piątek, 27 lipca 2018

Wpis cienisty - bergenie i insze poszkodowane rośliny cień lubiące

 No dobra, zaczynam o tragicznie  "dopieszczonych" przez aurę  cieniolubach. Alcatraz był ostatnio tak ciepłym  miejscem że nawet koty chowały się w domu przed żarem lejącym się z nieba.  Kotony  uciekły ale rośliny nie mogły więc jak  to się mawia - "majo przerąbane". Oberwało w zasadzie wszystko: krzewy, byliny a nawet drzewka ( bo młode ). Tak szczerze pisząc  to nie wiem co da się  uratować  a co już nie ożyje, na wszelki wypadek opłakuję wszystkie suchnioły. Zacznę od bergenii wszelkich gatunków i odmian. Na pewno w tym roku muszę coś zrobić  ze starym stanowiskiem bergenii sercolistnej  Bergenia cordifolia, wygląda bowiem jakby  nie wyglądało. Roślina się zestarzała i  wymaga odmłodzenia. O ile będę chciała nadal uprawiać ją  na tym stanowisku to aż się prosi o wzbogacenie ziemi a może nawet częściową  jej wymianę. w perspektywie upały więc na razie daję sobie spokój ale bliżej września trza będzie się przyłożyć do sprawy sercolistnej. Bergenię orzęsioną uprawiam w trzech odmianach, taki ze mnie  zboczeniec. Najlepiej rośnie Bergenia ligulata która jest problematyczna systematycznie że tak rzecz ujmę. Niby nazwa sugeruje odrębny gatunek ale w zasadzie traktowana jest  jako forma Bergenia ciliata.   W zasadzie. Jako pisał Graham Stuart  Thomas "Ma  rzadkie włoski na powierzchni liści, z większą ilością włosów na krawędziach liści, a krawędzie są pofalowane". Od siebie dodam że to pofalowanie to głównie u rozwijających się liści występuje, znaczy starsze jakby spokojnieją.  Ta forma oznaczana czasem jako Bergenia ciliata subsp. ligulata ,  najbardziej  łysa ze wszystkich bergenii orzęsionych  jak nadmieniłam traktowana jest przez systematyków ciut dwuznacznie.  Nie mnie rozstrzygać botaniczne spory, niech się towarzystwa o w oparciu o cytogenetyczne badania  użerają - dla mnie ważne jest że to jest najłatwiejsza w  uprawie z orzęsionych bergenii.  Nie wymaga aż tak "wilgotnych warunków uprawy", co oznacza  że nie musi  koniecznie rosnąć w zamglonych okolicach  wodospadu, he, he, he.

 Bergenia ciliata  czasem  oznaczana jako Bergenia ciliata subsp. ciliata rzeczywiście potrafi grymasić.  Książkowo  to ona niby do suchego cienia i mało wymagająca ale real skrzeczy w zupełnie inszym tonie. Przede wszystkim to jest roślina stref cieplejszych. Klimat południowego Kaszmiru czy południowo - zachodniego Nepalu absolutnie nie jest taki sam jak umiarkowany ( taa... umiarkowany ) klimat środkowej  Europy. Susza w  Kaszmirze to nie nasze upały, górskie susze insza  inszość. Jak czytamy pienia  na temat  małej wymagalności roślin wydawane przez brytyjskich szkółkarzy to pamiętajmy że oni mają  wyspiarskie doświadczenie, o prawdziwym kontynentalnym lecie mało wiedzą ( owszem, miewają susze ale stepowienie uskutecznili dawno, dawno temu i nadal są wyspami deszczowymi ). Człowiek się kusi na taką 'Dumbo', która jest niczym innym jak tylko wielkolistną formą  Bergenia ciliata i bum - ma w ogrodzie gościa z dalekich stron  w których klimat cóś inny od naszego. No i  robi się rozczarowująco, czasem nawet bardzo. W naszej strefie, do tej pory  zwanej strefą  chłodnych lat ( he, he, he ) radzi sadzić się ciliaty w półcieniu. Im dalej na południe i  lata z natury rzeczy bardziej  gorące tym  bardziej ta bergenia pożąda cienia.  A przede wszystkim pożąda wilgotnego powietrza. Tak, tak, nie ziemi wiecznie mokrej a wilgoci zawartej w atmosferze.  Znaczy z tym wodospadem to wcale nie żartowałam. Najlepsze stanowisko jakie można dla tej rośliny u nas wymyślić? Po mojemu sucho w nóżkach ale gdzieś w pobliżu wody, ciukrkadełka jej wyraźnie służą. Zimą trza dbać o to żeby korzonki były należycie zabezpieczone, mroźny bezśnieg jest dla tej rośliny zabójczy, nawet dla starych egzemplarzy. Tam gdzie aura nie dopieszcza lepiej stanowisko bergenii  ściółkować. O młode  sadzonki dbać szczególnie, roślina wymaga sporo czasu ( czasem i dwa sezony ) na aklimatyzację w nowym miejscu. Starsze  bergenie znoszą  lepiej fundowane przez pogodę niedogodności uprawowe ale są sprawy nie do przeskoczenia. Na  ten przykład wiosenne przymrozki niszczące pędy kwiatowe, stara czy młoda  roślina jednako traci kwiaty!


Dobra, teraz trochę fot ogrodu. Jest źle i trza to brać na klatę. Przed nami upały i boję  się że do zmarłej halezji dołączy cóś tam jeszcze. Kiepsko, kiepsko po całości co widać na fotach ( choć one nie takie całościowo  ogród pokazujące ). No nic to - Alcatraz mnie w tym roku z lekka podłamuje więc następny wpis będzie codziennikowy i poświęcony sprawom ogólnokocim. Są sprawy którym można zaradzić  ( sprawy ogólnokocie ) a są takowe  co nijak  ich ugryźć się nie da ( patrz pogoda ). Wpis języcznikowy będzie później bo mamy  z Mamelonem problem z ładowaniem zdjęć ( a  na  zdjęciu najważniejszym jeden taki miodny  że ho, ho, ho! )


Niektórzy są chamscy do  nieprzytomności, złapani na gorącym uczynku chowają rogi czyli zamykają oczka i  udają że te dziurwy w liściach  host to nie oni  tylko nagusy. Wiadomo, nagusy podłe ale skorupki też  świńskie cyce!  Jakby upał mało szkód narobił!





14 komentarzy:

  1. U mnie jakoś się ogród trzyma, ale może dlatego, że mam kompletny zielony bałagan i wszystko rośnie jak chce bez koncepcji. Ale zdechła mi cebula :( w sensie szczypior zwiądł, położył i skompostował.
    Miałaś dzisiaj czkawkę?
    A może odebrałaś mojego maila, który w podły sposób miał zagrać na Twoich nadwątlonych uczuciach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czkawki nie miałam ale za to mało nie "zemglałam" wracając z zakupów po które wysłała mnie Małgoś - Sąsiadka. Na moich nadwątlonych uczuciach zagrałaś jak ten wirtuoz więc ratując resztki zdrowego rozsądku czym prędzej podałam newsy dalej do Cio Mary i będzie organizowane co się da i jak się da. I to przed wyjazdem Cio. :-)

      Usuń
    2. Czy mam jakoś dać znać dziewczynom, żeby nie wypuszczały Czesia? Czy sama to zrobisz? Masz FB? Bo nie wiem, czy jak wypuszczą, to sobie gdzieś nie pójdzie, choć raczej siedzą przy miejscu dokarmiania.

      Usuń
    3. Oj nie wiem czy aż tak szybko się Cio Mary powiedzie umieszczenie Czesia, to nie jest proste tym bardziej że sezon urlopowy w toku. Na pewno wspomożemy dziewczyny finansowo bo nie ma że nie ma. Czesiu przemiły, żeby tylko Felicjan był normalny... to sama wiesz. :-)

      Usuń
    4. Eeee, ja myślę, że Czesiu będzie miał zlew na Felka i jego odpały. Wygląda na absolutnie niezwykle spokojnego kota. Totalnie zen. Jak coś to mam do pani Ani numer, możesz zadzwonić i się spytać jak Czesiek do innych kotów.

      Usuń
    5. To nie problem Cześka i jego stosunku do innych kotów tylko Felicjana i jego stosunków z resztą świata. Czesiu może mieć zlew na Felicjana ale nie chciałabym jeździć z Czesiem do weta bo Felicjan się nie zachował. Do tej pory Felicjan był najpóźniej dokoptowanym kocurkiem do reszty samczyków, to on się w młodym wieku dostosował do trójki zażytych i zasiedziałych starszych kocurów ( było ostro, momentami bardzo ). Teraz on władca udzielny, pozwala Epuzerowi na odwiedziny i na tym się kończy jego łaskawość. Czesiek byłby wygryzany z chałupy, nie mam co do tego złudzeń. Ale to nie znaczy że nie należy szukać rozwiązania sprawy. Jakby się z Cześkiem udało to zgłosimy się z Cio po telefon. :-)

      Usuń
    6. No proszę, byłam u Ciebie i teraz jeszcze mam na głowie Tobiego. ;-) Cio Mary tyż nie śpi bo gorąco więc jej zaraz zamailuję że jeszcze poszukujemy domu dla labka. :-)

      Usuń
    7. Tyż racja z Felkiem i jego empatią.
      Ale fajnie byłoby znaleźć tym zwierzom domy. Może nawet w Twoich okolicach.
      Bo jakbym robiła kurs w kierunku Odzi, to mogłabym obadwa zabrać za jednym zamachem ;)
      Eh... tak se tylko marzę. Wolno mi, no nie?
      Pewnie jak oglądałaś stronę z Czesiem i zjechałaś trochę w dół, to widziałaś tę czarną koteczkę, która spowodowała, że błysnęła mi iskierka nadziei...

      Usuń
    8. Wszystko oblookałam, solidnie bo to o najsłodszych. :-) Widzisz to jest tak - pisałam kiedyś tam że Felek do nas trafił po wywaleniu z dwóch domów adopcyjnych. Byliśmy tzw. ostatnią szansą na dom wielokotny bo w poprzednich Felek nie tylko rzucał się przez uchylone na chwilę okna, czy łaził gdzie mu nie wolno było łazić. Teraz okrutna prawda - nie da się ukryć że Felicjan tak gryzł inne zwierzęta a czasem i ludzi że z adopcji wycofywali się też kociarze ( ze względu na dobro reszty stada ). Próbowali ale Felek pokazał się z takiej strony ze odpuścili. U nas ja się bardzo zawzięłam, naprawdę bardzo ( miałam po tym zawzięciu problemy z dłońmi ) żeby gada socjalizować. Wiele rzeczy musiałam bagatelizować co robiłam namiętnie i z prawdziwym samozaparciem twierdząc że wszystko w porzo i wyolbrzymiając sukcesy wychowawcze. Jednak wówczas nie miałam w stadzie dziewcząt, same kocurki mi się trafiały ( i to wypasione, z silnym ego ale spokojne ) więc jakoś wspólnymi siłami Felicjan został z trudem okiełznany. Stare kocury go wychowały a ja nie pozwoliłam go Wiktorkowi zagryźć, tak to wyglądało. :-/ Felicjan od zawsze był kotem z piekła rodem, cieszę się że udało mi się osiągnąć to że to pochodzenie rzadko się teraz ujawnia ( wśród sąsiadów Felicjan cieszy się opinią niezależnego ale przyjaznego kota, takiego który jak go najdzie ochota to nawet da się pogłaskać ). Mój boszsz... ile to ja zawdzięczam Dankowi, Lalkowi i Wiktorowi - Felicjana który jest lubiany. Bardzo boję się żeby w nim się złe nie obudziło kiedy on teraz najsilniejszy, nie chciałabym żeby żaden kot od nas uciekł ze względu na jego charakter. Ze wszystkich dawnych kolegów toleruje jedynie Epuzera, reszta już do nas nie przychodzi bo po odbyciu żałoby po Laluniu Felicjan razem z Janczarkiem dokonali czystki. Dlatego z adopcją kocurków przez mła będzie ciężko. No ale należy być dobrej myśli, Cześka trza wspierać bo on zasługuje jak najbardziej na własne cztery kąty, po mojemu to zresztą każdy kot zasługuje - nawet taki bydlak jak Felicjan.

      Usuń
    9. Szacun, Tabs! A myślałaś o tresurze tygrysów dla cyrków?
      A poważnie, ja sobie doskonale zdaję sprawę, że charakter zwierzaka nie jest constans ale zależy od okoliczności i towarzyszy. Jak trafił między silniejszych od siebie, to musiał się utemperować, ale teraz, to nawet kotka może mu się nie spodobać.
      Skarbem dla każdego stada jest silny, spokojny, zrównoważony przywódca, który ustawi rozbrykanych młodzików i da oparcie słabym i strachliwym tak, że czują się bezpiecznie. Miałam długo to szczęście jak żył Fox. Teraz zobaczę jak się wszystko wyklaruje, bo po przeprowadzce w ogóle, dołączeniu Tuśka, przebojach z Fraczkiem, i stracie Mamby dopiero łapiemy kruchą równowagę.
      Także doskonale Cię Tabs rozumiem. I choć serce wyrywa mi się do czarnej puchatej koteczki (a jest taka Klementynka do adopcji - no wypisz, wymaluj) to rozum mówi twarde NIE!
      Niemniej Czesiek też mnie chwycił za wątpia, bo to bliźniak słodyczy mego żywota, czyli Tuśka.

      Usuń
    10. U mnie było z kocurami spoko jak menażerią rządziła Azalska, żaden Panie tego kocurek nie podskoczył tylko każdy produkował się na słodko, nawet Wiktorek który miał za uszami jak ten fenek. Masz rację, szef musi mieć normalnie w główce poukładane. Miałam szczęście że Lalencjusz był generalnie bardzo przyjaźnie nastawiony do świata i jeszcze emanować dobrotliwością potrafił. Felicjan z inszych zwierząt uznaje tylko jeże, dlaczego tego nie wie nikt ale jeż w dom = szczęście Felicjana. Jeże jednak domu nie lubiejo, zdecydowanie preferujo ciemne zakątki Alcatrazu. No i dobrze bo ich nocne życie jest stamtąd świetnie słyszalne, nawet nie chce mi się myśleć coby było gdyby egzystowały w domu. Uuu, a Felicjan to by chciał, śliniłby się z rozkoszy! I to wcale nie są podśmiechujki tylko ujowa prawda. Zdziwny ten mój kot naczelny, wiem o tym.

      Usuń
    11. Ale Twój. Taki on jest i takiego się kocha. I dobrze, że wielu ludzi potrafi kochać swoje takie właśnie nazwijmy to "trudne" zwierzaki, mimo ich trudności, bo jako dziko żyjące miałyby przechlapane zapewne.

      Usuń
  2. U mnie to samo :( Rośliny przechodzą ostry test. Padają nie tylko młode byliny, ale też wyrośnięte iglaki. Próbuję więc to jakoś ogarnąć dosadzając trawy i powojniki, które o dziwo, w tych warunkach czują się idealnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa... moje trawy też się mają dobrze. Powojniki? Lepiej nic nie pisać. :-/ Za to rozchodniki jak marzenie. :-)

      Usuń