czwartek, 13 kwietnia 2017

Ciasteczkowe odbicia czyli Ciotka Elka w akcji

Są takie chwile w życiu mężczyzny kiedy bierze on rzeczywistość na klatę i z wymuszonym uśmiechem usiłuje myć własne, domowe okna. Są takie chwile w życiu kobiety kiedy  poczucie że trzeba zrobić ciasteczka tak narasta że zamienia się w obsesję znieczulającą na wszystko co dzieje się wokół z wyjątkiem dulczenia męskiego i np. powoduje chęć wywalenia przez okno  myjącego je  mężczyzny za zadawanie kretyńskich pytań typu "To gdzie jest ten płyn?". Ciotka Elka wraz ze mną i przy akompaniamencie "odzwierciedlających stan tego ciężkiego umysłu" pytaniach Włodzimierza piekła kruche ciasteczka. Na dzień dobry zmodyfikowałyśmy nieco  przepis. Receptura była bowiem tak słodyczasta że ilość użytego cukru mogła wywołać natychmiastową śpiączkę u cukrzyka. Wiem  że kruche ciasteczka powinny być słodkie ale zamierzałam je przyozdobić więc bez przesadyzmu z tą słodkością ciasta.

Receptura jest taka - napij się kawy i ignoruj wszelkie prośby dotyczące sprawdzenia jakości sprzętu potrzebnego do mycia okien. Zarówno te jęczące jak i gromkie pokrzykiwania. Następnie wyciągnij stolnicę i wałek i przejdź się z tym drugim  tak żeby myjący okna dokładnie widział uzbrojenie i zaniechał wszelkich prób  nawiązania kontaktu. Weź kilogram mąki krupczatki i przesiej ją z proszkiem do pieczenia ( kup dobry, mnóstwo dziwnego badziewia teraz się spotyka ). Dwie kostki masła 250 -  gramowe ( no na bogato ) posiekaj z oną mąką i dodaj sześć  żółtek ubitych z niepełną szklanką cukru. Przy szybkim wyrabianiu ciasta podlej około 250 mililitrów kwaśnej śmietany 18% i staraj się nie myśleć o przyszłości swoich tętnic  i żył. Zagniecione ciasto podziel na kawałki i rozwałkowuj   ( nie za grubo ale i nie za cienko ). Wykrawaj ciasteczka i  piecz  w nagrzanym  jak do kruchego ciasta piekarniku aż zrobią się złote ( co piekarnik to inne pieczenie ). Skontroluj roboty okienne i obiecaj  parę upieczonych ciastek "na przerwę przy kawie".

Przepis niby taki  podobny do naszego starego przepisu na ciastka kruche ale zdecydowanie  w nim więcej masła a mniej cukru. No ale słodkie ciastka z ozdóbstwami z lukru naprawdę nie mogą być zbyt słodkie. Co przystoi bezie nie uchodzi kruchemu ciastku. Foremki miałyśmy odpowiednie ( idealny prezent dla Ciotki Elki to wszelkie wykrawaczki  i formy do ciast - w momencie otrzymania ćwierka ze szczęścia jak miziana pod bródką Szpagetka, w odróżnieniu do koty Ciotka Elka się nie ślini ). Teraz przystąpić można do zdobienia - cóś nie ufam ja barwnikom spożywczym z buteleczki, tubki i papierka. Jako tetryka ( żeńska forma od  męskiego tetryk ) nie dowierzam nowinkom i preferuję starzyznę barwiącą typu szafran albo inna kurkuma czy sok z buraczka lub szpinaku. Zboczenie z wiekiem związane, jak to wiele skrzywień u mnie.





P.S. Cio Mary i Wujek Jo popierniczyli święta, nie wiadomo dlaczego postanowili złożyć na Wielkanoc zimowy domek z piernika ( nabyty o zgrozo drogą kupna ). Wujek  Jo  usiłował go dziś rano pracowicie zbudować, niestety wyraźnie mu nie szło  - elementów konstrukcyjnych brakowało. Okazało się że Cio Mary  zeżarła nielegalnie jedną ścianę nośną! Wujek Jo zapowiedział protestacyjne samobójstwo dokonane przez zażarcie się sernikiem. Cio Mary uparcie twierdzi ze z Wujka doopa nie inżynier bo z domku można  było zrobić wiatę a dla Wujka Jo każdy pretekst jest dobry żeby dorwać się do sernika. Wśród rodziny panuje już  błoga, świątecznie kłótliwa atmosfera, he, he.

6 komentarzy:

  1. Piję właśnie kawę i te zdjęcia są tak sugestywne i ciasteczka wyglądają tak smacznie, że już czuję przez monitor ich smak i zapach wymieszany z kawą. Cały talerz! Mniam!
    Ten kupny domek z piernika też składałam. Fakt, na poprzednie święta. Fajna zabawa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciasteczka rzeczywiście zapachniły dom, niestety przyciąga to element wyżerający ( a element ten powinien być dopuszczony do ciasteczek dopiero w czas świąteczny ). Domek z piernika chyba nie ma szans na realizację w naszym rodzinnym gronie, bezczelne podchlewacze i wyżeracze podstępni - taka to rodzinka ).;-)

      Usuń
  2. :)))) "... można było zrobić wiatę...", no zabiłaś mnie i trochę mi zejdzie, zanim zmartwychwstanę (wiem, wiem, bluźnierstwo i obraza tych, no, takich tam, ale mam nikłą nadzieję, że blog niszowy i na takowych jeszcze bluźnierców nie namierzają).
    Ciasteczka baaardzo sugestywne, aczkolwiek zabrakło mi wśród wiosennych motywów sylwetki kotka z charakterystycznie uniesionym ogonkiem - widziałam gdzieś taką i do tej pory nie wiem, czemu jej wtedy nie kupiłam. Może dlatego, że ostatnio nie piekę niczego poza chlebem żytnim, a z ciasta chlebowego taki kotecek nijak nie wyjdzie ;-)
    Idę stąd, bo mi się jeszcze zachce coś upiec, a planuję kuchnię przedświątecznie zająć na szaleństwa farbiarskie. Po to, żeby przez święta mieć sobie co poprząść. BTW. barwniki spożywcze ponoć świetnie barwią wełnę. Osobiście nie próbowałam, ale może jest to jakiś sposób na zrobienie wielkanocnej atmosferki za pomocą jajec z czesanką na talerzu ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten blog mam wrażenie jest niszą w niszy, pewnie dlatego że piszę stylem grzbietowym ( ciężko zrozumieć te moje zdania podpodrzędnie złożone ). Foremki kotowe włącznie z tą z kotem z uniesionym ogonem posiadam, nie mogłam sobie odmówić choć wypieki z ogonkami i odstającymi kończynami, różkami i tym podobnymi szczegółami anatomicznymi lubią się łamać ). Jaja w czesance - mój boszsz... ale czemu nie - wełna to w końcu tego... ten... baranek. ;-)

      Usuń
  3. Muszę zrobić takie ciasteczka... hymmmm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale po jedzeniu trzy godziny ostrej tyrki w ogrodzie. Co najmniej!;-)

      Usuń