niedziela, 18 grudnia 2022

Codziennik - "radości" minionego tygodnia

Ten tydzień nie należał do najłatwiejszych. Co prawda Sławencjusz wrócił ze szpitala z nowymi lekami i lepszym samopoczuciem, za to Małgoś się staranie rozłożyła bo jej syn odebrał wnuczka z przedszkola. Zawsze wiedziałam że dzieci to zaraza ale Kubusia nie podejrzewałam. A tymczasem  Małgoś miała zapodanego najnowszego wirusa dziecięcego, i dostała leki  z antybiotykiem osłonowym włącznie. Obecnie już mówi, na ogół same  brzydkie rzeczy o mła i katowaniu jedzeniem. Mła załatwia sprawę krótko, zdawało się Małgoś a w ogóle to ma rozmiękczenie mózgu. Małgoś na to mła  że rozmiękczenie to  ma nasz komendant  główny policji a Małgoś to ma co najwyżej lekką niedyspozycję mentalną. No nie wiem czy to krzywienie się , machanie łapkami i usiłowania ryczenia niemym gardziołkiem to jest lekka niedyspozycja, dla mła to wyraźnie mózg miękki jak  niedogotowane jajko. Jak widzicie nie było pierniczenia bo Małgoś leczona, młą nieco zajechana i wogle się działo. Na ten przykład sąsiad Maciuś wrócił był z pracowej wigilii o drugiej nad ranem  i zaliczył glebę przed wejściem. Dobrze że mła kole drugiej  w nocy ostatnio na nogach bo ten dureń by zamarzł.  Mła jak zobaczyła  zwłoki leżące przed domem, to czym prędzej wybiegła na to  - 11 i zbierała idiotę z dużym trudem, bo jemu się wydawało że mła chce  go wyrzucić z tramwaju. Tak mła wkurzył że udałam się po parasol i moim starym sposobem przećwiczonym na dużych  facetach z zaburzoną świadomością, zapędziłam do kojca, znaczy na korytarz. A potem zaczęły się schody, dosłownie. Tak w połowie drogi przyszło mła do głowy żeby się zorientować  czy Maciejuchna  ma  klucze przy tyłku, oczywiście nie miał i twierdził że współpracownicy mu  ukradli, ponoć z zazdrości o mniłość kotki do jego osoby. 

Potem niepokój nim targał czy aby kotka Czarnuszka nie głoduje i czy nie trzeba  natentychmiast wzywać ślusarza albo straż pożarną, coby drzwi  wystawiła . Na wszelki wypadek odebrałam komórkę grożąc parasolem i na kopach wciągałam dalej. Pod drzwiami jego mieszkania, w korytarzyku, który jest ciepły, pościeliłam psie kocyki, ułożyłam, pozwoliłam sobie przyjąć wyznanie że jestem najukochańszym administratorem  nieruchomości, przypierniczyłam  parasolem bo mną nosiło i Maciuś zachrapał. Rano było mu głupio jak cholera i dobrze. Małe  elfy zrobiły odśnieżanie  po całości za mła i wylizały schody. Ot, nieoczekiwane obowiązki administracyjne mła w nocy dopadajo i nerwujo. Dla mła niby to nic nowego, w końcu jest zaprawiona w bojach od czasu kiedy jeden z jej lokatorów przeczytał na monitorze kompa że powinien udać  się do admina w celu  przywrócenia czegóś tam z systemu. Mła nie przepuściła Maćkowi, odbyła rozmowę z nieodpowiedzialnym opiekunem kota, który to opiekun jak się okazało klucz od mieszkania miał przezornie schowany w skarpetce. Ulałam się Ciotce Elce, która czym prędzej chciała pożyczyć parasol, bowiem Włodzimierz coś tam bredził o pracowym opłatku. Ku jej rozczarowaniu wrócił bez promili i cały zdziwiony był tym że oczekiwała go w progu z parasolem. Zapodał info że nie śnieży i z tą zadymką to przesada. I jedno szczęście bo jego kolega Snuj się był urżnął z okazji świątecznej   i Włodzimierz jako jedyny trzeźwy na  pracowej fieście musiał go do domu zaholować. Włodzimierz rozmówkę później ze mła prowadził na temat złego humoru Ciotki Elki,  objawiającego się chodem sztywnym  jak u Jaruzelskiego i jadem z ust spływającym jak u Urbana Jerzego. Cóż, mła nie wyjaśniała sprawy ciotczynych oczekiwań i parasola, pomyślała sobie tylko że Włodzimierz ma troszki racji, kiedy mawia że Elunia jest z tych wybrednych, które ciężko byle czym zadowolić.

28 komentarzy:

  1. Choróbsko niech idzie precz!
    Czyta sie z usmiechem nocną eskapadę z zaganianie z parasolką , ale nie zazdroszczę.
    Dziś mam zjazd,slonko,za,oknem,,a,mnie sie ch e spac a nie spacerowaxć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech idzie i nie wraca. Mła dziś tez ma zjazd tylko bez słonka. Małgoś jak mła dziś rano zobaczyła to natychmiast mła do wyra na dospanie wysłała. No a mła cóś powieka nie chciała opaść, mimo zmęczenia. Dodupnie tak jakoś.:-/

      Usuń
  2. Pijak bo pijak, ale przy tym genialny - klucz w skarpetce polozyl mnie na lopatki 😁A Taba robiaca za Mary Poppins jeszcze bardziej. 👏😂👏 Malgos zdrowia zycze, i chyle czolka , wielki podziw i szacun , bo nietuzinkowa to osoba, ale tez i nietuzinkowa ma opiekunke👌👌👌U nas po mrozach siarczystych , odwilz. ☔️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciebie kluczy położył na łopatki a mnie ciśnienie podniósł aż się za parasolką zaczęłam oglądać. Małgoś twardo stoi na stanowisku że zejdzie dopiero po podniesieniu zasiłku pogrzebowego. ;-D

      Usuń
    2. Niech Małgos sie nie spieszy, wszak po setce dostaje się ladny piniądz!

      Usuń
    3. Małgoś twierdzi że sześć lat to za długo, ale jakby tak zgonu nie zgłosić i zakopać ją w ogródku... ;-D

      Usuń
  3. Pomysl z kluczem, to raczej juz doswiadczenie:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maciuś nie jest z tych nieustannie pijących, ma pracę, kota, chorą matkę i pomaga siostrze. I ma jeszcze pasję pod tytułem urbex, dotyczącą budowli militarnych. Zbiera materiały, mapuje, eksploruje, foci i filmuje wraz z coolegami z klubu. Można się od niego sporo dowiedzieć. Kluczyk w skarpetce zdarzył mu się pierwszy raz, spoko, zazwyczaj chował go w bucie. ;-D

      Usuń
    2. Może w bucie była dziura?

      Usuń
    3. Buty zostały znalezione rano pod robinią akacjowa, dziur nie stwierdzono. Odśnieżanie czynione nadal. ;-D

      Usuń
  4. Z wirusami przedszkolno- żłobkowymi jestem na bieżąco i szczerze współczuję Małgoś i Tobie, choć w sumie lepiej dostać w prezencie wirusa, niż granatnik... Małgoś niech się zastanowi, czy połaszczyć się na wyższy zasiłek pogrzebowy, czy raczej zawziąć się i doczekać specjalnej emerytury z ZUS- to już niebagatelna kasa i to co miesiąc :)
    Występ Maćka pominę , bo znam takie historie z autopsji, niestety, a sztuczki z parasolką nie znałam. Na szczęście po odejściu kadrowej derekcja odpuściła nam świąteczne opłatki, zajączki itp., co przyjęłam z dużą ulgą. A wracając do Maćka- urbex to super pasja, akurat obiekty militarne i przemysłowe niespecjalnie mnie interesują, ale taka sekcja archeo bardzo by mi pasowała :) Łaziło się ongiś po różnych opuszczonych pałacach, siedliskach i stodołach. Spokojnego przedświątecznego tygodnia, Tabciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hym...gdyby Małgoś dostała granatnik to mła by szybko adwokata szukała, takiego co się terroryzmem zajmuje. W Małgoś telewizor budzi skrajnie złe emocje, mła nie wyłącza bo dzięki niemu utrzymuje u Małgoś odpowiednie ciśnienie . No ale co mła się nasłucha. Dobrze jak mła się uda przejąć pilota i chodzi na programach przyrodniczych i kulinarnych, ale Małgoś bystra, godzinek nadawania info pilnuje. Kanału całodobowych info zablokowałam, tego bym nie zniosła a i organizm Małgoś mógłby się rozregulować.
      Parasolkę opracowałam wieki temu, przydaje się na krnąbrnych misiów. Wigilia pracowa szczęśliwie mła nie dotyczyła i nadal nie dotyczy, męka jak dla niej by to była. Mła by też pałacowała jeśli chodzi o eksplorację, Macek i Pan Krzysiu mają takie bunkrowe zapędy. Opowieści o "obiekcie w Konewce" snują. ;-D

      Usuń
  5. No,masz to samo wlasnie napisalam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kombinuje Małgoś żeby emeryturka spływała i żadnego wysiłku z jej strony nie było. Dyskretny grobek w Alcatrazie. ;-D

      Usuń
  6. Małgoś nieustannie życzę zdrowia jakotakiego :) Wirusówki z przedszkola znam dobrze, bo w Oddziale dziecięcym zasmarkańców spotykam. Moja koleżanka tak na nich wyćwiczyła swój układ odpornościowy, że po 12 latach już żelazne zdrowie ma. Nie choruje skubana :) Ale Małgoś to inna historia, więc zasyłam podlaskie fluidy ku wzmocnieniu. Zastosowania parasola nie znałam, mam jeden w domu, ale mu się ułamał szpikulec na górce, jak mniemam bez szpikulca niezdatny...
    A na wigilie pracownicze nie chodzę od 2 dekad, bo nie mogę obściskiwać się z wszystkimi, matkobosko, aż mam ciary na samo wspomnienie...Choć wódy nie było nigdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, opisy zastosowania broni jakieś nieścisłe. Kłuła czy waliła? A może niespodziewanie otwierała? Na konie bardzo dobrze działa to ostatnie. Uciekają, aże się kurzy.

      Usuń
    2. Na koty też, kiedyś mnie wkurzyły to otworzyłam :)
      A widzisz, faktycznie nieściśle, ja założyłam, że szpikulec, ale może Taba jakoś inaczej...

      Usuń
    3. Ania, obsciskac to ja bym sie mogla, ale to calowanie... Brrrr! Mnie to meczy nawet z rodzina, do calowania i obsciskiwania sie to sa najblizsi , a nie wszystkie pociotki i sasiady... nigdy nie mielismy Wigilii pracowej, wiec tego nie pamietam, ale nie wyobrazam sobie, to co? z kazdym pracownikiem trza sie ucalowac ? 😂

      Usuń
    4. Asia, tak, okropne...KAŻDY Z KAŻDYM i jeszcze łamanie się opłatkiem i życzenia, ja nie wiem jak oni to wytrzymują. Bo nie lubią się na co dzień niektórzy bardzo. Koszmar to jest, ja nie mogłam...

      Usuń
    5. Te opłatki pracowe to różne, ale panowie przychodzą z nich nieraz ubzdryngoleni. No tylko nie tak jak Macenty. Mła się wywiedziała że to była impreza łączona, jednemu z szefów Macka urodził się synek. Tatuś po pępkowym z trudem doszedł do się. Mła oczywiście wygłosiła pogadankę na temat zaniku mózgu u niektórych tatusiów, Macek karnie wysłuchał.
      Parasola używa się następująco - wbijając szpikulec w kark, pod kolanem, albo w najcięższych przypadkach w okolicach krocza, wielokrotnie otwierać parasol, często zmieniać miejsce kłucia. Zapędzonemu można przykładać zamkniętym parasolem ale to jest nieekonomiczne, człowiek się szybko męczy a efekt żaden.
      Mła się właśnie dowiedziała że drugi prawnuczek Małgoś przyniósł zarazę z przedszkola, prababcia niepocieszona, liczyła na odwiedzinki w święta. :-/

      Usuń
    6. Ania, oj fuj, najbardziej czego nie lubie to obludy, to cie rozumiem, ze to odrzuca... Mam bardzo fajny team i prawie co roku urzadza sie tu tzw. Christmas do, czyli taki wieczorny obiad swiateczny w pubie, na ktorym staram sie byc, i jest super. Bez obsciskiwania , za to masa smiechu, wyglupow przy pysznym jedzonku i dobrym winie. I w cudnej scenerii starej wiktorianskiej Anglii, z ogniem na kominku, stara biblioteka , choinka i w zabytkowym wnetrzu... Tak to ja lubie...Od kolezanek z Polski slysze, ze tam te zrzutki, imieniny, imprezy pracowe itp odbywaja sie prawie co miesiac... baby na wyscigi gotuja, wymyslaja salatki i przescigaja sie, ktora przyniesie bardziej egzotyczna potrawe. A kysz - chyba bym zwariowala... Miesiac w miesiac, acw grudniu podwojnie ...

      Usuń
    7. Taba, dzieki za swietny pomysl, w razie czego parasol ze szpikulcem mam na skladzie ! 😁

      Usuń
  7. Należy się noszenie na rękach , wylizywanie korytarzu i schodów, odśnieżanie -wszystko przynajmniej przez dekadę - za uratowanie życia. Nic dziwnego że Ciocia Ela też chciała a tu zonk, Włodzimierz nie poległ na życzenie, no świętą by trafiło....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciotka Elka gotuje się na Włodzimierza po katowaniu mistrzostwami świata oglądanymi na jakichś nocnych powtórkach czy cóś. Jest tak zła że na miejscu Włodzimierza zrezygnowałabym z grzybków wigilijnych, Ciotka Elka suszyła w tym roku dużo blaszkowych, nie wiem po co.;-D
      Mła dziękuje Najwyższemu że nie spała, to się mogło naprawdę źle skończyć. Hym... dziś rano dzwonek a pod drzwiami Macek z bombonierką.

      Usuń
  8. Ja na szczęście nie mam żadnych takich imprez. Kiedyś kiedyś daaawno temu próbowali namawiać ale gdzie tam ja bym szła jak Młody był Maluch a to choroba wie gdzie było. A potem już nie robili bo mało osób ponoć przyszło. Cóż. Ja się nie dziwię. Na produkcji towarzystwo jest mieszane. Są tacy wyższej rangi, że tak powiem, co można pogadać i są inteligentni ludzie a kociary to już w ogóle, ale są i tacy właśnie co tylko % w głowie i nie ma nawet co zdania zamieniać bo po prostu nieszczęśliwe to i niezadowolone z życia i wszystkiego, a jeszcze na mnie ta energia przejdzie. Więc omijam unikam nie chodzę.
    Czekam na wieści w sprawie Mefisia. Jest teoria o tarczycy, ale wyniki krwi muszą najpierw chyba przybyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No włąsnie, jak maly i zgrany zespół to OK ale jakieś imprezy ogólne, z lizaniem się ze wszystkimi. Mła wymiękłaby. Mrutek mruczy w sprawie Mefju, żeby on się nie zatykał na święta. wiesz ze koty i dzieci to tak lubią w święta zachorzeć. Mła nastawi jeszcze Pasiak, gruby jest wiec mruczenie będzie odpowiednie. ;-D

      Usuń
  9. Już myślałam,że była to skarpeta świąteczna na prezenty;)
    A propos skarpet, muszę chyba kupić psu skarpetki gumowane,bo ciężko mu się podnieść z parkietu, łapy mu się ślizgają.Rano długo próbował zanim pokonał tarcie statyczne,że się wyrażę;)
    Zapowiadają odwilż, póki co było dziś -7 i słoneczko, mogłoby się tak utrzymać do świąt.
    Nie przesadzajcie z tą niechęcią do pracowych wigilii, odrobinkę dyplomacji i inteligencji emocjonalnej i pójdzie jak z płatka/opłatka;) Ja tam lubiłam imprezy w pracy,czyjeś imieniny, śledzik wigilijny lub wielkanocne jajeczko, nie trza się obściskiwać wystarczą gesty niewerbalne.
    PaniT zdrówka dla Ciebie i Twoich słabujących nieboraczków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własna, Macka granatowa, chyba czysta i bez dziur. Na moje oko rozmiar 42. Ech...Buciki dla piesa kup, będzie łatwiej. Mła na szczęście wigilije pracowe tylko liznęły we wczesnej młodości, natomiast mła się styka z ofiarami tych opłatków, karpiko - śledzików, Mikołajków. Ostatnie zetknięcie było z tych ekstremalnych, uff. U mła nadal zimno, miało być ocieplenie ale jakby nie dotarło. :-/

      Usuń