sobota, 7 sierpnia 2021

Magiczna synagoga - podkład - część pierwsza

Niech rozpocznie się ta podróż, w miejsce zadziwiające,  gdzie Torę czytał rebe Arje Leibusz, gdzie słowa z "Noam Elimelech" napisane przez dobrego rebe z Leżajska, ucznia samego Maggida, wielkiego Dow Ber z Międzyrzecza, który był uczniem samego Ha Baal Szem Tow, nadal rozbrzmiewają wśród starych ścian synagogi, jakby nic się nie zdarzyło i Ha Choze mi Lublin czyli  Widzący z Lublina zwany  też   Lubliner   nigdy nie widział w swych wizjach zniknięcia chasydzkich dworów w Polsce. Mła zaprasza Was dziś do miejsca będącego skrawkiem odzienia który ostał się z chałatu, zwanego w jidisz kapote - mła Was zaciąga do synagogi w której nie czuć muzealnego wyzucia z użytku starych przedmiotów, będącego dla nich śmiercią  po której zostaje tylko zachowana mumia - eksponat. Wejdźcie ze mła do  jedynej synagogi związanej  mocno z chasydami jaka zachowała się w Polsce w stanie  niemal pierwotnym, bo choć zniknęło w pożarze wznieconym  przez Niemców prawie całe drewniane wyposażenia ( szczęśliwie zachowała się  tablica nad Aaron - ha -  kodesz ), to dzięki Alfredowi Potockiemu, który  "załatwił" zgodę na gaszenie pożaru  ocalało wszystko inne, malatura ścian, bima i święte miejsce. Po synagodze oprowadza osoba która wie o czym mówi i mówi z pasją. Mirosław Kędzior jest opiekunem synagogi z ramienia Fundacji Ochrony Dziedzictwa  Żydowskiego, Polakiem który  usiłuje skleić strony rozdartych świętych tekstów po tych sąsiadach których już nie ma, naprawić kiduszowe kubki, ocalić  co jest jeszcze do ocalenia. To nie jest wycieczka do muzeum Polin, to prawdziwe zanurzenie się w świat żydowskiej wspólnoty, takiej jaką była jeszcze sto lat temu. Żadne wirtualne zabawy i wyświetlania plansz - konkretne ludzkie historie i niesamowita atmosfera miejsca. Mła odczuła magię!

Żeby  było łatwiej  mła zacznie od początku, znaczy od tego skąd  się wzięli chasydzi i czym różnili się od  innych wyznawców judaizmu. Tak łopatologicznie to jest tak że gmina żydowska zwana kahałem posiada  przywódcę tłumaczącego prawo religijne na język codzienności - to rabin  vel rebe - nauczyciel. Nie jest osobą wyświęconą,  jest osobą uczoną, mającą w opiece duchowe życie gminy jak też sprawy pozornie nie mające nic wspólnego z duchowością. Taki rebe uczy się całe życie jak należy oswajać  sacrum, jego mądrość czyli przełożenie sacrum na profanum uznaje się za pożytek całej gminy ( zakazy i nakazy religijne stosowane w powszednim życiu nazywa się halachą ). Pomocą przy tłumaczeniu mądrości Pięcioksięgu - Starego Testamentu  czyli Tory  jest  Talmud, wcale nie święty zbiór komentarzy i praw zamknięty w dwóch  księgach  nazywających się  Miszna i Gemara. Całe żydowskie prawo religijne  opiera się na nich nie byłoby judaizmu jaki znamy. Judaizm jak wszystkie inne religie ma swoich "widzących sprawy inaczej",  chasydyzm jest jednym z takich ruchów. Ma zresztą długą bo antyczną tradycję. Za pierwszych chasydów czyli chasidut - pobożnych - uchodzą przeciwstawiający się hellenizacji i broniący żydowskiej  tożsamości asydejczycy z II wieku p.n.e. ( to z nich wywodzą  się zarówno znani nam z Nowego Testamentu faryzeusza jak i będący bardzo blisko  protochrześcijaństwa esseńczycy ). Chasidut nazywano też nadreńskich mistyków z XII i XIII wieku, zwolenników nurtu kabalistycznego. Co to jest nurt kabalistyczny? W Torze kabaliści poszukują nie tylko prawd dotyczących układu Boga i  ludu Izraela ale przede wszystkim prawd uniwersalnych, których układ  Bóg  - Izrael jest tylko odbiciem. To znacznie szerszy judaizm, taki do którego przeniknęły inne nurty religijno - filozoficzne. Kabała czyli "przyjmowanie" w sensie przyjmowanie daru od Stwórcy, odkrywanie go i proces zrozumienia jego istoty aż do Gmar Tikun, czegoś na kształt Nirwany,   przywędrowała do Europy w X wieku. Jednym z nurtów opartych o kabałę byli wspomniani wcześniej  chasydzi aszkenazyjscy. Drugim nurtem był ten rozwinięty przez sefardyjskich rabinów w Hiszpanii. Po wypędzeniu Żydów z tego królestwa sefardyjscy kabaliści przenieśli się do Palestyny, do miasta Safed,  w którym uczyli najwięksi rabini tego nurtu. Tak, wiem, już Wam się robi  kręcioła - rabini, chasydzi, kabaliści! No ale co Wy chcecie, chrześcijaństwo ma leciutko ponad 2000 lat i ogarnąć  go nie sposób, dodajcie kolejny  tysiąc to dopiero jest jazda!

 
A jak to wyglądało na ziemiach polskich? Większość polskich  Żydów przyszła do Polski z Niemiec, kraju zwanego przez nich  Aszkenaz  ( stąd Żydzi aszkenazyjscy ). W XVI wieku zaczęli  do rzeczypospolitej napływać  Żydzi sefardyjscy, niekoniecznie bezpośrednio z Hiszpanii ( Sefard to kraje na Półwyspie  Iberyjskim ).  Nie była to wielka migracja ale na swój sposób znacząca. Ponadto wyznawcami judaizmu byli Karaimowie, ludność pochodzenia  tureckiego ( choć tak po prawdzie bardzo wymieszanego ze Słowianami, pojęcie Chazarowie  jest takie trochę na wyrost ) i był to judaizm negujący Talmud jako źródło prawa. Jak widzicie Żydzi w Polsce nie byli jednorodną grupą, mieli różne pochodzenie etniczne, wyznawali różne  formy judaizmu. Dla reszty społeczeństwa nie miało to specjalnego znaczenia, co najwyżej  jakoś tam odróżniali Karaimów ale generalnie różnice  między  społecznościami żydowskim nie interesowały tzw. gojów ( czyli wyznawców wszystkich religii poza  judaizmem ) no bo co  im do tego?  Żydzi rozróżniali rodzaje gojów ale tak  bardziej w poprzek podziałów społecznych ( państwo, nie państwo ) ale też jakoś specjalnej klasyfikacji nie prowadzili bo goje to goje i co Żydom do tego? Teraz przechodzimy do przygotowań właściwych pod  powstanie ruchu chasydzkiego w Polsce. W XVII wieku, po wojnach kozackich w których Żydzi robili za to co znajduje się między młotem i kowadłem, Żydom się ulało. Skala niszczenia narodu była po prostu zbyt duża. Aż do eksterminacji w XX wieku,  wojny kozackie  uchodziły za drugą po zburzeniu przez Rzym  Świątyni Jerozolimskiej, niepowetowaną klęskę narodową. W stanie klęski ludzie  albo zrywają z religijnym myśleniem bo mają poczucie że nagle widzą świat takim jakim jest albo szukają  ucieczki w mistycyzmie. Ta druga skłonność spowodowała powstanie ruchów religijnych na wschodzie kontynentu i na styku z Azją. 

W Turcji na ten przykład  narodził się Mesjasz. W roku 1648 niejaki Sabbataj Zwi urodzony we wówczas tureckiej Smyrnie poczuł  że  jest Mesjaszem. Trochę to miejsce urodzenia jakby nie tego wg. proroctw, ale to szczegół.  Żeby  nie było problemów z religią panującą  czyli islamem Sabbataj zaraz  po objawieniu  przezornie dodał że  jest Mesjaszem  Boga  Jakubowego, co niby miało zwęzić  mesjanizm do "ludu przymierza". Wielu przypuszcza że Sabbataj miał problemy z psychiką, zdaniem  mła jednak nie były one na tyle duże żeby nie zauważył w porę  niebezpieczeństwa związanego z byciem  Mesjaszem i nie ratował się za  pomocą konwersji na islam. Sabbatajowi źle  szła nauka Talmudu więc doktrynę oparł na tzw. kabale praktycznej i  objawieniach ( licznych ). Podobną ścieżkę wybrał Jakub Frank, który  został  Jakubem Józefem von Frank - Dobruckim.  Naprawdę nazywał się Lejbowicz i miał w sobie coś  boskiego - stworzył się sam.  Ten   podający się za  sefardyjczyka aszkenazyjski Żyd,  który  wolał używać języka  ladino od jidisz, też poczuł że jest Mesjaszem. Skończyło się podobnie jak z Sabbatajem, z tym że tu była konwersja na katolicyzm. Zarówno muzułmanom jak i katolikom jeden Mesjasz w zupełności wystarczył. Na zachodzie kontynentu po rozkoszach wojny trzydziestoletniej  judaizm też przeżywał  problemy, z tym że jakby mniej objawień było za to więcej skręcania w filozofię. W 1656 roku uroczyście przy  czarnych świecach rzucono w Amsterdamie cherem, cinżką klątwę,  na Barucha Spinozę. No wywalono  go z gminy za herezję! Baruch na pewno nie czuł się Mesjaszem więc pozostał areligijny, wytwarzał te swoje soczewki  i pisał księgi które lądowały od razu na indeksie ksiąg zakazanych. Znaczy na swój sposób też pokonał barierę wyznaniową bo oprócz garstki  wolnomyślicieli nikt specjalnie za Baruchem nie przepadał. Jak widzicie XVII wiek to czas fermentu religijnego, judaizm się zmieniał.


Około roku 1700 w Rzeczypospolitej, w ukraińskiej wsi między Dniestrem a Zbruczem położonej, której  w onym pamiętnym roku   1700 król August II Mocny właśnie nadał prawa miejskie, przyszedł na świat Israel ben Eliezer ( znaczy Israel syn Eliezera ), którego świat zapamiętał pod imieniem Baal Szem Tow. Był dla judaizmu tym kim dla chrześcijaństwa był Marcin Luter. Doprawiony św. Franciszkiem na dodatek. Baal Szem Tow, Pan Świętego Imienia, szczęśliwie nie czuł się Mesjaszem za to czuł się osobą powołaną do głoszenia dobrej nowiny. Nie odrzucił Talmudu jak Sabbataj Zwi i Jakub Frank ale uważał że ortodoksja talmudyczna przeszkadza w doznaniu Boga. Podobnie jak kabaliści twierdził że możliwości  poznania są ograniczone natomiast  możliwość doznań nie, w świetle filozofii panteizmu to podejście  uważał za  drogą właściwą. Skoro wszystko jest emanacją boską, czymś  co kabaliści nazywali sefirotami, to wystarczy być, poznanie przyjdzie samo poprzez doznanie.  Hym... wiem że to łopatologia ale to blog a nie rozprawa naukowa, znieście to z godnością. Udręczonym  nieustającymi przemarszami przez Rzeczpospolitą wojsk różnych Żydom, ta dobra nowina  że o to są "dziećmi  Bożymi" dawała pocieszenie i ustawiała świat we właściwej  kosmicznej perspektywie. Życie to tylko chwila, Bóg jest wieczny. Doktryna rebego była szczególnie popularna wśród ludzi prostych i biednych, którzy nie mieli zbyt wielu środków by pozwolić sobie na poświęcenie życia zgłębianiu świętych ksiąg, ze szczególnym uwzględnieniem Talmudu. Uczonym w piśmie to się podobać nie mogło, stąd  próby zwalczania chasydów jednakże z miernym skutkiem. No bo któż by  nie chciał być oczyszczony i zespolony z Bogiem? I uzyskać ten błogi stan nie poprzez roztrząsanie problemów tak zawiłych jak ten czy jajko w  połowie zniesione przez kurę o zachodzie słońca w piątek przynależy do szabatu,  a przez zatracenie się w tańcu i śpiewie. Techniki wprowadzania ciała w tzw. trans wydają się prostsze do opanowania  niż spekulatywne myślenie.  No i tańsze. Kahał decydował o wszystkim, także miał wpływ na rabinów gdyż pochodzili oni z wyboru członków gminy, zatem talmudyści zwani mitnagdim ( przeciwnicy - w rozumieniu przeciwni  chasydyzmowi ) mogli pomstować i na tym się kończyło - ruch chasydzki rósł  w siłę, wszak praw Talmudu nie odrzucał ale czynił religię bardziej przystępną dla ludzi nieuczonych, którzy też mieli swoje do powiedzenia w gminie.
 
Koło Baal Szem Tow zaczęli się gromadzić uczniowie, zauroczeni  doktryną która afirmowała życie w jego wszystkich przejawach, stworzyli pierwszy chasydzki dwór  w który Baal Szem Tow został cadykiem - sprawiedliwym. Teraz  już wiecie - każdy cadyk musi być  rabinem ale nie każdy rabin jest cadykiem. Dla chasydów, cadyk jest przywódcą którego ścieżką podążają. Baal Szem Tow żył, nauczał i zmarł w Międzybożu, miasteczku w zachodniej Ukrainie,  położonym  w dobrach Sieniawskich, które potem przeszły w ręce Czartoryskich.  Zostawił po sobie następców ( wnuk Mojżesz Chaim z Sudyłkowa i prawnuk Nachman  z Bracławia ) i uczniów ( Dow Ber zwany Maggidem, czyli kaznodzieją, który był z kolei nauczycielem Elimelecha z Leżajska, Samuela Szmelke Horowica, którzy  z kolei  byli nauczycielami Widzącego z  Lublina i Menachema Mendla z Rymanowa, który z kolei  był nauczycielem Naftalego z Ropczyc i Zwi Elimelecha z  Dynowa ).  Dwory chasydzkie pączkowały, uczniowie zbierali się przy  kolejnych mistrzach, pojawiły się różnice doktrynalne i tzw problemy osobowościowe. Np.  Elimelech z Leżajska nie zezwolił na założenie własnej szkoły nauczania Lublinerowi, w związku z czym wśród uczniów nastąpił rozłam. Lubliner miał widzenie, Elimelech nałożył klątwę, skończyło się na tym że Lubliner wyniósł się z częścią uczniów do Wieniawy, bo Łańcut i Rozwadów były cóś za blisko Elimelecha. Co prawda w pobliskim Lublinie mieszkał znany chasydożerca, rabin Azriel Horowitz ( którego tylko dwie ostatnie litery  zapisu nazwiska różniły od zapisu prawdziwego nazwiska Lublinera ), zwany  Żelazną  Głową, ale zdaniem  Lublinera wszyscy chasydożercy byli łatwiejsi do zniesienia niż rozjuszony  Elimelech. Niekiedy robiło się naprawdę ciekawie - chasydzi z Dzikowa pod Tanrobrzegiem, zgromadzeni wokół cadyka Eliezara Horowica z Dzikowa ( twórcy dynastii cadyków dzikowskich ), syna  Naftalego z Ropczyc, słynęli jako zajadli obrońcy doktryny mistrza. Kto nie z Eliezerem, ten przeciw nam! Podobno odłam chasydów dzikowskich zgromadzony w  Nowym Sączu wokół Arie Lejb Halberstama, ucznia  Naftalego z Ropczyc, w obronie tezy mistrza o nadmiernym rozpasaniu  inszych cadyków zakłócającym  łączność z Ha Szem,  Niewymawialnym Świętym  Słowem określającym Najwyższego, byli w stanie posunąć  się do rękoczynów. Chasydzi sądeccy ponoć nawet muzykę produkowali  groźną, mła przypuszcza że otaczający ich  żywioł góralski robił swoje. 
 

Po połowie XVIII wieku ruch chasydzki na tyle przybrał na sile że praktycznie poza wielkimi ośrodkami miejskimi ( których jakoś w Rzeczypospolitej nie było przesadnie wiele ) zdominował prowincje, szczególnie tą kresową - z Ukrainy przeszedł na  Litwę a następnie  na ziemie Korony.  Po roku 1764, kiedy niesławny sejm konwokacyjny, w ramach "poprawnego rozliczenia" podatków zniósł najwyższy organ samorządu żydowskiego na terenie Rzeczypospolitej Waad Arba' Aracot - Sejm  Czterech Ziem ( powołany przez króla Stefana Batorego w 1580 roku w zamian za co Żydzi opodatkowali się na rzecz Rzeczypospolitej idącej na wojnę z Moskalem ) to dwory chasydzkie na pewien czas zdominowały strukturę organizacyjną żydowskich samorządów na prowincji.   Nie myślcie że mitnagdim rozczytani w Talmudzie odpuścili, no gdzie tam! Z wielkiego ośrodka rabinicznego jakim było Wilno padały nawet klątwy na tych wszetecznych chasydzkich cadyków, którzy absolutnie źle interpretowali Słowo Święte. Czarne świece były w użyciu i to po obu stronach.  Na terenie Rzeczypospolitej w XVIII wieku toczyła się religijna wojna o której większość społeczeństwa nie miała najmniejszego pojęcia. Były ofiary! Mitnagdim wydali władzom  rosyjskim reformatora chasydyzmu w duchu cóś bardziej intelektualnym, nauczyciela i twórcę nurtu Chabadem ( od trzech liter tworzący nazwy  sefirotów - chochma - mądrość, bina - zrozumienia, daat - wiedza ) Szneora Zalmana ben  Baruch.  No cóż, męczenników lepiej nie tworzyć, dziś chasydzka  grupa Chabad- Lubawicz jest najliczniejszą chasydzką grupą na świecie.
 
Pod koniec wieku XVIII pojawiła się w tej wewnętrznej  judaistycznej wojnie jeszcze trzecia siła, która na  początku  XIX wieku zaczęła być  coraz bardziej  liczna. Maskilim czy zwolennicy asymilacji ( to się nazywało  Haskala - oświecenie ) mieli różne poglądy - niektórzy uznawali zarówno judaizm rabiniczny jak i  chasydyzm za samo zło. Inni  byli mniej  radykalni, oświecony rabinizm tak, chasydyzm zaściankowy stanowczo nie.   Z czasem  ten ruch stał  się znaczącym.  Chasydzi mieli na to wszystko głęboko wylane bo tak naprawdę żyli we własnym świecie, w którym maskile pojawiali się jak te cienie a mitnagdim  leźli błędną  ścieżką. Chasydzką rzeczywistością była Tora i  okolice, że tak rzecz ujmę, a z czasem własna wersja halachy i namiętnie a skrupulatnie odprawiana liturgia sefardyjskiego pochodzenia. Na przełomie wieku XVIII i XIX cadycy zaczęli przekazywać władze synom, nie uczniom co skonsolidowało ich dwory ale intelektualnie wspólnocie nie posłużyło. Cały ruch  szedł jakby w odwrotnym kierunku niż reszta świata, popadał w sekciarstwo, często zajadłe.  Chasydzi na własne życzenie zamykali  się w getcie i to do tego stopnia że niektóre odłamy przestały widzieć jego mury.  Znaczenie tego ruchu powoli zaczęło maleć.
 

Kiedy chasydzi zaczęli mieć  mniejsze znaczenie i ich ruch w zasadzie ograniczył się do wschodniej części dawnej Rzeczypospolitej ( poza paroma ważnymi ośrodkami w centrum ) to judaizm rabiniczny się do nich przytulił. Mitnagdim szukali sojusznika wobec coraz silniejszych  maskilim i o zgrozo, narastającej  fali ateizmu która zbiegała się z wyrastaniem ruchów robotniczych. Oczywiście wspólny laicki wróg  zniwelował  "grzechy"  chasydów takie jak: absolutnie nie do przyjęcia wprowadzanie pląsań ( no któż nie lubi  potańczyć? ), lekceważący stosunek do halachy ( tylko  upraszczają, tylko  upraszczają ) czy sefardyjskie zafascynowanie kabałą ( to też jest tradycja żydowska! ). Taa... jak się okazało  klojz  od sztibl to się nie różni  bo jedno i drugie  to bet midrasz. Żeby było śmieszniej chasydzi, którzy zaczynali jako reformatorzy judaizmu, ta awangarda, stali się z czasem symbolem ortodoksji.  Ha Szem ma naprawdę dziwne poczucie humoru. Wielkie dwory chasydzkie załatwiła I Wojna Światowa, zawierucha  nie służyła cadykom, trza ich było ewakuować do  Hameryki, "nowego żydowskiego raju", albo jak się dało to do  najświętszego z miast  - Jerozolimy. Ostatecznie chasydyzm załatwił w Europie  Adolf i koledzy, razem z mitnagdim i maskilim oraz żydowskimi ateistami. Dziś chasydzi żyją w głównie w Stanach i Izraelu ( w którym są wrzodem na tyłku, wnerwiającym większość społeczeństwa ).  Jest wśród  nich znacznie mniej  kolorowo niż przedstawiajo to różne seriale, społeczność zamknięta i mocno  opresyjna a w Izraelu jeszcze żądająca przywilejów i usiłująca wprowadzać  własne prawa ( baby na tył autobusu, najlepiej żeby razem z tymi ciemniejszymi  na gębach ). Co prawda była niegdyś w XIX wieku cadykiem kobieta,  Hanna Rachel Werbermacher, ale o tym chasydzi starają się nie pamiętać.
 
 
Dobra, teraz troszki o zdjątkach. To fotki z przedsionka i tzw. Sali Lubelskiej synagogi. Sala Lubelska została tak nazwana po wizycie Ha Choze mi Lublin, Widzącego  z Lublina, który w niej modlił się w 1831 roku (  o tym ze pomieszkiwał w Łańcucie kiedy  zniknął z Leżajska przewodniki skąpo wspominajo ). Przed nim modlił się tu też wielki Elimelech z Leżajska.  Sala jest nieduża, pierwotnie służyła do posiedzeń  rady kahału i sadów rabinackich.  Zbierał się tu też minjan,  10 dorosłych facetów koniecznych do tego aby prawidłowo odmówić niektóre modlitwy o przede wszystkim móc  czytać  Torę, No ale  ozdobiona jak należy. cztery cnoty  boskie pod  postacią zwierząt, błogosławieństwo  kapłańskie i Jerozolima, namalowane z wdziękiem charakterystycznym dla sztuki ludowej. Tyle zostało  po dawnych żydowskich mieszkańcach Łańcuta - resztki macew, które jeszcze w czasie II Wojny Światowej zaczęły służyć za budulec i czasem są znajdowane w zdziwnych miejscach ( np. chasyd z Izraela znalazł macewę dziadka wmurowaną w fundament domu w Łańcucie, pewnie takich nagrobków w fundamentach jest więcej, ludzie  nawet nie kojarzą że to macewy ), jakieś tefilin ( rzemyk zawiązywany na lewej  ręce i pudełko nakładane  na czoło z zgodnie z nakazami z  Księgi Powtórzonego Prawa "Weźcie przeto sobie te moje słowa do serca i duszy. Przywiążcie je sobie jako znak na ręku. Niech one będą wam ozdobą między oczami" ), jakieś kubeczki kiduszowe, być może zrobione z monety niosącej błogosławieństwo cadyka ( tak się przypuszcza po tym jak chasydzi chcieli je podprowadzić mało dyskretnie, bo co cadyka to należy do chasydów, a już szczególnie błogosławieństwa w których jest moc ), troszki ksiąg, zardzewiałe, bezszemowe mezuzy, skrawki papieru z ledwie widoczną modlitwą Szema Israel, która kiedyś w takich mezuzach się znajdowała zapewniając boską opiekę domowi, dwuuchy kubek do rytualnego obmywania rąk . Są też nowsze rzeczy, jakiś tałes, jakiś tałes kutn z cicit, noszony na co dzień pod ubraniem wierzchnim przez pobożnych Żydów, nowe gęsie pióra bo tylko takimi może sofer zapisywać litery świętych zwojów. A na ostatniej fotce macie drzwi prowadzące do sali modlitwy, dostępnej  rzecz jasna tylko dla mężczyzn.  "Jak straszne to miejsce. Nic tu innego jak dom Boży i brama do nieba" to napis na archiwolcie  portalu. Straszne w znaczeniu niesamowite, mła się zakochała od pierwszego wejrzenia na bimę i błękity. Amen, jak mawiali  Hebrajczycy.
 



10 komentarzy:

  1. Och!!!. I to podkład dopiero. Czekam na błękity z całą resztą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błękity są naprawdę odlotowe, sama zobaczysz. :-D

      Usuń
  2. Przeczytałam raz. Myślę, że jeszcze ze dwa razy i mi się troszkę utrwali / przypomni? Chyba kiedyś miałam jakąś wiedzę na temat...
    Obrazki przemawiają do mnie. Takie dokładne a zarazem lekko naiwne. Celnik Rousseau się przypomina. Dlaczego mnie się wydaje, że Żydzi mieli zakazane sztukę wizualną tworzyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań."
      Najważniejszy jest tu brak oddawania czci.

      Usuń
  3. Rzeczywiście ma swój charakter :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po wejściu do głównej sali to jest dopiero charakternie.

      Usuń
  4. Juz mi sie pokićkało.kompletnie obce klimaty,a w synagodze nigdy nie bylam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła namiętnie łazi po "przybytkach dusznych" różnych religii. Zawsze to się czego o ludziach dowie i czasem jeszcze oko ucieszy. W starej synagodze to raczej trudno być, za dużo ich nie ma a takie staruszki które spełniają funkcje religijne to ewenement. Nie tylko u nas.

      Usuń
  5. Za to w mieście jest jeden ordodoksyjny Żyd, stosowny ubior, kapelusz, pejsy, to mąż koleżanki mojej córki 😀

    OdpowiedzUsuń