sobota, 26 października 2024

Codziennik - złocisto - ognisty ostatni weekend października

Niby powinien trwać weekendownik grobbingowy ale mła się już zdążyła w mijającym tygodniu obrobić mogiłkowo.  No mła się sprężyła, bo pogoda była taka że po prostu żal nie skorzystać z takiej dobroci losu, czyli łaskawości Najwyższego Pogodowego. Ze spraw najistotniejszych - Szpagetka była na kontroli i dostała tylko traktowanie ranki  octeniseptem  i tabletkę przeciwko zakażeniom wtórnym skóry. Podawanie  tabletki jest męką, mła się czegóś takiego spodziewała ale Szpagetka wzniosła tę czynność na nowy poziom hardcoru. Mam wrażenie że czerpie z niej pełną złośliwości przyjemność, bowiem  nie ucieka tylko czeka aż mła zapoda a ona będzie tym swoim bezzębiem wypluwać. No i wgapia się wzrokiem usatysfakcjonowanym kiedy mła po raz kolejny usiłuje jej zapodawać pokruszoną tabletkę w mielonym mięsku. Domyślacie się że wierzchnia warstwa mięska znika a strategiczny środek zostaje nienaruszony. No dobra, sprawozdanko z inszych sprawek zdam później, teraz szykuję się na obiadek proszony u Mamelona i Sławencjusza. 

Po nocach piszę snujki bo obudziwszy się po imprezce u Mamelona, nie powiem ze nie zakrapianej. Mła znaczy pod kapustkę i kopytka wypiła czerwone winko z okolic Bordeaux.  Nie że mła się uchlała, raczej się obżarła zjadając więcej kapusty niż wszyscy inni goście razem wzięci. Przyznawam się  bez bicia.  Mamelon gotuje dobrze a ponieważ mła nie przepada za golonką,  którą bardzo lubieją Sławencjusz i Piotruś i która była w związku z tym serwowana, to mła się wyżyła na kapustce, w którą Mamelon włożyła dużo serca. W przenośni rzecz jasna. Kapustka i winko spowodowały że mła się cóś wcześnie poczuła senna i odpłynęła  kole godziny  ósmej. No a teraz siurprajz, godzina pierwsza w nocy a mła jak ten skurwonek o świcie, radośnie trzeźwa i rzeźwa. Żeby było ciekawiej to długa noc przed mła, bo to czas przestawiania zegarów - wracamy do czasu zimowego.  Jak dla mła dodupnie, bo cóś zdecydowanie bardziej woli kiedy trwa czas letni.

W rozmówkach przy stole temat był poruszany, qurcze, nikt z nas nie lubi czasu zimowego, wszyscy cierpimy z powodu niedoświetlenia. Gosia i Sławencjusz chyba najbardziej, reagują depresyjnie na brak światełka. Hym... może powinni zapadać w sen zimowy albo uciekać na południe. Reszta z nas jakoś porę mroku znosi usiłując cieszyć się głupotkami ale tak po prawdzie to też czekamy czasu zimowego przesilenia, kiedy dnia znów zacznie przybywać. Ech... ciężko się w naszej szerokości geograficznej cieszyć listopadem a zmiana czasu to jeszcze utrudnia. Jednak zawsze cóś dobrego się uda znaleźć, mła zamierza udać się na wystawę i do kina. W moim ulubionym kinie, słabo popcornowym,  mają tańsze bilety w środy, co ma dla mła duże znaczenie, bowiem kasa na drzewach nie rośnie, nie wiedzieć czemu, bo zdaniem mła przyjemnie by było gdyby sobie można dżefko pieniężne wyhodować. Już mła by o nie dbała. Plany na listopad mła ma, teraz tylko cza zobaczyć jakie plany ma listopad na mła. 

Przed samym wyjściem mła na obiadek Szpagetce udało się uciec po ponad dwutygodniowym areszcie domowym do ogrodu. Mła usiłowała kotę niecną złapać udając że tylko robi zdjęcia i wcale nie zamierza na nią polować. Szpagetka jednak nie jest głupia i taki  był tylko z tej akcji pożytek że mła może poniżej troszki zdjęć z Alcatrazu i Podwórka wkleić, malej cholery oczywiście nie zdołałam złapać. Umykała mła bardzo sprytnie, włażąc w największe chynchy. Po przyjściu do domu zastałam Szpagetkę oczekującą przy misce, sprawdziłam rankę - wygląda dobrze. Zdawa sie że ogrodowanie popołudniowe nie zaszkodziło Szpagetce. Niestety na pewno nie uczyniło jej charakteru słodszym, tabletka  pokruszona w mięsko zawinięta  została starannie wypluta. Mrutek zjadł, chyba uznał że leczenie mu się należy. Na szczęście lekarstwo nie z tych silnych i dostosowane do wagi Szpagetki, nie powinno Mrutiemu zaszkodzić. Następna próba wciśnięcia Szpagi tabletki to będzie ustawka solo,  czyhacze będą izolowani bo mła nie może pozwolić  na zapodawanie leku nie tym, którzy go potrzebują. Tak, wiem,  Mruti potrzebuje na leczenie zazdrości ale na pewno nie antybiotyku. Jego terapia to wzmożona uwaga madki, Mruciu musi być po prostu jeszcze więcej przytulany,  ugłaskiwany, cmokany i wogle.  Skutkiem ubocznym takiej terapii może być  co prawda wylinienie od pocałunków i głasków ale to na pewno bezpieczniejsze od skutków ubocznych antybiotyków.


Spacerkowo - rzeczkowo - kaczkowo. Baaardzo złociście, nawet woda mieniła się złotkiem. Mła przebieżki dobrze robią, spodnie takie luźniejsze a mła lepiej się czuje w swoim jestestwie. Nawet w lustrze jakby lepiej wyglądała, wypoczęta czy coś, bo cera  taka bardziej normalna. Przedwczoraj mła usiłowała sobie poprawić urodę, wieczorkiem nałożyła na twarz maseczkę ceramidowo - peptydową. Na kwadransik. Rano obudziła się z tzw. niewyjściowym ryjem, zaskorupiałym, bo ceramido - peptydy cóś stwardniały. Hym... wygląda na to że na poprawianie tego co jeszcze da się poprawić to mła się ostają jedynie spacery, do zabiegów kosmetycznych mła się nie nadawa. 


8 komentarzy:

  1. Likarstwo cza podawac na głodniaka , wtedy są wieksze szanse, że jakiwgos dobrutka wraz z likarstwem pożre.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pokruszone likarstwo serwuję z pastą słodową, kotostwo wylizuje z lubością palec, na którym im specyfik zapodaję, taki chitry podstęp.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziefczynki ze Szpagutkowską jest ten problem że ona zębów nie ma i wcisnąć tabletkę między te zaciśnięte dziąsełka nie sposób, mimo że tabletka nie jest taka wielka. Zostaje sproszkowania a antybiotyk na tyle gorzki że nawet pasta słodowa tego nie ukryje. Głodna czy nie, Szpagetka starannie wypluwa albo "okrąża temat". Mła gdyby potrzeba było kontynuacji tego leczenia to poprosi o zastrzyki, dwa dni zapodawania tabletki a już czuję jakby mi parę kolejnych siwych włosów przybyło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna jesień u Ciebie. Cieszę się, że troszkę udało Ci się wyrwać z domku. Oj pośmiałam się czytając, dzięki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła dziś szczęśliwa bo troszki w domku sobie posiedzi, ostatnio latała jak ta rakieta. No a dziś niedzierla, oko otworzyłam o nowej godzinie dziewiątej i do nowej jedenastej wyrkowałam z kotami, bo cóś mgielnie było i tak sam raz w związku z tym na zaleganie. :-D

      Usuń
  5. U mojej Ejmisi kiedyś zastosowałam sztuczkę z poduszeczkami whiskasa. połozyłam kilka i wśród nich dwie połówki tabletki. tak szybko wcinała te smakołyki, że wciagała i antybiotyk :D i od tamtej pory tak na nią stosuję ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mla chyba zrobi zawiesinę w strzykawce, numer z ukryciem w wątróbce nie wypalił. Mała francka jest bystra. :-/

      Usuń