środa, 28 października 2020

Alcatraz w jesiennej szacie


Złociście, pomarańczowo i czerwono zrobiło się w Alcatrazie pod koniec października. No i ciepławo. Mła cała szczęśliwa bo to dobrze dla Alcatrazu, co prawda mła z przyczyn wiadomych ( kręgosłup chromy ) wkopków - wykopków robić  nie może ( szpadelkowanie odpada ) ale dołek na cebulki jeszcze wykopie a kwitnące młodziutką wiosną cebuliszcza znacznie podnoszą urodę Alcatrazu. Znaczy póki ciepło to mła zawsze  jeszcze może do ogrodu się  udać i przycebulkować ( a niedługo powinny pojawić się masowo przeceny  cebul ).



Rarytetne niderlandzkie cebulki ( mła pisze niderladzkie bo Holand już  jest Nederland, mła sobie wykoncypowała  że to dlatego żeby nikt jej przypadkiem z Poland nie pomylił, he, he, he ) mła posadziła  koło przebarwionej na złoto magnolki. Przebiśniegi w dość oddalonych od się grupkach, tak żeby mogły się rozrastać w spore, jednorodne kępiszcza. Mła obecnie żałuje że kupiła tak mało cebulek odmian 'S. Arnott', cebulki tej odmiany przybyłe z Niderlandów są olbrzymie, zapowiadają  rzeczywiście przebiśniegi giganty.  Z drugiej strony przeca cebule się rozrastają, kępka przebiśniegów 'Viridapice' powstała z pięciu cebulek. Mła zatem nie powinna sobie w  brodę pluć że cebulków kupiła za mało, tylko cieszyć oczy kolorami przebarwionych jesiennie liści i snuć lube wizje wiosennych kwitnień. No i powinna solidnie zeszycik z mapkami nasadzeń wertować coby zawilców gajowych  przypadkiem nie wykopać ( o mały włos aby się jej  zdarzyło ).

W ogrodzie  na razie przebarwiają się  liście klonów, niektórych kalin oraz fotergilli. Barw jeszcze nie zmieniły liście perukowca, judaszowca czy kolkwicji. No i nasz ambrowiec jest tradycyjnie zielony jak żaba. Za  to owocki irgi nie są już tak  wściekle czerwone jak  na zdjęciu obok. Wraz z postępującym październiczeniem nabrały najpierw karmazynowego  odcienia a teraz o wabią wzrok niepokojącym kolorem porfirowej purpury ( to chyba tautologia, takie określenie koloru ale co tam ).  Jaskrawą czerwienią  już tylko owoce niektórych berberysów i magnolek dają po oczach. No może jeszcze te resztki jabłuszek co się ostały na gałęziach jabłonki. Na bluszczu pojawił się czarne owoce a krzewy mahoni i wyprodukowały śliwkowe ( z niebieskim nalotem ) grona. Niestety w zeszłym roku umarła trzmielina oskrzydlona  z Rogowa  i tej jesieni nie ma już w ogrodzie radosnego połączenia wściekłego różu i jaskrawego pomarańczu, którym to zestawem barw dawały czadu trzmielinowe owocki.

Postanowiłam że trzmielinę trza będzie ponownie do Alcatrazu sprowadzić, jest rarytetna abelia to dlaczego ma nie być swojskiej trzmieliny? Wiem że przez większość ogrodowego sezonu trzmielina jest lekko chynchowata ale jesienią  jest jednym z najpiękniej przebarwiających się krzewów. No i te owoce urodne co cud! Oczywiście nie samymi przebarwieniami krzewów Alcatraz cieszy, całkiem nieźle wyglądają  teraz  paprocie. Mła musi jeszcze wydłubać łyżeczko -  szpadelkiem dwa dołki pod niewielkie  egzemplarze Dryoptheris filix-mas 'Linearis Polydactyla' coby się paprociowo doszczęśliwić ( dobrze że  małe bo kręgosłup dużych egzemplarzy do wkopków  by nie zdzierżył i pewnie zimowały by  biedaczki w pralni ). Najbardziej mła jest zadowolniona z języczników, jej rarytetne egzemplarze odmian tego gatunku nabrały tego w miarę deszczowego lata sporo masy, frondy są coraz dłuższe i szersze.




Oprócz coolorowych roślin mła zauważyła coolorowo ubarwione zwierzątka, troszki insze niż na Suchej - Żwirowej.  O ile na mojej podwórkowej rabacie niepodzielnie rządzą owady ( kotom się tylko wydaje  ze maja tam cóś do miauczenia ) o tyle w Alcatrazie jest ptasie miejsce. Odkąd sroki się wyprowadziły do lepszej miejscówy ( działka obok, zapewniony żyr i rozrywka ) w Alcatrazie pojawiło się więcej małych ptaków. Jakoś koty nie trzebią tak populacji drobnych ptaszków jak sroki, co i raz mła widzi złote brzuszki sikorek, brunatne upierzenie mazurków, kosową czerń  czy jaskrawe barwy pleszek. Ba, ona widziała że ponownie pojawiły się w Alcatrazie drozdy ( na razie chyba tylko z wizytą ). Niedawno mła udało się zrobić zdjęcie "papagaja", znaczy rudzika, fociła w towarzystwie Mrutka, któren owszem ptaszka obserwował ale cóś go bardziej aparat fascynował ( Mruti usiłował pozować, on jest urodzonym modelem  a nie myśliwym, co mu tam ptaszek kiedy mła odkrywa obiektyw ).



8 komentarzy:

  1. Ach, raj. Rudzik papagaj potwierdza. Ciekawe, czy rarytetna abelia też będzie mieć swoją urodą jesienną twarz. Chyba za wcześnie na oceny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rarytetna nie obecnie liści więc mła ma problema z oceną jesiennej urody. ;-) Co do rajskiego ogródka to donoszę że mam piątkę węży kombinujących jak tu zaburzyć rajską równowagę ( Pasiak i Mrutek na moich oczach usiłowali wykopać cebulki co je właśnie zadołkowałam, dziefczynki tyż się natentychmiast pojawiły całe chętne do ogrodniczenia ). :-)

      Usuń
    2. Jak tak czytam sobie po raz wtóry, to myślę, że Twoje węże uznały, że mają lepszą miejscówkę dla cebulek. Jak ktoś mi to wpierał "one zawsze mają rację"

      Usuń
    3. Jakby zawsze "mniały rację" to by już ich nie było, czasem taka głupotką się wykazują. Madka musi korygować zachowanie.

      Usuń
  2. Uwielbiam ogrodową jesień. takie wszystko potargane, jedzie butwiejącymi liśćmi. Ptaszyska zbiły się w mieszane stadka i wydzióbują z zakamarków pochowane robale. Zabarwienie ogrodu - miód!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię zapach opadłych liści, nie jest dla mnie zgniły tylko intensywnie żywy. Pewnie kompościk mła pachnie, he, he, he. Barwy ogrodu gorejące o ile tylko słonce raczy doświetlić. :-)

      Usuń