środa, 1 września 2021

Dzwonek ( wcale nie pierwszy ) i inne domowizny

Stado i mła rozpoczęli rok szkolny. Dzwonek ostrzegawczy ostro wybrzmiał, nie po raz pierwszy zresztą. Stado w tym roku będzie nauczane posłuchu, madka postanowiła. Stado tymczasem twardo uczy posłuchu madkę, bezlitośnie wygryzając  ją z wyra.  Niestety kolejna choroba Szpagetki dołożyła  następną  cegiełkę do  budowy egolskiego charakterku Trójnogiej  Bogini.  W wyniku tej dobudówki Szpagetka usiłuje zarządzać nie tylko Małgoś - Sąsiadką i mła ale całym stadem Z Mrutim prowadzona jest  gra o tron, z Pasiakiem polityka klientyzmu ( Pasiak  robi za klienta ), z dziefczynkami symetryzm,  z mami i Małgoś - Sąsiadką polityka faktów dokonanych a z resztą świata splendid isolation. Do reszty świata nie zalicza się kuzynostwo, kiedy mła wraca od kotków Dżizaasa  Szpagetka wygląda jak  von Clausewitz rozmyślający o istocie  wojny. Zadrość, Kochani, zazdrość! Co ja się muszę nagłaskać! Mruti usiłuje odprowadzać  Gienię na przystanek, tu jest konieczna natentychmiastowa interwencja. Gienia przynosi kota, ja go zamykam, Gienia wychodzi a Mrutek się obraża. Mła postanowiła stworzyć w umyśle  Mrutiego  proste skojarzenie - wyjście Gieni to micha w domu. Jak tak dalej  pójdzie to Mruti będzie przypominał balon. Mła rozważa wprowadzenie  wobec Gieni  niedzielkowszczyzny - absolutny zakaz  wyłażenia dalej niż na Podwórko, he, he, he.  Od pamiętnego  i brzemiennego w skutki wyżarcia suchego Pasiak  testuje swoją nową alternatywną osobowość. Pantaleon to mendziszcze, naraża przez swoje złodziejskie zapędy   biednego Pasiaka na pranie tyłka. Mła postanowiła pozbyć się  Pantaleona za wszelką cenę, Pasiak będzie miał terapię, do końca jeszcze  nie wiem jaką. Hipnoza odpada  bo Pasiak  zasypia. Mła sądziła  że choć dziefczynki są jako tako wychowane ale ryki, które dobiegają z ogrodu ( mimo deszczu ) cóś jej nie utwierdzają w tym przekonaniu. Sztaflik  i Okularia nadal toczą te swoje dziwne gierki z kotami fabrycznymi.

Ogrodowo to niby się zaczynają jesienne kwitnienia  ale z powodu deszczu  nie wyglądają jakoś szczególnie ekscytująco.  Mła szczerze pisząc odczuwa  pewną nudę patrząc na swoje nasadzenia. Chyba czas na szpadel, problem tylko jest taki żeby znaleźć ten czas.  Bo czas to się ostatnio przed mła chowa, co mła  by chciała go  troszkę znaleźć to on schowany.  Mła tak sobie umyśliwuje jak poprzesadza ale szczerze pisząc to nie czuje przy tym satysfakcji, jaką zwykła przy takich okazjach odczuwać. Nie bawią jej te możliwości roszad, grożenia  roślinom  szpadelkiem, wkopywania cebul. Zwalam to na  ogólną dupandę, która się snuje po świecie i radość wysysa.  No i jak tam drodzy moi  do codzienności zwykłej chcący powrócić? Pomogły te preparaty namiętnie zapodawane,  macie bezmaseczkowe  życie bez  obeszczeń na wyciągnięcie ręki, ostatnią prostą i wogle?  Zaczepieni z cinżkiego przekonania to dopiero muszą mieć kaca!  Tatuś  rzekł  do mła ostatnio że mu się wydawa jakoby eksperyment się nie powiódł, stwierdził  że trzecią dawkę to mu  mogą w inszy mięsień wsadzić, ten poniżej pleców ( smutnawo to rzekł bo liczył na tzw. zdobycz medycyny, mimo tego że mła ćwierkała że na zdobycz medycyny to trochę za wcześnie i że sprawa cóś  śmierdzi, bynajmniej nie z lekka ) . Mła Tatusiowi radośnie uświadomiła że  zaraz może nie mieć  nic  do gadania, bo  go uszczęśliwią i będzie  uszczęśliwiony.  Tatuś stwierdził że on idzie w takim razie   budować kurnik.  Hym... latem w 1980 roku tyż kurnik  budował.   Taa... i rok tamten pamiętny był   grzybny.  Jeszcze tylko słabo z węglem na składach i znaki ponownie się wypełnią, jakby rzekła Wróżka  Edna. Jak widzicie wizja pełzającego przymusu pobierania preparatów, których mła nie weźmie ale które będzie musiała pobierać jej familia,  nie czyni  mła radosną. Zawsze jest nadzieja  że znaki  są czytane właściwie i przymus  sobie będą mogli zrobić jedynie przymusiciele. Jeden człowiek to tylko człowiek ale  kupa luda to lepiej nie podskakiwać. Jak to mówił świętej pamięci Pan Jacek -  "Nie palcie komitetów, zakładajcie własne". Mam nadzieję że ludzie nie pozwolą sobie na głowy  wleźć. Zdaniem  mła byłoby najlepiej gdyby  w imieniu narodu zaczepił się zarzund, najlepiej od razu potrójną dawką ( dla pewności )

 

Dobra, do milszych tematów bo po co smętkować. Ponieważ leje  tak że do Alcatrazu  mogłabym się wybrać  łódką, planowane  focenie  miasta Odzi coby Wam miasto na blogim przybliżyć odpada, z powodu możliwości zachlapania obiektywu a nawet zalania matrycy, zostają tylko tematy domowe. Z tematów domowych to są niemiłości, znaczy  mła usiłuje sprzątać. Sprawnie jej to nie  idzie bo pogoda snujna nie nastraja. Moje kaktusy znów produkują pąki kwiatowe,  jestem happy z tego powodu. Gdy za oknem dżdży to mła może trochę w doniczuszkach pogrzebać.  Jej  rozsadzone Graptopetalum 'California  Sunset' zaczęło wypuszczać młode.  Mła z nadzieją podgląda też  Alojzy, w tym sezonie  ładnie podrosły i mła ma nadzieję że niedługo zaczną wytwarzać nowe rozety. Znalazła w necie  Alojzego, którego chętnie  by przygarnęła.  Nazywa się  Aloe melancantha 'Jaws', musi koniecznie rosnąć w pełnym słońcu dla pokazania urody.  Mła urzekła głównie jego  kulista forma, coś przemawiają do mnie te kulki. Mła bardzo kusi zakup przez net ( bo nie widziała u się w okolicznych sklepach ) Graptopetalum amethystinum. Do mła bardzo przemawia ten  coolor rośliny. Jedyne co mła powstrzymuje przed netowym zakupem to przykry fuckt   że przesyłka  kosztuje i człowiek coby sobie nie pluć w brodę  że tyle i tyle  za roślinkę zapłacił,  kupuje wincyj tych roślinków no bo koszt dostawy się rozkłada.  Taa... A potem zdziwko, ile tego przyszło i gdzie to wszystko ustawić coby odpowiednie warunki miało.  Mła przerabiała takie historie w ogrodzie, w domu tego nie chce powtarzać bo ilość parapetów ograniczona. Trzymanie sukinkulentów bez odpowiedniej wystawy mija się z kolei z celem, nie po to człowiek  kupuje  rośliny żeby te marniały.  Co prawda Małgoś - Sąsiadka kusząco ćwierka o mebelku zwanym  żardninierą ale mła nie ma złudzeń - u niej stałaby kotoniera!  Hym... mła ma wrażenie  że o tym już pisała, wybaczcie jej - mła jest stara i przytruwa. Mła się ostatnio kurtularnie  nie rozwija, chciałaby ale zasypia nad lekturą, zasypia na seansach filmowych, ba,  zasypia jak tylko muzyczkę sobie włączy.  Cukier u niej normalny więc  chyba lenistwo ją dopada. Dziś mała Wam zapodaje w ramach ozdóbstwa wpisu troszki domowo - ogrodowych  fot ( tych ostatnich malutko bo mokro i cinżko wchodzić między rośliny  i się namaczać ).  W muzyczniku ulubiona piosenka szkolna Szpagetki, rzecz jasna o niej ta śpiewka.

21 komentarzy:

  1. Marne szanse wyszkolenia kota (w tym kota Pantaleona) jeśli kot nie będzie chciał być szkolony 😔, znacznie sprawniej idzie nauka, jeśli uczą kotusie kotusia lub kotusie ludzia. Także tego, zeszyciki i ogólnie wyprawkę szkolno-uczniową masz? Jak do grona pedagogicznego (Trójnoga Bogini, Carewicz, Pantaleon oraz duet kusząco-bijący) dotrze że czas nauczać, to wyprawka się przyda😔. Może na razie to były tylko wychowawcze kolonie?😔
    Masz prześlicznego czerwonego aloesa, rwie oko tymi ząbeczkami😀
    Podglądałam sobie Twoje kolczakowe chciejstwa i coś podobnego do Graptopetalum amethystinum w kształcie było w Castoramie. Bez amethystinum w kolorze, raczej baardzo mleczna szarość. A jak podglądałam to zobaczyłam i inne cuda,których nie chcę jednak. Takie coś jak roślina słoniowa np. Interesujące, nie powiem. Dorosłe. Bo to co można nabyć to albo nasiona, albo młodociane co przypomina hmm. Kupkę? To już raczej wolę uczciwe kolczaki😔. Nawet tyci-tyci maleńtasy kupki nie przypominają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła wróciła o dziewiątej ale teraz dopiero może zasiąść do kompa. Przedtem musiała wykonać plan, całunki porozdawać ( znaczy cmoknięcia a nie śmiertelne giezła ), poprzytulać, znieść zylowanie, obrazy przetrzymać z mina pokorną, konflikty pozażegnywać i przede wszystkim... nakarmić!
      Aloes 'Christmas Carol' jest chyba u mła ze dwa lata, wolno rosnąca gadzina. Owszem ładna ale żadnej rozetki jeszcze nie wypuścił. Co innego 'Jurrasic Chameleon', może ząbki nie czerwone tylko pomarańczowe ale rozetkę nową już widać! To szarawe to Pachyphytum oviferum, mła posiada i bardzo sobie chwali. Za noliną czyli Bokarneą odgiętą mła nie przepada. Masz racje to jak z baobabem, albo olbrzym albo smętek domowy. Z kaktusów polecam gymnocalycia, to są świetne kaktusiki, małe a urodne. Dziś mła miała ciekawe spotkanie kaktusowo - ceramiczne ale o tym napiszę inną razą bo to tak na dłużej do pisania. :-)

      Usuń
  2. Pięknie wygląda taki rozwichrzony wczesnojesiennie ogród. Jutro jadę na przeszpiegi do mojego Tajnego Prawdziwkowego Lasku, może coś się już pojawiło ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła może namówi Sławencjusza na krótki wypad. Krótki bo wszyscy jakoś tam z czasem mamy że ciągle go poszukujemy. Plaga jaka czy co? Mła to by sobie krawczyków nacięła. :-)

      Usuń
    2. Co to są krawczyki?!

      Usuń
    3. Krawce to koźlarze (kozaki) z czerwonymi łebkami- tak przynajmniej u mnie się mówi. Niestety, szału grzybowego nie było, jeden wielgaśny prawdziwek, który okazał się robaczywkiem, trzy szare kozaki i parę młodych kani. Za to leśni drwale zafundowali mi taki off-road, że mało miski olejowej i wydechu nie zgubiłam, błoto leciało spod kół prawie na dach i byłam przekonana, że bez wyciągania traktorem się nie obejdzie. Na szczęście wydostałam się z tarapatów samodzielnie, zwiedzając przy okazji okolice, w których nigdy nie byłam. Z wycieczki przywiozłam jeszcze 2 kg malin , parę doniczek i komodę do przedpokoju (tę tylko nabyłam, a dostarczył ją wieczorem właściciel klamociarni).
      Może Tobie grzybobranie bardziej się uda, ja na następne poczekam przynajmniej z tydzień.

      Usuń
    4. Jesteś mistrzynią!!! Różnie bywało, ale komody na grzybobraniu nie zdobyłam 🤣🤣🤣

      Usuń
    5. Komoda i mła rozwaliła. Naprawdę udane grzybobranie! W dodatku doniczki i malin. Drwale to teraz plaga we wszystkich lasach, no czeba kraść zanim się wadza zmieni a dżefo kosztuje. Stąd moim zdaniem ten masowy wyrąb. Już nawet kornik w charakterze alibi nie jest potrzebny. Krawczyki rzundzą, ale u nas tyż podobno średnio z grzybami.

      Usuń
  3. Hm, hm. Rok szkolny. Jakże dawno to było. Kołnierzyki czerwone w białe kropki, fartuszki z granatowego materiału czystoplastikowego. Tarcza na ramieniu. Przyszyta koniecznie do rękawa, nie na agrafce.
    I koty Ci to wszystko chcą zafundować. A może zapodadzą Ci system angielski, i będziesz mieszkała w domu, ale to będzie tak naprawdę szkoła z internatem. Jak w Anglii. I będą Cię te koty męczyć i dręczyć i mobingować i w ogóle... Nie bawcie się w szkołę, proszę! Niebezpieczna to może być zabawa.

    A gdyby tak kaktusy ceramiczne?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mła chodziła w strojach z tzw. czystej zerówki, tarcze zawsze miała lekko nadprutą wskutek przełażenia przez szkolne ogrodzenie. Jako uczennica uchodziła za tzw. dopust boży, na lekcjach rozrabiała albo przysypiała. Dopiero w czwartej klasie szkoła zaczęła ją interesować, przedtem to nudy były - albo durne rysowanie literków albo liczenie samolocików zamiast pieniędzy. Mła rysowała literki artystycznie dla czego nikt nie miał zrozumienia a cztery działania opanowała w kolejce po lody, przeliczając zbierane groszaki. Koty mają szkołę nowoczesną, żadnego internata tylko psychologiczne podejście do tematu. Na razie "przerabiamy" temat wyrko jest madki. Niestety moje stado to nie posiada żadnego prymusa. Są za to lizusy i jedno zdiagnozowane ADHD. ;-)
    Mła widziała ceramiczne, one mają jedną wadę - nie są żywe! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, a Agniecha ofiarą losu i ciućmaliną w szkole podstawowej była. Potem się polepszyło.

      Usuń
    2. Mła uchodziła za przykład bandytyzmu i kombinatorstwa już w przedszkolu. Pamiętam jak jedna pani powiedziała kiedyś o pięcioletniej mła do swojej córki "Nie baw się z tym niedobrym dziwnym chłopczykiem". Dziwnym bo to był czas kiedy mła nosiła pierścionki na czym się dało, niedobrym bo usiłowała tę kluchę tarasującą zjeżdżalnie po prostu z niej zepchnąć coby sprzęt udrożnić. Moja Mama powiedziała wówczas mła że wstyd jaki przyniosłam swoim zachowaniem wypala jej dziurę w sercu kawałeczek po kawałeczku. Najgorsza miała być ta niedobroć bo dziewczynkę kluchowatą mogłam skrzywdzić. Skrzywdzenie skorelowane z dziurą powstającą w sercu Mamy sporo dzieciaków uchroniło przed wrednością mła.

      Usuń
    3. No to teraz masz wredne koty co Ci dają popalić. Równowaga w przyrodzie.

      Usuń
    4. Stare grzechy rzucają długie cienie, znaczy. ;-)

      Usuń
  5. Nie wspominam miło szkoły, i chwała, że już nie muszę ani być uczniem, ani dziecków swych do szkół prowadzać.
    Kaktusy ceramiczne to nie to saaaamoooo.
    Obrabiam te cudze gumna i padam na dziób, a roboty po końcowki kokardek, ale tego się spodziewalam, więc spoko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mła miała mieć jutro pracowicie bo zebranie lokatorskie ale się okazało że połowa ludzi pracuje a jedna osoba chce wyjechać na urlaub. Przekładanko więc będzie a mła ma jutro luźniej. Wczoraj przy okazji odwiedzin kotów Dżizaasa mła zrobiła zakupy w Dżizaasowym osiedlowym markecie. A w tym Kauflandzie były olbrzymie eszewerie za jedyne złoty polski i dziewięćdziesiąt dziewięć groszy. No to są ceny jak dla mła!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurna, a u nas nie robią skurczybyki zebrania!

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Mła uważa że raz na jakiś czas musi być, wszyscy się wzajemnie poopieprzają, potem mła wystąpi z oliwką pokoju, potem lokatorstwo narzeka na administrację, wówczas mła kieruje do takich którzy są zarządzani przez miasto albo inszych administracyjnych, potem jest eksplozja mniłości do mła, bo mła jednak pozwala stawiać samochody na terenie zamkniętym i nie bierze pieniędzy za rzeczy za które branie pieniędzy się w głowie nie mieści. No i mamy katharsis. Do następnego zebrania. Cena była bardzo - bardzo! :-)

      Usuń
  9. Kocia szlachta ma rację zawsze i wszędzie 😻😻😻

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat! Mła właśnie dała szlachcie odpór, nie będzie nachlewania się do rozpęku! ;-)

      Usuń