wtorek, 2 czerwca 2020

Codziennik - intensywnik




Za mła naprawdę intensywny początek tygodnia, mnóstwo roboty musiała odwalić i jeszcze była u Małgoś - Sąsiadki tzw. skromna impreza ( znaczy nie było stadnego spędu za to goście przychodzili i wychodzili przez cały dzień ). Po skromnej imprezie Małgoś  odleciała  a ja ledwie dycham. Następna taka biba za rok, choć Małgoś coś dziś  brzdękała  że to imprezowanie jest bardzo  męczące i ona może jednak kipnie coby uniknąć powtórek. Pogrzeb jak stwierdziła  będzie dla niej mniej absorbujący. Taa... nie ma to jak radosne rozmówki urodzinowe z wiekową jubilatką, tchnie optymizmem po całości. Mła nie dowierza bo Małgoś takie przemowy  co roku wygłasza a jak przychodzi co do czego to szykuje się na imprezkę. Małgoś stwierdziła że po imprezie należy nam się odpoczynek i jutro ona zamierza zalegać z książką, gazetami i rzecz jasna z kotami, które zwabi na wątróbkę ( były na imprezie, nawet Pasiak i Epuzer uczestniczyli w tej żarciowej orgii,   poczęstunek był z surowej wołowiny,  gotowanego indyka i , o zgrozo,  bitej śmietany - rzecz jasna pełne zadowolenie  było okazane i rzucanie się na żyr jakby od miesiąca na owsiance jechały).




Przed wieczorem mła zaliczyła ogrodowanie ( pielonko )  i zrobiła roślinom małą sesję zdjęciową. Przy okazji pielenia sprawdziła stan irysowych kłączy i z niepokojem  zauważyła że te cholerne  małpy co pożarły jej  bukszpan usiłują się dobierać do innych roślin. Jutro będzie Chemiczny Ali i zamówienie bakterii bo mła lubi bukszpany i zamierza odnowić swoje nasadzenia. I nie będą jej  orientalne ćmy ogrodu urządzać i dyktować co  omła ma sadzić a czego nie. Mła musi też zrobić cóś ze  ślimakami, w straszliwy sposób atakują funkie. Ze zwierzątek niemiłych to mła miała dziś kontakt ze szczurkiem, dzięki kotom. Mła jest wydezynfekowana, koty rozczarowane a szczurek wyniesiony na łąkę. Wiem że szkodnik, wiem że paskud ale zwierz inteligentny i czujący, mła nie mogła ubić. No nie zdołała w sobie wzbudzić morderczych instynktów. Szczurka z fabryki przyniosła Sztaflik, madka musiała z nią dziś przeprowadzić długą rozmowę na temat wychodzenia poza ogród ( i nie ma tłumaczenia że to blisko i w ogóle ) i przynoszenia niemile widzianych zwierząt. Oczywiście Sztaflik udawała że nie rozumie o co kaman.




W Ameryce  murzynów  biją i mła się w związku z tym   zebrało na przemyślenia. Mła uważa  że w kwestiach tak delikatnych jak kwestia  rasowa czy wyznaniowa trza być  szczerym do bólu. Dlaczego?  Bo rasizm czy religijny fanatyzm to wrzód a nabrzmiałe wrzody się przecina a nie leczy w inszy sposób bo rozpędzane antybiotykami mają tendencję do nawracania a poza tym nie zawsze antybiotyk skutkuje. Szczerość  jest jak skalpel, poprawność polityczna jak  antybiotyk o niepewnym działaniu. Mła czuje się jak stara konserwa i mimo tego że razi ją dupkizm  tej amerykańskiej parodii prezydenta to całkiem niedaleko jej  do tego by przyznać mu rację ( protesty tak, zamieszki nie ). Sorry , jak wyczytałam  wieczorkiem że  obrabiają sklepy na Piątej Alei bo  każdy chce poczuć odrobinę luksusu to mnie wzięło i zatchnęło. Taa...  społeczność  można ocenić po tym jakich bohaterów  sobie tworzy, czarna Ameryka zeszła z poziomu kogoś takiego jak Martin Luter King do poziomu Janosika. Zamieniła człowieka który był twarzą walki o równouprawnienie, głosił równość ras,  palnął najlepszą polityczną mowę  XX wieku, zapłacił za głoszone poglądy najwyższą cenę,   na faceta który był kiepskim koszykarzem, nie najlepszym raperem, kryminalistą bo siedział za rozbój, został ochroniarzem w knajpie  i napakowany metamfetaminą i fenatylem udał się w miasto  na zakupy gdzie został zatrzymany za posługiwanie się fałszywymi pieniędzmi  i uduszony przez nadpobudliwego glinę zapewne dobrze znającego statystki zgonów policjantów zaistniałych w skutek interwencji w tzw. czarnych dzielnicach.

Hym... przypadkowy bohater z którym każdy Afroamerykanin może się identyfikować? Oby nie. Mła dziś sobie musiała bardzo mocno powtarzać że rozrusznik serca dzięki któremu żyje Zosia, mama Doro, wymyślił amerykański murzyn, że na świecie jest jazz - muzyka którą ona uwielbia, że Viola Davis, jedna z jej ulubionych aktorek nie wzięła się z księżyca, że był ktoś taki jak Mary Jackson  czy Katherine Johnson i  Dorothy Vaughan. Teraz jest pieprzenie o systemowym rasizmie a zdaniem mła  prawdziwym największym problemem Afroamerykanów  jest to że czarny rasizm ( typ my pokrzywdzeni więc lepsi ) rozwija się w najlepsze w gettach  i izoluje tę mniejszość od reszty społeczeństwa. To nie jest tak że  wredni są tylko biali, czarni mają też sporo za uszami. Znikąd ta opina o tym że rodzą się już  na warunkowym się nie wzięła. Smętne to i mła podejrzewa  że źle się skończy bo broń na ulicach zawsze źle się kończy.



14 komentarzy:

  1. Te dwa pierwsze kolory kwiatów są fantastyczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początek czerwca i końcówka maja to w Alcatrazie jest dominacja kolorków typu lila - róż. :-)

      Usuń
  2. Że jeszcze uchował się najpiękniejszy i cudnie pachnący narcyzek?
    Zachwycam się wszystkim ale do narcyzka,i orlików,,które nazywam dzwoneczkami mam wielką słabość.Orliki w tym roku szaleją, nawet tu nie wiadomo skąd się wzięły, i jak tu teraz obkosić parking, przydałoby się wykopać kębki i przenieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orliki cinżko przenosić bo mają dłuuugie korzonki. Za to są samosiejne co cud. No i nawet skoszone dzielnie powrócą w przyszłym roku. :-)

      Usuń
  3. Urodę roślin, planowane życzenia dla Małgoś-Sąsiadki, nawet bicie murzynów, ponure refleksje na tematy szczerości i mentalności tłumu- wszystko zmiotła informacja o apetytach Azjatki. Co te cholery pożerają oprócz bukszpanów? To jest bardzo ważne pytanie. Małgoś-Sąsiadce oczywiście składam hołdy i życzenia.


    OdpowiedzUsuń
  4. A Sztaflik niestety, na pewno stwierdziła że ta mowa to z powodu mikrych rozmiarów łupu i wypuściłaś tak jak wędkarze niewymiarowe sztuki. Może być próba łapania wymiarowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Azjatka dobrała się do sosny hakowatej, mła jej dała ( Azjatce, nie sośnie ) groźbę z preparatem bio w załączeniu. Jak sie jeszcze Azjatka poruszać będzie to Chemiczny Ali. Sztaflik jest tak obrażona że po łapach musiałam całować i obiecywać że nigdy więcej. Szczurek został uznany za wymiarowego ( toż pomoc była wezwana w celu zabicia, w pewnym momencie cała piątka go osaczała ), mła z kolei uznała go za bardzo dzielnego bo się postawił, życie mu się należało. :-)

      Usuń
    2. Baardzo, baardzo zła wiadomość dla żony kuzyna. Ona kocha sosny miłością szaloną. Oścista nawet na ""moim zielonym" jest wetknięta.
      ''

      Usuń
    3. Pocieszka jest taka że same z się sosen nie atakujo, muszo się najpierw bukszpanem nażreć. One u mła się zjawiły w celu wykończenia bukszpanów ale po bukszpanach nadal były żyrte i stąd pewnie próby z sosenką. :-/

      Usuń
  5. Czy na drugim zdjęciu znajduje się azalia "Nabucco"?
    Orliki wyjątkowo urodziwe.
    Człowiecza natura taka, że lubi mieć "obcego", by się na nim wyżyć. Pewnego reżimu wewnętrznego wymaga wyuczenie siebie, że obcy to też bliźni. Skrótami piszę, bo gdybym chciała rozwinąć temat, to byłoby długo i zawile i chaotycznie.
    Czy ten szczurek był całkowicie żywy?
    Pozdrawiam, zastanawiając się, czy chce mi się zrywać darń. Chyba nie, bo weszłam do domu pod pretekstem umycia rąk po to, by zmienić obuwie na właściwe do obsługi szpadla i zniosło mnie w stronę komputera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest 'Homebush', twarda zawodniczka. Bliźni przede wszystkim są złośliwie stadnie głupawi i kolor skóry ni ma z tym nic wspólnego - mła ma jakieś takie odczucia wobec własnego stada. Szczurek dzielny i świadomy, życie mu darowano ( bo madka się uparła ). Mła jeszcze trochę i w miasto a jej się wcale nie chce. Nie chce ale musi. :-/

      Usuń
    2. Twarda zawodniczka, wiem, bo u mnie daje radę. Ale u mnie wszystkie rośliny są bardzo szybko bezimienne. A przymierzam się do kupienia jeszcze jednej, bo te kulki kwiatostanów zawsze mnie rozweselają. Dzięki więc za nazwę.

      Usuń