wtorek, 12 maja 2020

Codziennik - różności nie tylko ogrodowe




Miało być o irysach a będzie po trosze o wszystkim. U nas dziś kamieniczna histeria bo Dori zachorzała. Dori to leciwa już suczka sąsiadki, do tej pory raczej zdrowa  westka. Dziś w nocy dostała nagle bardzo wysokiej temperatury i pojawiły się drgawki. Było na szybko jechanie na pogotowie wetowe i szpitalik, teraz sąsiadka czeka pod telefonem a kamienica kibicuje Dori bo sucz z niej miła i ogólnie lubiana. Kocyndry jakby wiedziały że jest nie halo bo nagle zrobiły się absorbujące, znaczy trza się nimi koniecznie zaraz i natychmiast zajmować. Po trzech dniach powitaliśmy znów na śniadaniu Pasiaka, pewnie w fabryce dziś dawali  gorszy żyr i sobie o nas przypomniał. Mrutek był dla niego miły ale bez wylewności. Bardziej mu pasiło przedłużone zaleganie w wyrku z dziewczątkami. Mła w ramach nielegalu ma obcięte kłaki, wzięła przykład z samego pana premiera więc niech jej nikt nie próbuje skoczyć. Od razu lepiej się czuję bez tego wkurzonego Chopina na głowie. Jeśli chodzi o ogród to dziś mła pauzuje, różnica temperatur w porównaniu z dniem wczorajszym jest tak duża że mła, która jest przeca foką,  drżała rano z zimna i postanowiła sobie ogrodowanie odpuścić. Koty spały pod kordełką i jeszcze bladym świtkiem kole południa, mimo ptaszęcego świergolenia miały mocno zapluszczone powieczki. Pewnie dlatego że w nocy w mieście Odzi padał śnieg, taki wielkopłatkowy. Znaczy zimni ogrodnicy się wzięli i objawili z całą mocą. Mamelon zbierała się dziś do trudnego zadania jakim jest ratowanie zasuszonej magnolki przez przesadzenie jej na lepsze stanowisko. Nie wiadomo czy rzecz się uda  bo przesadzanie magnolek obarczone strasznym ryzykiem. Mła leniwie zastanawia się co zastąpi bukszpan, myśli o laurowiśniach.
         



Kurtularnie to mła przerabia Edwarda Gibbona. W XVIII wieku napisał "Zmierzch i upadek cesarstwa rzymskiego",  książkę  która wstrząsnęła światem.  Dzieło stare ale jare, mimo tego że od jego powstania minęło dwieście lat z hakiem i że nastały nam nowe prądy i szkoły, histriografia jest cóś inna niż była to z tej książki da się wyciągnąć nieporównanie więcej niż ze znacznie  młodszych ramot. Choćby te trzynaście przyczyn które zwiastują upadek państwa - między innymi zbytnia koncentracja władzy i brak organów jej kontroli, rażące nierówności między bogatymi i biednymi, brak klasy średniej, wyobcowanie obywateli wobec wszechwładzy biurokracji, najazdy barbarzyńców, armia której utrzymanie pożera mnóstwo  kasy ale która nie jest na tyle sprawna by spełniać swoje zadanie, prymat religii nad państwem. Cóś to znajome, czyż nie?  Jak mła czyta zdanko "W ustroju demokratycznym społeczeństwo ma uprawnienia suwerenne. Jeśli jednak te uprawnienia powierzyć niesfornemu motłochowi - najpierw ich nadużyje, a później utraci." to nie może się oprzeć wrażeniu  że Gibbon opisał zjawiska uniwersalne.




Dzisiejszy wpis ma za ozdóbstwo fotki ogrodowe, szczególnie polecam Waszej uwadze mój "różowy bez" widoczny na drugiej fotce ,  choć on po prawdzie  jest taki wpółróżowy ( mła obecnie kombinuje czy dosadzić naprawdę różowo kwitnącą odmianę lilaka  'Marie Frances' czy też lepiej  nie szarpnąć się na słynną 'Rose de Moscou' ). Na dokładkę jest  Mrutek w pozach. Mrumi się dziś popisał, było nielegalne ponadwymiarowe zechlanie wątróbki, mła się martwi bo co za dużo to niezdrowo. Mrumi ma gdzieś te zmartwienia, na wszelki wypadek żebym się uspokoiła zażądał swojej puchy i tyż ją pochłonął. Mła go obserwuje, jak na razie chrapie. Druga złodziejska świnka czyli Szpagetka uciekła do Alcatrazu i zalega w pudełku co je  madka przeznaczyła na schowanie doniczek. Jako muzycznik dziś mła zapoda "My Name is Tallulah".  Szpagetce bardzo podoba się to imię, uważa że by do niej pasiło - skąd mła o tym wie? Szpageton mruczy jak odkurzacz kiedy mła do niej ćwierka "Moja Tallulah, cium, cium." Dobrze że choć Mruciu nie chce mieć na imię Bugsy, zdecydowanie woli jak się mu Mrutkuje.



26 komentarzy:

  1. Oglądam dziś Twóje kwiatki tylko na fonie, bo monitor wczoraj wziął i padł i stoi od wczoraj u lekarza komputerów. Jak będzie to pierdoła, to będzie zrobiony, jak duża, to niestety, ale nowy monitor. Wrrr
    Kwiaty sa cudne, a jeszcze liliowce w takich kolorach. Jak będzie monitor, to pooglądam jeszcze raz. Pozdrawiam i trzymam kciuki za piesa zdrowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie dajo antybiotyk w dużych dawkach bo wiadomo ze jest stan zapalny, co dalej będziemy wiedzieć jutro. Lilaki, Sweety, nie liliowce. No też na l ale jednak insza inszość. Kwiaty lilaka pospolitego zawsze pachną obłędnie, kwiaty liliowców tak wybiórczo, tylko niektóre odmiany cieszą zapachem. Chorego monitora współczuwamy, może to będzie jednak pierdoła, tego się trzymajmy.

      Usuń
  2. Czy na piątym zdjęciu jest magnolia??? Bo, że w lewym górnym to zauważyłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś magnolioflem, na żadnym z tych zdjątek nie ma magnolki . Znaczy nie do końca bo są jej opadłe płatki na których tle widać szafirki i funkie ( to są zdjęcia 6 i 7 ) ale płatki się chyba nie liczą. To na fotce nr 5 to malizna, karłowata azalia japońska a właściwie azalie japońskie, bo jest tam ich więcej. Zrobię fotkę rabaty to zobaczysz jak to wyglądają na tle, znaczy jakiej to wielkości rośliny. :-)

      Usuń
    2. Jestem magnofilem na całego i na magnolie mogę się wgapiać godzinami. Jak była u dzieci w ogrodzie, przy starym domku, to potrafiłam przy nie postać z godzinę, a następną, kole domu ich dalszego sąsiada, bo ma ogromne drzewo, białej magnolii. U dzieci, jest teraz tylko malutka magnolia, bo moja ukochana po przesadzeniu padła.

      Usuń
    3. Nie bój żaby, mała urośnie jak tylko będą podlewali. Przesadzanie magnolki to nie jest najlepszy pomysł, w przypadku dużego drzewa nie słyszałam o udanym przesadzeniu. Dlatego tak ważne jest dobranie stanowiska. :-)

      Usuń
    4. Musieli przesadzić, bo burzyli stary domek i chcieli ją ratowac przed zniszczeniem, ale i tak klapła. Było nam przykro

      Usuń
    5. NO to teraz tylko kibicować małej, niech rośnie jak marzenie. :-)

      Usuń
  3. Cześć pracy, rodacy.
    Cześć praczki, rodaczki? Nie brzmi mi to...

    Przepiękne bzy pokazałaś, i z pewnością zapach też mają bzom właściwy.

    W ramach życia normalnego zakupiłam dwa lilaki, jeden o słusznej nazwie "Znamya Lenina" i tu zagwozdka, bo powinien być czerwony, a nie jest. Może Lenin był biskupem katolickim, tylko w ukryciu?
    A drugi, nie aż tak jaskrawo fioletowy, francuski jakiś wojskowy marszałek czy generał. Czekają biedacy na posadzenie ( ta mityczna rabatka, o której tak dużo piszę ). Dziś już nie na dworze czekają, tylko w garażu, bo zimny ogrodnik chciał im w nocy kiście kwiecia podstępnie zlikwidować. A kysz, Serwacy czy inny -acy.

    Czymam kciuki za psinkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komunikat wieczorny w sprawie piesy jest taki że zbili temperaturę, opanowali drgawki choć nie do końca poszło tak jakby wet sobie życzył ( temperatura spadła a drgawki się jeszcze jakiś czas utrzymywały i ustępowały bardzo powoli ) ale czekają na wyniki badań i sucz zostaje jeszcze w szpitaliku. Co do 'Znamya Lenina' to jest to lilakowa czerwień choć dla mła to purpura jak u 'Andenken an Ludwig Späth' czy 'Massena' . Marszałków wśród lilaków całkiem sporo - 'Maréchal Foch', 'Maréchal Lannes', 'Maréchal de Bassompierre' to chyba najbardziej znane. Generałów też jest skolko ugodno. Taki wojskowy krzew, he, he, he. A zapach będzie się niósł, zupełnie niearmijny. ;-)

      Usuń
  4. Mrutek ma rację, ja powtarzam , co u Piesa pisałam. U mnie imion mają po kilka, ale jak o puszkę chodzi to każde dobre, byleby dali żarcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, to moje jakby uniwersytety pokończyły bo mimo tego że imion jest sporo to one reagują wyłącznie na te im przypisane. Nawet jak wołam do puchy. Pospolite ruszenie jest dopiero przy miąchu.

      Usuń
  5. Bzy.. ach. To masz pięknie ubrany w zapach ogród. I głóg.. Trzymam
    kciuki za psinkę. Mocno.
    Tak wysoko jak w oryginale ciumkasz Szpagetce? I ONA TO LUBI ? Matko Mrutka, jakie te koty różne są.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szpagetka przed wypadkiem była bardzo nieśmiała. Po rekonwalescencji mła zorientowała się że wyhodowała Potwora. Jak się ma dwie złamane z przemieszczeniami łapki i jest się wielokrotnie składaną i drutowaną to się ma prawo do ciumkań. Z czasem okazało się że ciumkania należą do obowiązków mła i Szpagetka obecnie sporo energii poświęca żeby mła się z tych obowiązków należycie wywiązywała. Najbardziej lubi żeby ciumkanie odbywało się w obecności innych kotów ( Mrutek natentychmiast wykumał o co chodzi i uważa że ciumkania też mu się należą jak hym ... psu zupa ). Jeśli chodzi o lilaki to mła ciągle knuje, uwielbiam kiedy kwitną. Warto sadzić nawet dla jedynie paru pachnących tygodni w roku.

      Usuń
    2. W żadnym razie nie czepiam się ciumkania. Szpagetce i Mrutkowi ciumkania się należą jak psu zupa.Tylko moje stwory z wysokich dźwięków tolerują nieliczne np.ptasząt trel, reszta bywa powodem panicznej ucieczki i fumkań. Pierwszym kotem który tak nie lubił ,,piskań'' był Mikuś, wyszkolił małego Maciusia, a Maciuś poniósł kaganek oświaty młodszym. On też nauczył Gacka i Felusia (dzikuny to były przecież) że głaskanki,śpiewaanki i tulanki są super i jak korzystać z kuwety, jak otwierać drzwi i jeszcze kilku drobiazgów. Żałuję, że nie było tego więcej (a szacunku dla pańci młodsze pokolenie nie przyswoiło), żadne futerko już mnie tak nie wita jak Maciuś.

      Usuń
    3. Hym... dla mła ciumkanie to nie tyle wysokie dźwięki co cmokanie albo imitacja cmokania. Szpagetka robi ghrry, ghrry pełne zadowolenia jak tylko cmokam nad jej łebkiem. Wysokie dźwięki to ti, ti, ti.;-) Też są lubiane. U mła najpiękniej witały się Danuś i Laluś, Lali nawet opanował cześć łapką. Felicjan ryczał na mła ponaglająco z parapetu a Mrutek nauczył się od dziewczynek szybkiego przemieszczania w kierunku chałupy kiedy tylko mła wkracza z ulicy na Podwórko. Oczywiście przemieszczanie wzbogacone jest o piski ponaglające ( dziewczynki nie zawracają sobie głowy piskami na Podwórku, one ryczą powitalnie dopiero w domu ).

      Usuń
    4. 😀 no tak. Każde stado ma tylko swoje zwyczaje i rytuały. Najlepiej uczą się od siebie. Pozdrawiam.

      Usuń
    5. Mła z rozrzewnieniem oserwuje zachowania starej gwardii, w tej chwili służącej w niebiesiech, które się pojawiają w życiu młodszych kocyndrów. Mła nawet się posunęła do tego że myśli czasem "W naszej rodzinie to koty są takie i takie". Znaczy cóś jak dziedzictwo przodków tu występuje. :-)

      Usuń
  6. Paczam i paczam i sie zachwycam i juz,sama nie wiem czy bez czy jednak białymi,żonkilkami a może irysami, nie moge sie nadziwić, że one już, bo irysy mnie sie kojarzo poźno letnio na niemieckich skwerkach i ogrodach wszelakich, a,może już mnie sie wszystko międoli z powodu durnej rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Międoli się, irysy nawet te najpóźniejsze to bardzo późna wiosna i początek lata. Teraz kwitną niziołki, one są zawsze wcześniejsze. :-)

      Usuń
  7. Nie nadążam za Tobą. Kurczę. Kilka smakowitych tekstów mi umknęło - dzisiaj nadrobiłam, odpaliwszy lapka w celu wykonania płatności, ale na komenty nie licz, bo bym pół dnia spędziła nad plastikiem promieniującym trupim światłem, manipulacją i defetyzmem. To wolę na zielone popatrzeć - chyba nie zmroziło, sądząc po pobieżnym oglądzie. Fasolkę przykryłam kocykiem polarkowym, co cenniejsze paprocie starymi prześcieradłami, a reszta musi przeżyć albo zrobi się miejsce. Na fasolkę ;-) Buziaki, kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We mła się gotuje od czasu do czasu to pisze. Za jakiś tydzień już tradycyjnie przejdę do podsumowań naszych osiągnięć kwarantannianych ( przy okazji będzie o próbach ucieczki od rzeczywistości i związanej z tym odpowiedzialności - osiągnęliśmy takie curiosum życia stadnego że nawet Brytole paczą na Najjaśniejszą z zazdrościom i zawiściom, jak my byśmy zrobili polextit to nadal nikt by nic nie wiedział ale kasy w UE cinżko by się było doliczyć ). U mła groza przymrozków cóś mało groźna i dobrze, za to każdy opad, nawet jeżeli to ma być śnieg, jest mile widziany. Jeśli chodzi o bukszpany to chyba poległam. :-/

      Usuń
    2. A nie myślałaś o berberysie Juliany jako alternatywie bukszpanu?

      Usuń
    3. Ja już tego kłuja posiadam, wybujał na ponad półtora metra ( i jest potworem ). To jest za dużo na to stanowisko.:-/

      Usuń
    4. Fakt, że on kłuje nawet na odległość. Potwór? No co ty, urodziwy on przecież. (Zaczęłam pisać z małej litery te Ty i Wy i Was i Tła, bo jedna bardzo światła językowo osoba wyjaśniła mi, że wpisy i komentarze to nie listy i pisma urzędowe i nie ma potrzeby. Bo to język potoczny, mowa żywa, tyle że zapisana literami. Łyknęłam wyjaśnienie chętnie, bo zawsze to mniej roboty. )

      Usuń
    5. Ja tam piszę z szaconku, znaczy w doopie mam poprawność językową. Skorupka u mła stara i nie da się jej tak prędko nasączyć nowinkami językowymi. Na ten przykład mła uczono kiedyś w czasach prehistorycznych że "czasami" to rusycyzm, po polsku to jest "czasem". Mła się tak tym przejęła że do dziś "czasami" jej się rzadko przytrafia, choć to przeca norma językowa a mła nie jest purystką zawołaną i rusycyzmów używa że ho, ho. Wszystko przez to skorupke. Z tym Ty, Wy będzie to samo, mła się zna na tyle na sobie. :-)

      Usuń