czwartek, 25 czerwca 2020

Dżem session


Mła dziś miała bardzo pracowity i niespodziankowy dzień. Gryplany miała co prawda zupełnie inne ale się wzięło i pomieszało i mła zamiast w ogródku dzielnie pracować, najsampierw szybciorem zrobiła zakupy, potem odwaliła obowiązek który odwalić miała w sobotę  ( mła  dziś wszystkich lokatorów dorwała w domach i już szczęśliwie jest po obowiązku ) a na koniec się odstresowała żeby jej gulgot z globusem nie zadusiły. No to do rzeczy.




Jak już mła wyrwała na zakupy to dostała klapeczki ( do rozchodzenia ale skórzane więc nie powinno być problema ). Potem się zabrała za całkiem cóś inszego. Zaczęło się od tego że po powrocie z polowania na klapeczki ( na Górniaku  nie dostałam bo to co było akurat dla mła odpowiednie miało numer 40 i było ostatkiem, skończyło się na osiedlowym ) mła zobaczyła na suficie nad swoim  łóżkiem plamsko. Cudnie deszczyk, kap, kap, kap a właściwie to sam deszczyk nie tyle co deszczyk  + rynna Fabrycznego co to wyłazi nie tam gdzie trzeba. Jutro czeka mła niemiła rozmowa telefoniczna  bo jasne jak  słoneczko jest że odprowadzanie wody deszczowej z dachu  fabryki nie powinno się odbywać na jej dach. Nawet Fabryczny pokuma. No i mła musi wykombinować cóś żeby sytuejszyn się nie powtórzyła ( znaczy zagnać biednego Włodzimierza z palnikiem  na dach coby zobaczył  gdzie jest problem ). Mła w nerwach odwaliła przegląd lekstryczny  a potem na ukojenie nerwów mła sobie  zaordynowała dżem session z odsłuchiwaniem jam session  Dave Brubeck Quartet.

Przed dżemowaniem mła zastosowała wewnętrzną maseczkę antyzmarszczkową ( musiała albowiem gniew z powodu zalania sufitu wykrzywił jej twarz, co jak wiadomo sprzyja powstawaniu zmarszczek ). Sama nie żarła, Małgoś - Sąsiadka sprytnie się przewinęła  coby się na kurację antyzmarszczkową załapać. No i mła pokrzepiona na ciele i duszy wzięła się do roboty. Po domu zapach smażonych z cukrem owocków się niesie, niektórzy sprytnie naszykowali kawałki  chałeczki coby degustować i dać znać  mła  czy aby konsystencja i słodkość odpowiednie ( mła ma wrażenie że Małgoś to nie stąpa normalnie tylko cóś jakby  tańczyła  przy tym dżem session ). Koty w ogrodzie wykorzystują przerwę w padaniu, tylko Mruciu zalega na wyrku. Na całym wyrku, tak się postarał. Mła zaraz wyparzy słoiczki i też zalegnie. Dżizaas dziś dzwoniła i poleciła  jej filmik do oblookania, mła się weźmie i odpręży.




14 komentarzy:

  1. Mój dżem, z truskiew, rabarbaru i imbiru, zrobiony został wczoraj ale do teraz nie udało mi się go złapać do słoików. Może jutro rano...

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany, płateczki kwiateczków też będą dżemowane? Z kwiatowych przetworów to u mnie były różane płatki ucierane z cukrem pudrem -
    z dodatkiem soku z cytryny. W prehistorii. Szybko mi uciecha z przetworu minęła, trafiła się wizyta powinowatego, bardzo żertego na słodkie i wyskamlał od mojej Mamy wszystkie sześć słoiczków. Też bym próbowała czy dobre płateczki kwiateczków w dżemiku..😀 a chodzenie za chodaczkami do chodzenia dopiero mnie czeka. To są zakupy których baaardzo nie lubię, a muszę zrobić.🥴

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U młą otoczenie zbyt zanieczyszczone coby płateczki przetwarzać spożywczo. One opadły z różyczek i przejmująco pachniały, mła się nim po prostu przez chwilę cieszyła. Różę ucieraną mła ma z inszego źródełka ( bo lubi różany smak ). Tak szczerze pisząc to ciuchowych i bucianych zakupów mła tyż nie lubi, no ale w czymś chodzić trzeba. No i dobrze żeby od tego noszenia nie mieć wysypki na cielsku i ran na nogach. ;-)

      Usuń
    2. Padłam. Weszłam do domu zagnana burzowym wiatrem i nie żyję. Z trudem dałam futrom jeść, a sama chyba muszę sobie golnąć, bo nie dam rady normalnie chodzić. Jak dobrze że mnie to złapało w domu, a nie na ulicy. Śmieszne dość, muszę sobie chlapnąć, by iść prosto. Bo na trzeźwo mnie nosi na boki i mogę pionu nie utrzymać. Chodaczki sobie kupiłam, z tą myślą siadłam nad srajtfonem żeby się podzielić nowiną. I zaraz sobie trzasnę. Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Trzaśnij, mła świetnie rozumie problem. U niej ciśnienie żylne dziś oscylowało w okolicach 50 kreseczek, tętnicze z trudem wyrabiało 85. I mła z tym funkcjonowała i nawet sprawę załatwiła! Co prawda pod koniec załatwiania urzędówki mła czuła że jej język zaczyna fiki miki robić i cóś się wątek rwie ale dała radę wspomożona dyskretnie kropelkami. Cio Mary ją przyholowała, Ciotka Elka przejęła i mła dopieściła wątrobę kolejną porcją leków. Od jakichś dwóch godzin jej lepiej ale ten komencik pisałam prawie dwadzieścia minut. Literki mnie uciekali. Moje futra dziś bardzo niedobre, im się robi tak zawsze jak mła jest cóś nie tego.

      Usuń
    4. To w ramach ratownictwa takie niedobre. Moje też ratują, jasna dupa. Dobra oc

      Usuń
    5. W ramach ratownictwa to nawet były usiłowania podgryzania mła, takie to pełne poświęcenia te moje źwierzątka są. ;-)

      Usuń
  3. Cieszy mnie, że udało Ci się kupić klapki. Ja w tym roku kupiłam trzy pary, ale udało mi się to zrobić w Tuszy nie. Na Górniak mi nie po drodze. Przetworów nie robię, bo dla samej się mi się nie chce. Jedyny wyjątek to grzyby suszone i marnowanie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Młą tyż się cieszy że zakup już za nią, Tuszyn w upale to nie jest to co mła by chciała zwiedzać. ;-) Grzybki mła tyż wykonywa a słodycze mają w chałupie mła swoich amatorów ( bardzo muszę pilnować żeby degustacji natychmiastowej nie było ). ;-)

      Usuń
  4. Aż tu pachnie tym wszystkim, co na zdjęciach pokazałaś. Aż pudełko lodów orzechowych z lodówki wyjęłam... (będzie na Ciebie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może być na mnie, mła jest przyzwyczajona bo Małgoś - Sąsiadka czyni mła odpowiedzialną za swoją słabość do Nutelli - "Trzeba mi było nie dać spróbować a nie teraz na mnie pokrzykiwać!" ( mła się drze bo Małgoś głucha ).

      Usuń
  5. Hejka :)
    Oj ta plama niedobrze :/ Może z niej pójść grzyb...bądż czujna.
    W tym roku obraziłam się na ceny truskawek i jem tylko swoje. Mam malutkie poletko ni niewiele co z tego jest, ale trudno. Serdeczności przesyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wczoraj się wgapiałam ale na szczęście schnie, zdaje się że problem polega na gwałtowności ulewy a nie na normalnym padaniu ( bo przy ulewach jej dachowi się z tej fabrycznej rynny dostaje ). Mła za truskawkami ładnymi w cenach "do przyjęcia' się nałaziła a i tak nie zrobi dżemików dużo, owoce są jak dla niej zbyt drogie. A na polach ponoć gniją bo nie ma kto zbierać. Taa... jeszcze więcej pińcetów i inszych darów z podatków tych którzy pracują na to by nie pracować mógł któś "bo mu się taka praca nie opłaca". Wtedy będziemy mieli truskawki po parę eurosów za kilogram a social jak w Reichu. Pensyjki tylko będą takie mocno wschodnioeuropejskie.

    OdpowiedzUsuń