wtorek, 9 października 2018

Wpis wkurzony

Bywszy na tzw. przeboju kinowym. Nie przepadam za kinem dydaktycznym, wolę wczesne  filmy  Smarzowskiego ale się wzięłam i poszłam coby oblookać fenomen socjologiczny. No cóż, kochamy chłopców do bicia, nasza skórka dzięki temu nietknięta Jak wszystkie  filmy Smarzowskiego rzecz podana w sosie  szczerzepolskim, choć można sobie  z tego wysnuwać uogólnienia. Skłania owszem ludzi do refleksji, szkoda tylko że nie do autorefleksji. Film o władzy  i jej hipokryzji, to ludziska łykajo jak pelikany, to że to film o zakłamaniu społecznym które umożliwia istnienie różnych patologii, o bezmyślnej inercji ludku znad Wisły już takie łatwo strawne nie jest. Każda władza, także ta niby duchowa  jest obrazem nas samych i to jest dopiero smętne. Czy  KK  się zmieni? He, he, he, jako praprawnuczka  księdza katolickiego zaprawdę powiadam Wam nadzieję zawsze mieć możecie. KK ma wprawę w "się naprawianiu"  bo tak mniej  więcej to od dwóch tysięcy lat naprawianie uskutecznia, dzisiejsze skandale pieniężno - pedofilskie są  aż tak  problematyczne dla tej instytucji  bo żyjemy w społeczeństwie informatycznym ale bledną przy kwiatkach z przeszłości. Każda religia zmienia się tak  jak zmieniają się jej wierni, po paru schizmach, krucjatach i reformacji  powinniśmy być tego w końcu  świadomi. Ludziom nie przychodzi  do głowy  że idee są zmienne, że słowa i symbole z czasem zmieniają znaczenie, że najprawdopodobniej nie znaleźliby wspólnej  płaszczyzny religijnej z przodkami sprzed zaledwie dwóch stuleci. Słabo też  do ludzi dociera że wszelkie instytucje są dokładnie takie jak je sobie ludzie stworzyli, te wszelkie  błędy i wypaczenia zawsze komuś i czemuś służą, ich naprawianie nieustanne tyż. A z dużym  trudem i w bólach rodzi  się zrozumienie dlaczego tak niezwykle ważna jest szeroka ( czytaj pozainstytucjonalna ) społeczna kontrola. Taa,  jak mawiał pewien brytyjski dyplomata "Władza demoralizuje. Władza absolutna demoralizuje absolutnie" ( w oryginale było o korupcji ale u nas to powiedzenie "chodzi" w tej  wersji ),  szeroka kontrola może nie eliminuje wszelkich zagrożeń związanych z władzą instytucjonalną ale pozwala na jakieś  tam w miarę poprawne funkcjonowanie społeczeństwa.  Samooczyszczenie  środowisk dokonuje się zwykle  ze społecznym nożykiem na gardziołku. Problemem od zawsze jest jednak to że  zarządzani kochają lenistwo a już szczególnie to umysłowe. Jest to paradoksalne  bo zarządzani tyż od zawsze zapieprzali na zarządzanych ale jakoś zmian systemowych  nie kochajo  i związku nie widzo. Ćwierkać nad ciężką dolą i marzyć  żeby z zarządzanego stać  się zarządzającym oto marzenie większości z nas, szaraczków.  Dupska się nie rusza, oportunizm strategią przetrwania a w razie czego znajdzie się  winnego na którego zwali się  i własną część hym...tego... zasług.  A to jacyś łobcy, a to dotychczasowe pieszczochy, a to  ci wystający. My nie, my  niewinni. Jak to szło  u Gogola? -  "Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie!"
Jak widzicie  po filmie wylazłam wkurzona, jak większość widzów tylko ja chyba z trochę innego niż owa większość powodu. Mnie w ogóle cóś ostatnio słowo  większość się nie podobie a już ta z nazwy chrześcijańska większość ludków w naszym kraju od pewnego czasu solidnie  mnie wkurza -  ci nieznający dogmatów własnej wiary świętsi od papieża, co to kościółek przenajświętszy zawsze  na ustach a po prawdzie  to głównie święta choinka i jeszcze bardziej święci kurczaczek z pisanką .  Nie byłoby KK to tacy by  sobie cóś inszego wynaleźli,  guru z całkiem innej bajki bo  prawdziwie wierzących wśród nich mało, oni wolą zawierzać  i robiliby dokładnie to co robią teraz czyli odklepywaliby życiowe rytuały. To spaja w całość, w tym wypadku stadność.  I wszystko byłoby cacy  gdyby stadko nie uważało że barany to najmundrzejsze ze zwierząt i nie usiłowało urządzać życia inszym źwierzątkom i małym owieczkom.  Urządzać życie  wewiórkom i innym zajęcom to lubio ale kontrolować bacy to cóś nie bardzo, za cinżko! Poplułam się! I to nie na zły kler ale na tych wszystkich leniwych hipokrytów którzy go sobie wymyślili i wyhodowali. Ćwierkacie że się panoszy i  dzieci  Wam dupczy - dobrze Wam tak! Sami to sobie zrobiliście, tylko dzieciaków żal! Obrazków nie ma bo wkurzenie obrazkowaniu  nie sprzyja.

38 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Od ściany do ściany czyli z jednej skrajności w drugą. :-(

      Usuń
  2. Pani to taka bardziej infantylna dzidzia piernik z pretensjami do intelektualizowania i moralizowania. Niestrawne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż nie ma przymusu czytania. Wycieczki osobiste droga Pani są domeną idiotów, można stwierdzić że moja pisanina jest dziecinna, infantylna i z pretensjami do intelektualizowania ale mnie słowo pisane w sposób wyłączny nie określa. A Pani to robi na podstawie blogowej pisaniny nie najwyższych lotów. Proponuję bardziej bardziej łatwostrawne rejony blogosfery, gdzie będzie Pani mogła błyszczeć umiejętnością prowadzenia dyskursu i elegancją manier.

      Usuń
    2. Hrehrehre! A to sobie pani Dorota upuściła zuej krwi!

      Usuń
    3. Może pomogło, zawsze to pożytek.

      Usuń
    4. Na wapory zawsze pomaga.

      Usuń
    5. Raz miałam wapory ze śmiechu, takie na granicy histerii. Zaiste prawdę wypisujesz z tym upuszczeniem, z tym że ja wtedy nie zuą krew upuściłam co popuściłam innego płynu ustrojowego. Od razu mnie wzięło i pomogło. Uspokoiłam się natentychmiast i nawet jakbym bardziej strawna się zrobiła. Choć ciągle mnie się pierniczyło dzidziowato w najgłębszym jestestwie. :-)

      Usuń
  3. Sądzę, że właśnie o to chodziło Smarzowskiemu. Żebyśmy sami się zobaczyli w tym zwierciadle. Do baranów i owieczek ten przekaz nie trafi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie wkurzył i film i otoczka wokół niego. Zarówno głosy oponentów jak i tych zachwyconych mnie brzydko robią na charakter. Mam wrażenie że to wszystko na pokaz, nieszczere do bólu. Pokrzyczą , pokrzyczą a potem wrócą do skubania trawy. Najbardziej zdumiewa mnie kiedy odkrywam baranowatość drzemiącą w ludziach, których o to nie podejrzewałam. Ot, takie zadziwko.:-O

      Usuń
    2. Nie zgadzam się, że nieszczere i na pokaz. Tacy jesteśmy, my, ludzie, nie tylko kler. Żądni władzy, chciwi, okrutni i słabi, jak świat długi i szeroki. To boli najbardziej, bo nie ma ratunku. Gdyby to był tylko kler, świat byłby cudowny. A ponieważ kler się panoszy, mam nadzieję, że ten film zrobi chociaż maniuni wyłom w ichnich strukturach. Chociaż z pewnością nie trafi tam, gdzie trafić powinien.

      Usuń
    3. Mnie to ryba czy trafi w sukienkowych czy w inszych, byleby trochę tej cwaniackiej hucpy z tego świata ubyło. Wsio ryba czy to będzie wyłom w murku ustawionym jedynie słusznie prawiących koloratek czy naruszy murek z pani Zyzi z panią Fryzią mięsnego co to jej Niemce gramofon ukradły, który cinżko na "Żytkach" wyszabrowała czy rąbnie dziurwę wywaliwszy w murek ustawiony z polytyków, którzy zaczęli od nieboszczki PZPR a na Chrześcijańskiej Unii Jedności skończyli a teraz prawią o stałości poglądów. Tak więcej porządności mi się marzy, wśród wszystkich ludziów występującej. :-)

      Usuń
    4. O to, to! Uważam, że film Smarzowskiego mówi o sprawach uniwersalnych tyle że na przykładzie kleru. Równie dobrze akcja mogłaby się dziać w urzędzie gminy w Pcimiu albo na poczcie w Koluszkach.

      Usuń
    5. Yes, to mnie właśnie tak pobolewa. Ona mogła się dziać w urzędzie w Pcimiu czy tam innym pocztowym Koluszku, natomiast mam jakieś takowe podejrzenia że są miejsca na świecie gdzie taka akcja by się już tak sprawnie nie rozwijała. System tam jakby nieco zmądrzał a my po staremu się dalej obrażamy na nie to na co trzeba i klicimy jakieś takie ustrojstwo w którym ciężko nam żyć.

      Usuń
    6. Strasznie jesteśmy obrażalscy, jako Naród. Że tak napiszę.

      Usuń
    7. Uwaga będzie niestrawnie i dzidziopiernikowato - pretensjonalnie. Wrażliwi proszeni o nieczytanie odpowiedzi. Mam wrażenie że takowe wzmożenie obrażania się "za Naród" wynika z tego że identyfikacja ze wspólnotą narodową bardzo wielu ludziom zastępuje sporo innych rzeczy, takie poczucie przyzwoitości na ten przykład. Kompleksy - sreksy i tam insze psychologizowanie czyli uprawa podłoża wydają się oczywiste - nasze niby bardzo zindywidualizowane społeczeństwo wcale nie jest pewne wartości owego indywidualnego podejścia. Wbrew temu co sami o sobie jako o nacji myślimy podzielamy marzenie innych stadek - tak, tak, potrzeba znalezienia autorytetu, chęć zawierzenia nas społecznie napędza. Jesteśmy w kupie niby tacy antysystemowi a jednak sporej części z nas przy tej antysystemowatości marzą się rządy silnej ręki. Myślę że to się bierze z niezrozumienia świata przez jednostkę, taka dychotomia społecznych marzonek. Do kryzysu w 2008 remedium na wszelkie społeczne bolączki upatrywano w wolnym rynku. Rzeczywistość jednak śmignęła i okazało się że wolny rynek nie zapewnia ludziom tego czego oczekiwali. No i wrócono do starego pomysłu z edukowaniem obywateli coby realnie obcowali z rzeczywistością. No i co? Realu jaki jest nikt nie lubi, łatwiej jest nie rozumieć. Nie wiem dlaczego, wysiłek za duży czy co? Zdecydowanie ludziska wolą pięknie się grupowo obrażać.

      Usuń
  4. A ja też się wkurzyłam, ale ze względu na to, co otrzymałam w paczce ze sklepu internetowego www.ogrodonline. Kiedyś już tam kupowałam i byłam zadowolona i nie spodziewałam się takiego psikusa. Teraz zamówiłam wspomnianą wcześniej świdośliwę Sleyt i hortensję bukietową Pink Diamond. Kurier przyjechał i podaje mi podejrzanie niewielką paczkę długości mojego przedramienia, więc myślę sobie - pomylili zamówienie. Rozpakowuję drżąc cała z emocji i widzę, że w paczce znajdują się dwie malutkie doniczki pojemności mniej więcej ćwierć litra czyli szklanki i w nich jakieś malutkie bidne roślinki, prawdopodobnie te zamówione przez mnie. Tak się zdumiałam, że mnie zatkało i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Cena była dość niska 10 zł z świdośliwę i 10,50 za hortensję, no ale w zeszłym roku kupowałam zwykłą olcholistną za 15 złotych, która miała ponad metr wysokości, a ta dzisiejsza ma 21 cm. Aha i na żadnej z doniczek nie było nalepki z nazwą, co to jest. Kupujący sam ma wiedzieć, co jest czym. No niby jedno nie powinno być podobne do drugiego, ale to są maleństwa i niestety cholera trochę podobne. Prawdę mówiąc jestem w szoku i czuję się zrobiona w konia. Więcej tam niczego nie kupię. A te bidaki przesadzę do większych donic i zadołuję na warzywniku na zimę. Jak przezimują i odbiją to podhoduję dalej w doniczkach i dopiero potem przesadzę na stałe miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hym... masz prawo czuć się zrobiona w konia bo to klasyczne siodłanie wierzchowca. Czasem tak się zdarza że pierwsze zakupy są wow! - ależ to był towar a następne pełna zgroza. Sama się tak parę razy nadziałam. :-/

      Usuń
    2. zadzwoniłabym i zapytała o co kaman. na zdjęciu na stronie (zadalam se trud) pokazują rozmiar wysyłanego habazia, jeśli się nie zgadza to niech to jakoś wytłumaczą, no i ten brak etykietek.

      Usuń
    3. Telefoon to dobry pomysł jest, nawet jak człowieka będą usiłowali spuścić to ma satysfakcję że mu łatwo tego siodełka nie udało się nałożyć.

      Usuń
  5. słusznie prawi, dać jej wódki a niektórym sodki na niestrawność ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestrawność to dysfunkcja organizmu, lepiej nie zmuszać go do trawienia rzeczy uznawanych przez niego za niestrawne. Po co katować sodką.;-) Wiesz Wilku nie wiem czy Cię namawiać na oglądanie tego filmu, stresogenne to jest. Lepiej oblookaj co inszego. Ja wybieram się w przyszłym tygodniu na nowy film Bajona. :-)

      Usuń
  6. mnie tam namawiać nie trzeba, lubię się katować jak onegdaj moja koleżanka bigosem na dworcu Gdynia Główna. poza tym przez cale życie kocham Gajosa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gajos gra i u Bajona! Tyż kocham Januszka, choć on od zawsze dla mnie Janek. Zakochałam się w wieku lat pięciu, stało się to w pokoju "Pani Kerowniczki" przedszkola gdzie przedszkolaki oglądały wiadomy serial. Uwielbiałam Tureckiego, zgryzanie kawy do zaparzenia plujki było takie męskie. :-) Tak prawdziwie, "po dorosłemu" to doceniłam go za rolę w filmie "Żółty Szalik".

      Usuń
    2. wiem, wiem. u mnie tez miłość się zaczęła w tym samym momencie, na wielkim tapczanie w domu koleżanki gdzie z wypiekami wgapiałyśmy się w ekran wielkości a4. niestety oglądanie pierwszego odcinka zakończyło się katastrofa. przejęte akcja, bezwiednie przesuwałyśmy się w jedna stronę tapczanu, który nagle się skończył i koleżanka przygrzmociła głową w kaloryfer. była krew, wrzask, płacz i 3 szwy. najbardziej dostało się mnie bo byłam oskarżona o zepchniecie. minęły lata i w czasach licealnych koleżanka wyznała, ze nigdy potem nie udało się jej obejrzeć 1 odcinka :D

      Usuń
    3. Kochana, znam ból! Piotrek Sz., mój ukochany Pituś oskarżył mnie w dzieciństwie o pogryzienie ( nieprawda, wyrwałam mu tylko trochę kłaków ze łba - i tak mu jakimś cudem odrosły, to on mnie uchlał ) i za karę nie obejrzałam Planety Małp. Obejrzałam jakieś 10 lat później ale to już nie było to samo. Wszystko ma swój właściwy czas, przez knowania podstępnego gnojka ( był zbyt młody na oglądanie filmów po dwudziestej więc zazdraszczał i posuwał się do pomówień ) moja pora na właściwy odbiór Planety Małp uciekła. :-)

      Usuń
    4. Zmusiłaś mnie do obejrzenia "Żółtego szalika". W środku nocy. Straszna z Ciebie kobieta. Już nie pamiętam, kiedy zapoznałam Janka Kosa, ale ciągle mam do niego feblika.

      Usuń
    5. Ja bardzo lubię ten cykl filmów Święta Polskie, były w nim filmy lepsze i gorsiejsze ale da się to oglądać. A co do filmu o szaliku to sama przyznaj że zarwana nocka nie okazała się stracona, choćby dla samej roli Gajosa warto to zobaczyć ( po prawdzie w tym filmie wszyscy aktorzy wygrali swoje role na maksa ). :-)

      Usuń
    6. No patrz, nawet nie wiedziałam, że istnieje taki cykl filmowy. Zarwana nocka warta była.

      Usuń
    7. Tak, tak, w zamierzchłych czasach nasza telewizyja państwowa produkowała nie tylko telenowele albo seriale sensacyjne czy wpółhistoryczne. Robiono całkiem przyzwoite filmy dla tych co niekoniecznie ekscytowali się wyłącznie Klanami czy tam innymi Czasami Honoru. Żebyśmy się dobrze zrozumiały, nie mam nic przeciwko Klanom i Czasom - tevałka państwowa winna mieć baaardzo szeroką ofertę, żałuję tylko że nie robi się już tych innych filmów. Z tego cyklu świątecznego lubię też film Kondratiuka "Noc Świętego Mikołaja".:-)

      Usuń
  7. A niech mnie w doopę pocałują. Nie będę się trudzić zbytnim trudem i mówić im w oczy, że sprzedali mi kit, co przecież wiedzą. A teraz wiedzą, że i ja wiem, jak dostałam te okazy. Więc wiem, że więcej nie kupię u nich niczego i jeszcze innym powiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mija Cię przyjemność grillowanka onych oszustnych!;-) No ale z drugiej strony publicznie odniosłaś się do jakości zakupów więc jakby Ci lżej. Najlepsze zakupy to jednak te żywcowe. :-)

      Usuń
  8. a BTW piękny komentarz pana Zegadly a propos niechlubnego wystąpienia pana Pieronka, biskupa, w kwestii odszkodowania. wpisuje się w temat jak ulał. jako jeden z komentarzy fragment z filmu 3 bilbordy za Ebbing Missouri, niestety linkowanie z fejsa to masakra, wiec nie zalinkuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jak zwykle sto lat za Afrykanami, któś się wypowiadał co do odszkodowań dla ofiar nadużyć urzędników? Zdziwne, odnosiłam wrażenie że to słowo użyte w takim kontekście jest w naszym krajowym KK absolutnym tabu. Cóś się znaczy rusza, co niekoniecznie oznacza że rusza się w dobrym kierunku. Oj, obejrzałabym sobie jeszcze raz ten film o bilbordach , wypowiedzi biskupów wszelakich ( konserwatywnych, ćwierćkonserwatywnych, półpostępowców, średnioreformowanych ) mam już dość. Powyżej dziurków! Niedługo w moim agnostycznym domu lodówkę otworzę a tam święcenie trzeciej półki:-/ Biskupi do wiernych, państwo na straży przestrzegania prawa przez wszystkich na jego terytorium przebywających , ja na film, a koty na kaloryferki. ;-)

      Usuń
    2. film do obejrzenia bez problemu w internetach

      Usuń
    3. Już sobie odłożyłam do zakładki :-)

      Usuń
  9. Droga Dzidzio-Piernik :)) :)) Bardzo się mnie recenzja filmu podoba. Takiej jeszcze nie czytałam :) Nie byłam na filmie, ale po tej wrzawie w mediach mam wrażenie, że już go widziałam. Spieszę też donieść, że ja w odróżnieniu od pani Doroty uwielbiam czytać takie rozintelektualizowane wpisy osoby z tak lekkim piórem i szeroką wiedzą, a do tego autoironią.
    PS. A Gajosa uwielbiam! I w Pancernych i w Żółtym Szaliku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak po prawdzie nie jest recenzja a raczej tylko opis uczuć które się we mnie zaczęły gotować. Przyznam że sytuacji nie polepszyła uwaga fryzjerki Cio Mary - "Pani Mario ten film mnie niczym nie zaskoczył, podobne historie z własnego życia mogłabym Pani opowiedzieć." Znaczy to normalka, takie mamy środowisko niemal naturalne? I wszystko OK na tym najlepszym ze światów?
      Co do filmów Smarzowskiego to lubię wybiórczo, cenię "Wesele" ale chyba najbardziej mnie pasi "Dom Zły". Nie przepadam za jego późniejszymi filmami, do kina polazłam bo ciekawiło mnie o co ta ekscytacja i zapluwanie się od prawa do lewa. Sam film od strony warsztatu, że tak to ujmę, jest sprawnie zrobiony ale nic ponadto, natomiast jego siłą niewątpliwie jest temat do tej pory będący u nas tabu i naprawdę dobre aktorstwo. Wybaczam potknięcia i mielizny, bo nie ma ich dużo a w naszych czasach należy cenić zanikającą formę moralitetu. Dobrze zrobiony skoro potrafi wkurzyć.
      Co do Janka G. - październik miesiącem Gajosonaliów, znaczy w środę lezę do kina. :-)
      Co do pani Doroty - nie bardzo kumam ludzi używających argumentów ad personam - " Uznaję że Ziemia jest nie tylko płaska ale że nawet jest wklęsła a ten pan co twierdzi inaczej to kanalia!". A wystarczyło napisać że tekścik jest dzidziopiernikowaty i infantylnie pretensjonalny. No i byłoby gut bo każdy ma prawo do własnego zdania a ja zdanie pani Doroty jako uwagę krytyczną na pewno bym przemyślała. A zamiast tego jedyne co pani Dorocie udało się osiągnąć to zalęgnięcie się we mnie podejrzenia że tak pieprznęłam w stół że nożyce się odezwały.
      Co do moich wpisów z lubością uprawiam mniemanologię i traktuje to publiczne mniemanie bez jakiegoś wielkiego nadęcia. I dlatego mam problem ze zrozumieniem dlaczego inni się nadymają po lekturze moich tekścików. Przyznaję że bywam złośliwa ale życie to nie jest sklep z pochlebstwami. Nie ma jednak jakichś złych intencji, nie ma we mnie ochoty dopierniczenia komuś za nic. Jednak jak mnie cóś wkurzy - polityczni wszelkich opcji, nasze stadko, najgorszego rodzaju kombinatorstwo nazywane ochroną puszczy - to kąsam i jadzę.

      Usuń