sobota, 10 kwietnia 2021

Smutny wpis

Dzisiejszy dzień był z tych bardzo dziwnych. Przeżywam śmierć  człowieka  którego na oczy nie widziałam a znam go jedynie z wypisków Romany.  Starszy pan o charakterze typu cholera morbus, król życia i kombinator  nieziemski a jednocześnie opiekun kotów, kucharz dla zapracowanej i ktoś kto wspomagał kiedy trza było. No po prostu Łojciec. Odszedł w sumie niespodziewanie bo ścięło go na dobre ostatniej nocy, przedtem snuł się po domu zaliczając  co i raz glebę oraz opiendralając Romanę za "niepotrzebne" zawiadomienia pogotowia.  Stosunek  mła do Łojca nie był najcieplejszy od czasu zniknięcia ciałka Lisiuni i tzw. pogrzebu  pod Trafo, mła nawet drzewiej sugerowała że przydałoby się  Łojca pod Trafo zakopać. No cóż, życie dziwne pisze scenariusze - ulżyło jej że te dwa miesiące później Romanie udało się godnie zapakować Łojca w ubabranka bo w przypadku pochówków osób z covidem ciał nie ubierają. Ech... jakie to sprzeczne zdziwności człowiek  odczuwa - złość ulatuje, a mła  jak  Romanę uspokaja  fakt niby bez znaczenia, to że staruszek  na ostatnią  drogę  właściwie  zaopatrzony. Trafo zostaje wyłącznie  grobkiem, może symbolicznym, Lisiuni. Tak zwany  zdrowy  rozsądek podpowiada mła że dla  Łojca, duszy towarzystwa osiedlowego, taka śmierć po krótkiej chorobie była lepsza niż długie schodzenie w domu opieki, do którego prędzej czy później by trafił bo zajmowanie się staruszkiem bardzo  schorowanym a krnąbrnym przerosłoby możliwości  fizyczne  i psychiczne  Romany.  Tylko że człowiek  nie składa się z samego zdrowego rozsądku a Łojciec był że tak  określę  "na wyposażeniu", mła się przyzwyczaiła że  Łojciec sobie  u Romany  egzystuje.

W związku z tym że odejście  Łojca było niespodziewanym strzałem emocjonalnym dla Romany jak i dla uczestniczącej w jej życiu wirtualnie mła, nic  dzisiaj jakoś mła sprawnie nie szło. Niby mła wykonała przynajmniej część gryplanu ogrodowego, znaczy wsadziła porządnie jedną różę, ale nie czuje z tego tytułu specjalnej satysfakcji. Mła trzymała się dziś  blisko swoich staruszków, kto wie  ile czasu jeszcze razem  spędzanego nam zostało? Małgoś - Sąsiadka przeca bardzo stareńka, dziewięćdziesiąt dwa lata na pochylonym nieco karczku nosi, Pan Dzidek młodszy ale bardziej schorowany niż  Małgoś, tak po prawdzie to uciekł w styczniu spod kosy.  Mła zdaje sobie sprawę że któregoś dnia "jej" staruszki odejdą, jednakże  mła  chciałaby  żeby to nastąpiło jak najpóźniej się da.  Kiedy  umierała córka  Pana Dzidka mła paciorkowała w intencji jak najszybszego  jej odpłynięcia, cierpienie było zbyt wielkie.  Teraz mła ma nadzieję że Pan Dzidek, któren jest sierotek bo została   mu  jedynie  bardzo stareńka i schorowana siostra, bez bólu przeżyje choć parę lat. Niewesołe  dziś myśli mła zajmowały to choć obrazki mła dała coolorowe żeby i Wam smutku nadmiernie w dusze nie zapuszczać. Muzycznika dziś nie będzie, mła nie ma nastroju.

17 komentarzy:

  1. U mnie podobnie. Czytanie nie idzie. Onserwacja u Rr od kilku dni. Cięzko, ale jestesmy MY wspierające ją kociary i ja myślę, że to najwięcej co możemy zrobić. Po prostu BYĆ.

    OdpowiedzUsuń
  2. I za to Wam kochane dziękuję. Bez Was nie wyobrażam sobie jak poradziłabym sobie. Każdy koment był jak kropla otuchy,kop do życia, bez nich prawdopodobnie padłabym bez życia. Zaraz po odjeździe pogotowia. A tak, to co najtrudniejsze wydaje mi się że zrobione, a ja żyję, choć słabo. Jeszcze jutro telefony do kolegów, w tym ten do Włodka, najtrudniejszy z jutrzejszych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tez napisalam. Kotki w Sloneczku dla Romany.
    Odpadam <3
    pamietajcie ze jestesmy ! Choc wirtualnie to wspieramy
    i jak cos trzeba walic jak w dym i pisac, cos ogarniemy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspólnota to wspólnota, ta z wyboru zazwyczaj solidniejsza niż ta z "urzędu". To co jeden człowiek z trudem dźwiga na wspólnotę rozłożone łatwiej znieść.

      Usuń
  4. Lepiej bym nie ujęła tego, co napisałaś- cały Łojciec .
    Miałam takiego pierwszego Teścia- z jednej strony alkoholik i okropny mąż i ojciec, z drugiej wspaniały Dziadek dla mojej córy i karmiciel działkowych kotów, do których nawet zimą dojeżdżał autobusem. Nie da się człowieka określić zerojedynkowo.
    Przyłączam się do grupy "jakby co", gdyby Romana potrzebowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, świat nie jest czarno - biały jak to nam się usiłuje wmawiać. Dla mła większość tego świata jest w pepitkę. Dokładnie po to jest wspólnota, żeby być na miejscu jak będzie potrzebna. Czasem tylko na odległość, czasem kiedy potrzeba zajdzie to się urealnia - człek zwierz stadny, wspierać nam się trza żeby życie łatwiej znosić.

      Usuń
    2. Cicho, wiemy - że z lekka pluralistycznie zmodyfikuję odzywkę Pana Sułka.

      Usuń
    3. Dokładnie. Wiemy. Trzeba będzie to paczki będziemy słać. Cokolwiek trzeba :)

      Usuń
    4. Paczki z wkładką, do dziś nie wiem co maja Babcia Wiktoria miała na myśli kiedy tak mówiła.

      Usuń
    5. Może Romana to ogarnia bo dywan z wkładką czytała 🤔

      Usuń
    6. Hym... mła nie wie, Wikoria mogła mieć inszą wkładkę na myśli.

      Usuń
    7. Włożymy co będzie trza i bonusy też. Klaczki też

      Usuń
    8. Kłaczkami w formie bonusu to mła może pół galaktyki obdzielić, he, he, he.

      Usuń