niedziela, 3 lipca 2022

Codziennik - chwila wytchnienia zepsuta wciskaniem kitu

Chwila chłodku pomiędzy  upalnym piątkiem i upalnym poniedziałkiem. Mła odpoczywała po tych temperaturach wykończających jej  organizm.  Poszła do miasta, poszła  do Mamiego ale poza tym oddychała w domu. Nawet do netu zajrzała w rejony gospodarcze bo zastanawia się co dalej z rachunkami grozy a tu co innego widzisz,  co innego  ci mówią że widzisz. Mła od dawna świadkiem  zdziwieństw, np. wszystkie jej mówio że teraz rynek pracownika ale mła zadawa pytanie jakiego pracownika? Z tego co mła widzi  to nie ma takich z umiejętnościami,  które nie wymagały koniecznie wykształcenia akademickiego ale za to wymagały  tzw. dobrego pomyślunku. Tych pracowników znających się na bardzo konkretnej robocie typu stawianie prosto  murów, profesjonalna obróbka drewna, prawidłowe podłączenie rury ni ma,  ale za to  jest cała masa innych, którzy są kształceni wybitnie tylko stanowisk  dla nich nie stworzono. Pracy  niby wokół pełno ale wcale nie dla wszystkich. A i płace są takie że wielu ludzi nie czuje się zachęconych i uważa że za taką kasę to mogą zasuwać jedynie  imigranci. Jak się kryzys rozwinie, łańcuchy dostaw zaczną skracać to mła ma wrażenie że zamiast być lepiej zrobi się cóś gorzej. Bo niby to skracanie dobra rzecz ale cóś mła mówi że produkcja dóbr nie będzie już tak masowa jak była. Mła cały czas ma z tyłu głowy te lata  90 z bezrobociem, zaraz po komunie, która zatrudniała wszystkich jak leci żeby bumelanctwa nie było.  Mła wie że  rachunek  ekonomiczny potrafi być bezlitosny i że łatwo od niespiesznych poszukiwań pracy satysfakcjonującej  przejść do  gorączkowych poszukiwań pracy jakiejkolwiek. Dziś wszyscy narzekają że pracowników nie ma, jutro mogą narzekać że od cholery jest bezrobotnych. Mła już to widziała jak się  poprzedni system wypierniczył. Dziś  pracuje w naszym kraju ledwie ponad 50% obywateli w  wieku produkcyjnym, jutro na skutek załamania  gospodarczego te 40 i cóś tam procent   niepracujących może być zmuszonymi do ruszenia do roboty. Za komuny też pracowało  faktycznie mniej ludzi niż to wykazywały komusze statystyki, jedni pracowali inni tylko chodzili do pracy.  Upadek komuny zmienił wszystko i był wielki płacz i zgrzytanie zębów bo zderzyliśmy się z prawami rynku. Takiego zderzenia się nie da osłodzić.

Mła od  siedmiu lat powtarza że pieniądze nie rosną na drzewku dolarowym, od jakichś trzech  lat widzi że do coraz większej  grupy rodaków ta wiedza o nieistnieniu dolarowego drzewka dochodzi, proroczą nam  tu że na jesieni dojdzie to już do wszystkich. Będzie bolało. Mła się zmartwiła tym bardziej że ma wrażenie że  znów się pojawiły  w przestrzeni mendialnej obietnice wyborcze, głównie takie  dla debilnej części elektoratu, która z rzeczywistości rozumie tylko że zapodali kiełbasę wyborczą i jedyne  co jej uwagę zajmuje to czy musztardę dorzucą.  Ludzie rozsądni zdają sobie sprawę, że obietnice obietnicami ale trzeba rządzić  tak aby nie rozchwiać podstaw społeczeństwa i gospodarki. Różnie   bywało przez te  ćwierć wieku od odzyskania niepodległości, ale jakoś to szło. Czasem wolniej, czasem szybciej, jedni byli zadowoleni, inni mniej, ale szło do przodu  i jakoś ten wózek ciągnęliśmy . PISdnięte  tę względną równowagę społeczno polityczno gospodarczą rozchwiały tak że nasz stateczek państwowy cóś przechylony na lewą burtę  i teraz konieczne jest przywrócenie równowagi cobyśmy nie zatonęli.  Wokół naszego państewka też ogólne bordello i mła śmie zapodać że pomocy może  nie być, co akurat może być dobre bo jak sobie mła pomyśli o receptach uzdrawiających MFW to jej się cóś  jeszcze goręcej  robi. Nie dość  że upał za oknem to mła przypuszcza że zaraz to zrobi się upalnie   politycznie. Na razie rozpoczęli licytację na dobrutki które zamierzajo dać co mła wkarwia bo rachunki za te dobrutki, które już dali to mła płaci.  I pewnie tak będą piendrolili  przez cały nadchodzący rok. No nie wiem jak to zniosę.

Na szczęście na niektóre  sprawy mła jest zaimpregnowana przez zwiecznienie, znaczy stara jest i nie da się brać na plewy. Będzie kombinować jak oszukać tych oszustów, twierdzących że oni to państwo i mła ma dawać. Poradzilim z pierwszo komuno, poradzim sobie z drugo. A czego mła by oczekiwała z okazji tej walki o jej głosik?  Odrobiny przyzwoitości i mnóstwa zdrowego rozsądku. Żadnego nowego porządku, żadnego  odrzucania  formalnych wolności w imię tzw. prawdziwych wolności. Za opowiastki o nowym człowieku albo nowym ładzie w każdym coolorze to można od mła oberwać. Lewicowcy do pilnowania  materialnych podstaw bytu ludu pracującego miast i wsi, prawica do pilnowania wolności gospodarczej, wszyscy do pilnowania praw obywatelskich. I żadnych zabaw w obyczajówkę, nie tego ludzie oczekują tak naprawdę od partii politycznych, to im się tylko wciska że oczekują a politycy cali radośni wolą ślizgać  się po takich tematach niż  brać odpowiedzialność za byt ludzi i stan gospodarki. Kwestie obyczajowe to sobie sam może  suweren ustalić za pomocą referendum.  I nikt mu do tego z politycznych w niczym innym  tylko w uznaniu wyniku referendum za prawnie wiążące potrzebny nie jest. Na mła nie działajo  opowiastki  o młodych informatykach, którzy zdobyli świat internetu swoją "innowacyjnością" i pomysłami tak pięknie nam zapodawane przez tzw. liberałów. Służby, bezpieczniaków  widzę a nie młodych gniewnych kreujących nowe światy. Tak jak widzę że te fundacje zakładane przez miliarderów kojarzonych jednoznacznie z finansowo-farmaceutyczno-medialną kliką to nic innego jak wielkie pralnie kasy. O legendach lewicy to mła nawet nie będzie pisać, to jest tak durne jak gospodarka Wenezueli na ropie leżącej. Won z tym ode mła bo zmęczona upałem zagryzę.

W ramach protestu  wobec rozpoczętej właśnie  kampanii  wyborczej, która ponoć ma trwać ponad rok o zgrozo, mła upiekła zwykłe gofry.  Nie belgijskie, bowiem 40 złociszy za kilogram cukru perlistego wydało się jej kwotą przesadzoną. Zapodała Małgoś z truskawkami, sosem truskawkowym i bitą śmietaną z cukrem waniliowym. Małgoś zareagowała entuzjastycznie i sporo tych gofrów zjadła, po czym równie entuzjastycznie zareagował jej przewód pokarmowy. Z Małgoś nie jest jeszcze źle, drogę do kibelka pokonała prawie że kłusem, bez laseczki.  Na jutro Małgoś planuje degustację zakiszonych w piątek ogórków, mła postara się przed tą degustacją solidnie Małgoś  nawodnić bo zdawa się że Małgoś postanowiła uprawiać swoisty survival kulinarny.  Formą protestu wobec inflacji  jest też zakup ciucha, mła kupiła sobie podkoszulek w kotki jakby jawajskie czy cóś. Cholera wie kiedy mła będzie stać na kolejny nowy ciuch? Zdjątka gofrowo - podkoszulkowe, muzyczka letnia. No i student Awas, bo mła to się jakoś tak ten skecz kojarzy z elektoratem kiełbasianym.



18 komentarzy:

  1. Mła widzi wszedzie kotki.Przecież to są tygrysy. Bardzo fajne zresztą.Kolory też super.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeca tygrysy to kotki, tylko takie większe i cóś nie mruczą. ;-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam skecz z głupawym studentem Awasem i rozwścieczonym Fronczewskim. Do mojego osobistego słownika rodzinnego weszło parę powiedzonek z tego skeczu. Np. "A kto Stiopa". lub "Gruzuje u nas Suzin"!:-) Boskie! Jakoś w dzisiejszych kabaretach nie mogę znaleźc tego typu perełek. No, ale przeca wszystko schodzi na psy...No nie! To jest akurat głupie powiedzonko, bo psy mądre są, wierne i kochane.
    Upał na trochę odpuszcza. Hip hip hurra! Chłodna chwilo trwaj!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "A kto Stiopa?" - to i u mła chodziło od zawsze. Mla się wydawa że narzekanie na współczesne kabarety nie da się tak do końca podpiąć pod tradycję narzekania przez tysiące lata jaka to młodzież, Panie tego , paskudna. Teksty zapodawane przez profesjonalnych aktorów, jak to się kedyś określało, dramatycznych, to po prostu jest inna jakość. Mój boszsz... Wojciech Pszoniak miał twarz Moryca Welta, Robespierre'a i tę gębę Stiopy.
      U mła dziś niestety znów 29 na +, fuj. :-/

      Usuń
  4. "Lewicowcy do pilnowania materialnych podstaw bytu ludu pracującego miast i wsi, prawica do pilnowania wolności gospodarczej, wszyscy do pilnowania praw obywatelskich. I żadnych zabaw w obyczajówkę, nie tego ludzie oczekują tak naprawdę od partii politycznych,(...)" - kurczę, jakbyś w mojej głowie siedziała.
    Truskawkowo-gofrowa kompozycja pyszna, aż ślinka cieknie, a i estetycznie bardzo smaczna, mmmm... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Truskawki się już niestety kończą, na szczęście sezon na czereśnie trwa w najlepsze. :-D

      Usuń
  5. Taba, nic sie nie boj , WEF juz opracowalo wyjscie : dochod podstawowy dla wszystkich, bez potrzeby pracy , czy sie stoi czy sie lezy... 2000 euro sie nalezy. Jest to genialny pomysl na calkowite rozlozenie gospodarek po kolei - bo jak juz nie 50% ale 80 % przestanie pracowac, bo po co? to wtedy juz niczego praktycznie nie bedzie sie produkowac , oprocz siedzacych w domu i chcacych wydac te pieniadze - tylko niebedzie na co. I wtedy wprowadzi sie w koncu ten wielki reset - o to przeciez chodzi. Przezornie polecam zrobic zapas skorzanych butow ( ich zywot jest mocno niepewny , skoro ma byc zakaz produkcji wolowiny i skor) , ale reszty to sie raczej na zapas nie kupi... Ziemie trza zaczac uprawiac i chrust zbierac...ale nie kazdy moze. Nic to, wezmie sobie te Euro co mu Unia da i wsadzi w ... oope to mu bedzie cieplej :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kitty mła ma nieodparte wrażenie że te wszystkie cudne projekty zaraz pójdą się bejać. Z przyczyny nader prostej i tej samej co zawsze - a kto ma za to płacić? To nie jest tylko problem unijny, te wytryski komusze, zobacz co robią zarzundy pozaeuropejskie uznane za niby prawicowe. Mamy do czynienia z zawłaszczaniem pewnych pojęć i próbą wtrynienia nam władzy autorytarnej upozowanej na demokrację. Nie że spisek światowy, to tylko część z mocno piniężnych odleciała i wymaga przycięcia a zdawa się że obecni polityczni są słabo do tego zdolni. Natura nie znosi próżni, przyjdą tacy co przytną. Prawdziwie autorytarni się cóś za szybko ruszyli i mła cóś czuje że do przesilenia systemowego bliżej niż dalej. :-D

      Usuń
    2. Z placeniem to
      pikus : wszystkie pieniadze na te cele sa wirtualne, mozna je sobie tworzyc dowolnie np. na koncie banku centralnego europejskiego czy inszego. Pieniazki tworza sie same , tudziez sa posylane z organizacji, ktore owe pomysly maja. Juz testuja ten nowy porzadek w paru krajach, alw obys miala racje i oby im sie nozka przesilila pryndzej :))

      Usuń
    3. Każdy szczytny projekt socjalny kończy się w momencie braku realnych środków których nikt nie wypracował. Owszem w wirtualu można żyć o ile jest się postacią wirtualną. Mła widzi te ofensywę skierowaną na lekstroniczny piniądz, ostatnio w IKEA można płacić głównie kartą. Dla mła jest to jasny sygnał, nie należy odwiedzać tego sklepu, wręcz skarżyć się go powinno bo co to jest żeby spółka prawa handlowego decydowała co jest a co nie jest środkiem płatniczym. Porządna kara ustawiłyby od razu do pionu. Tylko mła wątpi żeby znalazł się na tyle silny szef banku centralnego, który pogoniłby to tałatajstwo udające cinżkie zafrapowanie ochroną środowiska. A tak w ogóle ludzi posługujących się już niemal wyłącznie kartami debetowymi może by należało odłączyć od tego szczęścia. Dla ocucenia. Banki tak narzekajo że kredyty konsumenckie z kart rosno, może by odłączeni od wirtualnej kasy wreszcie zaczęli kontrolować swoje wydatki, bo spora część z nich kiedy nie widzi w sposób realny pieniędzy to po prostu żyje na kredyt. Głupota zgody na plastikowy piniadz jest dla mła porażająca. Cóś w stajlu będziesz miał łatwiej kiedy to my będziemy kontrolowali zarobione przez ciebie pieniądze a potem zdziwka że debet się ciągle spłaca a on i tak nieustająco rośnie. Durni nie sieją, sami się rodzą.

      Usuń
  6. Ech co to się dzieje... jakbym teraz dała tu tatę, by popisał z Tobą, ale byście mieli ciekawą konwersację. :) Powiem Ci szczerze, że nie wiedziałam, że aż tyle procent nie pracuje, aż mam szok. Zakaz kuźwa większość pracować nie będzie, bo po co... Znam faceta, co nie pracuje, ma czwórkę dzieci i niepracującą żonę i nie mam pojęcia, skąd on kasę bierze na te wszystkie luksusy...wole nie wiedzieć...  Zaś u mnie w pracy, to większości za ciepło, za ciężko...jeden dzień i ich nie ma, bo może będzie gdzieś lżej....no raczej na produkcji lżej nie będzie... Ja tam sprzątam, padam czasami ze zmęczenia, ale jestem wdzięczna za pracę i pracuje.
    Bardzo lubię Twoje zdjęcia, lubię to, co na nich przedstawiasz, bo zawsze jest to coś unikalnego, zawsze! Miło mi być na Twoim blogu. Jeszcze raz Ci dziękuję za cudowny komentarz, nawet pamiętasz moją ulubioną porę roku i problem z uszami...jesteś kochana, niesamowicie się cieszę, że Cię znam choć tak. Przytulam sercem całym. Goframi się poczęstuje w wyobraźni. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dużo ludzi nie pracuje oficjalnie tylko sobie gdzieś dorabia. Dużo wyjeżdża i pracuje zagranicą. Ale odsetek niepracujących rośnie, idziemy w kierunku który mła się nie podobie. Mła rozumie potrzebę godziwych pensji, za pracę się człowieku należy ale nie rozumie już tego że praca to w zasadzie powinna być tak leciutka żeby człek nie odczuwał że pracuje. Hym... tak to nawet artyści z powołaniem nie majo, trudy warsztatu trza znieść. Owszem, tyranie w korpo czy na produkcji tak że człowiek nie wie jak się nazywa to ekstremum ale takim samym ekstremum jest żądanie płacy za nic nierobienie. My się między tymi ekstremami miotamy.
      Cieszę się że bywasz u mła. :-D

      Usuń
  7. Ja nie kontaktuje. Mefi w środę badanie krwi. Aimee na kontrolę i Czesiu z glutem! Trzy miśki zapisane. A innym grozę, że mają zakaz odwalać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje żrą i podłapały pchły. Usiłuję obróżkować, są protesty. I gubienie obróżków. :-/

      Usuń
  8. Zostanę sobie koniem. Będę po łące biegać, trawę spożywać, w dupie mieć świeży nawóz, a nie jak teraz, polityków, ich pomysły, epidemie, banki, waluty, kryptowaluty, inflacje, kontrolę obywatela i całą masę innych rzeczy. No gdzie to wszystko się ma zmieścić, w mym niewielkim przecież odbycie.
    U nas dzisiaj chłodniej. Czego i Taabie życzę. Przyznam się, że napisało mi się "rzyczę", ale bardzo mnie oczy zabolały, gdym zobaczyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważaj, manie w dupie to nic innego jak ścieżka infekcji. ;-D Z tej strony to zaraza atakuje, od wdupizmu i zmęczliwości. A potem okazuje się że nie zauważyliśmy jak nam szanse przeszły kole nosa np. na posiadanie pomp infuzyjnych do podawania leków. Mła obserwuje jak od wielu lat polityczni w demokracjach usiłujo wmawiać ludziom że nic od ludziów nie zależy, niech się ludzie zajmo swoimi sprawami a oni to już za nich wszystko załatwio. Oprócz łąki luby Koniku istnieje rzeźnia, dlatego lepiej tyłka pilnować. Zdrowia odbyciku życzymy. I jak najczęstszych biegań po łące. No i odpoczynku, takiego uff.

      Usuń
    2. Dziś rozmawiałam z pomidorami, fasolą oraz kukurydzą. Miło było!

      Usuń
    3. Bo najważniejsze żeby rozmówca był inteligentny i pełen dobrej woli. Osobiście to skoncentrowałabym się na pomidorach, poglądy fasoli i kukurydzy młą cóś się zdziwne wydajo. ;-D

      Usuń