie skupiac na tu i teraz oraz zakrzatać myśli, czy wzorek na cukiernicy mi się podoba, czy rozsadzićkilka roslinek z szefoskiego ogrodka w inne miejsce, planować upiększanie mieszkanka, jakby nic innego nie bylo ważniejsze.Nie nakręcać machiny, w odroznienu od mojego małżoneczka, ktory karmi się roznymi wiadomościami, wydarzeniami,wypowiedziami,przepowiedniami.Nie mam siły juz z tym walczyć,korzysta ze słuchawek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła będzie musiała sprawy z remontami fabrycznych załatwić przez państwowe instytucje, które praktycznie działają na ćwierć gwizdka ( dziś robotnicy kombinowali jakby mi tu chałupę od strony dachu podpalić, mła nic nie obchodzi wynajęta firma, niech sobie od niej dochodzi inwestor, mła dupnie fabrycznego i już nie będzie miła ). Jak pomyślę sobie o użeraniu się z fabrycznymi i zmuszaniu zdalnie pracujących do pracy to mła się niedobrze robi. Dziś mła rozmawiała z przyjaciółą z Reichu, tyż tam jest dupiasto ale nie aż tak, lekarze i urzędy pracują, w niektórych landach niemal nieprzerwanie bo federacyjni postawili się Makreli. U nas, kuźwa, dalej wakacje narodowe za pieniążki kredytowe. Niektórzy co prawda cinżko zapieprzają ale to głównie po to żeby się inni mogli opieprzać. Nóż się mła właśnie w kieszeni otworzył! :-/

      Usuń
  4. Chowaj nóż, przyda się na tfu, gorsze czasy. Tak, tu nieco bardziej normalnie w wielu kwestiach, ale też maseczkowe obostrzenia mają się dobrze, paskudnie to wyglada jak jedzie pociag czy autobus z zamaseczkowanymi ludziami. Brrrr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła odpoczywa w przyszłym tyźniu, co prawda niekiedy będzie musiała być zamaseczkowana ale na ogół nie bo sobie po ogrodach pohasa. Już się nie mogę doczekać oddechu od tego dupiastego teatrzyku który mi się na real przekłada.

      Usuń