piątek, 1 marca 2019

Marzec znaczy wiosna



Na  warsztacie czeka  kolejny sycylijski wpis i jeszcze taki kiedyś tam zaczęty o bluszczu a ja tu tak wiosennie, z całkiem  inszej bajki. No bo jak tu zimowe  opowiastki snuć jak za oknem kwitną  na całego leszczyny i oczary a przy moim  podwórkowym kamieniu pojawiły się pierwsze kwiaty krokusów ( przebiśniegi i ciemierniki w Alcatrazie jeszcze  śpią ale w okolicach kamora piaseczek nagrzany to się cebulaczki wzięły i obudziły ). Dziś rano w kole czwartej obudził mnie Felicjan, który za oknem słyszał świergoty i pod  pretekstem opróżnienia pęcherza natentychmiast chciał wyjść na dwór coby  pobawić się  ze świergolącymi w morderstwo ( wstyd, taki  stary kocur! ).  Udałam że nie wiem o co  kaman i polazł do kuwety wycisnąć  trzy  krople ( od dwunastej do pierwszej w nocy spacerek sobie urządził, nic mu się nie chciało tylko wiosennie go  nosiło ). Jak świergolące przestały głośno pitulić to miauczący zaległ i oka nie otworzył kiedy proponowałam przebieżkę po  Alcatrazie. Dziewczynki tyż leżakują bo słoneczko dziś nie dopieszcza. Wysokie  wymagania  słoneczkowo - temperaturowe ma moje stado  po pięknej  końcówce lutego. Wiosna ma być jak z  łobabrazka - sam cud! Ja jestem zadowolona z tego co jest, przypominam sobie zeszłoroczny marzec i te śniegi zalegające w czasie kiedy człowiek jest tak spragniony zielonego i dobrego. Marcowanie to  nie tylko ogród i  kocyndrowe wzmożenie, zbliża się tzw. ostateczne rozliczenie. Polecam Waszej uwadze wpis u Psa w Swetrze  Magdusia i Bari  , zwróciłam uwagę  jak od zeszłego roku urosło się małej Magdzie  - oby tak dalej. Zdjęcia nowego  towarzysza małej z tych chwytających za serca, czym prędzej  żeby przerwać to zauroczenia wklejam Felicjana w roli Humphreya Bogarta. Małgoś - Sąsiadka ostatnio  do niego czule przemawiała "A jak się kotecek nazywa?" - kotecek przemówił znaczy wydał z gardzioła dźwięk który brzmiał jak "Falubaz".  Kocie gusta czasem rozmijają się z moimi jednak imię rzecz ważna bo w jakiś tam sposób określająca, nie będę się z kotem wykłócać.  Obecnie wołam na Felicjana Falubaz a on reaguje na to zawołanie.  Mam nadzieję że na drugie nie będzie chciał Zielona  Góra, he, he, he.

12 komentarzy:

  1. Ale piękna wiosna. U mnie jeszcze cisza tyle co nos wysciubiły z ziemi. Proszę, proszę jaki koteczek i przedstawic sie umie. Z komórki pisze.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie kfioty tyż tak po prawdzie tylko w jednym miejscu ale za to krzewy kwitną. Uroda leszczyn i oczarów bije w ślepia spragnione kolorów! :-) Jeśli chodzi o Felicjana to że tak rzecz ujmę "choroba" mu służy, znaczy celebruje rekonwalescencję. Gadatliwe to są ostatnio wszystkie, nawet Epuzer, nasz dochodzący który jest milczkiem, cóś się ostatnio rozgadał. Taki czas ten marzec! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Cię czytać Tabaza,na każdy temat:)
    Opowieści z wizytowania ciepłych i smakowitych sycylijskich miejsc świetne!

    Oczary czarują a krokusiki są takie słodkie, jakby się usmiechały,zawsze mam takie wrażenie, kiedy je widzę wylaniajace sie czasem z niemal jeszcze zmrożonej ziemi.
    Felicjan vel Falubaz to wielki uwodziciel!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! Chyba czas mi startować na prezydętkę.;-)
      Ja jestem wiosennie usatysfakcjonowana mimo zapowiedzi mroźnych nocy. Wlazłam na długoterminową i wyszło mi że wiosna mimo tych nocnych ekscesów nie odpuszcza. I dobrze! :-)
      Falubaz pracuje wytrwale nad "prezesem" czyli fałdą na grzbiecie i pełniejszym owalem sznupy. Znaczy żre i zalega! ;-)

      Usuń
  4. Feluś, ach Feluś! Nie wiem czemu, ale kocie dziewczynki nie mają tego powabu co kocurzyska. Każda przecież też swój charakterek ma i urocza jest, ale co kocur to kocur. Moja czwórka kocich samczyków jest lepsza niż całe Animal Planet razem wzięte.
    Ha! A u mnie przebiśniegi są! I jakieś rachityczne krokusiki też wyłażą z tyrawnika. Ale nie żebym to ja je sadziła - to dopiero przede mną takie ekscesy. Tulipany za to wyłażą tu i ówdzie.
    Dzięki za reklamę Magdusi i jej zwierzyńca! Tak sobie pomyślałam (nie bez pewnej złośliwości), o jakiego zwierzaka im się powiększy rodzina w tym roku ;) Myślę, że Sebastian poprzestanie jednak na dokupieniu rybek - bo mają też piękne akwarium.
    Ze skruchą przyznają, że sycylijskie posty przeleciałam tylko po zdjęciach - i to nie wszystko! - bo czasu brak. Wiadomo, semestr letni jego mać. Ale jakoś z Sycylią i Twoją osobą nasuwa mi się skojarzenie przyjemnej książki Ciotka Poldi i sycylijskie lwy. Żadna światowa klasyka, ale czytało mi się zacnie i pasujesz mi pod główną bohaterkę ;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocie dzewczynki majo powab dziewczyński a Ty jako matka Tofika jesteś zaprawiona w synusiostwie. Synusie znasz po prostu lepiej, dziewczynki mogą Cię lekko podkręcać ( bo dziewczynki tak majo ;-) ).
      Co do wiosny - miejska zawsze ciut wcześniejsza ale wsiowa za to ładniejsza! :-)
      Co do reklamy - samo przez się się rozumie. Trza wspierać kogo wspierać warto, tyle ludzi przeputuje naszą kasę z podatków że choć ten 1% niech idzie tam gdzie będzie dobrze wykorzystany. Taka mała dziewczynka dzięki tym pieniędzom będzie miała lepsze życie, bardziej samodzielne i własne! Tak szczerze pisząc to we mła się zaczyna budzić duch Zakapturzonego Robina, nie żeby zaraz bardzo bogatszym co się ciężko dorobili zabierać, zabierałabym tym bardziej złodziejskim i bezczelnym, którzy jadą na naszym wspólnym garnuszku - od rad nadzorczych spółek SP bym napoczęła temat! :-/
      Ty się z Sycylii nie tłumacz, Sycylia nie zając i nie ucieknie ( nawiasem pisząc po wybuchu Etny czy tam innym trzęsieniu ziemi w cudowny sposób tanieją zarówno loty jak i zakwaterowane ;-) ). Zaraz przystąpię do poszukiwania Ciotki Poldi, jak do mła podobna to aż strach się bać!

      Usuń
  5. Kozia Wólka na drugie brzmi lepij, bardziej miekko. wybacz brak znakow diakrytycznych, alem kontuzjowana w lewa reke i mam tylko jedna do pisania.
    Niby wyłazo z ziemi rozności, ale jakoś tak mało wiosennie jest. to chyba przez kontuzje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj z wieczora był w łaskawym nastroju po nieprzepisowej ilości żarcia to ja jego zapytawszy jak on chciałby mieć na drugie wabienie. Nic odmiejscowego, on chce żeby na niego wołano Młotek albo tak jakoś podobnie. Falubaz Młotek - cudna ksywa! ;-)
      Mła do głowy przychodzą pomysła co mogłaś zrobić sobie w rękę lewą, podejrzewam jeno same okropności typu zsunięcie się noża którym przykrawałaś wykładzinę albo zbicie szyby w oknie salonowym u kochliwego sąsiada. Fuckt, jak człowiek nawet częściowo tylko bezręczny to wiosna jakoś tak mniej cieszy bo ma się to cholerne ograniczenie. :-/

      Usuń
    2. Już wyczytałam co z tą ręką i wiem wszystko - trafiłaś na Felicjanopodobnego! No teraz Ty z kolei wiesz z jakim bandytą przyszło mła żyć pod jednym dachem, tylko w wypadku Falubaza Młotka stres się mu robi jak spojrzę na niego albo jak mucha przeleci albo jak nic się nie dzieje. No i się na mła osdstresowuje. Po kotowskich i psich to rany trza długo lizać, wiem co piszę - jestem zaprawiona w bojach. :-/

      Usuń
  6. Ja bardzo przepraszam. Falubaz to była moja ksywka w podstawówce, znienawidzona zresztą. Więc już zajęta. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bądź taka, ustąp ksywę kotu bo sam sobie ją wybrał! Ustąp mniejszemu! :-)

      Usuń
    2. Ale pazury ma dłuższe i jest groźniejszy. Ustąpię Tobie, nie jemu.

      Usuń