sobota, 1 lipca 2023

Zabawy z sukinkulentami i inna domowizna

Oprócz Śpięcej Królewny, Ich Kociej Niedobrości i Wielkiego Niezadowolnia,  Jego Jeżowej Najrzydziurności mła ma pod swoją opieką sukinkulenty, które tyż potrafią jej dać popalić.  Po napadach ślimaczych niektóre z sukinkulentów postanowiły się zemścić na mła i zapadły na zgniliznę. Dotyczy to głównie kaktusów, mła musiała im zastosować terapię szokową, znaczy wystąpiła z nożem. Tak się właśnie postępuje z kaktusami, które zapadły na zgniliznę, najsampierw chirurgiczne cięcie nożem, potem parodniowe zasuszanie, ukorzeniacz w ramach wspomożenia, mieszanka gleby  do sukulentów i 1/4 piochu, no i próba ukorzeniania.  Mła szczególnie zależy na jednym gymnocalycium i na Echinocereus pectinatus var. rubispinus.  Niestety nie udało się uratować  kaktusa "fakowego",  Mammillaria elongata 'Cooper King' poległa, na szczęście jest dość popularna i można ją odtworzyć. Na razie to mła ma na pocieszkę malutkie  Neopteria villosa i Mammillaria gracilis texensis. Do jej  kolekcji trafił też malutki i taniutki w związku z tym  Notocactus uebelmannianus znany też jako Parodia werneri. Uroczy kaktus, dość szybko wchodzący w kwitnienie. Jeśli chodzi o tegoroczne kaktusowe  kwitnienia to się szykuje, mła obserwuje budujące się pąki. Insze sukinkulenty mają się w miarę dobrze, niektóre to nawet bardzo, bardzo.

Jeż niestety bardzo niedobry, co mła przypisuje jeżowemu  nastolęctwu i zgubnemu wpływowi jaki  na niego wywiera Szpagetka. Jej Trójłapność uważa Tego Z Pudełka za swoje zwierzątko domowe, w związku z czym innym kotom nie wolno się do niego zbliżać, za to Temu Z Pudełka  wolno wszystko.  Jak któreś ze stada okaże zainteresowanie podczas jeżowego spaceru półlegalnego po chałupie, to zaraz  wrzask "Nie rusz, on jest prywatny!". Nie ma zęboczynów ale Szpagetka okazuje wyraźne niezadowolnienie i jakby co to chęć do nawalanki u niej spora. Stado nie sprawdza czy Szpagetka przejdzie od grożenie do lania, wszyscy ustępują, nawet Mrutek, który  jest zresztą jakby całą sytuejszyn z Tym z Pudełka rozczarowany, bo  chyba sądził że Ten Z Pudełka to będzie jeż mięsny, znaczy podkarmimy a potem się urządzi jakieś fajne polowanie, podczas którego Mrutek się wykaże,  a potem Tego Z Pudełka się zeżre a Mrutka będzie się chwalić za dzielność. No ale nici z takich planów,  bo jeż wchodzi na leżącą Szpagetkę a ona cała szczęśliwa, tylko się rozgląda czy wszyscy widzą że ma własnego jeżyka i nawet słane w kierunku Tego Z Pudełka nie takie  jak trzeba spojrzenie   może się spotkać z niezadowolnieniem Bogini. Nasz nowy lokator ( człowieka, nie jeża mam tu na względzie ) nie może wyjść z podziwu jak taka mała, kaleka kotka  jest w stanie przeganiać insze koty z miejsca na miejsca, ba, jak radzi sobie ze szczekliwą Mery ( Szpagetka imituje jej jazgot, trzeba usłyszeć żeby uwierzyć ). Wytresowała też pieska Gieni metodą niespuszczania z niego wzroku. Biedny Ruki stara się nie patrzeć w jej stronę, trawki ogląda, niebo, inne koty. Na Tego Z Pudełka też nie śmie podnieść wzroku, prywatność Szpagetkowego jeża wisi w powietrzu wraz z ciężkim wzrokiem Szpagetki. A tak w ogóle to Ten Z Pudełka powinien  się teraz nazywać Ten Zza Szafki.

Rośnie jak na drożdżach, coraz bardziej przypomina dorosłe osobniki i nawet ostatnio kiedy rezydował na Szpagetce,  to ta raczyła zauważyć że jej pupil "chyba ma tłuścizm", znaczy wiercili się oboje zanim nastąpiło właściwe ułożenie i półgodzinna wspólna drzemka, po której Szpagetka poszła się przewietrzyć do ogrodu a Ten Z Pudełka powędrował do  swojego talerza bo może co rzucili. Młody bardzo pilnuje pór rzucania co mła  martwi, zdecydowanie wolę w jego wykonie napady na dżdżownice i jakieś podejrzane pędraki. Jak dorwie to  mlaszcze przy spożyciu, mła się wydawa że to dla niego najlepsza dieta i wogle samo zdrowie. W przyszłym tygodniu postaram się go troszki znaturalizować, najwyższy czas bo on niestety już zaczął wyłazić ze swoich kryjówek kiedy tylko słyszy miauczenia posiłkowe i sprawdza wgapiając się w swój talerzyk, czy aby jego stoliczek się  nie nakrył. Może jak się rozeżre porządnie w tych robalach to mu przejdzie ochota na kocie żarełko, które jest "bezwysiłkowe", że tak to określę. Mła nie chce z niego zrobić żadnego oswojonego jeżyka tylko swobodnego dzikiego jeża, takiego easy rider i leśno - polną bestię zbrojną w kolce, postrach ślimaków i bezczelnych pędraków. Na razie wygląda na to że Ten Z Pudełka ma inne plany co do swojej przyszłości ale jest nadzieja że z wiekiem mu przejdą te durne pomysły (  w końcu jest w takim wieku że gdyby głosował to na pewno  na Konfę, he, he, he  ) . Będzie przeca dalej rósł i w końcu  Szpagetka też uzna że cóś za duży jak na jej zwierzątko. Mła wtedy odpadnie codzienne sprzątanko  po małym brudasie, bo w najgorszym przypadku będzie budkizm a populacja ślimorów będzie żyła w trwodze, co naprawdę będzie satysfakcjonujące.

U Małgoś bez zmian i mła jest z tego bardzo zadowolniona, bo mła wie że zmiana polegająca na poprawie Małgosinego zdrowia to raczej w kategorii cudu a do innych zmian się nie pali. Małgoś śpi prawie bez przerwy ale za to jak się budzi to zainteresowana światem. Koty, jeżyk, psie wizyty, pouczanie w kwestii ogórków małosolnych. Na cały kwadrans nieraz starcza  tej energii. Nie jest źle, mimo  że życie na jawie zajmuje Małgoś tylko około godziny dziennie. Doktorostwo nadal kiwa głową nad wynikami Małgoś ale nie wspomina już o przetaczaniu krwi, które Małgoś uznała za absolutnie bezsensowne, ba, wręcz oburzające ( "Prawie trupowi będą krew przetaczać a ludzie na operację czekają, bo z taką  krwią ciężko" ) i domagające się wyrażenia stanowiska w słowach ostrych. Doktorostwo chciało dobrze, skoro staruszce się udało z paskudnymi wynikami przeżyć to może by ją wzmocnić i wogle. Krzyżówka powinna podtrzymać to uciekające życie, pacjentka zareagować pozytywnie a rodzina być szczęśliwa. W ramach wdzięczności  za propozycję terapii Małgoś wylała się do mła że medyczne poszalały, co objawia się sadyzmem - "Będą mnie męczyć jak biednego papieża!".  Sprawa została ucięta krótkim - "Nie życzę sobie!" - wyskrzeczanym medycznemu człeku, któren zresztą szybciutko się wycofał, bo chyba zorientował się że nadepnął kobrę.

O ile z Małgoś jest na swój sposób w porządku o tyle w kwestii Włodzimierza, naszego spadku po Ciotce Elce, dobrze nie jest. Był nawiedzany lekarz, jeden, drugi i trzeci i klops. Wyniki paskudne, choć takie  bezprzyczynowe,  znaczy wykluczone nowotwory, rozedmy, wieńcówka a Włodzimierzowi nie za wiele do wykluczenia pozostało.  Skromnym zdaniem mła jak się ma pełną lodówkę żarła a się nie je, kombinuje się jak ludzi unikać, zaleguje się całymi dniami, niczego nie czyta, nie ogląda to wygląda jakby głęboka i cinżka żałoba, która skręca w stronę depresji, wzięła i człowieka przygniotła. Robimy co możemy ale Włodzimierz założył sobie że trza mu jak najszybciej dołączyć do Ciotki Elki i nawet zanęcanie go do żarła przez Ciotczyną córkę nie skutkuje znikaniem rzeczy z lodówki czy obecnością na rodzinnych obiadkach. Kończą się pomysły na wyciąganie Włodzimierza z tego paskudnego  stanu, nawet Pan Dzidek przybyły z ćwiartuchną się nie przebił przez ten murek, który Włodzimierz starannie wokół siebie  wzniósł. Opiendrole w wykonie Gieni, która Włodzimierza zna od dziecka też nic nie dały, źle to wygląda i mła jest pełna niedobrych przeczuć. Ciężko pomóc komuś, kto pomocy po prostu nie chce, o wiele to trudniejsze  niż ratowanie jeża.

Mła się zastanawia czy w przypadku Włodzimierza jest w stanie cóś zmienić, sama nie wiem. Ech... Na szczęście  z Cio Mary nie ma tego typu problemów, Cio jest osobą zadaniową i realizuje co tam sobie wytyczyła. Odzyskuje chęć do życia, nawet zamierza odwiedzić miejsce w którym uwielbiali z Wujkiem Jo spędzać urlauby. Tu mła odetchnęła z ulgą. U Mamelona i Sławencjusza też w porzo, choć Sławencjusz musiał ostatnio antybiotyk pobierać ale to taka przejściówka, nic co by spędzało sen z powiek. Tatuś, tfu, tfu, tfu, w miarę dobrej kondycji zarzundza kotem i kurami, oczywiście  miał sto porad na temat wychowu jeży. Mła słuchała uważnie bo Tatuś zbierał różne domowe i dzikie sieroty i kaleki, które potem odchowywał, leczył, wypuszczał na wolność jak się dało. Pamiętam przywracanie do życia a potem do dziczyzny  jastrzębia, co wymagało takiego zachodu że odchowanie jeża to przy tym picoletto. Zdaniem Tatusia najważniejsze  jest żeby jeż przed  tegoroczną zimą był należycie utuczony, tucz ponoć sprzyja właściwej hibernacji. Rany, miałam straszną wizję jak wypasiony niegrzeczny  jeż lata w grudniu po chałupie a ja wrzeszczę - Proszę natychmiast hibernować! Bo jak nie to... -  i w tym miejscu  zbrakło  mła konceptu. No bo jak nie będzie grzecznie hibernował to co?

Ogród odłogiem leży, mła sprząta chałupę i wyczynowo pierze kordły, poduszki, powleczenie materaca. Schnie to wszystko na dworze, więc takie  nieukiszone. Teraz mła powinna  wyprasować prasowalne  pościele, które tyż w dużej ilości wyprała, ale kombinuje jakby tu tego nie robić. Magiel drogi jak cholera, mła nie lubi nad żelazkiem stać za to lubi jak satynka chłodna wyprasowana, Szpagetka patrzy na mła tak że  mła czuje  że nielegalne spanie w niewyprasowanej pościółce szkodzi Szpagetce na zdrowie, bo ugniata  najsłodsze ciałeczko ale zdaniem mła jak  ktoś nielegalnie zalega to nie ma nic do mruczenia ani żadnego prawa do robienia za Kaszpirowskiego. Z planów twórczych mła nic nie wyszło, no chyba że się pod twórczość podciągnie artystyczne odsuwanie mebli by myć porządnie podłogi czy happening z praniem kilimka nadwyrkowego. Hym... coś mało ekscytująco to wygląda ale szczerze pisząc to mła jest zadowolniona z  powodu braku silniejszych wzruszeń i tak Włodzimierz niejedzący młowy mózg ugniata. Przy tych praniach, czyszczeniach, rozmowach z kotami i jeżem, gadek do śpiącej Małgoś, mła jakoś łapie równowagę, udaje się jej w miarę normalnie funkcjonować. Domowizna dobrowolnie uprawiana ma w sobie coś kojącego.. No i to by było na tyle. Fotki są domowe a w Muzyczniku śpiewa SZA. Odsapnę i odpowiem na komentarze z poprzedniego wpisu.


58 komentarzy:

  1. Zanim przeczytam dalej, to Ci podpowiem koncept zakończenia wypowiedzi w stronę utuczonego jeża galopującego po chałupie w grudniu - "... to cię zahibernuję w zamrażarce!"
    A poza tym, gdyby jednak ze względów emocjonalnych hibernacja zamrażarkowa odpadła, proponuję ustroić jeża grudniowego w bąbki i złotka, posypać brokatem, lekko szprejnąć zieloną farbką i nazwać "Mobilną ekologiczną wielosezonową choinką".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa... chujinek już trenuje chujinkowatość. Niedobry jest, zaczął się dobierać do cudzych misek. Cio Mary jak go dziś zobaczyła to padło że on nie żaden Ten Z Pudełka tylko Otyliusz a na drugie ma Nadmiernie Towarzyski. Zdaniem mła na drugie bardziej pasowałoby Motorynek, bo popitala po chałupie ekspresowo. Zamrażarka brzmi okrutnie ale lodówką można by straszyć jakby co. Po moim zezwłoku będzie biegał ubrokatowany, jeszcze czego! Koty by zaraz tyż chciały mieć brokata i jeszcze pazury pomalowane na krwisto czerwono.;-D

      Usuń
    2. Agniecha, padłam... :DDD
      To dobrze, że dobrze. Ja też uprawiam ostatnio domowiznę i codzienność, bo u synów trudno i kłopoty, suczka z Sadu po operacji i jakoś za dużo było. To domuję.
      Otyliusz zahibernuje, natura ma swoje prawa.

      Usuń
    3. Suczce zdrowia życzymy, Tobie i synom spokoju, domowizny odprężającej. Otyliusz jest krnąbrny, mła go podejrzewa o to że chujinkowanie mogłoby mu się nawet podobać. Nauczył się na mła fukać, chyba dorasta. :-D

      Usuń
  2. Ja chcę zdjęcie Szpagietki z jeżem!!! 💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcie Gwiazdy z Prywatnym wymaga autoryzacji tej pierwszej, ona ostatnio nie lubi aparatu. Reaguje na obiektyw jak czułej pamięci Danuś, znaczy przenosi się tam gdzie jej nie można focić. Może jej grymasy miną kiedy przestanie jeża pilnować. :-D

      Usuń
    2. Kiedy takie foto z jeżem bezcenne dla nauki i w ogóle!!! 😻😻😻😻😻😻🥰🥰🥰🥰😍😍😍😍😍

      Usuń
    3. Kiedy Szpagetka i Ten Z Pudełłka zusammen odpoczywają to mła stara się nie chodzić, po nic nie sięgać, nie robić nic coby tej dwójki nie budzić. Mła tylko oczy cieszy. Nie udało mła też się sfocić obrzydzeniai Mrutiego, kiedy Ten Z Pudełka nadepnie go na ogon czy łapkę. Szkoda bo fotka Mrutka, któren odbity ze wszystkich łap zawisa w powietrzu nad małym jeżem to byłoby coś. Albo Jak Ten Z pudełka czyści kolce przy Pasiaku i Sztafliku, którzy akurat czyszczą w podobnych pozach własne futerka. Albo taka fotka jak Ten Z Pudełka z podniesionym łebkiem wgapia się w oblicze zdumionej i zdegustowanej Okularii siedząc w jej misce z żarełkiem. Ech... mła by musiała cały czas fotkować a tu ktoś towarzystwo musi obrabiać. ;-D

      Usuń
    4. Cudne sytuacje! 😻😻😻😻😻😻😻😻

      Usuń
    5. No, jest co oglądać. :-D

      Usuń
    6. Ale parę zdjątek mogłabyś wykonać.

      Usuń
    7. Spróbuję, choć proste to nie będzie.

      Usuń
  3. Włodzimierzowi potrzebne jest poczucie że jest niezbędny. Przydałby się mu taki własny jeżuś malusieńki lub futerko do dbania, niechby i w postaci nieznośnego pieska np.. Nie może być u niego za spokojnie, samotnie i wygodnie. Na razie wskazana manipulacja w postaci wyciągania Włodzimierza do pomocy w rozmaitych sprawach. Ty, córka, pan Dzidek. Chciejcie od niego..

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem w polowie czytania, ale żeby nie zapomnieć, to mi smyklo przez myśl, że może Wlodzimierzowi jaki zwierz do opieki by się zdał, albo chociazby dokarmianie podworkowych, no cos gdzie upust uczuć i potrzebność zycia wymagana.

    OdpowiedzUsuń
  5. O Romanka wpadła na to samo, a ja sie tu produkuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziefczynki z Włodzimierzem to nie tak prosto, piesek to jest u Daguni, wnuczki Ciotki Elki. Włodzimierz jest potwornie słaby, medyczne nie miały dobrych min, mimo tego że niby fizycznie przyczyn nie ma. Włodzimierz wygląda niewiele lepiej niż Małgoś, bardzo tęskni za Ciotką, najbardziej za jej gderaniem na temat tego co robił źle. Staramy się bardzo go wciągać we wszystko domowe ale cinżko idzie. Jest tak źle że nie ogląda swoich ulubionych programów sportowych. :-/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nowy ludzki lokator jest na górze, lokatorka wywędrowała "za mężem" a lokator się uplingł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tabi, co to znaczy uplingł?
      Skoro z Wlodzimierzem tak, to trudno, to córka i wnuczka muszą go przekonać że jest im potrzebny, być może z opierdolem za dezercję. Jest szansa że posłucha, zwłaszcza jeśli będzie wzmocnienie ze strony osób mniej rodzinnych. Rabanu bym narobiła, że nie ma tak, postraszyłabym wprowadzeniem się lub jego przeprowadzką do rodziny. Ja wiem że to może być nieskuteczne, ale tak bym podziałała.

      Usuń
    2. Uplingł czyli zalągł. Córka i wnuczka są Ciotczyne, nie Wlodzimierzowe i choć się mocno starają to za bardzo wpływu na Włodzimierza nie mają, bo on sobie ubzdurał że mu czas "do Eli". Nawet Ciotczyny zięć i wnuczek Ciotki, do których Włodzimierz jest naprawdę przywiązany, nie dają rady z przekonaniem Włodzimierza że potrzebny. Jedyne co wywalczyliśmy to obwożenie Włodzimierza po medykach i pilnowanie lekarstw i przesiadywanie wspólne. Z karmieniem Włodzimierza jest kiepsko, nie chce jeść. Naprawdę jest dodupnie i to mimo nawiedzania przez Pana Dzidka. Jest tak słaby że kiedy wychodzi z Gienią i Rukim to trzeba wracać z tzw. "połowy trasy". No jest zmartwienie. :-/

      Usuń
    3. No tak, uparł się. Ech.

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. To by się Kocurrku skończyło jeszcze jednym kotem u mła. Zwierzęta jako lekarstwo to nie zawsze jest skuteczne, wtedy robi się to też nie w porządku w stosunku do zwierząt. Włodzimierz ma problem w radzeniu sobie z samym sobą, ludzie w takim stanie często oddają zwierzęta pod opiekę innym. Mła wie bo już kiedyś zajmowała się Florianem, kotem, który przestał jeść tak jak Dziadek Zdzisiek po śmierci babci Basi. Florian poszedł z żalu pierwszy za Tęczowy Most, fizycznie niby nic nie było, wyniki w porzo ale zwinął się w kłębek i już. No a zaraz za nim udał się Dziadek Zdzisiek. Nic nie dało się zrobić, mimo tego że dzieci Dziadka Zdziśka, Darek i Ania, stawały na głowie. Obaj nie chcieli dalej żyć i koniec. :- ( Mła się boi powtórki tej sytuacji, na razie są mózgotrzepy wspomagające Włodzimierza, może terapia zaskoczy.

      Usuń
  9. Jaki śliczny jeżyk!! Też mam ale nie udało mi się zrobić tak cudnego zdjęcia. Napatrzę się na twojego. Buziaki i wiele dobrego życzę. Zajrzę jeszcze nie raz. Ciągle coś mnie odrywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mojemu podopiecznemu też trudno zdjątko zrobić, on nie jest specjalnie chętny do pozowania. Popitala szybciutko po domu, na dworze jest jeszcze ostrożny i dlatego mła udało się zrobić fotki. :-D

      Usuń
  10. Już samo wyobrażenie mlaszczącego jeżunia rozczula i rozrzewnia a Ty to masz na żywo, 24 godziny na dobę. No tak, ale co to będzie jak jeżunio nie zechce bliżej natury żyć i całkiem sie do domowego kota stanie podobny? Tak czy siak jeżowa historia w odcinkach bardzo wciąga.
    Niesamowite, że Małgos nadal trwa i przezwycieża wszystkie prawa i wyroki natury.I że nadal nie odpuszcza jej poczucie humoru. Myslę, że to ta siłą ducha jest zawsze najwazniejsza, dlatego szkoda bardzo, że Włodzimierzowi jej brakuje. Jakaś kroplówka koniecznie by sie przydała z tej siły duchowej. Moze los sam mu ją poda i rozwieją siezmartwienia...?
    Serdeczne pozdrowienia zasyłam dla Cie i dla całej zwierzęco-ludzkiej drużyny oraz rzecz jasna dla niezwykłych sukulentów!:-)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła to udomowienie Tego Z Pudełka sen z powiek spędza, mła tego dla niego nie chce. Wynosz e na Podwórko jak tylko złapie, co proste nie jest, bo po domu śmiga jak topreda. Nieustannie sprzątam jego kryjówki, brudasa jednego, mam wrażenie że jest za to troszki na mła obrażony. Jak zacznie śmigać po dworze jak po chałupie to będzie czas rozstania z chałupowym życiem. Na razie Ten Z Pudełka wyrósł z ciepłej butelki, nie życzy sobie wkładki rozgrzewającej, twierdzi że nie jest niemowlakiem. ;-D Co do Włodzimierza to mła opadają macki, Małgoś o sytuacji z nim nie wie, nie chcę jej martwić na ostatniej prostej. Żeby Włodzimierz miał choć ćwierć siły ducha Małgoś, to mła by sobie jakoś ułożyła to wyciąganie go do życia, no ale jest jak jest. :-/ Z sukinkulentami jak widzisz nie jest źle, przynajmniej to dobre. :-D

      Usuń
    2. Przyznam się, że gdy zobaczyłam tytuł wpisu, to myślałam, że będzie o jeżach, bo one to też takie sukinkulenty, jeno bardziej żwawe.

      Usuń
    3. Prawdaż. Ten choinkowy zielony natrysk by upodobnił jeszcze bardziej.

      Usuń
    4. Ten Z Pudełka czy jak teraz sie na niego mówi TZP jest sukinjeżem, mła uważa że sie powinno go nie zieloną farną a jaką odblaskowo neonową pomalować. Mały a już kombinator! Żre nadmiarowo a hibernacja przeca dopiero na jesień. To pewnei dlatego że on się nie zna na kalendarzu, za mały jest. ;-D

      Usuń
  11. Ach i róże i pościel i nawet koper, uwielbiam robić bukiety z kopru! Robie tu czasem bukieciki do szefowskiej kuchni, ale róże najmniej wytrzymują ciepło pomieszczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła też namiętnie koperkuje, łącząc koper ze wszystkim, nie tylko z ogórkami. ;-D U mła w domu miły chłodek, róże dłużej się trzymają niż na dworze. Pościółka pachnie, mła pierze jak szalona, wykorzystując letnią pogodę. Najgorsze że chyba jednak czeka mła zabawa z żelazkiem, mła się dopytała Gieni o ten magiel, cena 10 PLN za jedną pościel jak dla mła za duża, przeliczę ja lepiej ile żelazko ciągnie. :-/

      Usuń
    2. A nie możesz wymyślić magla na zasadzie płyty obciążonej wszystkimi kotami włącznie z Tym zza Szafki?

      Usuń
    3. Koty latem za szczupłe, wszystkie mają elegancką linię. No może nasza Okularia to taka bardziej Mae West. ;-D

      Usuń
  12. Jak zaczęła się historia z TYM Z PUDEŁKA u Ciebie, to nagle zaczęły mi się pojawiać w internetach ciągle jakieś filmy z kotami karmiącymi małe jeże itp. Ja nic nie wyszukiwałam w tym temacie, naprawdę;))Te algorytmy są mądre zaiste;)))
    Chciałam Cię jeszcze zapytać, czy wiesz może coś więcej na temat tej dziwnej kociej choroby, niż można wyczytać w necie na pierwszy rzut oka? Po wszystkich historiach ze słynnym ludzkim wirusem o którym tu wielokrotnie toczyły się dyskusje, teraz sama nie wiem, co robić. Chyba mniejsze rozterki miałam wtedy... Moja kota je chrupki na deser, ale główne danie to do tej pory był surowy indyk, inna karma nie wchodziła w grę... Jest wychodząca i nie da rady jej w domu trzymać nagle cały czas, a mieszkam na wsi. Kota czasem coś upoluje i wciągnie... Zaczęłam jej tego indyka gotować, ale niestety, gardzi po jednym kęsie... I się zaczynam skłaniać ku ryzykownemu podawaniu surowizny... Może wiesz coś więcej, czy to takie wielkie ryzyko? Do zeszłego tygodnia dawałam jej zakupione z miesiąc wcześniej i zamrożone, nic się nie działo. I teraz nie wiem... Przepraszam, że z takim tematem tu się wcinam, ale może poradzisz coś, albo któraś z dziewczyn coś napisze? Wiem, że to moja decyzja, ale chciałabym coś więcej wiedzieć...

    OdpowiedzUsuń
  13. Zamrażaj mięso i podawaj odmrożone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ,podawałas takie, no to chyba ok, gorzej jak zje jakiegos strutego ptaka czy inna żywiznę, ale to zawsze jest ryzyko.

      Usuń
    2. Przemrożenie z tego co wiem to niszczy wirusy tak samo jak wysokie temperatury, Dorka słusznie prawi. Moje żro przemrożone, mokrą i suche. Nadal wychodzą bo w domu nie utrzymam, toż to krzywda straszliwa bo one przyzwyczajone do wyłażenia. Moim zdaniem sprawa dotyczyła karmy, nikt tego głośno nie mówi ale bardzo dużo ludzi jest przekonanych że sprawa jest związana z surowym mięchem drobiowym. To cicho sza jest dlatego że przeca większość ludzi kupuje drób nie dla kotów a dla siebie, gupia sprawa, czyż nie? ;-D Sztuczna grasuje po necie na całego, banieczki tworzy jak na razie, ponoć ma za jakiś czas ma je rozbijać. Pożyjemy , zobaczymy. :-D

      Usuń
    3. No coś mi z tym wirusem nie pasi yhhhhh

      Usuń
    4. Dziękuję Wam zbiorczo, Dobre Kobiety:) Chyba zacznę z powrotem dawać odmrażane, tak, jak dawałam... Może indyk odporniejszy na zarazę i to mięso bezpieczniejsze? Eh, człowiek sam nie je mięsa od paru lat, ale kotu kotlety z piersi indyczej kupuje;))) Jakby się ludzie we wsi mojej zwiedzieli, to dopiero ubaw by mieli;)

      Usuń
    5. Noo, pewna moja koleżanka opowiadała mi kiedyś jak to jeszcze bardziej kiedyś opowiadała swojej sąsiadce ze wsi, czym karmi swoje kury ( a jajka od jej kur są najlepsze na świecie ), i widziała, jak oczy tej sąsiadki robiły się coraz większe, a myśli na jej twarzy można było łatwo odczytać; "Żebym to ja tak dobrze jadła, jak te kury...."

      Usuń
    6. Agniecha, i jeszcze jakby ci ludzie widzieli, jak ja latam po ogrodzie z miską i uprzejmie namawiam moją Kotę, by łaskawie zechciała zjeść to mięsko, to by już całkiem komedia wyszła lepsza od "Kogla-Mogla" i wątku z wykładem o karmieniu piesków rasowych... Tak się śmieję, ale teraz z duszą na ramieniu będę to mięso zapodawać...

      Usuń
    7. Mija kota z dworu co i raz przywleka myszowate stwory, oraz niestety, ptaszęta. Nie będę jej zamykać, nigdy nie była w zamknięciu a póki co to te różne niekonkretne wieści podkręcają nastrój niepokoju. Mam swojego własnego niepokoju zbyt dużo, by sobie jeszcze dokładać. Poczekamy na fakty.

      Usuń
    8. Fakty to wyglądają coraz ciekawiej. ;-D

      Usuń
  14. Ja też nie wiem z tą choroba. My surowego nie dajemy od kiedy są maluchy, bo weźmie taki złapie i jeszcze się struje jak kiedyś Yuumi co ledwo się ją uratowało taki maluch był odwodniony i się lało cały czas..... Beret.... Nie życzę nikomu.
    A kupy też sprzątam. Odkryłam pod łóżkiem jakieś gniazdo kup..ehhhhhhhhj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To norma jest 🤣 ja jak 6 lat temu Daenerys i Sherlock byli mali to biegali po młodego pokoju także, dwa lata później musiałam młodemu kupić łóżko z materacem, bo jego kanapa z dzieciństwa już o prostu się zapadła i w ogóle. No to odsuwamy, a tam wzdloz ściany pozasychane kupy 🤣🤣🤣 dwa lata nikt nie zaglądał za łóżko i się odkryli. Ale motylowa mówiła że nie było czuć zapachu do póki nie zaczęłam tego zeskrobywać i naruszyłam skorupę. O matko! Ja wtedy w maseczce to czyściłam 🤣🤣🤣🤣
      Więc ta mała.wyspa kupna pod łóżkiem mnie nie dziwi. Dobrze, że ja widzę od razu a nie po dwóch latach tylko dlatego, bo coś się zapadło w łóżku 🤣

      Usuń
    2. No to napiszę że z racji niekuwetowania Jacunia w początkach cierpienia i ślepego naśladownictwa Jacunia w wykonie Ryszardy tyle się naprałam że prawie rozwaliłam pralkę. Nową. Rysi dosyć szybko wybiłam niekuwetowanie z łebka, ale Jacuniowi jeszcze się zdarza. I Rysi parę kupsk też znalazłam tak po kątach. Na szczęście teraz w pościele mi nie leją, ale płachty mi wisiały jak kurtyny, suszarka, przestrzeń pomiędzy łazienką a przedpokojami, balkon, no działo się. I ja z racji wstrętu do prasowania (najlepiej wychodzi mi rzut żelazkiem), stosuję wieszanie prania maksymalnie rozprostowanego. Tak, by obyło się bez nielubianej czynności.

      Usuń
    3. Nie mam żelazka 🤣 tylko turystyczne na koszulke młodego do szkoły i mundurek harcerski 💚

      Usuń
    4. Mła ma i od czasu do czasu prasuje, klnąc przy tym bo nie lubi tego. Co do tajemniczych zostawiaczy kup, to ja tu nikogo nie będę wskazywała palcem ale jak trzasnę w ten tyłek noszony na trzech łapach to tajemnicze prezenty spod komódki znikają ino mig. No niestety, raz na jakiś czas karząca dłoń mami musi wylądować na kocim tyłku. :-/

      Usuń
  15. Ten Z pudełka rozczula na całego. Widzę sporo jeży w tym roku, toż one są takie urocze, a Ty masz swojego. Cudownie się o nim czytało i o jego rodzince, czyli Was. :) My mamy sowy na centrum. Tak nocą coś piszczało, aż brat wpisał w google, co to może być i potwierdziło się...mamy sowy. Jeszcze sów na centrum nie było, czemu one w lesie nie siedzą...tak co tu bezpieczne będą. Mój brat to by na widok Twoich sukulentów, twoich kaktusów dostał napadu zachwytu, no bo Twoja kolekcja jest świetna, przepiękna. Jesteś dumna z Małgoś, bo to silna kobieta, bardzo mądra życiowo, piękna i daje tyle uśmiechu. Uwielbiam Twój humor, dodajesz swoją postawą, takiego...no jakby to nazwać...pomagasz na ciężkie sprawy spojrzeć z dystansu, co pomaga jaśniej myśleć, być zdrowszym i zwyczajnie szczęśliwszym. Normalnie uszczęśliwiasz sobą!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła się wydawa że małe jeżyki to tylko z pozoru takie słodkie, duszyczki w nich kolczaste siedzo. Niektóre to nawet nastroszone. Sowów zazdraszczam, choć może ze względu na jeżowe maluchy dobrze że nie polują w ogrodzie. Cieszę się że moja kolekcja podobała się Twojemu bratu, mła jest z niej troszki dumna choć nie ma w jej zbiorze botanicznych rarytasów. Co do Małgoś to twarda zawodniczka, choć obecnie więcej śni niż jest z nami na jawie. Jak to ona mawia - "Taki etap". Co do leczącego działania osoby mła to Tatuś by się nie zgodził, ostatnio był stwierdził że mła ma w sobie coś z wrzodu na tyłku. ;-D

      Usuń
  16. Nas zabiją dzisiaj 28 stopni 🥵🥵🥵🥵🌞🌞🌞🌞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas wczoraj było łubudu, przeżyliśmy w komplecie. :-D

      Usuń