czwartek, 3 września 2015

Sedumki czyli dyskretny urok rozchodników

Rozchodniki nie od razu skradły mi serce.  Przez długi, długi, nazbyt długi  czas traktowałam je po macoszemu - mea culpa! Owszem  sadziłam te rośliny  jako tzw. wypełniacz rabat na   mniej eksponowanych rabatowych miejscówach ( te duże ) albo jako tzw."skalniaki" ( no, ale nie o nich ten post ). Kwiatami się specjalnie nie zachwycałam, no chyba że oszronionymi należycie wyschniołkami posezonowymi dużych rozchodników. Zakwitały te moje pochodzące od rozchodnika okazałego  Sedum spectablie  roślinki późnym latem albo wczesną jesienią, kolorek miały lila - róż i  uważałam za główną ich zaletę moc przyciągania jaką kwiaty wykazywały  wobec  urodnych motyli i nie mniej urodnych pszczółek i trzmieli. Raczej zwabiacz owadów do ogrodu niż ozdoba jesiennych rabat - tak wyglądało moje podejście do dużych rozchodników. Dopiero parę lat temu dotarło do mnie jakie wspaniałe to rośliny. Głównie za sprawą Doroty i Krysi, no i  rozchodnikowych poszukiwań Basi - znaczy cooleżeństwo mnie sedumostwem zaraziło! Najpierw było rzecz jasna wielkie zdziwienie że te duże rozchodniki to kwiateczki  produkują nie tylko w kolorze lila - róż, potem zachwyty nad kolorami liści, potem nagłe olśnienie - mogą być dla jesiennego ogrodu tym czym koralowce dla rafy koralowej, niby niepozorne ale budują strukturę!





Obecnie mam  rozchodnikową "fazę".  Szczęśliwie się złożyło, bo taka "faza" np. na irysy japońskie to w tym roku byłaby "na wygaszeniu" i właśnie by przechodziła w zdecydowany irysowstręt spowodowany fakturką za wodę, a rozchodnikowa trwa w najlepsze. Oczywiście jak mnie  naszło na rozchodniki to sadziłam namiętnie i bez opamiętania.  Nie interesowało mnie jaki to rozchodnik, czy "przepiąkna" odmiana na ten przykład nie rewersuje się do formy z której powstała, albo czy będzie dostatecznie żywotna w klimacie Alcatrazu. No i strzelałam babole i głupio sobie rozchodniczyłam.  Takie frycowe zazwyczaj "płaci się" na początku każdej "fazy". Na szczęście takie grzeszki mijają jak  choroby wieku dziecięcego - człowiek uodparnia się na  różne kuszące zarazy, he, he. Teraz  to ostra selekcja i łaskawe dopuszczenie do  zasiedlania rabat Alcatrazu, tylko "godne" rozchodniki mają zapewnioną stałą miejscówkę w Alcatrazie.  Nie znaczy to że wszystkie moje sedumki  to licencjonowane arystokratki  w almanachy i herbarze uzbrojone - cenię sobie bardzo siewki od Doroty, klejnociki jak rzadko. A taki niby super odmianowy  'Diamond Edge' ma wieczysty zakaz wstępu do Alcatrazu ( kop w korzeń za bezczelne uwstecznianie się do  odmiany 'Matrona',  której jest mutacją! ).




Jak uprawiać rozchodniki - zapewnić im słońce i przepuszczalne podłoże.  Pamiętać że rozchodniki lubią od czasu do czasu coś  podjeść, bo zagłodzone  rośliny będą nam karleć. Uważać z nawozami, które mają za dużo azotu (  akcja z gnojóweczką czy suszonymi "produktami drobiowymi" i nie tylko drobiowymi jest  ryzykowna ). Ponoć tzw. mączka bazaltowa daje sedumkom power typu "Pokonałem grawitację i witam kosmos". Od czasu do czasu dzielić kępy, no i czule przemawiać do sedumków - bardzo wrażliwe na czułości, he, he. Sedumki nie są na ogół roślinami kapryśnymi czy jakoś specjalnie wrażliwymi,  ale  są wśród nich gatunki i odmiany bardziej delikatne oraz prawdziwe hardcory. Początkującym sedumowym polecam taką klasykę jak Sedum spectabile 'Brillant'. To jest właściwie cała grupa rozchodników  pochodząca od rozchodnika okazałego wyhodowanego w Stanach na początku XX wieku. Bardzo wdzięczna w uprawie jest mocno mieszańcowa odmiana ( znaczy rodzice tzw. "przypuszczalni" ) 'Matrona'. Do uprawy odmian Sedum telephium przystąpić po oswojeniu się z innymi rozchodnikami. Uwaga! - rozchodniki miewają pokładające się pędy.  Przyczyny dwie - błędy w uprawie  ( często  ) albo kiepska odmiana ( wcale nie tak rzadko). To by tak króciutko o dużych sedumkach było.



13 komentarzy:

  1. W tym temacie jestem laik kompletny i faktycznie myślałam, że rozchodniki różne i owszem są pod warunkiem że kwitną różowo ;), a tymczasem niespodzianka. Powiedz więc jak się ten żółty zwie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pikutku małych rozchodników typu "skalniaczek" kwitnących kwiatami w kolorze żółtym to całkiem sporo, u tych dużych jesiennych przeważają kwiaty w odcieniach różu. Te żółto kwitnące pochodzą od Sedum telephium ssp. maximum czyli rozchodnika wielkiego. U mnie rosną jego siewki wynalezione w dorotowym ogrodzie ( Dorota wybiera co ładniejsze i dzielnie hoduje ) i jedna odmiana 'Gooseberry Fool'. Żóltawe kwiaty ma też nieco mniejszy rozchodnik Sedum telephium ssp. ruprechtii i jego odmiana 'Hab Grey'. Nie wiem o którego żółtka pytałaś ( w tym poście to chyba trzy foty "żółtków" są ) , więc się tak trochę rozpisawszy.

      Usuń
  2. Piękna kolekcja i fajną mają ,,rabatę" Ja też sobie obiecuję, że w ogrodzie porobię różne takie aranżacje pod poszczególne rośliny i... :P Mam nadzieję, że czytają Twój blog wreszcie się nakręcę i zrealizuję swoje plany :) Pozdrawiam :D
    Cieszę się, że trafiłam na ten blog :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam w moich nieuporządkowanych ogrodowo ( w zasadzie, he, he ) bloggowych progach. Spoko - spoko, ja też snuję gryplany a potem cieszę się jak z 20% z tych szczytnych zamierzeń zrealizuję. Życie nie rozpieszcza, full zasadzkas and niespodziankas. Jakiś czas temu doszłam do wniosku że ogród ma być "odpoczynkiem wojowniczki", a nie stałym wyrzutem sumienia denerwującym człowieka na dzień dobry.

      Usuń
    2. O tak, tak jak najbardziej się zgadzam. W moim ogrodzie, jeśli można go tak nazwać szczególnie panuje roślinna swobodna obyczajów. Luzik... na ogół luzik :)

      Usuń
  3. Miło mi ,że zakręconych na punkcie ogrodu jest więcej , rozchodniki to piękne kwiaty , mam u siebie w kolorze różu a Ty masz ich już dosyć, dosyć , super rabatki pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakręconych jest całkiem sporo, ja to jestem już właściwie pokręcona ogrodowo, he, he. Z tym kolekcjonowaniem roślin to cienka sprawa - apetyt rośnie w miarę jedzenia! Aha, dziękuję w imieniu rabatek ( dobrze że na zdjęciach niespecjalnie widoczne ich zapuszczenie ).

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Blog dziękuje! Co prawda ostatnio coś bezczelnie robi się małoogrodowy.

      Usuń
  5. Jak milo poznac kogos, kto kocha rosliny :) Widzialam troche wpisow na temat roz i chcialabym sie poradzic, jakie sa godne polecenia szkolki z sadzonkami tych kwiatow. Jestem na etapie planowania mojego nowego ogrodu (stary, o wiele wiekszy musialam zostawic po przeprowadzce) i szukam solidnych i zaufanych sprzedawcow roz
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze szkółkami różanymi to jest tak że ja do końca nie czuję się "w temacie". Na ogół kupuję rośliny "żywcem", a to jest inna bajka niż zakupy netowe. Z tej samej szkółki miałam dwie różyce - jedną wybieraną "naocznie" i obgadaną z właścicielem ( szczepienie na podkładce, te tematy ), drugą zamówioną przez net. Pierwsza rośnie jak marzenie, druga odfruęła z królikami dość dawno temu. Szkółka dobra i renomowana, ale pracują w niej ludzie i ludziska. I tak to właśnie ze szkółkami jest, dlatego ciężko mi coś tak z czystym sumieniem polecać. Jak kupuję od moich łódzkich znajomków ( nie mają szkółki w necie, niestety ), czasem w Rosarium Chodunów, chyba jedną w Rosa Ćwik i jakiś krzew mam ze szkółki z okolic Końskowoli, parę krzewów od Kamili Szlązkiewicz. Sporo róż przyjechało do mnie z zagranicy ( zakupy ściepkowe z forum rosa-net.pl ). Ot i wlaściwie wszystko. Trafiałam zakupowo różnie - róże od dostawcó w z Polski, których tu wymieniłam, nadal rosną u mnie w grodzie i cieszą się niezłym zdrowiem.

      Usuń
  6. A, jak od Dorotki, to muszę się szeroko uśmiechnąć. A pytałam o szóste zdjęcie, bo nie zauważyłam więcej żółtych ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uśmiechaj się , uśmiechaj! Dorotka sedumkuje aż miło!

    OdpowiedzUsuń