piątek, 19 kwietnia 2019

Powrót mamy ( prawie jak "Powrót Taty" )

Mamusia kocia wrócili z w zagramanicznych  wojaży, koty ucieszone bo znów grają pierwsze skrzypce.  Nie to że Cio Mary o nie nie dbała, nic z tych rzeczy.  Kociska grube ( łącznie z tymi dochodzącymi ), zeżarły to co przygotowałam a  Cio Mary jeszcze z własnych funduszy dokupiwszy straszliwą ilość dobrych puch coby koteczki  "nie były  zaniedbane". Pieszczenia były, Felicjan nawet raczył Cio  udeptywać ale Cio Mary uprzedzona o podłości charakterów niektórych członków stada nie dała się nabrać na te pozory słodkości i wszelkie próby włażenia jej na głowę cięła przy samym ogonie ( co zresztą  zakończyło się ugryzieniem  Cio przez Najpodlejszego ). Zacytuję fragment  Ciocinego listu sprawozdawczego  który mła znalazła przy komputerku "Ładnie sam je, jak normalny koci facet. Miał w dupie rozrabianie wodą i jedzenie na łóżku. Wp......ił moją szynkę z bułki jak się odwróciłam!!!". Taa... Falubaz znaczy starał się nie sprawiać kłopotu i nie absorbował Cio swoimi problemami zdrowotnymi choć gryzł złośliwie. W sprawozdaniu telefonicznym Cio Mary stwierdziła nawet  że Felicjan ma się wyraźnie dobrze bo wyjadał z inszych kocich misek i jeszcze na dodatek lał dziewczynki, co  Cio zresztą uznała za wyraźną przesadę w "okazywaniu temperamentu". Dziewczynki też okazywały temperament, ponoć straszliwie lały się między sobą, tak z wyrywaniem kłaków i zapiewaniem bojowym.


Kiedy mła wróciła, po  powitaniach dały próbkę takiego przedstawienia ale mła natentychmiast przemówiła im do rozumków poprzez tyłki kapciuszkiem Kopciuszka i  nastąpiła miłość i zgoda.  Nocą było spanie  w objęciach, cóś takiego jak w burdelowym łóżeczku u Kury Naczelnej.  Mła potrafi rozlać oliwę na wzburzone fale dziewczyńskiego kociego morza. Żebyż tak jeszcze potrafiła okiełznać  Felicjana! Na razie walczy o to by zachować pedagogiczne zdobycze Cio Mary i żeby pierwsze skrzypce  nie kwestionowały autorytetu dyrygenta.  Felicjan już kombinuje z niejedzeniem i odstawia "kota osłabionego" a dziewczynki próbują mu dorównać w okazywaniu licznych dolegliwości wymagających natychmiastowego  głaskania z jednoczesnym karmieniem ( majo  kociska marzenia przepełnione sybarytyzmem rozbuchanym na maksa, mogłabym się o to założyć ).




Teraz  Wujostwo dostanie solidne prezenta, należy się za takowe poświęcenie ( znaczy Cio Mary za doglądania a Wuj Joe za wypożyczenie Cio na tzw. długi czasokres ). Upakowawszy te podarki  w zieloności i  ustroiwszy w kokardy coby były  najprawdziwiej prezentowe. Sobie  też zanabyłam prezencik  bo się powstrzymać nie mogłam, tym bardziej że spuścili z ceny. Znaczy w Tchibo foremkę zajączkową mieli , taką na pół litra ciasta. Mła jest niepoprawna jeśli chodzi o kolekcjonowanie foremek do wypieków. Oczywiście  w tym roku nic w tej foremce  już nie zdążę upiec ( po prawdzie to po prostu mła się nie chce ), wsadziłam ją w szklane jajo wraz z świątecznymi wykrawaczkami i  na razie tylko podziwiam. Mła w ogóle cóś ostatnio głównie podziwia a robić jej  się nie chce, pewnie to po wakacjach tak jej się  zrobiło.  Nic to, święta miną i trza się będzie brać solidnie za  ogródkowanie bo sporo rzeczy w ogrodzie wymaga od mła  dopieszczenia. Mła na razie  nic nie planuje bo wie że złośliwy los  tylko czyha na jej  gryplanowanie. Będzie tak sobie w ogrodzie bez wielkich planów upitulać i jakoś powolutku całokształt się ogarnie. W tzw. międzyczasie mła  uporządkuje zdjątka podróżne i podzieli  się z Wami wrażeniami z vacanze  romane.


5 komentarzy:

  1. Ech, Felicjan! To jest OSOBOWOŚĆ tego bloga, nawet przed Małgoś-Sąsiadką! Sorry, ale cała reszta kociowo-ogrodowa robi Felkowi za tło.
    Kiedy Ty nadążysz robić te wszystkie dekorejszyn? Co jak co,ale niebieskie kury rzondzom! :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Felicjan żre u Małgoś - Sąsiadki a u mła odstawia kota bez apetytu. Udaję że mu usiłuję cóś wcisnąć, żeby się nie pokapował że wiem ile on dziennie kusza ( 400 gram to mało ) i żeby bezproblemowe podawanie miski trwało jak najdłużej. No jest podły! Nie wiem czy reszta robi za tło, staram się nie pisać o numerach Szpagetki bo to wstyd nad wstydy! Małgoś zaś to jedna wielka niespodziewanka, zawsze się niepokoję co też ona wymyśli.
    Co do dekorejszyn to podłoga taka sobie, okna w stanie pozimowym ale dekory upieprzone. Wszak święta i te klimaty! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. No, czyli normalnie:)
    Kociszcza może i nie miały krzywdy a wręcz naprzeciwko, ale co własna rodzona pańcia to własna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dar przyozdabiania zacny, niebieskość mnię ujęła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kociszcza muszą pańcię udeptać, oślinić, nadgryźć i dopiero wtedy są absolutnie szczęśliwe. Niebieskość w tym roku rulez, jak mawia sąsiadki dziecię. ;-)

      Usuń