czwartek, 4 stycznia 2024

Jednomyślizm

"Bo trzeba mieć swoje zdanie... ludzie głupieją hurtowo a mądrzeją detalicznie."

Wisława Szymborska

Kolejny wpisek przedwyborczoeuropejski. Już dość dawno temu zauważyłam że poprawność polityczna nie jest celem samym w sobie, to tylko etap w  drodze do tzw. jednomyślizmu. Od jednomyślizmu   już tylko kawałeczek do myślozbrodni, mła sobie z tego świetnie zdaje sprawę i dlatego wierzga kiedy tylko natrafi na pławienie się w poprawnościach politycznych i opowieściach o mowie nienawiści. Mła kiedyś tam sobie myślała że wszystko zaczyna się od złych albo dobrych słów ale już z  tego wyrosła, przyczyn ludzkiego postępowania jest znacznie więcej, same słowa mają znaczenie o tyle o ile ludzie chcą je uznać za wyrażające ich myśli. Gdyby nie kryzys ekonomiczny i rozżalenie Niemców na warunki  Traktatu Wersalskiego, to Hitler mógłby się zapluć wykrzykując te swoje gorzkie żale do Żydów a pies z kulawą nogą by za nim nie poszedł. Podobnie jest z innymi guru ludzkości, którzy pod pozorem świetnych a prostych rozwiązań przemycają czyste zło. Takie, które z czasem namiętnie uprawiane przez oportunistów skłania filozofów do dostrzegania jego banalności. Nie same słowa stanowią niebezpieczeństwo, tu się trzeba pochylić nad maksymą Karola Marksa "Byt kształtuje świadomość". Nie traktować tego łopatologicznie wyłącznie przez pryzmat ekonomii, dopuszczać rolę czynnika kulturowego, także przekonań wynikłych z doświadczeń, niekoniecznie wyrażanych  werbalnie. Chyba już najwyższy czas otrząsnąć się z przeświadczenia że jak czegoś nie nazywamy to to nie istnieje. Zamilczanie mało zmienia za  to niesie za sobą grozę kagańca. Sorry, agresja  zbiorowa,  nie pojawiła się u naszego gatunku wraz z mową. Jeżeli ktoś twierdzi inaczej to jest ignorantem czyli po młowemu głupkiem.

No i mła wychodzi na to że olbrzymia część naszych elit jest upośledzona na umyśle i wpędza nas w poważne tarapaty. Mła zastanawiało dlaczego korporacje wspierają lewicę w promowaniu walki z  hejtem czy "fake" newsami, które czasem  okazują się być ani jednym ani drugim. Doszła do wniosku że to nic  innego tylko strach przed konkurencją i indywidualizmem, który jest motorem postępu ( jak kto nie wierzy niech sobie głęboko przemyśli dlaczego to akurat w zachodniej Europie narodziła się nauka jaką dziś znamy).  Postęp to też nowe technologie a nowe technolgie to nowa elita a żadna elita nie chce się stać byłą elitą, stąd ta miłość ludzi korpo do zamordyzmów. Indywidualizm to myślenie w kontrze, wychwalanie kolektywizmu umysłowego to źle ukryta niezgoda na kontestacje, rozsiewa to brzydki komuszo - faszystowski smrodek. Hym... a te zapewnienia że te poprawności polityczne i walka z mową nienawiści takie dobre są i szczęśliwość społeczeństwom zapewnią nie różnią się znów tak mocno od zapewnień o świetlanej przyszłości snutych przez Hitlera czy Stalina.  No wicie rozumicie, będzie git  jak tylko pozbędziemy się tych inaczej myślących. W naszej chacie, co jest z kraja,  uprawia się myślenie plemienne, które jest niczym innym tylko formą kolektywizmu umysłowego. Poprzednicy pluli na Ursulę i jej towarzystwo, to obecni rzundzący wraz z korpomendiami będą zamilczać europejski bajzel w imię "wyższego dobra". No żeby se kto nie pomyślał! "Demokratyczne" czyli nowe rzundzące, może powinny same pomyśleć o tym że mówienie  można ograniczyć, myślenia nie. Biada władzy, która będzie tego próbowała. 

Mła wie że pisze to w czasie kiedy pan Pietrzak się z panem Królem produkują ( Najwyższemu starość się wyraźnie nie udała, skleroza przenosi obu panów do chwil kiedy sekretarzowali sile przewodniej, zamordystycznej  jak się patrzy i stale szukającej wrogów! ) ale to jest ten sam czas w którym dziennikarkę Jaruzelską się z pracy wywala i po prokuratorach ciąga za wywiad z posłem Braunem. Taa... bo wojny by nie było gdyby  Hitler nie został człowiekiem roku "Timesa". Jaruzelska jest be bo się nie wcinała w słowo jak to prowadzące i prowadzący  serwisy w tevałkach info mają w zwyczaju ( dzięki temu poznaje się poglądy dziennikarek i dziennikarzy, linię polityczną stacji, co mła zresztą guzik obchodzi, na samym końcu jest tu osoba z którą przeprowadza się wywiad, jej zdanie i  uzasadnienie tego zdania wydają się nie mieć dla takich "dziennikarzy" prowadzących wywiady znaczenia  ).  Poseł Braun się wypowiedział i mła jest już pewna że to szczwany lis, który na prostackim, wręcz do ludzi tępych  adresowanym antysemityzmie jedzie bo mu się to politycznie opłaca, pewnie tak samo jechał na sprzeciwie wobec podawaniu dzieciom berbeluchy, tylko tu adresatami byli antysystemowcy, któś w typie mła. Showman i populista, któś fuj. Mła tego świadoma bo jej pokazała córka zamordysty,  cóś liberalna, w związku z czym ponoć wywalili ją z roboty. Przypomina to ścinanie posłańca bo złe wieści przyniósł.

Nie dopuszczając do głosu oszołomów wcale nie likwidujemy oszołomstwa. Zamilczenie bowiem niczego nie likwiduje, jedynie sprowadza do podziemia. Stereotypy trzymają się świetnie, o czym w latach 90 XX wieku bardzo boleśnie  przekonali się mieszkańcy byłej Jugosławii a teraz prawie 50 lat po pożegnaniu z Franco i tzw. amnezji narodowej przekonują się Hiszpanie ( tak się jakoś dziwnie składa że Katalonia niechętna wspólnocie państwowej była republikańska a reszta  Hiszpanii cóś mniej, Andaluzja wręcz wielbiła Franco ). Przy okazji to chyba najwyższy czas z okazji wygrania przez "demokratycznych" wyborów parlamentarnych pozbyć się niektórych sygnalistów. "Demokratyczne",  jak najbardziej słusznie,  się pultajo same z się na rasizmy i antysemityzmy,  więc po cholerę te fundacje do walki z tymi zjawiskami?  Mła się przyzna że ma uczulenia na aktywiszcza pewnego rodzaju, życie na koszt wspierających  u mła przechodzi spoko jeżeli działania aktywistów wymagajo ciężkiego wysiłku, czasem takiego całodobowego, vide ludzie od pomocy chorym czy zwierzakom.  W wypadku kiedy aktywiszcza monitorują i zawiadamiają o działaniach ideolo to bez przesady z tym wsparciem, nie w dobie AI.

No i tyle w temacie jednomyślizmu i "przemocy słownej", który to termin wymyślono by ograniczyć wolność słowa.  Tzw. mowa nienawiści to nic inszego jak ideologiczna pałka. Brak dokładnego zdefiniowania  pojęcia mowy nienawiści jest celowy a nazwanie  przemocą nieprzypadkowe. W mętnej wodzie cóś mało widać i rybki mułem cuchnące da się złowić. Wicie rozumicie, zamulenie rybek jest konieczne.  Cudowne pomysły na kontrolę netu mam nadzieję odejdą w niebyt razem z obecną KE. Bardzo mocno  knuję żeby to towarzystwo z siodła wysadzić, prawdziwy ze mła knuj. Dziś za ozdóbstwo wpisu robią kocie memy a w Muzyczniku kocia muzyczka.

10 komentarzy:

  1. Właśnie Rysia miała do mnie mowę mocno zdaje się niecenzuralną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilkanaście? Twych postów temu pisałam o niedopuszczeniu do wystawy na temat świata Harrego Pottera. Autorki tego świata. Już pal diabli czy ona zionie źle widzianą nienawiścią do LGTB czy nie zionie, cenzura poszła za daleko i to dopiero jest przemoc i wykluczenie. Osobiście nie znoszę zionięcia, ale coś tu nie tak. Kilka lat temu była sprawa projektanta mody, antysemity co wygłosił prywatnie parę podłych zdań i poleciał ze stanowiska ikony mody. Wtedy, niezależnie od talentu tegoż projektanta, wydawało się że zatrudniający go dom mody ma prawo nie chcieć go zatrudniać, bo chociaż poglądy twórcy prywatne, to jakoś tam szkodzą wizerunkowi firmy. Ale po wystawie świata pani J.K.Rowlings widać że tendencja jest rozwojowa, można przytulić sobie dzieło, a twórcy powiedzieć "paszoł won".

      Usuń
    2. Aaaa, jakie kilka lat!!! Rok 2011, John Galliano, dom mody Christiana Diora.

      Usuń
    3. Nie tylko Rysia zna brzydkie słowa, mła opiekuje się Coco, w związku z czym produkuje się Szpagetta. Mła usłyszała z kociej bezzębnej sznupy cóś jak "Karrrłłła", co mła znerwowało, bo Mrutek twierdzi że Szpagetka ma angielską wymowę. Mrutek wymawia za to r po francusku. Ech... zazdrość jest taka że może dojść do łapoczynów na mła. Mła ciągle lata i jakoś nie może dojść do paczkomatu, pomijam tu fuckt że wygenerowanie kodu ostatnio mła przerasta z powodu buntu drukarki. A z powodu latania mła jeno tylko wpada do swoich kotów, wpada do Coco, wpada do Włodka, wpada do Mamiego a potem jakoś nie może w nocy spać, choć zmęczona po tym młynku. Dziś robiłam zakupy po 22, taa... z utęsknieniem czekam na weekend, mimo zazdrosnego prucia sznupy przez Szpagutkowską.
      Ograniczenia wolności wypowiedzi zawsze zaczynały się niewinnie a potem było twórcze rozwijanie. Obecnie przekroczyliśmy granicę za którą już jest cenzura. Mam oczywiście na myśli mendia głównego nurtu. Dla mła jest to już cenzura zaawansowana, bo w wielu wypadkach to autocenzura. Jak to mawiał klasyk zachorzały filipińsko "Ludwiku Dorn i psie Sabo, nie idźcie tą drogą".

      Usuń
    4. Taka dygresja a propos Harry'ego Pottera; kiedy zaczęło się to całe zamieszanie z covidem, szukałam lektury, która oderwałaby mnie od myślenia o tym, a szczególnie o wkurzającej polityce. Ktoś (nie pamiętam kto) poradził mi czytanie "Harry'ego Pottera". Czytałam już wcześniej, na bieżąco, w miarę ukazywania się kolejnych tomów, i wiedziałam, że to było pudło, bo wszystko - no prawie - kojarzyło mi się z rzeczywistością. Rowling pokazuje świat bardzo podobny do realnego, to nie jest bajeczka.

      Usuń
    5. To prawda, to nie jest taka sobie zwykła bajeczka. Stąd te nerwy u niektórych i straszenie okultyzmem i wogle.;-D

      Usuń
  2. No cóż. Przyszło nam żyć w nowym wspaniałym świecie. Świecie zakłamania i zamordyzmu nazywanym wolnością oraz demokracją. Słowa, słowa, słowa...Niby nic a broń potęzna. Co gorsza na wielu działają te zaklęcia słów. Wygodniej im poza słowa nie wychodzić, bo mogłoby to jakos zaburzyć ich światopogląd i codzienność. A jeśli nawet ciut zaburza, to cicho-sza. Czegóż sie nie robi w imię tego nowego lepszego świata. Bardzo ciekawie sie robi na świecie. Aż dziw, że to prawdziwy świat a nie powieśc s-f albo sen. No chyba, że sen...Wtedy wszystko byłoby znośniejsze, wszak sen ma prawo do absurdów, nielogiczności, abstrakcji i dziwnosci wszelakich. Chciałoby się jednak z tego snu obudzić...Choć, sama już nie wiem. Może obudzenie byłoby jeszcze gorsze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu w takim razie optymistyczna wiadomość - słowa nie są zaklęciem wszystko spełniającym, choć niektórym się tak wydawa. Mła pamięta jedno tako gadkę szmatkę o wspanialej przyszłości. Hym... nawet ci co ją zapodawali wiedzieli że czas odpuścić zanim się ludzie tak zradykalizują że nie będzie się już z kim dogadywać. Mła tak sobie myśli że wraz z kolejnymi wynikami wyborów krajowych w wielu państwach na zachodzie Europy następuje w unijnych strukturach powrót do realu. Prawda, nawet ta paskudna, jest zdaniem mła lepsza od ułudy. Z samooszukiwaniem się jest ten problem że oszukujący ma świadomość że oszukuje oszukiwanego. ;-D

      Usuń
  3. Czytałam mnóstwo - a kiedyś niemal wyłącznie - science fiction, w tym również political fiction. Niektórzy pisarze ukazywali świat przyszłości bardzo podobny do tego, który mamy teraz. Byłam młoda i naiwna i myślałam: niemożliwe! Tak nigdy nie będzie! A tymczasem mamy to, co mamy. Niestety.
    Mniejsze zło to zawsze jednak zło, a wyższe dobro to nie zawsze dobro. A słowa mają moc i jej nie mają. Że tak banalnie stwierdzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świat nie jest nigdy do końca taki jak go ktoś tam kiedyś wymyślił. Wizjonerzy są dziećmi swojej epoki, na szczęście. ;-D

      Usuń