wtorek, 8 czerwca 2021

Codziennik - wieści z domu i ze świata

W sprawie Szpagutkowskiej kary nie będzie bo wszyscy mła przekonują że to czysta mniłość Szpagetkę  do takiego ekscesu przywiodła  jak przygotowanie dla mła wkładki dokawowej z myszki  ( nie widzieli jednak TEGO spojrzenia kocich oczek ) a po drugie za łapę nie złapałam.  Po trzecie moje karanie odnosi przeciwny do zamierzonego skutek.  Przykład:  Małgoś -  Sąsiadka ukarana kurczakiem przyrządzanym na modłę hinduską, w sosie w którym imbir pływa a cebula i czosnek mieszają się z cynamonem i inną kolendrą zażyczyła sobie na obiad  "tego z ryżem co było zrobione  kiedy malutka była chora". Taa... i tyle z moich planów terroryzowania żarciem i wymuszania określonych zachowań. Powinnam  albo karać owsianką na wodzie bez soli albo w ogóle. Nienawidzę  gotować owsianki i boczyć  się na kota, znaczy bezkarność u mła w chałupie się pleni i plenić będzie.

Mła  chcąc  żyć w miarę bezstresowo musi  spróbować zmienić siebie skoro otaczających mła osób zmienić nie sposób, że tak sobie rymnę.  Zmiana status quo może  być groźna  - Szpagetka przeca może nasilić wyrażanie uczuć, nieważne już jakich,  o ile mła będzie dla kota zimna i nieprzychylna, a Małgoś może dojść do  wniosku że owsianka  po bengalsku to jest właśnie to co lubi najbardziej i zacznie częstować nią też mła , coby mła się przekonała jaka owsianka po bengalsku  dobra.  Mła zatem przyjmuje że wszystko jest OK  na tym najlepszym ze  światów -  Szpagetka mła kocha zażarcie a nie tylko za żarcie a Małgoś wyhodowała sobie kosmopolityczne kubki smakowe i prezentuje niemal niewiarygodny w jej wieku głód nowości kulinarnych i to mła za  tą  mniłością i tresowaniem kubków stoi. Cóś pozytywnego znaczy, zamiast zamartwień i potrzeby poczucia że opanowało się sytuejszyn za pomocą kar. Tak mła sobie tłumaczy i lukruje te swoje porażki wychowawcze.

W  sprawie maczków co są  zupełnie  nie takie  jak mła chciałaby żeby były to mła postanowiła polubić  czego zmienić  nie może. Właśnie jest w trakcie  wyczytków o rozmnażaniu maków perskich, naszło ją podświadomie ( mła jest w trakcie lektury o pracy mózgu i nieświadomych korzeniach naszych niby świadomych decyzji ) coby tych maczków było wincyj i że koniecznie mła musi nabyć  rugosy o czerwonych  pylnikach i to w liczbie  większej. Mła jeszcze miała objawienie  na temat brzózek białokorych na których tle te rugosy i maczki będą sobie porastały.  Może nie jest to bardzo bardzo leśnie ale jest dzikawo, więc  do Alcatrazu jakoś tam powinno pasić.  W kwestii maczków z Suchej  - Żwirowej to dla towarzystwa są przeca odpowiednie irysy.  Tego z drugiego  zdjęcia powyżej  mła musi przesadzić, pierwszy już rośnie gdzie trzeba. Niebieski powędruje do inszych niebieskich, a w najbliższej okolicy maczków pojawi się  odmiana 'Naples' ( na pierwszej dużej fotce poniżej ). Ujarzmię ten łosoś makowych  płatków! Mam nadzieję że nie skończy  się jak w przypadku Szpagetki i przypadku Małgoś.

Niebieskie irysy powędrują w inszą część Suchej - Żwirowej, mła musi porozmnażać  dla nich stachysy bizantyńskie dla towarzystwa i rozplanować  na  nowo nasadzenia z goździków.  Duuużo roboty się szykuje na Suchej - Żwirowej.  No i zakupy trza  będzie mła poczynić - dyptamy, białe  jeżówki, hyzopy odtworzyć, może przylawendować? Dobrze byłoby też  dorwać mikołajki nadmorskie Eryngium maritimum. Z tymi ostatnimi  może być problem.  Inszych mikołajków w bród ale tego którego mła by chętnie odtworzyła nie ma. Tak to jest. Szczęśliwie  dla mła Mamelon odsadziła gipsówkę, znów u mła będą  kwitły urocze chmurki delikatnych kwiatków.  Niby nie było ciężkiej  zimy z wielkimi  mrozami, aura wiosenna wręcz wymarzona  bo nie sucho i bez  letnich temperatur a na Suchej - Żwirowej powypadało mnóstwo roślin. Oj zdziwności, zdziwności  się dziejo!

W  Alcatrazie jest inszy problem, cholerny jesionek posiał te swoje  dzieci  gdzie się da. Alcatraz jest zajesionkowany, mła która stawiała na leśność teraz będzie musiała lasek nieco przerzedzić. Po raz kolejny! Poza jesionkiem inne drzewka łatwo siejące się w Alcatrazie odliczyły - mła ma plantację klonów ( niektóre drzewka zostawi bo mła się klony podobią  ), wierzby za którą nie przepada, brzózek ( zostają ). Tak szczerze pisząc to mła przydałoby się teraz cóś mechanicznego do cięcia, z drugiej strony mła jakoś nigdy nie umiała tak do końca "dogadać się" z mechanicznymi narzędziami do ogrodu.  Proste kosiarki mła stawały okoniem to co mogłaby jej zrobić piła? Wynajęcie człowieka  do cięcia kosztuje i to wcale nie mało  i jeszcze wymagałoby pilnowania wykonania roboty czyli tzw. chodzenia za tyłkiem  bo mła mogłaby zobaczyć  Alcatraz  z wyciętymi nie tymi drzewami co potrzeba. Mła jakoś nie dowierza najemnej sile ogrodowej, jest w stanie jako tako zaufać Pani Isaurze ale chłopu z piłą to never!

A co pozaogrodowego? Mła sobie słucha  wieści z frontu covidowego i zastanawia się kto jeszcze wierzy zarzundom? W sprawie pochodzenia wirusa jest już wystarczająco jajecznie, naczelny dohtor od paniki w USA zdaje się jest zdrowo umoczony w sprawę wyciszania podejrzeń na temat chińskiego laboratorium.  Mła przewidywa jednak że pohukiwania na Chińczyków w sprawie "odszkodowania za zarazę" ucichną jak nożem uciął w momencie kiedy jak po nitce  do kłębka dolezą  do roli koncernów z przewagą hamerykańskiego kapitału w sponsorowaniu takich a nie innych badań w wiadomym laboratorium. To już nie jest teoria spiskowa, przeca to że z tzw. Zachodu zlecano wiadomej placówce badania jest dość powszechnie znanym faktem, ciekawe jest natomiast to że powiązani z koncernami przez granty czyli kasę wysocy urzędnicy ( urzędnicy bo problem nie dotyczy jednego faceta w Stanach ) usiłowali za wszelką cenę unikać powiązania słów chińskie  laboratorium i SARS-CoV-2. Dlaczego?  Co takiego sponsorzy urzędników medycznych usiłują ukryć, tylko to że zlecali prace badawcze instytucji która  pracowała nad wirusem dla chińskiej armii? Przeca nie rozstrzygnięto na 100%  pochodzenia  wrednego wirusa, któren jak  do tej pory nie okazał się być  śmiertelny jak dżuma.  Zatem o co kaman? Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze, mła się zdawa  że ta sprawa ma nie tylko drugie ale i trzecie dno i że przypadkiem moglibyśmy zobaczyć taki kawałek prawdziwego świata który by większość z nas  zadziwił ( biznes ma w dupie politykę bo polega na zarabianiu kasy i nie ważne kto u władzy byle swój - a czy to demokracja czy zamordystyczni spadkobiercy Mao ma znaczenie nawet nie drugo czy trzecio  ale któreś tam z kolei   rzędne, robiący dobrze biznesu politycy dogadajo się zawsze, bez  względu na oficjalnie prezentowane stanowiska  ).

U nas w kraju tzw. namolność czepionkowa robi się cóś męcząca.  Wygląda jakby się spieszono z upłynnieniem produktu zanim okaże  się nieświeży. Albo mało skuteczny, tak się mła uplingło pod kopułą  bo lektura mendiów mainstreamowych ją do tego skłoniła. Trwa wyszukiwanie wariantu wirusa któren "pokaże moce".  Mamy wietnamski, indyjski któren się dorobił nazwy Delta, nepalski i meksykański. Hity ubiegłej  jesieni, czyli brytyjski, brazylijski i południowoafrykański są już passé. Mła podejrzewa że trwa casting na wirusa  przełamującego  "siłę czepionek", bo nie wszędzie da się zwalić winę  za jesienne zachorowania na "nieodpowiedzialnych niezaszczepionych". No a gdyby kolejne zachorowania na wszystko +  covid  znów przypominały wypracowaną dzięki lockdownom siłę wodospadu to cóś trza będzie zrobić.  Dla  zarzundów to najlepiej  byłoby wyrzucić kogoś z sań ale tu zdawa się wszyscy w różne  rzeczy umaczani, jeszcze zeznawać przed wilkami zaczną, więc strach.  Za kolejny lockdown wdzięczne narody mogą  dokopać i żadne piniądze z UE tego nie wynagrodzą, zresztą kto wie jakie te pieniądze będą bo na razie to obiecanki cacanki a głupiemu radość. Więc dobrze by było żeby  pojawił się jakiś superwirus, który zdejmie z  zarzundów odpowiedzialność za czepionkowanie i pójście tą drogą razem z psem Sabą ( mła sama nie wie czemu ale ostatnio jakoś wraca  do co ciekawszych momentów z prezydentury Kwacha ).


Z innej beczki - mendia bardzo przeżywają tzw. rozklejenie się marszałka Sejmu.  Nie wiem czemu bo jesteśmy krajem o niewielkim znaczeniu i w dodatku naszej zwierzchności nikt normalny nie traktuje poważne. Powinno zachowanie jednego z najwyższych urzędników w państwie raczej martwić naszą dyplomację, ale tej nie mamy więc problem  w zasadzie nie istnieje. Byliśmy prowincją Europy obecnie jesteśmy jej zadupiem ale przeca decyzje o tym co za naszą wschodnią granicą nie zapadają ani u nas ani nawet z naszym udziałem ( od czasu pamiętnego najazdu chłopców od Antoniego na placówkę NATO cóś jakby nieufność  się zalęgła względem nas wśród atlantyckiej wspólnoty ), więc wielkich szkód marszałek nie narobił bo jak kto szaleje z młotem pneumatycznym po ruinie to co on tam jeszcze może spieprzyć?  Co do osobistego wymiaru sprawy to  w przeciwieństwie do Clintona nasz marszałek się naprawdę zaciągał, to dziś widać. Pamiętajcie dzieci - narkotyki  to zło, a wąchanie substancji odurzających może zamienić Was w marszałka  Sejmu!
 


Teraz o dzisiejszych fotkach. Oczywiście Szpagetka  na swoim wyrku ( byłym  moim wyrku ) i w starannie wyleżanej żubrówce. Irysy kwitnące i róże jako obowiązkowy punkt programu w czerwcowych wpisach, troszki roślin z Alcatrazu i kwitnąca i pachnąca robinia akacjowa - sama słodycz. Ostatnie zielone listki  to parocja perska, dopiero w tym sezonie zdaniem mła się prawilno wybarwia. Ostatnie fotki to koty dochodzące u Dżizaasa. Ten grubas z ostatniej dużej fotki nad tekstem o marszałku nazywa się Frajer ( jako pierwszy dał się złapać do pułapki z żarciuchem coby na badania, szczepienie i sterylkę pojechać ale szczerze pisząc nie wygląda na frajera tylko na kocurka co sobie potrafi wszystko załatwić ). Będzie odchudzany bo dochodzącemu nie wypada być tak grubym. Na fotce  bocznej Tygrysio, a na pierwszej razem z Frajerem Przylep. Na ostatnich trzech  fotkach  siostrzeńcy i fragment Doroty, która z mła tworzy Komitet do Spraw Wyżywienia i Zabawiania  Siostrzeńców. W muzyczniku  muzyczka wesoła, Mamelonu dedykuje bo czeka ją fotel dentystyczny.

32 komentarze:

  1. Siostrzeniec z ostatniego zdjęcia to chyba nie wyraża zgody na publikację swojego wizerunku....... Tak ze spojrzenia sądząc. ;
    Wpadłam i siadłam na chwilkę w międzyogrodowaniu więc tyle tytułem komentarza. Ale cdn oczywiście ;).
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytusek jest rzeczywiście ostatnio fumiasty, ale trzeba mu wybaczyć bo on jest z tych tęskniących. Podobnie jak Jeffik zwany przez mła Wasylkiem i zupełnie odwrotnie niż ten mały rzep Baltazar. Mła zaraz lezie podlewać wybrane roślinki. Już czas, koty ściągnęli z ogrodu do domu.

      Usuń
    2. Już podlewasz ???? U mnie jeszcze wszędzie w ziemi mokro. No ale u nas w niedzielę była solidna burza z ulewą.
      Nie wiem o co to chodzi ale u mnie też koty dostały manii przywlekania zdobyczy wszelkiej do domu. Do kawy jeszcze mi nie wrzucają ale kładą sobie obok misek, zjadają co w misce a zdobycz leży aż muszę brać i wynosić co spokojnie obserwują. Choć Musia dziś zjadła z miski i zanim zareagowałam wzięła się za uzupełnienie menu. Nosz chyba chcą podniesienia stawki żywieniowej czy co ! Że niby się należy, bo zarobiły.
      Rabarbara

      Usuń
    3. Ja mam Dziurwę Bełchatowską nie za daleko, więc u mła insza inszość. W ogóle to mła się wydaje że można przyspieszyć proces zamykania kopalni, wystarczy że więcej gmin zacznie żądać od kopalni odszkodowań za szkody ekologiczne. Chcą to zamknąć dopiero w 2030 a Szczerców, czyli insze złoże tej samej kopalni to zdaje się jeszcze parę lat później. A my tu wysychamy na potęgę. Mam nadzieję że Czesi za Turów przypieprzą takie kary że się energetyki opartej na węglu brunatnym odechce. Wszystkim prawicowym głąbom zapultuanym ideologicznie i piejącym o radościach "czystej" energii węglowej kazałabym ze dwa lata pomieszkać w promieniu ok. 100 kilosów od takiej kopalni jak Bełchatów, to by zaraz poczuli na czym polega problem, jak czucie do niech trafia bardziej "niż mędrca szkiełko i oko". I mam w dupie że Zieloni to lewactwo sractwo , ekoterroryści i wogle a Niemce to majo odkrywki i prund robio a my to mamy zamykać! Jak sobie Niemce chcą stepowieć to niech sobie stepowieją ale ja nie mam ochoty płacić za dziesięć lat za litr wody tyle co teraz płacę za metr sześcienny. Mój boszsz... popacz co ze mła się robi kiedy ma odpowiedzieć na proste pytanie o podlewanie.
      U mła dziś rano urobek po nocy - dwa trupki obok pantofla. Zarobiły, najwyraźniej zarobiły jako i Twoje zarabiajo na michę.;-D

      Usuń
    4. No ale wiesz, że polityczne myślą wg zasady "po nas choćby pustynia"..... bo z potopem to jak widać, mogłoby być za dobrze.
      To niestety ani śmieszne ani anegdota.
      Rabarbara

      Usuń
  2. A ta rura to element architektury ogrodowej awangardowej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruła jest od beczki podryniennej z deszczówką, coby nadmiar wody rozporowadzić pod najbardziej potrzebującą część ogrodu. Takie ułatwienie dla ludziów i zabawa dla kotów.

      Usuń
    2. A może zrobisz zdjęcie beczki podryniennej z rułą? Niekoniecznie musisz prezentować na blogu, mailem mi możesz wysłać. Czuję, że nadchodzi moment zainstalowania podobnego ustrojstwa i u nas. Zbieram inspiracje i rozwiązania.

      Usuń
    3. O rany, ty to dajesz mła zadania. Spróbowawszy bo i u Mamiego jest podobne ustrojstwo.

      Usuń
    4. Proszę, błagam, jak chcesz to Ci poślę myszę, żebyś sobie wsadziła do kawy.
      Ciekawe, że herbata bywa ze szczurem, a kawa za to z myszą. Jest w tym jakaś logika ( kocia?).

      Usuń
    5. Zrobi się foty w okolicach weekenda, popytam kto tu ma jeszcze insze ustrojstwa niż takie zwykłe beczki na deszczówkę.

      Usuń
  3. Ależ piękne te szaraki , zarówno dochodzące, jak i domowe. Frajer to chyba w całej dzielnicy się stołuje, sądząc po kubaturze jegomościa. Chociaż - patrząc na moje pucaki- zima już chyba tuż-tuż :) Ruła ogrodowa również mnie zaintrygowała- tor przeszkód ? Równoważnia ? Przytargałam taką ostatnio z wystawki w celu przystosowania do eksperymentalnej pionowej uprawy truskawek, ale na razie nabiera mocy urzędowej za drewutnią. Śliczny ten ciemny orlik, chyba się kopnę do innej szkółki, bo w tej poprzedniej tylko jakieś bladawce mieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jeździj, mła ma dużo ciemnych, ukopię. Frajer naprawdę nie wygląda na frajera, dziś mła miała dyżur bo Dorota była u dzieci, Frajer od razu zajął pole position w okolicy mich. On nie z tych którzy pozwalają się pomijać przy dzieleniu posiłkiem.

      Usuń
    2. I Tacy właśnie wygrywają w życiu :) Moja Milunia dostaje teraz swoje saszetki w łazience, bo nie ma szans inaczej zjeść , a dwa nienasycone pucki tylko czyhają, kiedy uchylę łazienkowe drzwi i natychmiast pchają się do miski, jakby od tygodnia były okrutnie głodzone. Jeśli uda Ci się jakieś orliki ukopać, to chętnie się doorlikuję, dzięki :)

      Usuń
    3. U Dżizaasa Jeffik ma naturę refleksyjną i Tytus i Baltazar potrafia go objeść. Zresztą Baltazar to patolia - żre wszystko w strasznych ilościach, jest namolny i sprawdza garnki. No ale nie ma się co dziwić, Baltazarek jest młody wiekiem ale swoje już w życiu przeszedł. Najważniejsze oprócz żarła jest podpieszczanie, one strasznie wymagające w dziedzinie pieszczalnictwa, tęsknią.

      Usuń
    4. Może i mnie ukopie ciemnego orlika, coby hulał po Pogórzu izerskim?

      Usuń
  4. Orlik przecudny. Dla mnie to są dzwonki, od dziecks tak nawzywałam te kwiatki, rosly porozsiewane na cmentarzu o tam zawsze sie nimi zachwycalam. Przez cmentarz chodzilo sie czesto do szkoly lub ze szkoly, so tzw.miasta, bo mieszkalam na peryferiach miasta😄

    OdpowiedzUsuń
  5. Krolewna cudna jak zawsze, a cudzeski pregowane slodziutkie aż miło.

    Ależ Wy sie znacie na roslinkach rożnej maści!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uprawianie sprawia znanie, tak to jest. ;-D Szarutki dziś mało na mła nie wymogły dodatkowej puchy, mła sobie w ostatniej chwili przypomniała co Dorota mówiła o potrzebie odchudzenia niektórych osobników. Orliki w Alcatrazie w tej chwili rzundzą. I dobrze!

      Usuń
  6. Muzycznik trafnie określa poziom stanu w którym powinno się odczuwać może nie szczęście, ale pogodę ducha nie stłamszoną boleścią ciała. Mam nadzieję, że Mamelon szybciutko osiągnie ten przyjemny stan😀.

    Zachwyty nad futrzaczkami były, podzielam i te nad czarnulką i nad mręgatkami 😀. Umaszczenie Tygrysia z pysiem w żarełku wyrywa mi wręcz okrzyk zachwytu, istny żywy pasiasty agat. Ale czemu ach czemu odchudzać tak przyjemnego Puchatka jak Frajerek? Przecież po morduni Jacusiopodobnej widać, że puchatość to on zdobył stanowczością, przedsiębiorczością i postępem.Gotów zmienić stołówkę, jeśli ta się zbiesi.
    Co do roślinek i urządzeń mechanicznych w obcych rękach, to ręce stanowczo lepsze własne i własna piłka spalinowa. Miałam w ręku bobusiową, to nie jest sprzęt trudny w obsłudze. Bije sto razy na głowę działanie ręczną, choc uprzedzam, że nawet nią jesionki i kloniki ścina się bardzo źle. Jeszcze teraz, gdy soki w drzewach szaleją, to paskudne zajęcie pod każdym względem, stanowczo lepiej to robić gdy drzewa śpią. Przychodzącymi wysiewami od sąsiada podstępnie młode klony i jesiony szybciutko stają się drzewami wymagającymi piły. Wiecznie wyrywam siewki, ale jesienią będzie i tak kęsim dla dwóch klonów, dwóch jesionów. Trzeba, bo lada moment będą ogromne. Co do okazów flory, to jedynie parocja mnie nie zachwyciła, może jako cała roślina ciekawsza. A i jeszcze o orlikach, ślimaki ich nie lubią, zalecane są jako roślina odstraszająca ślimaczą brać, każdą. Ciemnego ciut zazdroszczę, ale w końcu cieszyły mnie te moje ciemne odeszłe długo, więc tym razem zazdrość nie spowoduje szybkiego sprowadzenia ciemnych motyli. Na razie będą jasne😀

    A teraz o pandemiczno - politycznej części wpisu. Masz rację. I tu kończę, by nie bluzgać, przed snem to źle robi. Dobranoc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamelon na razie ma trutego zębola, co będzie dalej się zobaczy. Na wszelki wypadek jakby miało być usuwane to Mamelonu pocieszam że to ząb mocno tylny więc twarz wyda się szczuplejsza ( trza szukać jakichś jasnych stron tego stanu rzeczy ). Frajer jest przywiązany bo on jest z tych zwracających uwagę na jakość żarła, Tygrysio rzeczywiście jest agatowy i z taka nutką rudości. Przylepek jest szary i niewidoczny na fotkach Biszkopt niby tyż, z tym że Biszkopt ma cóś czego na ogół koty nie mają - brwi i to jasne. Mła tyż by wolała z przecinkami poczekać ale się boi że nie ze wszystkim zdąży a tak by chciała cóś tam już posadzić. Sama nie wiem jak to z piłą będzie, może i mła spróbuje z tym łańcuchem, w końcu czy tam że kobitki dajo radę. Tylko że ja taka dupa techniczna. Orliki znaczy siać się mają na potęgę, każda żywa bron przeciwko pełzającym ohydom się przyda.

      Usuń
    2. Jeśli dajesz sobie radę z wiertarką, to dasz radę i z piłą. Narzędzie inne, ale podobny stopień trudności. Piła nawet jakby łatwiejsza.

      Usuń
    3. Otóż z wiertarka rady sobie nie daję, zyskałam za to ksywę Wibracyjna ( taa... Ciotka Elka umierała ze śmiechu ). No ale może to dlatego że wiertarka była taka za bardzo profi.

      Usuń
  7. Tabaazo a ja mam do Ciebie pytanie - jeśli kupujesz czasem sadzonki w doniczce, ukorzenione w jakimśtakimśczymś, to sadzisz z tym, czy jakoś opłukujesz korzenie ? Pytanie może Ci się wydać durne ale mam wrażenie, że co kupiłam w zeszłym roku tak zadoniczkowane i wsadziłam z tym czymś to ledwo rośnie. A rośliny kupowane przez internet i przysyłane w dość normalnej ziemi lub torfie rosną dobrze. To się zastanawiam ...
    Wiem gdzie kupiłam te felerne, bo kupowałam tam od dawna ale coś ostatnio polecieli w sprowadzanie ze świata gotowców w doniczkach i zaczynam mieć podejrzenia....... a zawsze mnie czymś skuszą bo wybór mają niezły. Coś Ci przychodzi na myśl w kwestii ?
    Bo zastanawiam się, czy np wyjmować z doniczek i ostrożnie wypłukiwać korzonki ?
    A tanio to nie mają....oj nie......
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hym... wygląda na substrat torfowy. Wyciągnąć, otrzepać, nawodnić i wsadzić.

      Usuń
    2. Właśnie otrzepać ciężko bo to taki filc z korzeniami :( Dlatego rozmyślam o włożeniu do wiaderka z wodą i wypłukaniu ale trochę się boję
      Rabarbara

      Usuń
    3. Wiaderko z wodą jak najbardziej i wężykiem jakim malutkim strumyczkiem obsikiwać te bryły. Substrat jest podłożem do łatwej uprawy roślin w szklarniach, poza szklarniami to się może co najwyżej w bagienku jakim sprawdzić.

      Usuń
  8. Moja Droga Pani T. czyli Niedobra Kobieto - skuszona Twymi zdjęciami i opowieściami nabyłam ja zawilce, takie oto: anemone nemorosa VESTAL, HILDA oraz ROBINSONIANA. Właśnie do mnie dojechały i ja teraz pytam, czy jako że się zwą gajowe to myślisz, że mogę je tak ot, wpuścić tam gdzie mi rosną gajowe zwyklaczki czy też masz wiedzę z doświadczenia Twojego, że są coś więcej wymagające ?
    Pozostając w oczekiwaniu ślę głaski dla kociarni, tylko rozdziel sprawiedliwie !!
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sprawie zawilców to j ak najbardziej sprawdzone stanowisko na którym rosną te "czystego gatunku". Niebiewsko kwitnące muszo mieć troszki więcej słoneczka niż białe dla ładniejszego wybarwienia kfiotów.
      Co do głasków to mła powinny wyrosnąć trzy nowe ręce na brzuchu.

      Usuń
  9. Łobuz kocha najbardziej. Taka jest prawda.
    I my też kochamy te łobuzy i by się nerkę sprzedało jak będzie trzeba.
    Ja nie wiem czy woreczka nie będę musiała wyciąć, bo od energicznego skoku Czesia mnie coś boli w boku.
    Byłam trampolina.
    U Was też taka chwiejna pogoda? Łeb pęka drugi dzień już.

    Całuski dla kochanej i pięknej kociej ekipy ☘️💛☘️💛☘️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, he, he, woreczek jak woreczek, żeberka mógł uszkodzić. Pogoda u nas piękna ale dziś leci na łeb ciśnienie, mła była na południowym dyżurze u Dżizaasowych i mało co by takiego komara przycięła że ho, ho. Towarzystwo oczywiście uwalone koło mła i cinżko chrapiąca. z kolei kiedy powróciłam do domu Małgos drzemała w ogrodowym krzesełku a moje stado pełne pretensji odprowadziło mła do chałupy coby natentychmiast podjeść i... zalegnąć. Znaczy sennie jest.

      Usuń