środa, 12 grudnia 2018

Koszmary malowane

Powinnam pisać post o roślinkach co to są uważane za występne ale jakoś znów nie mam weny.  Pewnie przez ten niby  mróz za oknem. Bawię się domem czyli udaję że sprzątam. Mamelon jest ode mnie lepsza, skręca swój nowy żyrandol i poprawia stary.  Będzie po francusku ale w stylu wiejskim, bez Wersalu. Małgoś - sąsiadka jest za to ode mnie mundrzejsza, stwierdziła że jak się ma zaćmę to się nie sprząta bo i tak wielkiego bordello się nie widzi - "Dopóki się człowiek o cóś nie potyka to znaczy że jest porządek". W czwartek zasponsoruję  Kubicę czyli  nabędę drogą kupna paliwo, szlag mnie trafia jak pomyślę jakie podatki  i akcyza jest nałożona na cóś co wytwarza znacznie mniej syfu niż tzw. wyngiel.  No tak, ale gaz , ropa to zło, mniejsze co prawda niż cholerna energia odnawialna ale zło. A my teraz będziemy ocieplać budynki w ramach walki ze smogiem. Taa, ciekawe jak ocieplą od wewnątrz i zewnątrz zabytkowe kamienice i czy ktoś z  tej bandy dyletantów  słyszał kiedykolwiek o czymś  co nazywa się punktem skraplania i kojarzy tę nazwę z budownictwem. Ale czego ja wymagam, toż oni pieprzą przed siebie i nawet ci  co to wybrali nam  ten zestaw złodziejsko - aferalno  - układowy ( boszsz... szukali, szukali tych złodziei, afer, układów, na wszelki wypadek sami stworzyli )  średnio już zawierzają wybranym. Ech...

Postanowiłam Was dobić kolejnymi koszmarkami, tym razem malowanymi.  Zdziwne ale nie mam w domu prac które malowałam w czasach postnastoletnich. Szczerze pisząc  to sama nie wiem dlaczego.  Może po prostu te szkolne prymitywy jakoś tak bardziej  do mła paszą. "Dorosłe" prace, te wszystkie straszne martwe natury, ćwiczenie stylistyczne typu zintegrowane płaszczyzny koloru czy tam inne mundre srutututu nijak się mają do prawdziwej mła. W jamie Tabazelli musi być swojsko  do bólu, żadnych  hiperrealizmów czy całkowitych abstrakcji typu średni Pollock. Preferowany  styl to  ćwierćrealizm półmagiczny,  wszystko jest opowiadane wbrew temu  czego usiłowano mła nauczyć ( mniej literatury więcej  obrazu ) . A tu proszę, nawet plenerowy domek z Olczy przypomina  opowiadankę o domku ( taa... styl zakopiański w wydaniu z lat 70 - 80 - XX wieku cóś tak jechał  Cepelią po całości, wrażliwość artystyczna we mła się obudziła i zarejestrowała, he, he, he ). Portret jaśnieleżącego Tasiemki w stylu jak mały Jasio wyobraża sobie impresjonizm oraz portret Babci  Wiktorii ( trzy miesiące ciężkiej obrazy i obrabianie mła tyłka  przed Ciotą Daną - "Nigdy Kochana nie daj się namówić  na bycie modelką mojej wnuczki, nigdy powtarzam!" ) są też opowiadane. Hym... ja po prostu jestem opowiadaczką, tak szczerze pisząc to chyba nigdy nie miałam szansy na bycie malarzyną a co dopiero malarką. Tzn. mam na myśli taką profi, co to wie ( niby ) co robi. No ale pewnie jakbym była  profi to bym instalowała, kreowała i w ogóle robiła "coś bardzo poważnego" bo takie tam zwyczajne malowanie  od siedemdziesięciu lat jest passé . No a opowiadactwo obrazkowe to jest passé od ponad setki z hakiem ( z wyjątkiem opowiadanek surrealistycznych ).

21 komentarzy:

  1. O, kurcze:):):) Ten portret chętnie powiesiłabym sobie. Jest kapitalny. To spojrzenie z boku takie bystre, czujne, a mina???? Oprawa "twarzyczki" super. Ty masz po prostu talent do oryginalnego pokazywania rzeczywistości. Nawet ten impresjonistyczny kot na katafalku:):):):)Nie, to chyba jamnior się wyleguje? Nie bardzo wiem, z której toto ma przód, a z której tył, ale plamy impresjonistyczne trafiły w punkt:):)Na obrazach impresjonistów nigdy nie wiem, czy na ciele modeli są cętki, bo to taka technika malowania, czy model cierpi na odrę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Model był zdrowy, odry nie miał tylko co najwyżej na lenistwo zapadał. I tak, to był jamnior - najwspanialszy okaz jamniczej osoby ( tzn. on tak uważał bo każdy jamnior tak uważa, jamniczki też tak majo - so najwspanialsze ). Katafalk to cinżko zdobyta w czasach późnego socjalu kanapa, o świcie wystana kombatantka która obecnie spędza emeryturę na jednej ze znajomych działek ( może i kryzsowa ta kanapa ale mebel tak jak brzydki tak nie do zdarcia ). Co do portretu Babci Wiktorii - wszyscy oglądający łobabrazek którzy babcię moją znali natentychmiast rozpoznawali modelkę. No i dlatego miałam przerąbane! Raz mła się cóś uchwycić udało i od razu bums! ;-)

      Usuń
    2. Ale ja mówię poważnie- portret jest świetny. Z tych, co to chce się mieć:)Nie Twoja jamniczka chora na ospę, tylko te modelki na obrazach impresjonistów, a kanapę miałam podobną- 30 lat przetrwała w dobrym zdrowiu. Straszna była, miała takie brzuchate siedzisko i oparcie, spać można było tylko w środku, między tymi "brzuchami", ale była i trwała.
      Twoja babcia na portrecie kojarzy mi się z portretem Jana Kazimierza
      https://historia.org.pl/2016/09/18/11-ciekawostek-o-janie-kazimierzu/

      Usuń
    3. To portret pędzla Baciarellego, zdecydowanie za pochlebne skojarzenie, he, he, he. Modelki co to miały ospę to były ofiary neoimpresjonistów, szczęśliwie mła nie popadłszy w tę manierę, więc jamnikon oddany bez wysypki. ;-) Taa... kanapy PRL - u były straszliwe i nie do zdarcia, prawdziwe kanapy bojowe co to je tylko w kółka wyposażyć i zawieźć pokój i demokrację ludową na ten zgniły Zachód.

      Usuń
  2. Oj, dobrze trafiłam, ja to jednak mam szczęście...po latach biedowania, sztrykowania, dziergania, haftowania zaczęłam malować. No idzie mi to jakoś i rozmalowałam się całkowicie. I co dzisiaj widzę?! U Ciebie malunki...Co ja się jeszcze dowiem , doszkole i nauczę...ale nauki nigdy dość. Na wiosnę rozczytam się o Twoim ogrodzie, bo mój ma artystyczny bałagan...Pozdrawiam serdecznie, Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malowanie, rysowanie jako i rzeźbienie oraz wszelka insza działalność plastyczna prawie zawsze człowiekowi robi dobrze na jestestwo. Jak połączysz to z uprawianiem roślin to w ogóle odlot! :-) Po mojemu to największą sztuką jest tworzyć szczerze, doskonal się zatem ale niech to co tworzysz będzie po prostu Twoje. A tak w ogóle to mła hołduje poglądowi że kiedy technika zabija szczerość to mamy do czynienia tylko z rzemiosłem. :-)

      Usuń
  3. No dobra, o ile hafciki i makatki choć powaliły mnie starannością wykonania, to jednak były zdecydowanie kolorowym lekarstwem na prl-owską szarzyznę - znamy te farbowane pieluchy i kolorowe swetry ze żmudnie wiązanych kowarskich ścinków; to malunki zachwycają! Zarówno portreta jak i jamniora w pozycji "zdechł pies" chętnie widziałabym na swej ścianie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła nie maluje już, podobnie jak już nie hafci. Teraz mła ogroduje i to jej zajmuje i tak zbyt wiele czasu który mogłaby poświęcić na ten przykład na pilnowanie własnego interesu, co wzmocniłoby pozycję mła na forum rodziny ( no może nie byłby to mateusizm czyli zarządzanie familią w stylu Pradziadka Mateusza ale mła bezczelnie bogata mogłaby się wypowiadać w sprawach które tak naprawdę jej nie dotyczą ale chciałaby się na ich temat wywnętrzyć ;-) ) także wzbogaciło jej skromny budżecik domowy. Może kiedyś tam we mła się znów Nikifor Krynicki obudzi. :-)
      P.S. Rozmawiałam ze św. Mikołajem, powiedział mi że wieści o jego nieistnieniu są jeszcze bardziej przesadzone niż te rozsiewane niegdyś ploty na temat zejścia Marka Twaina. Niepokojąco to zabrzmiało więc bądź czujna. ;-)

      Usuń
    2. Pilnuj biznesu, pilnuj! Albo jeszcze lepiej chwytaj za pędzel i daj ludziom zainwestować w malarstwo współczesne. Portrety w manierze zezwierzęcenia produkuj, to kolejki chętnych będą blokować ruch uliczny przed Twą kamienicą!
      Bogactwo i sława zawsze przemawiają do rodziny!
      P.S. Już się wyczujam! Choć w tym roku zdecydowanie nie byłam grzeczna... to jednak gdyby Mikołaj/Gwiazdorek/Aniołki zechcieli wszyscy razem lub każde z osobna trochę zdrowia mi sprezentować, to byłoby jak raz.

      Usuń
    3. Co do blokowanie do śmiem twierdzić że wątpię. :-D
      Jak to nie byłaś good girl? Byłaś tylko się nie poznali że byłaś! Zaniesiemy paciorek o Psowo Swetrowe zdrowie, mamy dostęp do Najwyższego Ucha za pośrednictwem śniętego Lalentego i jeszcze paru czworonożnych osób. Nie ma to jak dobra protekcja ( bez politycznych skojarzeń ).

      Usuń
  4. przy babcirybie mnie zatkało.
    teraz powinnaś jeszcze napisać, ze z wykształcenia jesteś fizykiem kwantowym albo neurochirurgiem (no bo jak talenta to po całości) to będę przytkana przez kolejna dekadę.
    babcia tak specjalnie nadawała, żebyś portretem innej ciotki nie zrobiła jej konkurencji ;)
    ps. jeśliś podobna z fizis do babci to tak mniej więcej mi się wyobrażasz :)
    ps2. bardzo lubię już Twoja sąsiadkę. po co sprzątać jeśli można zgasić światło a kurz jest po to, żeby leżał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o fizykę kwantową to nie wyobrażam sobie jak mogłabym bez niej istnieć. Dosłownie!;-) Co do operacji neurochirurgicznych to ostatnią przeprowadziłam na moim misiu z dzieciństwa, Kalasantym, któren był zabieg przeżył i nawet jakby mu się poprawiło. Zoperowałam nerw przy mózgu ( trociny )i ucho sterczy a nie klapie ( nie do uwierzenia - Kalasanty jest dobrze po czterdziestce a tylko trochę mu się wyleniało od pocałunków mła ). Teraz może Cię zatykać tylko nie za bardzo żebyś oddechu bezpowrotnie nie zatraciła.
      Co do konkurencji to pewnych rzeczy nigdy bym Ciotce Danie nie zrobiła. Była śliczną kobieta którą dopadła choroba Basedowa. Ciotkę bym wypiękniła do granic możliwości i Wiktoria nie miałaby nic przeciwko temu. Sądzę że Wiktoria trochę bała się braku wrażliwości z mojej strony, wszak ją samą załatwiłam na cacy.
      Co do podobieństwa - jestem prawie tak samo piąkna, głównie z nosa i podbródków. Płetwy tylko jeszcze mła nie wyrosły.
      Małgoś jest radośnie stara, wcale nieczęste zjawisko. Nie ma to jak ulubione popołudniowe rozmówki o jej pogrzebie i dywagacje który z synów powinien przemówić na grobem, ustalanie koloru kwiatów i smaczne zastanawianie nad rodzajem urny. Niektóre teksty rzucane przez Małgoś są tak mocne że aż się prosi o włączenie urządzenia nagrywającego. Cóż... cieszymy się razem jej przyszłym pogrzebem.;-)

      Usuń
  5. Wszystkie trzy malunki pieknosci, o co chodzi z tym białym swiatłem,cieniem, no cudne są, ale portret to wymiata,ale to tak wymiata,że,że HEJ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Światłocienie sie bioro i sie robio, wymiatająca Wiktoria świeci tylko oczami. ;-)

      Usuń
  6. Oooo
    Uściskaj Małgoś ode mnie. Moje bordello, czy sprzątam, czy nie sprzątam, to i tak wciąż ten sam przybytek, głównie za sprawą kocięcia nowego, które wzięło mnie na służbę. Przy nowym i stare się rozbisurmaniło. Chujaka nie będzie, może to coś w szkle, co lansujesz.
    A "Oooo", to już mnie odetkało. Taaaki talent. Czego się tknie przemienia w dyjamenty prawdziwe, rybo-Babcia klejnocik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezłe koszmary, nie? :-D
      Mój boszsz... któś jeszcze Cię zaadoptował!!! No to mus być szczęśliwa i służalstwem pokornym a sprawnym podlizać się zarówno nowemu jak i zdetronizowanym. ;-) Szkło do zawekowania bombek, Mikołaja czy tam aniołków polecam, ja moje gałązki "luzem" muszę mieć cały czas na oku ( niektórzy mogą przebywać tylko w miejscu bezgałązkowym bo są niesubordynowani ). spoko, spoko z tymi diamentami, to w końcu tylko wyngiel.

      Usuń
  7. Świetne są te obrazki! Ba! Obrazy! Naprawdę, masz zdolności. Och, jak chętnie bym sobie dziś powiesiła na ścianie portret mojej Babci! Ale jakoś przez całe życie nikt się w jej otoczeniu nie znalazł, kto by chciał/umiał tak malować. Więc pozostaje tylko zrobienie portretu na podstawie zdjęcia. Obrazek pierwszy jest naprawdę ładny i przypomina mi gospodarstwo Babci, gdzie spędzałam wakacje, święta i ferie.
    a Małgoś mi się bardzo podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej dobre zdjęcie powiesić niż kiepski portret z foty zrobić. Kiedy Wiktoria była młodsza pozowała jednemu takiemu prawdziwemu malarzowi co to jego prac z naszego kraju wywozić nie było można. To był dobry obraz a Wiktoria której daleko było wówczas do bycia babcią na nim przedstawiona urokliwie że tylko klękać i paciorkować. No a potem był ten nieszczęsny portrecik autorstwa mła.;-) Bezpieczniej domki malować. Ja do domku jestem przywiązana głównie dlatego że przywołuje miłe wspomnienia z lat szkolnych, straszne rzeczy człowiek wyprawiał podczas plenerów "w Zakopanem". :-)

      Usuń
  8. Kurde no. Miej litość. Nie produkuj postów z taką częstotliwością, bo nawet oglądać uobrazków nie nadążam, o czytaniu i komentach to nie wspomnę. Jakbyś 1/5 tego czasu przeznaczyła na dzierganie, to by Ci się swetry z szafy wysypywały szeroką strugą. A nie, że czasu nie masz, bo tylko ogrodowanie. Teraz, w zimie?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuźwa jakie ogrodowanie w zimie?! Posty pisałam nockami bo mam starczą bezsenność. Do dziergania rzeczy obfitych na obfite kształty mła to ja nie nie miałam, nie mam i chyba już nie będę miała cierpliwości ( nie żebym szła ajciu za Tęczowy Most, na starość robię się niecierpliwa jak trzylatka na widok lodów w cukierni ). Mła obecnie czyta tzw. pozycje z zakresu wiedzy historycznej i mła się głęboko zastanawia czy metodologia badań się zmieniła czy też "edkizm" na uczelniach wydaje coraz to dziwniejsze owoce ( a może literka za dużo i to owce, znaczy barany ). Mój boszsz... historyk z IPN to niedługo obelga będzie. Ja naprawdę czuję że robię się stara, większość młodych akademicko wykształcunych pisze pod tezę za to bez argumentacji i jakby bibliografia to była lista książek na temat a nie pozycje z których korzystali ( może i korzystali, na ten przykład podłożyli pd nogę biurka albo cóś ). Sądząc po poziomie publikacji podejrzewam kwakwarakwizm ( "Dzień puszczyka" się kłania ). A jak się u kogoś podejrzewa kwakwarakwizm to jest się już wywyższającym, paskudnym tetrykiem. A może jednak już czas zlecić udzierganie trumienki, całunek w coolorze zbliżonym do niebiewskiego ?;-)

      Usuń
  9. Bardzo inspirujący artykuł. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń