niedziela, 31 marca 2024

Wielka Noc

Wszystkiego Najświąteczniejszego Wam życzę, zdrowych i spokojnych świąt Wielkiej Nocy. Hym... dobrze że te prawie dwa tysiące lat temu nie kombinowali za bardzo z czasem, wyobrażacie sobie zmartwychwstanie przesunięte o godzinę do przodu? Te  niewiasty wstające wcześniej,  mrok koło grobu i komunikat władz Jerozolimy - Dziś klepsydry przestawiamy na czas letni. Skracamy dobę o jeden obrót? Taa... Powstały podczas zaborów zwyczaj porannej mszy rezurekcyjnej ( istniał zakaz sprawowania nocą liturgii, więc trzeba było procesje rezurekcyjne tradycyjnie odbywające się w Wigilię Paschalną, przenieść na niedzielny poranek ), tak bardzo kojarzący się mła z obchodami Wielkiej Nocy po polsku,  powoli zanika. Rankiem nikt nie dzwoni ani nie strzela z  kalichlorku, błoga cisza! Na szczęście te rezurekcje wieczorem odbyte  i z tej błogości  na zmartwychwstanie się nie zaśpi. Frasobliwy te wszystkie zdziwności znosi z godnością, nie takie rzeczy znosił. Krzyż i całun ma po słowiańsku - germańsku zawalony kolorowymi jajkami, stadem kurczaczków, zającami i hebrajskimi barankami. Zmartwychwstanie  z tym całym towarzystwem to prawdziwy cud! Kiedy mła była bardzo małym dzieckiem i prowadzona była przez Babcię Wiktorię do tzw. wystawy czyli Grobu Pańskiego,  to namiętnie wypatrywała wśród hortensji, którymi obstawiona była figura  martwego Jezusa, ukrytych pisanek, kurczaczków z farbowanej na żółto waty, cukrowych baranków i czekoladowych zajączków. Małoletniej mła wydawało się że święconkowe towarzystwo bardziej pasuje do tego Grobu niż smętne hortensje. Przeca mówiono mła że nie umarł tak że nie wstanie a jak wstanie to będzie jadł, no  a słodkie najlepsze. Tak to wyglądało w młowej wyobraźni. Mła w wieku przedszkolnym miała wizję Zmartwychwstałego posilającego się po trudach zmartwychwstania czekoladowym zającem i zagryzającego czekoladową dziczyznę cukrowym barankiem. Jeżeli to się Wam wydaje obrazoburcze to informuję że mła podejrzewała że są tacy, którzy Jezusowi wcisnęliby białą kiełbasę i szynkę ( mła nie była wtedy jeszcze świadoma że Syn Człowieczy jadł koszernie ). Na liście podejrzanych było stado jej własnych wujków mięsożerców. Pomijając fakt że Grób Pański z figurą obłożoną kiełbasami to było coś zupełnie nie w guście mła, to uznawała że wędliny jako posiłek dla bóstwa są nie tego, przyziemne takie. Słodkie to całkiem coś innego. Jeżeli Frasobliwy przetrwał takie mniemania mła, to może przetrwa  też skróconą o godzinę noc zmartwychwstania, Wielką Noc. 

2 komentarze:

  1. Frasobliwy przetrwał już tyle, że jeszcze jedna zdziwność albo i wiele zdziwności ostatnich róznicy mu wielkiej nie uczyni. Onże uzbrojony w stoicyzm, politowanie dla zwyczajów maluczkich oraz (mam nadzieję) poczucie humoru usmiechnie sie, westchnie i uważnie zapatrzy w nasze serca. Bo najwazniejsze, by nadal mozliwe tam było do wypatrzenia dobro, wiara i nadzieja. Choć z tym ostatnim ostatnio jakby gorzej...
    Spokojnych, pogodnych, pełnych odpoczynku Świat, Tabo!:-)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frasobliwy ma niewyczerpaną wręcz cierpliwość, ilość spraw w którą ludziska Go wrabiają to czysta groza. Dla niektórych Frasobliwy to niemalże profesjonalne alibi dla innych niby nieistotność ale taka , której dobrze dojadzić. Taa... jak zawsze wszystko kręci się wokół nas samych, praca z ludzkością to ciężki kierat. Na szczęście raz na jakiś czas są święta i usiłujemy być dla siebie mili, tak jakby w te świąteczne dni trza się było przed Frasobliwym z tej lepszej strony zaprezentować, żeby i w Nim nadzieja nie zgasła.;-D

      Usuń