środa, 9 września 2015

'Mary Rose' - moja pierwsza angielska róża

Gwiazda nad  gwiazdami, różany  hardcore któremu rady nie dała nawet okrutna zima w 2012 roku, ozdoba maja, czerwca, królowa września, wymagająca jeno podstawowych zabiegów niewybredna  piękność  - tadam, tadam - 'Mary Rose'! Weteranka w Alcatrazie, najstarsza "austinka" i w ogóle jedna ze starszych  róż angielskich, tzw. krok milowy w ich hodowli. Zakwita w moim ogrodzie  w drugiej  połowie maja i kwitnie z krótkimi przerwami niemal do  mrozów. Pozyskana od znajomych szkółkarzy (  dobrze zaszczepiona, podkładka nie wytwarza odrostów i nie odfruwa w niebyt po ciężkiej zimie ), rośnie w  Alcatrazie ponad dziesięć lat ( coś mi się tam memle w zwojach że kupiona była w 2003 lub 2004 roku ). Ponoć swój twardy, "pionierski" charakter zawdzięcza ta odmiana  obecnym  "w  rodowodzie" genom Rosa rugosa,  różanej mistrzyni przetrwania rodem z japońskich, kamczackich i koreańskich  plaż. 'Mary  Rose' pochodzi z krzyżowania róż 'The Wife Of  Bath' i  'The Miller', może silny charakterek ma po "dzikunach" ale urodę odziedziczyła po jednej z prababek - 'Constance Spry'.  Szczęśliwie nie odziedziczyła po niej jednokrotnego kwitnienia i niestety nie odziedziczyła zapachu. 'Mary  Rose' pachnie co prawda dość mocno ale oszałamiające nuty zapachowe to nie są.  Myślę że swoje długotrwałe kwitnienie zawdzięcza 'Mary  Rose' drugiej prababuni - floribundzie 'Ma  Perkins'.

Najstarsza z moich angielskich róż zarejestrowana została w 1983 roku. "Tatuś" czyli David Austin, nazwał tę odmianę  na cześć  flagowego okrętu Henryka VIII. Twórca potęgi morskiej Anglii ( tak, tak, to on rozpoczął inwestowanie w marynarkę,   a nie jego córka Królowa Zawsze Dziewica  - z  pięciu okrętów  w początkach panowania Henryka zrobiło się pięćdziesiąt trzy ). Nazwał swą dumę, największy okręt  floty, imieniem ukochanej siostry, Mary - zwanej z racji urody Różą  Tudorów. Księżniczka Anglii  oprócz różanej urody miała zdaje się niezłe kolce - poślubiła co prawda starszego od niej o ponad  trzydzieści króla Francji Ludwika XII, ale gdy małżonek po trzymiesięcznym pożyciu wziął i kipnął, nie pozwoliła wydać się za następnego w kolejce do francuskiego tronu Franciszka I,  tylko bezczelnie poślubiła księcia Suffolk.  Henio się wściekł ale nie na długo, w końcu  na cześć Mary nazwał jedną ze swoich córek ( tą pierworodną, więc niby ważniejszą ), no i okręt. Łajba pływała strasząc sąsiadów aż w końcu chwalebnie zeszła na dno w czasie bitwy morskiej jaką stoczono niedaleko Portsmouth w roku 1545. Ponoć miała kiepskiego kapitana,  bo dno osiągnęła nie na skutek wrażych działań tylko błędu w sztuce żeglowania. Ciekawe czy Henio zaryczał "Skrócić o głowę!"? W roku 1971 to co zostało po super okręcie Henia podniesiono z dna morza i umieszczono w Muzeum Okrętów Tudorów w Portsmouth.


'Mary  Rose' dorasta do 150 cm wysokości ( u mnie ma na maksa 120 cm i myślę że to jest wysokość jaką jest w stanie uzyskać w naszym klimacie ) i  90 - 150 cm szerokości. Kwiaty są duże, pełne - mają  26  do 40  płatków.  Kwitną klastrami, jak już pisałam,  niemal przez cały sezon (  w Alcatrazie kwitnienie wrześniowe to istne szaleństwo ). Róża jest odporna na grzybice, nigdy nie zdarzyło się jej mieć  czarnej plamistości, nawet w najbardziej mokre lato. Jeżeli chcecie zacząć różankowanie, to właśnie 'Mary Rose' jest idealną  "pierwszą austinką".

2 komentarze:

  1. Jest piękna a rodowód imponujący jak i twoja wiedza na ten temat :) Fajnie się czytało :D
    Miłego wieczoru życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię historie roślinne - romans, płaszcz i szpada, często mroczny thriller. Czasem nawet tzw. czeski film skrzyżowany z niemieckim krimi. :) Czasem straszliwe opowieści dotyczą z pozoru pospolitych roślin, takich o których człowiek nie spodziewa się żadnych mrożących krew w żyłach historyjek. Róże zazwyczaj mają "coś w zanadrzu", szczególnie starsze odmiany.

      Usuń