niedziela, 23 lipca 2023

Codziennik - odmeldownik


Mła teraz pisze rzadko, to dlatego że pochłania ją domowizna. Cio Mary  paciorki odmawia w intencji mła,  żeby nie padła  przez jaki głupi przypadek, bowiem bardzo dużo spraw wisi na mła. Niespodziewanie. Zaczęło się od serducha starszego syna Małgoś a teraz jest seria połamań synowo - wnuczkowych i to takich z jazdami, znaczy kolejne zespolenia bo świeżo zrośnięta ręka właśnie się wzięła i ponownie złamała - "Debil jeden usiadł  tą tłustą dupą na dłoni!", to synusiowa relacja. Mła opieprzyła wszystkich za wszystko i zakazała się Małgoś z bliska pokazywać, z daleka ortez i gipsów nie widać więc tylko gromkie ryki z okolic drzwi i żadnych dotykań. Dotykać mogą niepołamani, reszta ma się mierzyć z konsekwencjami nieuwagi i robienia "po swojemu" ( Stasiu, któren upór odziedziczył po mamusi ). Obecnie w rodzinie są dwie ortezy i dwa gipsy, szykuje się operacja kolana, oczywiście Małgoś o niczym nie wie bo mła nie będzie ekscesami ortopedycznymi familii psuć Małgoś umierania. Mają się trzymać z daleko bo jeszcze Małgoś na śmiertelnym łożu połamią! Małgoś już prawie nie mówi, od czasu do czasu tylko na mła porykuje ale mła bez słów wie o co kaman. Jeszcze głaszcze koty ale po pięciu minutach zasypia. Kiedy jeszcze jako tako składała zdania zaćwierkała mła  że po 85 piątym roku życia śmierć na życzenie powinna być prawem człowieka i że ona od kwietnia jest zdecydowana i jakby mła co naszło to doduszanie zrobić jaśkiem w różyczki. 

Mła w  temacie odchodzenia na własnych zasadach popiera zdanie Małgoś, choć do jaśkowania   się nie pali, człowieka nikt do umierania jak i do życia nie powinien zmuszać. Nie znaczy że mła jest taką entuzjastką eutanazji, to jest śliska sprawa i cholernie łatwo o nadużycia, zarówno ze strony rodzin jak i państwa. Jednakże ludzie powinni mieć możliwość wyboru i jakiejś opieki a nie tabletki składać i odchodzić dusząc się wymiocinami, jak to miało miejsce w przypadku Ciotki Hanki Sz. Większość ludzi nie popełni samoubijstwa, nawet tego wspomaganego, bo ciężko samemu odejść.  Naprawdę musi  być przekroczony próg bólu nie do zniesienia, utraty godności czy jakości życia ( samobójcy lubio wspomagać się prochami czy wódą, zagłuszyć instynkt życia trudno, jego brak bardzo często świadczy o żrącej człeka chorobie ). To w  każdym przypadku jest insza inszość, jedni znoszą bez mrugnięcia okiem tortury, inni nie mogą żyć ze świadomością konieczności  ich przewijania przez inne osoby. Kiedy mła spytała  Małgoś co jej nie pasi w obecnej sytuacji, otrzymała krótką odpowiedź - "Nuda".  Mła ma wrażenie że Małgoś jest zmęczona  swoim umieraniem w o wiele większym stopniu niż my tu wszyscy dzielący się nad nią opieką. Zatem mła widzi same dodatnie plusy, że tak strawestuje klasyka, w tym obecnym  Małgosinym przesypianiu resztki życia. Niech jej się przyjemnie śni, to lepsze niż przymusowe świadome zaleganie w wyrze. 

Kotostwo i TZP, zwany już prawie przez wszystkich Posrywkiem ( jeżeli okaże się dziefczynką to będzie się nazywać Sranella ) dają mła popalić. Mła musiała czyścić wszystkim kotom uszy i zapodawać kropelki na świerzbowca. TZP usiekł wyciągniętą w jego kierunku rękę  mła a potem uciekł za szafkę, bo zobaczył że biorę Szpagetkę na  kolana a ta się wyrywa, więc do uszu nie dostał. Mrutek  też niegrzeczny, usiłował napadać na gołębie, które przyszły się napić, cóś tam bredził o czarnych panterach i wodopoju. Mła mu zapodała że jak chce być czarnym panterem to będzie musiał przejść na własne wyżywienie. No bo wiecie, dorosłe czarne pantery nie żerują na madkach. Mrutek na to do mła że ona ocipiała bo Mrutek jest wiecznie nieletni i opieka nad nim jest ustawowym obowiązkiem mła, z tym że spod działania ustawy wyłączone jest czyszczenie uszu i zapodawanie do nich kropelków. Madka na to do Mrutka że nie może ocipieć, może najwyżej ochu... i tu się ugryzłam w język, żeby potem Mrutek mundrości innym kotom nie sprzedawał. Poza tym temu półtelepatycznemu dialogowi ( Mrutek przesyłał mła myśli ), mogącego postronnym słuchaczom wydawać się monologiem w wykonie mła, przysłuchiwało się dziecko somsiadów. Mła nie chciałaby  żeby jej kiedyś somsiady wypomniały że niektóre mundrości życiowe ich dziecię poznało za sprawą mła.

Nie mła jedna ma problemy wychowawcze z kotostwem, Gienia i Ruki byli w zeszłym tygodniu tresowani przez Coco. Wszystko przez nową kuwetę dla Coco, które to urządzonko  tak się spodobało Rukiemu  że zapragnął w nim ucinać sobie popołudniowe drzemki. Kota się znerwowała i w ramach retorsji olewała i okupowała  przez prawie cały tydzień posłanie Rukiego. Gienia najpierw dzielnie prała, w końcu jednak się poddała i kupiła nowe leżanko. Ustawiła na miejscu i przygroziła żywinie że jeszcze jeden moczowo - fekalny incydent i ona sama osobiście narobi i w kuwetę i  na nowe posłanko. Poskutkowało. Posłanko czyste, kuweta właściwie wykorzystywana. Oj, żeby tak było u mła. Po deszczach wylazły ślimaki i znów napadły na kaktusy. Mła się wkarwiła, wybudziła TZP, wyniosła  na podwórko i rzuciła - Posrywek bierz ślimora! On się nawet dość szybko ociewiuchał i zaczął węszyć. Jest naprawdę dobrym jeżem, mordował te potwory na moich oczach. Rzucał się na skorupki jak i nagusy, z tym że nagusy mu wyraźnie nie smakują. Mła go nie będzie zmuszać, żadnego jedz to dla zdrówka, jak mu nie paszą to niech ich nie je. Grunt że budzą w nim mordercze instynkty. Somsiedztwo TZPem zachwycone, jaki dzielny odślimaczacz i wogle. No tak, somsiady po Posrywku nie sprzątają, to nie im Posrywek wraz ze Szpagetką ozdobili pantofle. Hym... dla mła nieco tajemnicze jest kto tu kogo do "wyciskania" ozdóbstw namówił. Nic to, znów kupiłam butlę octu, jak się sytuacja powtórzy zastosuję metodę Gieni.

W temacie ogrodowo - robótkowym kicha. Wolne chwile w mijającym tygodniu mła poświęciła na spanie. Chyba odsypiam opiekę nad jeżęciem, bo wyrko jest teraz dla mła nadzwyczaj kuszące. Aha, kupiłam nowego kaktusa fakowego, znaczy odmianę Mammillaria elongata o rdzawych cierniach. Pampiak czyli Gymnocalycium horstii dostaje małe No i to by było na tyle. Za ozdóbstwo wpisu robią zdjęcia zdziśki i wczorki, dodałam okrutne w wykonaniu a przyjemne w czytaniu przedwojenne przepisy na ostatki czereśni a w Muzyczniku relaksujące brzmienie harfy.


16 komentarzy:

  1. Moje kaktusy stoją w miwjscu, zimowalam je, a one ani drgną,nie mowiąc o kwitnieniu.Na balkon nie wystawię, stoja na parapecie, mają cieplo i slonko do wieczora. Niestety kolezusia opiekujaca podlewala je,malutko ale jednak, nie iwem czy im nie zaszkodzila.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżuś śliczny i fajno, że zaskoczył w szamaniu tlusciutkich slimaków, szkoda, że bezskorupkowych nie chce.
    Malgoś znudzona, nawet się nie dziwię, chyba troche za wczesnie odpuscila, a wieczny sen nie nadchodzi. Ech, jeszcze dwcip sie trzyma, skoro o poduszce wspomina.
    Tabazko odpoczywaj i spij jak jest okazja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sen wieczny się zbliża, Małgoś od tygodnia już prawie w ogóle nie mówi. Mła podtrzymuje pojniczek z którego Małgoś pije, jest bardzo, bardzo słaba. O poduszce to gadka była na początku czerwca, teraz jest tylko pomrukiwanie i uśmiechy. Co do kaktusów to najważniejsze żeby one zimą nie były podlewane, latem jakoś wode znoszą. U młowych kaktusów kolejne pąki się pojawiają, mam nadzieję że Cie to nie rozjuszy. Mła kiedyś strasznie się wściekała że jej kaktusy nie są kwitnące a u cooleżanków po zieloności kwitną jak szalone.;-D No w końcu kwitną też u mła, znaczy jest nadzieja że i na Twoich kaktusach pojawią się kwiaty. :-D A teraz przebiorę Małgoś i postaram się zasnąć mimo baletów kocio jeżowych.

      Usuń
    2. Nie były podlewane, stały w nieogrzewanym pokoju.

      Usuń
    3. Może cierpią z tęsknoty i to dlatego nie kwitną? ;-D

      Usuń
    4. No cóż, nie mam ręki do kaktusów .

      Usuń
    5. Doruś, specjalnie dla Cię cytat z klasyka, znaczy z nadszyszkownika Kilkujadka - "Ja wiem, polokoktowcy nas nie kochają. Ale my ich będziemy tak długo kochać, aż oni nas wreszcie pokochają". ;-D

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Eeee, Kocurro, Tabi ma większe. Jeżusio dostał szansę dzięki Niej. Dobrze że chociaż da się szczuć na ślimory.

      Usuń
    2. TZP vel Posrywek uważa ze ma same prawa, uniwersytet życia Szpagetki się tu kłania. Na razie usiłuje chlać mła kiedy się rozeżre a mła chce dołożyć troszki do miseczki. Nietoprze, nietoprze, powinien się mła strachać jako ludzia. :-/

      Usuń
    3. Kocurku nie kocha, toleruje. Posrywek kocha wolność i to mła cieszy że on coraz dłużej zabawia w ogrodzie. Tak powinno być, TZP jak ta dzika bestia, killer ślimorów i postrach dżdżownic, od czasu do czasu zapraszany na podwieczorek z kocim żarciem. Mła już ustaliła z somsiadem Maćkiem w których miejscach będą schowanka z gałęzi. Na wszelki wypadek przed październikiem skombinuję dwupokojową budkę dla jeża. Kto wie czy nie trzeba będzie tych budek więcej, może więcej jeży zechce spać w naszym ogrodzie. Mła naprawdę da się tolerować, choć zdaniem TZP bliższe kontakty z mła nie należą do przyjemności. Co innego kontakty z pantoflami mła. ;-D

      Usuń
  4. Przewrotne to życie, lubi fikać na męcząco. Też trzymam kciuki za Cię. Za Małgoś. I za Twoje tak ogólnie wszystko, niech się dobrze dzieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och Romi, dlaczego dzianie się jest takie upierdliwe. Nie że straszliwie męczące tylko złośliwie upierdliwe. We mła się od razu złe budzi i jak tylko ma siłę to jadem zaczyna pluć. A przeca mła życzliwością otoczona jak puchem. 8-O

      Usuń
  5. Urzekło mnie słowo: galarecenie....
    Telepatię z kotami też uprawiam. Dziś o 5 rano, bo mój Funiek bił się z dochodzącym PanDuszkiem. Wrzeszczeć nie wypadało, bo sąsiedzi i tak wkurzeni pewnie, więc inwektywy przesłałam pozawerbalnie.
    Zmęczonaś pewnie, to i łóżko ciągnie, nawet okrążane przez Posrywka.
    Ogólnie myślę ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie tam urzekła pisownia słowa dżem. Jam tak jakoś się jakby wykwintniej je. ;-D Posrywek z okrążania łóżka przerzucił się na okrążanie mojego obuwia, czyżby chciał mła cóś przez to dać do zrozumienia?

    OdpowiedzUsuń