poniedziałek, 28 września 2015

'Mme Louise Leveque' - róża historyczna nieco histeryczna

Nieco tajemnicza z tej róży dama - przodkowie nieznani, można znaleźć też info że pod tą nazwą istnieją sobie dwie różne róże mchowe ( jedna z roku 1989, druga z roku 1903 ), lekkie zakręcenie znaczy i sekrety.'Mme Louis Leveque'została wyhodowana przez Louise Leveque'a w roku 1898. Jest powtarzającą kwitnienie różą mchową. Co prawda ta powtarzalność kwitnienia jest nieco problematyczna, przynajmniej w naszych warunkach klimatycznych. Jednak ze względu na nią zalicza się nieraz tę różę do remontanek ( w wydaniu angielskim to jest hybrid perpetual ), bowiem klasyczne róże mchowe kwitną tylko raz. Krzew  dorasta do150 cm wysokości i w optymalnych warunkach uzyskuje niemal taką samą szerokość. Przeważnie jest jednak węższy, przez co 'Mme Louise Leveque'  sprawia wrażenie róży pnącej. Kwiaty dość duże, bardzo pełne, o okrągłej formie. Mnie urzekła w tej odmianie papierowa delikatność płatków, pięknie odginających się na brzegach.  Delikatnie różowy kwiat sprawia wrażenie zrobionego z bibułki ( za czasów mojego  dzieciństwa  takowe bibułki  nazywano krepą ), mimo swojej kubkowatej formy jest bardzo "ulotny". Niestety  ten piękny wygląd  kwiatów możliwy jest przy słonecznej pogodzie.  I w tym miejscu opowieści róża historyczna zamienia się w histeryczną.  Jak wszystkie odmiany róż  o naprawdę dużej liczbie płatków,  'Mme Louise Leveque' źle wygląda  po deszczu ( znaczy uroda jej kwiatów zostawia sporo do życzenia - te brązowienia na skutek zalegania wody, podgniwania całych kwiatów i tym podobne "radości" - niemal dla każdej damy braki w urodzie to powód do histerii ). Szczęśliwie nie łapie grzybków na liściach, przynajmniej z tym spokój. Mrozoodporność też  niczego sobie - ta Madame o delikatnych kwiatach spokojnie wytrzymuje spadki do - 29 stopni Celsjusza. U mnie rośnie w sumie bezproblemowo ale kwitnie tak sobie, w oddalonym o paręset metrów Mamelonoison ta odmiana wypada jakoś lepiej. Być może dlatego że ogród Mamelona jest bardziej zaciszny. Mimo wszystko jednak nie żałuję że sprowadziłam ją do Alcatrazu, nawet tak sobie kwitnąca  robi wrażenie. No i do tego ten zapach, pachnie jak marzenie!          

7 komentarzy:

  1. Też ją mam Kasiu :) Permanentnie w stanie bezlistnym ! Cieszę się, że Ciebie znalazłam! Zastanowiłaś się czy nie napisać książki???
    całuski!!!
    kluska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klusiu, dlaczego w bezlistnym?! No zgroza, czy coś ją żre czy tak sama z siebie bezlistność uprawia? Co do literatury to ze zgrozą stwierdzam że u mnie z gramatyką na bakier, z ortografią to w ogóle totalny odjazd i jeszcze styl "zamotany". Wystarczy że bloguje dyskretnie i forumczę, książki nie popełnię.

      Usuń
  2. Bezlistnym z powodu nieustającej czarnej plamistości, którą łapie od razu po wypuszczeniu liści... na szczęście jest rzeczywiście tak piękna, że eksmisja - mimo nieustannych oprysków, pogadanek i niańczenia i kwitnięcia tylko raz - jej nie grozi. Ale mam jeszcze kilka takich, na szczęście posadzonych naprzemiennie i jak nie kwitną to mocno się nie rzucają w oczy :)
    A co do twej polonistyki - absolutnie się z Tobą nie zgadzam! Wiele gniotów czytałam a autorzy niekiedy nawet nagrody dostawali! Jak dla mnie - naprawdę wymagającego czytelnika - byłabyś jedną z poczytniejszych satyrycznych powieściopisarek - zwłaszcza w kręgach ogrodniczych! I nie bądź taka skromna. Błędów nie zauważam, a właśnie Twój styl jest genialny!
    No cóż nie będę ukrywać - uwielbiam Cię! i naprawdę bardzo się cieszę, że masz bloga i mogę pooglądać Alcatraz :) gdybyś jeszcze tylko wtajemniczyła mnie w konstelacje rodzinno-sąsiedzkie, co bym wiedziała kto i zacz, byłoby super :) i przepis poproszę! na te pierniczki do wyglądają jak borowiki i coś mi się nie chce wierzyć że to zdjęcie ciastek...
    klu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klusiu u mnie ona szczęśliwie jeszcze grzybka ie podłapała, wieści od Ciebie są niepokojące ( znaczy wzmożona obserwacja ). Co do literatury to kadzisz Klusiuhe, he, he. Konstelacje rodzinno -sąsiedzkie to raczej tło dla Alcatrazu - dramatis personae to głównie koty, Dżizaas i Mamelon ( koty wiadomo, Dżizaas to moja młodsza siostra, Mamelon to przyjacióła ). Występują jeszcze okazjonalnie mieszkające w tej samj kamienicy Ciotka Elka, Małgoś - Sąsiadka, mieszkający w tym samym mieście Cio Mary i Wujek Jo, Sławek, Basia, Nasza Krysia i mieszkający hen, hen Tatuś, Magda ( moja druga siostra ) z przychówkiem i kolegą małżonkiem i Doro ( przyjaciółka ) z przyległościami. Przepis na pierniczki borowikowe wydobędę z tajnego zeszyciku Dżizaasa ( jej wersja rożni się od przepisu oryginalnego - nasze pierniczki są bardziej jak angielskie herbatniki )

      Usuń
  3. Nic nie kadzę bo niby w jaki tym interes bym miała? No chyba, że przepis na borowiki :) Ale kadzidło, nie powiem, uwielbiam i nie dość, że kościelne, to w domu też często okadzam :)
    Jak na razie się wciągam w czytanie w różnych wątkach, mimo, że powinnam zacząć od początku...
    Pisz, pisz jak najwięcej :) Wszystko mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z pewną taką nieśmiałością... no ale zapytam Cię, chociaż nie w temacie powyższym czyli różanym... znalazłam Cię właściwie przez przypadek, czyli przez drakiew :D . Tak więc byłam na wakacjach w Czarnogórze i jak to przy każdej nadarzającej się okazji skubałam sobie nasionka :) no i skubnęłam sobie coś co myślałam, że drakiew, bo nigdy nie widziałam na żywo... No ale chyba nie, bo na Twoim zdjęciu z drakwią pojawia się kanautia de facto chyba knautia i wydaje mi się, że to może być to albo coś bardzo podobnego. Zebrałam nasiona z białego i bardzo jasno lila, i nie wiem czy to to. Ale pytanie jest: czy to siać teraz czy na wiosnę? do doniczki, rozsadnik czy bezpośrednio na rabatę? czy z racji, że śródziemnomorskie to będzie jednoroczne? Bo zebrałam też jeszcze inne nasiona - jakieś czosnki, coś jak tulipany.. takie coś co ma liście pomiędzy szałwią a czyśćcem a nasiona są w takim dużym koszyczku ale pooddzielane tak, że każde siedzi w swoim domku, i jeszcze coś, co rosło w murze w Starym Barze ale to na pewno nie na polskie klimaty.. :) to jak, pomożesz? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z kluskowymi pytankami tak bywa he,he, za pytankiem nr 1 idzie pytanko nr 2, z którego wynika pytanko nr 3. Klusek, czy Ty podobnie jak Polluton, sądzisz że występuje u mnie jasnowidzenie, he, he?! Polluton zażądała niegdyś ode mnie identyfikacji roślinki, którą ponoć ja jej przesłałam ( razem z całym stadkiem innych bylin ) a która miała tę szczególną cechę że była " jak płomień świecy". Dżizaas zwraca się do mnie w kwestii rośliny "z takim czymś, no wiesz co to rośnie u mamy Izabelii", moja druga siostra Magdzioł jeszcze do niedawna dzielnie ćwierkała o irysach bródkowych mając na myśli irysy syberyjskie, a teraz Ty Klusiu postanowiłaś mnie dobić, jak ten Brutus, pytankiem o roślinę - "jakieś czosnki, coś jak tulipany.. takie coś co ma liście pomiędzy szałwią a czyśćcem a nasiona są w takim dużym koszyczku ale pooddzielane tak, że każde siedzi w swoim domku". No i siedzę teraz ze zmarszczonym czółkiem nad tym tulipano czosnkiem o liściach szałwio - czyścowych i staram się nie myśleć o tym co mogło rosnąć na murze w Starym Barze. Klusek i kto tu pisze że to ja mam satyryczne zacięcie, masz "pojechane" za ten numer, he, he. O driakwiach ( bo wyląda na to że to ich nasionka zebrałaś ) zrobię wpis. Taki nieco solidnieszy, mam nadzieję że Ci się przydadzą info w nim zawarte.

    OdpowiedzUsuń