czwartek, 7 maja 2020

Szczał w głowę!


Mła zarobiła szczał w głowę!!! Tak się poczuła. Po rozmemłaniu i rozbajdaniu śladu ni ma. Nie dlatego że mła się w karby wzięła tylko życie ją wzięło. Zacznę od snów proroczych, kiedy mła śnią się zębiszcza a Dżizaasowi śni się ciemna woda to należy się szykować na poważne kłopoty. Nawet Tatuś niedowierzający cichnie w obliczu empirii. Tym razem mła się wyśniło na młodszego siostrzeńca, musiał być operowany bo konieczność była taka ( 72 godziny to na ogół maksymalna wytrzymałość organizmu na zmiany martwicze ). Wyobraźcie to sobie  - pandemia przejawiająca się głównie chodzeniem na rzęsach przez medycznych i utrudnionym dostępem do nich, moja nagle spokojna siostra, mój nagle niespokojny szwagier, ciężko przestraszony Tatuś bo on już wie że każda pełna narkoza jest ryzykowna i nasze dziecko które musi się jak najszybciej znaleźć na stole. Skończyło się dobrze, mały już jest w domu, rodzina oddycha z ulgą. Trafił na dobry zespól, który choć  gonił resztkami śnił wziął i się zmobilizował dla dzieciaka. Obecnie obaj siostrzeńcy zajmują się obserwowaniem  życia kotów dziadka a ich rodzina dochodzi do się. Jak widzicie okoliczności nie służyły trenowaniu rozmemłania bo życie człowieka spięło a nie rozbajdało.


Późnym popołudniem mła się dowiedziała że nasz pan Pocztowy miał rację w kwestii pocztyliady, "one mu mogą" i "to co najwyżej".  To żadna niespodziewanka.  Polityczne zdaje się przeżywają temat głównie dlatego że ten zrobił cóś tamtemu a tamten cóś temu a zdaniem mła wszyscy celowo zamykajo oczki by nie widzieć tego co najistotniejsze - pocztyliady ni ma nie dlatego że opozycja be, że zdrajca w szeregach, że my się dogadali  czy tym podobne głupoty ale  dlatego że suweren odmówił współpracy w tym temacie. To tylko i aż tyle. Na wierchuszce to idzie tak jak mła myślała że będzie szło, młodsze usiłujo dusić starego - stare numery, mła się nie będzie ekscytować bo nie ma czym. Numer któren wyciął  suweren jest ciekawszy ( jak suweren czegóś rzundzącym odmawia to jest to  sygnał dla tych ostatnich typu "zęby mię się śniły ", he, he, he ).  Nie wiem czy do politycznych wszystkich opcji dotarło że troszki się zmieniło i idą ciężkie  czasy, jak się okazało nawet ciemny lud ma pewien próg przyswajalności a jak się na czymś zafiksuje ( pseudopandemia ) to może nawet uchlać rękę co  karmi. Mła od  czterech, no, prawie pięciu lat, obserwuje degrengoladę struktur państwa i wieszczy kryzys z którego cinżko  będzie wyjść właśnie przez brak struktur. Dochodzi przy tym do wniosku że raz na jakiś czas społeczeństwo musi się nauczyć na własnej skórze i to boleśnie ( żeby mu się utrwaliło ) że pojęcie "za darmo" tak naprawdę w ekonomii nie istnieje.


Ogród mła widziała z daleka, wydawało jej się że cóś więcej irysów kwitnie. Jutro to sprawdzi, pracę z dokumentami przesunęła sobie na poniedziałek i zacznie świętować  piąteczek. Będzie miała więcej czasu dla kotów ( musi się przyjrzeć Pasiakowi, cóś mało ostatnio jada a to może oznaczać że albo trza z nim do weta albo że stołuje się "na mieście", znaczy w fabryce - tam się składają na karmę dla szczurołapków ), dla roślinków, dla się. Może znów jej się uda popaść w lekkie rozmemłanie ( ale bardzo lekkie, bo chciałaby się zabrać do  przycinania niektórych krzewów w Alcatrazie ). Kto wie czy nie zawędruje do Mamelona, bardzo  już za nią tęskni. Jako przewodnicząca mła zarządza jutro święto państwowe, a dziś wieczorkiem  "Seksmisja" ma się pojawić na monitorku. Raz na jakiś czas mła czuje potrzebę coby poobcować z Maksem i Albercikiem. Dzisiejsze ozdóbstwa drogi pamiątniczku to japońskie pocztówki z początku XX wieku. Pierwsza grafika jest autorstwa Zuigetsu Ikedy, trzecia  Tanigami Konana, czyjego autorstwa jest druga zostaje słodką tajemnicą internetu. Na pocztówkach cynerarie, wiosenne kwitnące doniczkowce mojego dzieciństwa. Mła pamięta ich zapach niuchany w okolicach Wielkanocy. Dziś ma większą szansę zobaczyć je na skwerku na południu Europy ( robią tam za bratki i stokrotki w sezonie wiosennym  ) niż w naszych kwiaciarniach. Jako muzycznik dziś robi Boccherini ( ten od rzępolonego menueta ) i nocne granie na ulicach Madrytu.

4 komentarze:

  1. Uff.. jak to życie potrafi... A człowieczek (też się zaliczam, jakby się kto pytał) sobie planuje i knuje co by tu żeby było, i rozmarza się, a to życie tak z bańki wali.. I dobrze że można zrobić uff.. Idę dopieszczać futerka. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła właśnie jest na uffie, musi pilnować coby rozmemłoń się jej znów nie zalągł. Szczały w głowę to prawdziwa zmora, mła zawsze długo odreagowuje. Ech... Zaraz futra przywołam od kolacyjki i zalegniemy w przytulangu. :-)

      Usuń
    2. Ale Ci dało popalić.
      Słuszny odpoczynek Ci się należy. Zdrowia rekonwalescentowi, oraz Wam wszystkim. Niech Cię koty dopieszczą.
      Cynerarie to jedne z niewielu kwiatów, które niespecjalnie mi się podobają.

      Usuń
    3. No mła dochodzi do się, dało jej tak że wczoraj wieczorem po prostu odpłynęła. Rekonwalescent powoli zaczyna roznosić chałupę, znaczy zdrowieje.
      Mła lubi cynerarie ale już dawno, dawno widziała takie prawdziwe, to co obecnie czasem sprzedajo to jakieś takie ersatze.

      Usuń