niedziela, 17 lipca 2022

Codziennik - zwolnienie obrotów

Mła zalecono zwolnienie obrotów w związku z tym  mła jakby szczęśliwsza bo ma podkładkę pod leniuszenie i zamierza z niej dzielnie korzystać. Rabarbara miała rację że mła taka słabosilna, no jucha u niej taka se i wogle mła stara to się mła należy odpoczynek.  Tym  bardziej że  mła mimo przeciwwskazań się wzięła i przyłożyła do kontaktu z mendiami a to na nią źle wpływa, czarna żółć się jej nadmiernie ulewa. Mła zatem będzie z kotami z czystym sumieniem  leniuszyła bo: Małgoś jest obgotowana ( w związku z tym bardzo niezadowolona i usiłująca wymyślić dla mła robotę typu smażenie kolejnych dżemików, które w tajemniczy sposób będą  zmniejszać objętość wcale nie przez odparowanie soku ), koty obkupione, pogoda na ogrodowanie średnia a mła ma nowe pomysły na użycie nowych kredek i i może sobie przy tym siedzieć a nawet zalegiwać, co jak najbardziej podpada pod leniuszenie.  

 
Mła nabyła tak na pocieszkę inflacyjną sukinkulenta po tytułem Notocactus buiningii, któren zauroczył ją kulistym kszatłtem i czymś co mła nazywa klasycznym rowkowaniem a co po botanicznemu się całkiem inaczej nazywa, jakoś tak mało szlachetnie jak dla mła. Kaktus był tani, tzn. mła sobie mogła pozwolić pod warunkiem dalszego chodzenia paru przystanków, niestety długich, po zakupy do naszego centrum osiedlowego. To że mła się rusza to dobrze ale czas mła kradnie przez to chodzenie. Zatem kaktusik ma swoją cenę. Mła starannie oblookała  go przed posadzeniem ale  i tak na razie stoi na parapecie kwarantannowym, znaczy kuchennym. Stosuję ci ja kwarantannę bo na kaktusach zdarzają się wełnowce, których człek nie zauważy. Lepiej pryskać jednego kaktusika, niż całą kolekcję. Kolega w mniejszej doniczce kwarantannę właśnie był zakończył i z honorami został  ustawiony wśród innych kaktusów.
 

Mła udała się w sobotę na rynek i zakupiła czereśnie, polazła  późno coby bezczelnie się targować o cenę. Ma to znaczenie bowiem  mła wykonywa w tym roku przetwórstwo w nieco większej ilości, mła ma swoje zobowiązania. Mła  była bardzo dzielna, usłyszała nawet  - "Pani to jest". Mła atakowała za pomocą argumentów które  cinżko było odeprzeć, no wiecie - w poniedziałek to pan to i tak będzie musiał przecenić. No i tak mła dostał się  owoc pierwszoklaśny w cenie drugoklaśnego, co  Małgoś potwierdziła natentychmiast bowiem czereśnie się do niej śmiały a jak owoce śmieją się do Małgoś  to mła w nią natentychmiast je ładuje,  bo nie wiadomo kiedy uśmiechną się do niej znowu. Mam nadzieje że nie będzie jakichś sensacji gastrycznych z racji tego uśmiechania. Hym... czereśnie  działają nie tylko moczopędnie.  Do lodóweczki poszły ale dziś je wyciągnęłam. Wiem, wiem,  miałam leniuchować, drzemać   a nie  dżemować ale smażenie działa na mła uspokajająco.

Uspokojenie się przyda, ledwie mła się otrząsnęła z niespodziewanego wybycia z tego świata Rominego Gacusia a już dostała z liścia nagłym pogorszeniem stanu Mefju u Kocurrka. Szło dobrze z leczeniem, kocizna jadła a tu nagle bach i szybkie pogorszenia i to takie bardzo, bardzo, ze szpitalikiem i wogle.  Mła nastawiła Mrutka ale się martwi bo Mefju  kot wiekowy. Swojemu stadu mła zabroniła chorować, wygłosiła do nich przemówienie że niech się nie ważą i wogle a one obiecały że nie będą  o ile tylko dwa razy w tygodniu będzie wołowina. Będzie, choćbym musiała  ludzkiego pitolenia w kółko wysłuchiwać, papirki nieustająco wypełniać, na dupsku siedzieć i na wakacje jeździć popołudniami tramwajem do Pabianic albo Ozorkowa. Adriatyk oddala się i tak, wraz z zachodzącą za horyzont złotówką.

Po pierwszym smażonku, po domu owocowy zapach się niesie, mła z lekka uspokojona.  Z lekka bo niepokój znany tym którzy są posiadani przez zwierzęta gdzieś tam we mła siedzi.  Mła się zajmuje przeglądaniem książeczek rozweselających, podpijaniem herbatki ( owocowej, do oprawiania czereśni mła sobie strzeliła lapsanga, bo czynność z tych ryzykownych, można zasokować wszystko wokół i trza napitku mocnego ), wychynęła nawet do ogródka. W ogródku wiejąco więc mła założy kamizeleczką bo zamierza swojemu ogrodowi złożyć wizytę.  Oficjalną jak najbardziej, bo jakby nieoficjalna to miała być to mła by  się w piel rzuciła jak dzika pielnica. Taa... mła zanim wylezie to jeszcze witaminkę b połknie, trzy razy sobie powie  - perz też roślina a podagrycznik to samo zdrowie - i pogapi się jak koty polują na siebie  wzajemnie w niekoszonej trawie. Iryski mają przyjechać  do mła dopiero w sierpniu, mła jeszcze ma czas na przygotowanie dla nich miejsca.

Dobra,  to by było  na tyle jeśli chodzi o zwolnienie obrotów przez mła. Zdjątka zamieszczam domowe bo ogrodowe byłyby obrazem straszliwego zapuszczenia. W muzyczniku dziś bardzo spokojnie - João Gilberto.



43 komentarze:

  1. Pięknie prezentuje się stół w różowościach, z bukietem dzikiej marchwi (?). Ja odżałowałam wreszcie jedną leliję (ale z 4 kwiatami) i ścięłam ją do wazonu, bo Mamuś w gości przyjechała i trzeba było upiększyć chałupę . Z czereśni nigdy nie robiłam nic poza kompotem, a Twój dżemik wygląda kusząco, w L. były ostatnio owoce po 9,90, może trzeba było się skusić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba marchew, choć pewna nie jestem tam jaki szalej jadowity nie zawędrował. ;-D U mla jeszcze lilie w pąkach, liliowce za to kwitną ku uciesze ślimaków. Mła ma troszki truskawego dżemiku smażonego co widać na pierwszej fotce, Mruciu go pilnuje, ale dobre truskawki drogie były co cud, więc się na tym skończy. Czereśnie mła się udało ładne dostać w cenie w miarę przyzwoitej, więc mła jeszcze spróbuje zapolować. Z dżemikiem czereśniowym to jest tak że trzeba uważać żeby nie przecukrzyć i troszki mu szlachectwa dodać kwaśniejszym owocem. Mła go lubi bo czereśnie jest mięsista, wiśnia aromatyczna ale miąska się tak nie czuje.

      Usuń
  2. Czereśnie mniam, mniam. A dżemik domowej roboty to poezja smaku. Idą upały to Mła odpocznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hym... tak po prawdzie to mła jest czereśnioholikiem. Najbardziej lubi czereśnie na surowo, żre jak opętana o ile tylko na dobre trafi. A w tym roku sporo dobrych. ;-D No to też z nich dżemuję bo jakoś lepiej się udały niż truskawki, które w mieście Odzi w sezonie smakiem nie zachwycały. Takie które dobrze smakowały na surowo to mła dostała ledwie parę razy, na palcach jednej ręki policzyć, ogólnie kwachowate były. Za to czereśnie - mniam. :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Co zrobić, taka tych naszych serc i futerek uroda, powiązane. Ale u Kocurka to doprawdy przesada straszna, mogłoby być już dobrze. Za Mefiego trzymam kciuki. Kocurrkowi zasługują w pełni na zdrowie spokój szczęście, mało było tego ostatnio u nich.

    Jak pasuje filiżanka do ceratki?! Bo to ceratka? Rewelacja. Odpoczywaj, ale jeśli masz ochotę i lubisz to dżemuj. To bardzo miłe zajęcie jeśli się nie przesadza. Ja przesadzałam i nadal nie lubię, choć tęskni mi się czasem za domowymi przetworami z własnych owoców.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rany, a kaktus, jak on kwitnie!!!! Cudo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła się bardzo martwi bo u Kocurrka od zeszłego roku jest nie halo po całości. Mła by bardzo chciała że Mefju się wykaraskał, bardzo, bardzo. Ech...
      Ceratka to jest, przy kotach być musi. Mła dżemuje niedużo, owoce niestety musi kupować więc namęczyć to ona się nie namęczy. Jak się tęskni do domowizny to mła cóś włoży do pacuszki na spróbunek. Kocurrkowi tyż coś włożę do następnej. Co do kaktusa to króciotko kwitnie ale za to jak!

      Usuń
    2. Ale ten kwiat jest większy od kaktusa!?
      A kociory powinny być zdrowe. I już. Oraz Kocurro. Ustawowo. Wyślemy fluidy stanowcze w kierunku odpowiednim.

      Usuń
    3. Sama wiesz jak jest, chore stworzenie i człek się robi chory tak sam z siebie, uwiera go w jestestwie. A Kocurro ma jeszcze problemy z własnym zdrowiem. Mrutek jest tak rozfluidowany że mruczy jak tylko mła widzi, ech... żeby te mruczanki pomogły.

      Usuń
    4. Och robi źle futrowe chorowanie. O tzw. przejściach nawet szkoda gadać, rozwala. U mnie mruczy Rysia, głośno. A to drobinka taka, jak siła mruczenia będzie rosła razem z nią, toż to będzie porównywalne z pracującą wiertarką. A co co stresu plamowego, to na owocowe plamy ( warunek, owoce swojskie, nie traktowane utrwalacza mi) to przelanie plamy wrzątkiem radykalnie ją usuwa. Nawet z wiśni czy jagód. Na słoiczek się cieszę. Jeden, 😀

      Usuń
    5. Ojejku, niech Rysia tę przyszłą wiertarkę ustawia na miasto na Ś. , tam naprawdę potrzebują wszelkiego wsparcia. Mła już co trzeba poprała, tak póki świeże i w mocno gorącej wodzie. Słoiczek z jakimi owockami ma być?

      Usuń
    6. Wszystkie lubię, więc wybrzydzać nie będę 😀 i ucieszę się. Niech będzie niespodzianka. 😀

      Usuń
    7. OK. Kocurrek milczy, mła się nie podobie. Idę się zająć czymś co wymaga pomyślunku. :-/

      Usuń
    8. Też mi się nie podoba. Ech. Posta zmajstowałam. Mahjong nie działa. Idę sprzątać.

      Usuń
  6. A czy dżem z czereśni nie jest mdły?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłby gdyby nie sztuczki. :-) Można dosmaczyć bardziej aromatycznym owockiem, sokiem z cytrynki prawdziwnej, z lekka potraktować wanilią. Czereśnia to bardzo wdzięczny temat bo przyjmuje obce aromaty a daje jędrność owocu. Nie należy jej tylko zbyt mocno słodzić. Mła lubi też wypestkowane czereśnie w soku albo własnym albo z wiśni.

      Usuń
    2. Czereśnie w soku z wiśni - to się nazywa perwersja kulinarna.
      Malinowy dżem podgrzewa się właśnie na kuchence. Kilogram malin mi się uzbierało wczoraj, żal nie przetworzyć. Dzisiaj będzie kolej na czerwone porzeczki.

      Usuń
    3. A tam perwersja, radosna twórczość. :-) Widzisz jak człeka gary kuszą jak ma co owocowego do przetworzenia.

      Usuń
  7. Ja prócz płatków róż nie przetwarzałam jeszcze nic. Truskawki były pyszne więc wszystkie zostały zjedzone, czeresni w tym roku dobrych mi się nie udało dostać. Morele jakieś waciaste. jeszcze do niedawna przysyłali mi spod Sandomierza 50kg moreli co roku. Ale przyszło "nowe" gospodarowanie i drzewa ponoć stare morelowe wycięto. U mnie w kwestiach owocowoprzetwórczych jakoś tak tego roku dodupnie jak to Ty mówisz. Jabłek dużo na drzewach w sadzie. Może dojrzeją.
    Kotostwu niedomagającemu zdrowia życzę!!!
    Stół pastelowy pięknie wygląda! Już tęsknię za pięknymi stołami, ale na razie na łeb sypie się ciągle z piętra w związku z renowacją, więc muszę jeszcze potęsknić. Na jesień sobie odbiję, mam nadzieję.
    Mame robiła pyszny dżem czereśniowy z dodatkami przeróżnymi.
    Próbuję juz nasty raz komentarz u Cię opublikować i ciągle "podczas publikowania nastąpił błąd". Ki diabeł?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, mła to świetnie wie jak jest z remontami starych chałup - neverending story, nana na,nana na, nana na. Starych moreli żal ale śliwy tyż wieczne nie są, niestety. Oby tylko nowe pomysły nasadzeniowe były realistyczne, bo mła wie sama po sobie że świeżutcy ogrodnicy i świeżutcy rolnicy pozbywają się upraw, które później usiłują mozolnie odtwarzać. Ot, pragnienie stworzenia czegoś swojego a następnie gorzkie żale na temat jaki to człowiek był głupi. Mła ma nadzieje że w tym roku to śliwki węgierki będą takie jak trzeba, mła planuje powidła w dużej ilości. U mła smażenie owocków ma jeszcze znaczenie terapeutyczne, Małgoś odogonkowuje czereśnie czy truskawki, pilnuje ilości cukru, staje nad garem i miesza coby się nie przypaliło. Uczestniczy w domowiźnie co jest zdecydowanie zdrowsze od oglądania telewizji, w której info przestało ją złościć a zaczęło dołować. Wiele pożytków z owoców. Dżem czereśniowy dobrze zrobiony zawsze się obroni, Małgoś cóś bajdurzyła o wyasygnowaniu kwoty na kolejne zakupy czereśniowe. Mła uwielbia sobie na stole cóś ustawiać, stół służy kotom i ustawianiu, mła sobie do posiłków ścieli na biurku albo na stoliku. Jak jest robota kuchenna to mła musi po kotach odkazić, towarzystwo kocie wyprosić do pokoju i dopiero może stołu używać. To koty tolerują.;-) Nie wiem czy byłyby w stanie zdzierżyć zagarnięcie stołu na regularne posiłki mła. Kotostwo niedomagające czy nie - ustępować się ustępuje. Sama nie wiem dlaczego.
      Co do radości bloggera, nie Ty jedna masz problem. Są blogi na których komenty można wbijać po trzy razy i nic, trza mieć szczęście jak się w końcu wbiją. I to nie tak że któś komentarze czy konkretną osobę komentującą wyłączył, po prostu blogger raz nie pozwala a raz jest łaskawy. Mła wolała poprzedni system ale widać był za dobry i trzeba było spieprzyć żeby móc naprawiać i z tego tytułu kasę wydawać czyli wyprowadzać. Czasem skomplikowane sprawy systemów informatycznych mają bardzo prostą przyczynę. Hym... jak mła tak się głębiej nad rzeczywistością zaczyna zastanawiać to cóś czuje że powinna zawiązać spisek dżemowy. ;-) Taa... powidlarze powinni rzundzić światem i zapewniać sobie najobfitsze zbiory.

      Usuń
  8. Kocurek zaherbatkowany właśnie od weta wrócił. Myślałam że tak umrę taka kolejka. Ale nas wet przechwyciła do Mefju na odwiedziny i przy okazji Aleksiej krew miał ukradziona na wszelki. Wiecie u Mefju nerki się zaczęły to Aleksa też sprawdzam na wszelki. Żeby nie było że się dobrze trzyma jak na 13 latka a w krwi niespodziewanie coś wyjdzie. Bo Mefi na nerkowego nie wygląda przecież.
    Dwie godziny było głaskania i przytulania i wcierania we mnie swoich feromonów z wąsów. I jutro dostaniemy znak co dalej

    Paczka odebrana i właśnie orzeszki wsuwamy i krówki coby dopamina urosła trochę ❤️

    OdpowiedzUsuń
  9. Mefju znaczy w szpitaliku nadal na kroplówce jest foto u mnie na blogu. Wanna i zajrzendo was znowu. Alex oczywiście musiał nie wytrzymać zwieraczem i obsiusiani jeszcze biedre zaliczyliśmy bo się srajtasma skończyła

    OdpowiedzUsuń
  10. Portret Szpagietki został pokazany wszystkim nie wiem czy uznali ja za carycę, ale Yuuumi na obrazek kichnela. 😅

    OdpowiedzUsuń
  11. walić paczkę i co w paczce, grunt żeby Mefju się zebrał. Pewnie teraz biedaka płuczą, ech żeby troszki tę trzustkę z nerami oszczędzić i stan zapalny zwalczyć. Dobrze że Alex też pobrany dla spokojności, to że obsiusiał to wcale nie dziwota, mła to tako ostatnio w pobieralni krwi to tako pobierająco widziała że sama się mało nie obsiusiała. Na szczęście do mła przyszła inna pobierająca. To że Mefju łaskami darzy może dobrym znakiem? Oby, bardzo tu za niego trzymamy kciuki, on przeca krajan. Odpoczywaj Kocurrek żebys Ty nam na nic nie zapadła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mnie herbatki na duchu podnoszą! Gruszkowa z cynamonem - niebo! Teraz idzie sliwka! ❤️❤️❤️ I ja się zdrowiej czuję!

      Usuń
  12. Siusiu poszło w pływacki transportowym po drodze bo 2h głaskania Mefa wytrzymał czekając sobie i spiąć. Potem krew i uciekliśmy. Ale to jest nic. Nie raz z Amberek obsikane plecy i w dół qle dawaj jeszcze do sklepu bo coś brak 😅

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wypominaj - sika znaczy OK. Pijaj sobie herbatki, pijaj. Grunt to duch podniosły, jakby lżej czy cóś.

    OdpowiedzUsuń
  14. Odpoczynek - dobra rzecz, choćby i na dżemikowaniu spędzony. Przyjdzie zima, to sie wszak dżemiki przydadzą i to bardzo. U mnie czereśni i wiśni w tym roku było co kot napłakał, to sie spozyło wszystko na świezo. Tylko porzeczki obrodziły, no to w słoiczkach co poniektóre lądują. Bez wyrzutów sumienia wyżeram póki co maliny prosto z krzaków, bo to te wczesne maliny i dopiero te późne słoikować będę. Co do pogody, to jeszcze troszku chłodu jest, ale znowu fala gorąca idzie, wiec tak czy siak w ogrodzie ciezko będzie wytrzymać. Cieszmy sie zatem tym, co jest. A ciesząc słuchajmy zapodanych przez Tła utworów muzycznych!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mła na straganach to wygląda tak jakby klęska urodzaju czereśniowa była. Za to porzeczków, agrestu i malinków cóś mało. Może jeszcze na nie nie czas. Za to duchotę to już Olu mamy, qurna, taką miejską do bólu. Mła pilnie wyżera witaminki, te swoje żelaza, rano i wieczorkiem tylko wyłazi bo ma podkład medyczny że prackę ma sobie racjonować i się nie narażać, więc mła sobie sama zdalną zarządziła. Koty za to ogródkują do upadłego, przychodzą do domu wygrzane, pachnące trawami i bardzo roszczeniowe. ;-D Muzycznik tak w sam raz na tropiki, he, he, he.

      Usuń
  15. Alexa wyniki są dobre . Mefcio dostał dzisiaj jeść . Jest lepszy !!
    Jutro mamy się stawić w takim razie z Aimèe umówić usunięcie zabkow i Sherlockiem kontrola po wyrwaniu. I możliwe, że jutro Mefisio do domu, ale to jutro nam potwierdzi na wizycie.
    Doba w szpitaliku 200 zł, więc...

    Umówiłam się, że przyniosę całość jak uzbieram - nie ma problemu na szczęście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła Cię wspomoże w sierpniu na tyle ile się da. Dobrze że się staruszki zaczęły zbierać, jeden OK a drugi idzie ku lepszemu. :-D

      Usuń
    2. W sierpniu Młody wyjeżdża więc mam plan żywić się w pracy darmowym daniem (jakieby fuj nie było), a w domu tylko coś lekkiego na wieczór i tak jakoś odłożyć, bo szpitalik to jedno, a jeszcze Aimee usuwanie zęba i Aleksa badanie krwi doliczyć muszę i nie wiem czy na 100% Mefcio jutro wraca. Na ten stan Mefcio ma na liczniku 800. Ale wazne, że mu to pomaga!

      Usuń
    3. Aimee zębów w liczbie mnogiej - z tego co się orientowałam to by nam policzyli około 300 za takie cuś (inni weci ponoć potrafią liczyć 100 za wyrwanie jednego, a tu byłoby wyrwanie góry za tyle)

      Usuń
    4. Ja się nie znam, ale on tam miał 3 kroplówki dziennie, i tak mam uczucie, że jakoś nas ulgowo podliczają, bo normalnie jedna kroplówka tam na miejscu jak się siedzi na cenniku wisi 80 zł... no i codziennie kilka zastrzyków mu dają na wzmocnienie i na ten stan zapalny, więc oceniam, że Mefisiu jak Szpagietka ma tam jakąś magiczną zniżkę....

      Usuń
    5. Też mła się wydawa że to nie jest tak po normalnemu taryfowemu. Grunt że idzie ku lepszemu Kocurrku i że Mefju na płukankę zareagował. Finansowo jakoś to będzie, bo po prostu być musi. :-/

      Usuń
    6. Dokładnie. Kupiłam ryż i kitty w biedronce - promocja dwie puszki jedna za 2.49 jak się weźmie dwie. Wzięłam tak do końca miesiąca po jednej na śniadanie im. Macierz mnie podarowała workiem Whiskasa 14kg - nie będę wybrzydzac

      Usuń
    7. W ogóle u nas w biedronce są pustki takie, że jednego dnia kupuje kilka mleka, drugiego kilka ryżu, a jutro idę patrzec czy będzie dostawa jajek.

      Usuń
    8. Miato Ódź jest duże więc mła jeszcze nie przyuważyła. Inna sprawa że mła ostatnio sama nie zakupuje, ten tydzień dostawy żarła wzięli na siebie synowie Małgoś. Mła leniuchuje a nawet leniuszy.

      Usuń
    9. Przyszedł był właśnie Stasiu, starszy syn Małgoś i zaćwierkał że przywiózł nam więcej cukru bo drożeje a w ogóle to go nie ma. Rany Julek, mam déjà vu. Wungla nie ma, cukru nie ma, mięsko w cenach komercyjnych, dużo pustej kasy od państwa "bo się należy". Tylko złodziejskie kredyty bankowe przy marnym oprocentowaniu lokat świadczą o tym że jednak żywiemy w dzikim kapitalizmie.

      Usuń