sobota, 12 września 2015

Isfahan

Isfahan czyli miasto ze snów. To jest taka kategoria miast pod którą podpadają Samarkanda, Timbuktu,  Toledo. Wszystkie one istnieją, są  jak najbardziej  realne ale nie nie są już tym czym były kiedyś. Nazwy kojarzą  się bajkowo - romantycznie, ale w chwili obecnej część z tych świetnych niegdyś  miast to albo zapyziałe dziury z rozpadającymi się pomnikami architektury,  albo skansen nastawiony na  turystów ( niestety  często na tych masowych turystów ).  Isfahan miał wiele szczęścia bo nie wpadł w żadną z tych pułapek, jest drugim co do wielkości miastem  Iranu i raczej jego sytuacja jest zbliżona do  sytuacji  Krakowa niż takiego  Timbuktu czy innej Wenecji. Znaczy miasto żyje własnym współczesnym życiem, choć turystyka jest w nim wszechobecna. No, ale zabytki są w nim "unescowe" to nie ma się co dziwić że "grodzisko"  jest turystycznie oblężone. Napiszę o mieście dość  pobieżnie bo inaczej, bez narzuconych  sobie ramek, zrobiłabym z tego wpisu  tzw. post rzekę. Jest w Isfahanie tyle godnych zobaczenia miejsc że blog mógłby się od tego odogrodowić i zrobić isfahański, a wtedy zawodzenie siostrzane od  morza  by mnie dobiegło (  Magdzioł wyraźnie stęskniona ogrodniczenia, upały nad morzem  to w końcu nie są takie prawdziwe upały - sister szczęśliwie nieświadoma ogromu klęski suszy w centralnej i południowej Polszcze ). Isfahan  chwile swojej świetności przeżywał za Safawidów, szach Abbas I Wielki uczynił z tego miasta stolicę swojego imperium.

 Z całej masy "atakujących" zabytków na Dżizaasie największe wrażenie wywarły dwa:  Czehel Sotun ( z anielska Chehel Sotoun  ) czyli Pałac Czterdziestu Kolumn wraz z zamkniętym w obrębie jego murów ogrodem  i   plac Majdan-e Imam Homeini zwany dawniej Maidaan-e Naqsh-e Jehaan ( bardziej prosto będzie Naghsh-i Jahan , he, he ),  z całym zespołem przylegających do niego budowli. Czehel Sotun powstał w czasach panowania Abbasa I  Wielkiego ale to  szach Abbas II był tym, który miał największy wpływ na to jak Czehel  Sotun  wygląda.  Nazwa pochodzi od kolumn pałacowego pawilonu,  zwielokrotnionych  przez odbicie w tafli wodnej .  Pawilon, mimo tego że naprawdę olbrzymi nie wydaje się monumentalny.  Nic  z ciężkości architektury pałacowej Mogołów czy monumentalności tureckich założeń, nie ta bajka.  Wszystko tu jest jakby bardziej subtelne, czuć "oddech" chińskiej sztuki, jak  w miniaturach Rezi Abbasiego. Można się też  dopatrzeć nawiązań do preislamskiej architektury perskiej, śladów  po Persepolis. Są oczywiście odjazdy lustereczkowo - zwierciadlane, ale nie mniejsze mamy w europejskim Wersalu, że napomknę o tym czymś zwanym Gabinetem Zwierciadlanym w Rezydencji Biskupiej w Würzburgu. Rozwijająca się optyka, zabawy Galileusza ze szkiełkami i tym podobne naukowe ekscesy znalazły swoje odbicie ( he, he ) w sztuce. Fascynacja zwierciadłami w XVII i XVIII wieku jak widać nie ominęła Orientu, więc nie ma co jęczeć że "za bogato".




Tak przy okazji zwierciadlanych sufitów Dżizaas wywiedziała się że  dobrze zwracać  uwagę na dekorację tzw. pował.  Często umieszczano na nich odbicie ( znowu lustereczkowo, he, he ) tego co znajdowało się na podłodze. Podłóg  wyściełanych oryginalnymi dywanami niewiele się zachowało (  i  raczej są to  okazy z późniejszych epok niż  safawidzka  ) i właściwie jedyny ślad po dekoracjach podłóg mamy na.....suficie. Oczywiście dywany dywanami ale i ceramiczne okładziny podłóg , drewniane itp.   - wszystko to podlegało temu samemu prawu  odwzorowania.  Jako na  suficie tako i na podłodze. Amen!
Pałac ukończono w 1647 roku, choć słowo ukończenie raczej odnosi się do samej architektury - ściany  były wielokrotnie pokrywane nowymi malowidłami ( na niektórych doliczono się wielu warstw  tynku ), konserwatorzy mają nielichy problem - pod cennymi malowidłami z epoki  Kadżarów, znajdują się  jeszcze cenniejsze malowidła z epoki Safawidów.
W pawilonie i na  tarasie  Abbas II przyjmował poselstwa, ta  idylliczna siedziba szacha  była czymś pełniącym podobną funkcję do XVII wiecznego Wilanowa  - rezydencja królewska i owszem, ale bez jakiegoś zadęcia i "walenia" władzą i  związanym z nią przepychem po  oczach.  Bardziej subtelnie niż we Francji  pokazywano "kto  tu rządzi".
Pałac zajmuje powierzchnię 2125 metrów kwadratowych, ogród pałacowy 6000 metrów  kwadratowych ( kiedyś był większy ). Obecnie pałac jest  odrestaurowywany, stąd  widoczne rusztowania ( zresztą w całym starym Isfahanie trwa Wielka Restauracja ).  Urządzono w nim muzeum,  są w nim  "na stanie"  dzieła sztuki pochodzące ze starych  pałaców Isfahanu, które miały mniej szczęścia niż Czehel Sotun i nie udało  im się dotrwać do  czasów współczesnych.




Majdan-e Imam Homeini ( za czasów  mej  młodości pisano Chomeini  przez Ch,  teraz okazało się  że to jednak prawdziwe głębokie H ) to Wokół placu wybudowano ciąg dwupoziomowych arkad ( w nich kipi handlowo, dywany  "pamiuntki" -  te sprawy,   ). Po wschodniej stronie placu stoi  Meczet szacha Lutf Allaha, a po stronie południowej Meczet Królewski. Po zachodniej stronie placu ma swoje miejsce  kompleks  pałacowy  ze słynnymi  Ali Kapu czyli Wysokimi  Wrotami -  bramą prowadzącą do pałacu, z wybudowanej na tej  bramie   podwyższonej werandy szachowie mogli oglądać uroczystości na placu. Pomiędzy  placem Imama Homeiniego a Meczetem Piątkowym znajduje się Wielki Bazar, rozciągnięty na długości niemal 2 kilometrów. Plac ( tralala, słówko "Majdan" brzmi znajomo ) o wymiarach 512 × 159 metrów zbudowany został w latach 1590–1595, przez Abbasa I Wielkiego po przeniesieniu stolicy państwa do Isfahanu. Na początku miał służyć jedynie jako miejsce ceremonii królewskich i boisko do gry w polo, jednak już w 1602 otoczono go dwupoziomowymi arkadami handlowymi. Dla  Irańczyków jest dziś tym czym dla nas Rynek Krakowski - z jednej strony duma z dziedzictwa, z drugiej komercha  turystyczna, najbezczelniej oczywiście  wyglądająca z tych handlowych arkadek.




Słynne trzy meczety  Isfahanu to perły architektury  islamskiej - tą najjaśniej błyszczącą w  koronie jest niewątpliwie Meczet Piątkowy ( odświętny, muzułmańska niedziela przypada na nasz piątek ). Był co prawda wielokrotnie przebudowywany ale stał  na "swoim miejscu" już w VIII wieku naszej ery.  Jest jednym z najstarszych meczetów Iranu i nie tylko Iranu. Swój dzisiejszy kształt zawdzięcza w największym stopniu rozbudowie jaka miała miejsce za czasów panowania Seldżuków, czyli w XI i XII wieku. U nas w tym czasie budowano romańskie kościółki i klasztory, w Persji  "obudowywano" dziedzińce meczetów, wznoszono kopuły, wymyślano ejwany ( ejwan lub iwan to przesklepione pomieszczenie otwarte od strony dziedzińca, sklepione kolebką o załamanym łuku lub konchą ).  Architektoniczna skala trudności którą bezproblemowo opanowali islamscy architekci, przez ich europejskich odpowiedników została opanowana dopiero po wyprawach krzyżowych.  Wgapiając  się w gotyckie sklepienia katedr możemy odnaleźć w ich konstrukcji echa "wschodniej  nuty".  Wierni wznoszący chrześcijańskie oczęta ku ostrołukowym sklepieniom oczywiście nie mieli pojęcia że "sięgające nieba"  gotyckie katedry  "urodziły" się wśród  wyznawców innej religii. Tak, tak,....rozmodlony  gotyk, a tu niespodziewanka!

Meczet szajcha Lutf Allaha wzniesiony został w latach 1603–1619. Powstał jako prywatny meczet szacha i jego dworu, znaczy nie był meczetem publicznie dostępnym tylko pałacowym. Z tego powodu przy meczecie nie ma minaretów, muezini nie wzywali wiernych - wierni pojawiali się zgodnie z etykietą. Nie jest to też meczet specjalnie wielki, w końcu dwór to była elita a elity mają to do siebie że są grupkami nieliczącymi zbyt wielu członków. Publicznie dostępny stał się ten meczet dopiero w jakieś sto lat po zbudowaniu.  Nazwa meczetu wywodzi się od imienia słynnego imama, który przewodniczył modlitwom dworu  królewskiego. Konstrukcyjnie to nie jest tzw.  "perła architektury" - raczej prosta budowla, bez cudów i nowatorskich rozwiązań, za to dekoracja - no, to jest  temat  "dysertacyjny".   Z dekoracją meczetów jest tak jak z pisaniem ikon czy  porządkiem ołtarzy w katedrach - odbiór takich dzieł w oczach  laika to  tylko interesujące zdobienia, czasem czyste piękno ale  dla wiernych to zbiór kodów, swoista  księga zawierająca pewien  program.  Dla przybysza z Zachodu meczety są "ozdabiane kafelkami w arabeski", dla  ludzi islamu są  opisem ich wiary i nie tylko wiary. Dekoracja meczetu szajcha Lutf Allaha odnosi się do określenia odmienności szyickiej wersji islamu wobec sunnityzmu.  To był problem, który zaprzątał umysł fundatora meczetu, szacha Abbasa.  Nie chodziło  rzecz jasna  tylko  o  samą religię, jak to  w  takich wypadkach  zawsze bywa sprawa była z gatunku politycznych. Na  czasy Safawidów przypada okres  formowania się podstaw współczesnej tożsamości Irańczyków  ( porównać  możemy to do  formowania się protestanckiej tożsamości  ludzi  północno - zachodniej  Europy  ), a także początków irańskiej państwowości w jej obecnym kształcie terytorialnym. "Kafelki" czyli okładzina ceramiczna z wybranymi surami Koranu jest historią tworzenia się współczesnego  Iranu.

Masdżet e-Szah  czyli Meczet Królewski , wzniesiony został w latach 1612 -1630.  Już na etapie projektowania było wiadomo ze nie będzie to taki  zwykły meczet.  Problemem było umiejscowienie  mihrabu czyli półokrągłej  wnęki w ścianie wskazującej kierunek Mekki. Żeby skierować mihrab zgodnie z  tradycją , architekt zmuszony był do złamania osi budowli.   Meczet został wzniesiony na planie czterech ejwanów, gdzie wokół centralnego dziedzińca wznoszą się cztery ejwany wiodące do przykrytych kopułami sal. Oczywiście jest po królewsku olbrzymi, znaczy wielkorozmiarowy - 100 × 130 metrów. Ten meczet ma  minarety, był meczetem dla wszystkich wiernych. Trzy portale, z elewacjami pokrytymi barwną ceramiczną okładziną ( najpiękniejsza w tzw. portalu głównym ), z niszami wypełnionymi sklepieniem stalaktytowym, z piętrowymi galeriami, przykryte turkusowymi kopułami, to w sumie trzy olbrzymie, samodzielne budynki. Meczet wieńczy wielka, 60-metrowa kopuła. We wnętrzu meczetu olśnień podobnych  do tych z meczetu szajcha Lutf Allaha  nie ma się co spodziewać, choć  robi wrażenie sklepienia, zwane stalaktytowym, czy też wykuty w białożółtym marmurze minbar czyli kazalnica, no i dekoracja kopuły.
Plac Imama  Homeiniego , trzy meczety i bazar to turystyczny standard.  Jak już  się jest   w Isfahanie to  mus zobaczyć, bo nie widzieć  to tak jak  być w  Rzymie  i nie zobaczyć  papieża.  W mieście zabytków od groma ale turystycznie to  najbardziej oblężonym  miejscem jest ten plac.  Jednak architektura jest tak wysokiej  próby że nawet "umasowienie turystyczne" nie przeszkadzało Dżizaasowi podziwiać tego miejsca.
I to by było na tyle i baaaardzo "po łebkach"  na temat Isfahanu.

4 komentarze:

  1. Bardzo Ci dziękuję za tę podróż wirtualną, którą mogłam przeżyć przy porannej herbacie we własnych czterech ścianach. Tak się zaczytałam, że wyrwana przez domowe dźwięki przez chwilę nie mogłam się odnaleźć z rzeczywistości :))) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orientalne klimaty w deszczowy dzień ( u mnie pada i dobrze że pada! ) są "odpowiednie". Iran nie jest u nas popularnym kierunkiem podróży, stąd takie moje rozpisywanie się ogólne o tzw. największych atrakcjach.

      Usuń
  2. Piękne, poczułam się jak w królewna z baśni 1001 Nocy

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaaa, ale niektóre królewny z tysiąca i jednej nocy mają totalnie przerąbane. Panstwo irańskie, mimo że na Zachodzie postrzegane jest jako dyktatura teokratyczna, nie jest jeszcze aż tak opresyjne wobec kobiet jak arabskie kraje basenu Zatoki Perskiej, ale to nie oznacza że królewny mają tam bardzo różowo. Irańskie znajomki opowiadały że miasta ich kraju a wieś to dzieli tzw. duża różnica mentalna. Znam historię wiejskiej kobiety chorej na cukrzycę, której mąż nie pozwolił leczyć choroby. Przyjechała do Teheranu i szczęśliwie została "doprowadzona" przez życzliwych jej ludzi do lekarza. Tak, tak - wschodnie królewny nie mają lekko!

    OdpowiedzUsuń