sobota, 18 marca 2023

Wiosna za pasem

Co roku o tej porze  wstawiam  podobne fotki, śnieżyczki wszelkiego rodzaju, szafrany czyli krokusy, stada ciemierników. Ciągle to samo, jednak mła co roku tymi wczesnymi kwitnieniami się ekscytuje, cała szczęśliwa jest gdy najdzie pierwszą obudzoną biedronkę, zobaczy pierwszego wyspanego motyla czy trzmiela. Obfocanie pierwszych kwitnień to dla mła prawdziwy wiosenny rytuał, cóś jak słuchanie pitulenia kosów ranną porą i kocich miauków wieczorem. Bez tego latania z aparatem po ogrodzie wiosna wydaje się mła jakaś taka mniej wiosenna. Mła rozumie że możecie być tym wiosennym ogrodowaniem mła znudzeni, w końcu ileż razy można oglądać w kółko te same rabaty,  bardzo podobne widoczki, te same rośliny. Nic nowego, nic egzotycznego czy rarytetnego, ot, zwykłe wiosenne kwitnienia. Dla mła to jest zupełnie insza inszość, dokumentacja tego co się udało a co niespecjalnie, wskazówka jesienna co trzeba porozsadzać, z czego zrezygnować jako ze słabizny  a co dosadzić bo dobrze wygląda i fajnie się rozrasta w moim ogrodzie. Mła ostatnio zdała się całkowicie na Alcatraz, sadzi w nim tylko to co ogród akceptuje i z czym dobrze współpracuje. Bez sensu jest przymuszanie ogrodu do zaakceptowania roślin, których nie lubi. Owszem, można wymienić glebę, zadbać o nawodnienie ale zdaniem mła każdy ogród ma specyficzny klimat i sztuka polega na tym by go dobrze odczytać i podążać w kierunku, który jest ogrodnikowi wskazywany mniej lub bardziej  dyskretnie albo przez kiepski wygląd roślin i tzw. rozrost wsteczny albo przez zamieranie i wypadanie  roślin.

Żeby nie było że to tylko powtórka z rozrywki to mła zamieszcza fotki nówki. Pamiętacie holenderską ściepkę roślinną sprzed paru lat? U mła właśnie zakwitły po raz pierwszy przebiśniegi odmiany 'Dionysus', które wówczas nabyła. Mła już się bała że i  w tym roku nie zobaczy kfiotów a to za sprawą wilka marcowego, któren atakował w okolicy Dnia Kobiet, zupełnie jakby był szowinistyczną, męską i tak dalej i chciał pognębić mła, po babsku ciekawską kfiotów nowej dla mła odmiany. Na szczęście wilk nie okazał się dla śnieżyczek aż tak groźnym zwierzem, jak to się mła wydawało, mrożenie było umiarkowane i śnieżyczkowe kfioty zniosły je z godnością. Mla może Wam zatem, drodzy Czytacze, zaprezentować nówkę sztukę i porównać tę odmianę, do innej  śnieżyczki kwitnącej pełnymi kwiatami, Galanthus nivalis 'Flore Pleno'.

Powyżej mła zamieściła zdjątko odmiany 'Flore Pleno', obok zaś jest zdjątko odmiany 'Dionysus' będącej wynikiem krzyżowania Galanthus nivalis 'Flore Pleno' z Galanthus picta. Z takich krzyżowań powstała cała grupa śnieżyczek, nazwanych od nazwiska ich hodowcy Greatorex, greatorexami. Czym różnią  się między sobą te dwie odmiany. No cóż, różnice są z tych subtelnych, obserwowanych z pozycji leżącej.  Po pierwsze 'Dionysus' ma płatki zdecydowanie inne niż śnieżyczka przebiśnieg Galanthus nivalis, są szerokie. Wnętrze kwiatu wypełnione mniejszymi płatkami o zielonym zabarwieniu ma zdecydowanie bardziej regularny pokrój niż pełnokwiatowa odmiana rodzicielska. Znamię na zewnętrznej stronie płatka wewnętrznego jest znacznie większe niż u 'Flore Pleno'. Kwiaty obu odmian  jak na razie są podobnej wielkości, ale trzeba wziąć od uwagę że to dopiero pierwsze kwitnienie 'Dionysus', właściwą wielkość kwiatów odmiany śnieżyczek, szczególnie pełnokwiatowe, osiągają w drugim lub trzecim sezonie kwitnienia.

O ile 'Flore Pleno' zaczyna przyrastać o tyle 'Dionysus' jakoś kępy nie powiększa, mla ma wrażenie że cebulki produkują  coraz solidniejsze liście i na tym się kończy. Pożyjemy  to zobaczymy jak to dalej  będzie sobie 'Dionysus' radził w Alcatrazie. Ogrodowanie ćwiczy cierpliwość, mła ogroduje już parę dziesiątek lat więc potrafi się na oną  cierpliwość zdobyć. Dla mła to tak szczerze pisząc najładniejsze są śnieżyczki hym... mniej barokowe, z pełnokwiatowych chciałaby mieć jeszcze tylko jedną odmianę, natomiast będzie robić wszystko by mnożyć odmianę 'S. Arnott', śnieżyczkowego giganta. To zdaniem  mła najlepsza śnieżyczka  w jej ogrodzie, z gatunków i mieszańców to ona robi na mła największe wrażenie. Mła popracowawszy troszki w ogrodzie, poobcinała,  liście ciemierników, przycięłam parę krzewów, odsłoniłam miejsca na rabacie, na których zamierzam sadzić bratki. Nożyce i sekator już zostawiły ślady na moich dłoniach a przede mną dopiero przycinanie róż i wielkie cięcia na Suchej - Żwirowej. Na wszelki wypadek  tak nasmarowałam łapy kremem że z trudem klepię w klawiaturę. I tak zrobią mła się krokodyle, mimo że do solidniejszych cięć zakładam rękawiczki. Krem pachnie obłędnie  kwiatami lilaka, mimo że on z kwiatów bzu, mła niuchając te wonie kombinuje jak swoim lilakom zapewnić więcej słońca. Nawet w czasie wieczornego  odpoczynku mła sobie ogroduje w myślach. Naprawdę już wiosna za pasem.

21 komentarzy:

  1. Wiosenne foty absolutnie nie są nudne. To miód na serce. A obrazek S.Arnott'a będzie? Z przedmiotem obok i fotą porównawczą odmiany przeciętnej wysokości i przedmiotem? Bo chyba obok siebie nie rosną? Moje zielone kwitnie krokusami, ciemiernikami tymi o białych kwiatach. Ale fot nie mam, złośliwość srajtfona nie pozwoliła. Za to łapy już nam takie trochę krokodyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będą foty porównawcze, ładowarka pracuje nad aku - aku. Mła swoje tegoroczne ciemiernicze białaski pierdonkowe będzie sadzić jutro. Wczoraj się hartowały, dziś się hartują, jutro sadzenie. Krokodyle to niestety ta niemiła ogrodnicza przypadłość. Mła nie znosi pracy w ziemi w rękawiczkach, zresztą na lateks uczulona a i w nitrylu za długo nie popracuje. Lepsze krokodyle niż czerwone, spuchnięte łapska z których się sączy jak po lateksie albo mokre, mimo talku, po nitrylu.

      Usuń
  2. Omdlewam na widok tych piękności, i chcialabym miec je wszystkie, by podziwiać. Nie wiem gdzie mialoby być to ,,mieć" , ale serce się rwie😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W jakimś malutkim kawalutku ogródka, choćby doniczkowego. Takiego uprawianego z uproszeniem kotów rzecz jasna. Koteły lubio ogrodniczyć więc bez uproszenia się nie da. ;-D

      Usuń
    2. Niezbyt mogę, bo balkonowe sa narazone na wszystko, mocne slonce , deszcze i suchoty, sezon od maja do listopada mam wyjazdowy. Tam z,koleii ogroduję z tego co mam dorywczo , bo to wszak nie moje, a nie chce sie skoro ciagle jakies zmiany sa przwidywane , moze skwerki zamienią sie w parkingi.

      Usuń
    3. Moje koty nie ogrodniczą😃

      Usuń
    4. Każden kot ogrodniczy, z tym że niektóre koty tylko w myślach. ;-D Rzeczywiście wyjazdy rozwalają ogrodniczenie balkonowe, dupanda. :-/

      Usuń
  3. Zdjęcia kwiatków nigdy się nie nudzą, powodują jednakowoż coroczne ataki zazdrości. Wolę jednak widzieć niż nie widzieć.
    U nas wiosna też się ruszyła, trzmiele i pscółki wyleciały, zbiedzony motylek pokrzywnik posilał się na krokusie nektarem, a Pi posilała się wtedy sikorką na trawniczku. Każdemu coś miłego jego podniebieniu.
    Agniecha dostaje ataków paniki że się nie wyrobi bo trzeba:
    przyciąć drzewa owocowe,
    ogarnąć rabatki bylinowe po zimie,
    ogarnąć ogród warzywny po zimie,
    naprawić ogrodzenia pastwisk po zimie,
    potrenować z pewnymi koniami,
    dowiedzieć się O CO CHO z tymi nowymi zasadami dopłat oraz rejestracji koniowatych w ARiMR, nikt nic nie wie, a wszyscy się boją.
    To tak na początek. Jeszcze do tego normalne życie.
    Dobrze chociaż, że trzmiel wyglądał na zadowolonego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz czego zazdraszczać, tylko raz na rok kupić cebulki wiosennej drobnicy. Nie że od razu ilość hurtową tylko co roku cóś. Bez Rarytetus rzadkospotkanensis czy Uprawii trudliwej, zwyklaczki typu tommasinianusy. One co roku wyłażą, rozsiewają się i co roku cieszą. Dadzą sobie radę z izerskim przedwiośniem. Im będzie ich więcej tym lepiej. Genialna jest też cebulica syberyjska sadzona pod drzewami, tymi owocowymi tyż. Polecieć z tą cebulicą tak "na dziko".
      Co do tego co z kolei mła musi to mła się robi już tak dziwnie jak ma zacząć wyliczankę. To mła nie zaczyna, mła dopija kawę, idzie katować Małgoś przy chodziku i leci do ogrodu. ;-D

      Usuń
    2. Z tym przyrastaniem poletek i dosadzaniem cebulaczków, to jest tak, że trochę czasu musi upłynąć. Chyba ze od razu sadzimy w tysiącach, co nawet wtedy nie daje gwarancji że zrobi się krokusowe pole. Czy cebulicowe. Dwie kępy przebiśniegów trafiły do przewodów pokarmowych nornic (chyba nornic) tej zimy. Ni ma. Tak jak i ani jednego!!! pomarańczowego krokusa. Kiedyś tak samo zniknęły pierwsze posadzone krokusy, blado fioletowe, po kilku latach pojawiły się najpierw pojedynczo w oddaleniu od miejsca posadzenia (pół metra-metr-dwa), potem zgęstniały w kępki. I nadal proces trwa, więc po zastanowieniu się nie wysypuję arszenikiem ziemi za stratę pomarańczowych krokusów. Może kiedyś będą. Ale z przebiśniegami tak nie ma, jak zeżarte, to na amen, a co jakiś czas kolejne giną. Może i przytruwają smakoszy, ale nieskutecznie, smakosze cebulek są, drążą i żrą.

      Usuń
    3. To w trawie mogę tę cebulicę posadzić, powiadasz?

      Usuń
  4. The Room na Prime Amazon nie polecam bo nudy i durnota że aż słabo.
    Kochanek Lady Costam na Netflix to samo - za dużo scen miłosnych niż sensu. Film w godzinie by zamknęli.
    Land i Duchy z Inisherin - to są dobre filmy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyna z bransoletką - ciekawy proces sądowy jak ktoś lubi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duchy mła się też podobały, reszty nie widziałam i nie wiem czy nawet bym dała radę zobaczyć - padam na twarz przy tej pięknej pogodzie. Znów mam problem z ciśnieniem.

      Usuń
    2. Land i dziewczynę z bransoletka polecam, ale jak ciśnienie nie będzie wysokie, bo nieco nerw trzyma. Przynajmniej mnie 😅

      Usuń
    3. Napisz Kocurrek gdzie te duchy irlandzkie złapałaś, dobry film, warto zobaczyć Dorko.

      Usuń
    4. Juz,wiwm,na,Disney , aktualnie nie mam wykupionego.

      Usuń
  6. Spring is coming here too - but a little slower than where you are! Any day now the first crocuses should appear.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hello David. We had snow just 10 days ago, it's a lightning spring. :-D

      Usuń