środa, 10 czerwca 2020

Wycinki, przecinki i inne chlastanie

Madka wycina bukszpany a Szpagetka,  Mrutek i Okularia przeszkadzają jak się tylko da ( jak się nie da to choć usiłują przeszkadzać ). Sztaflik prowadza się z Pasiakiem i  przeprowadzają przy gołębiowym stanowisku długie męskie rozmowy ( mła słyszy ich fragmenty ). Szpagetka podjada coraz lepiej ale leczenie nie jest jeszcze skończone. Niedługo trza robić czyszczenie kłów, nie wiem jak Jej Niełaskawość to zniesie. Jednak kamor na zębach zdjąć trzeba bo to źródło infekcji a Szpagetka na sezon zimowy, kiedy nie można dochodzić do się na słoneczku, rezydować w ogrodzie i w ogóle mieć się ku lepszemu, musi być dobrze przygotowana. Wystarczy nam problem z nóżką drutowaną, po co jeszcze gardzioło ma być narażone czy uszka. Jak na razie madka przewidując naburmuszenia w niedalekiej przyszłości, ustępuje małej małpie na każdym kroku ( żarełko przynoszone do ogrodu, Jej Leniwość nawet nie wstaje do michy tylko zajada w pozycji półeżącej, dopiero Mrutkowe  "rabladorowanie" ( takie podskoki jakie psy wykonują biegnąc w wysokich trawach ) stawia ją na nogi bo jak wiadomo w ogrodzie się wypoczywa a nie "rabladoruje" i trza gnojka nauczyć czyli się za nim wypuścić na trzech łapach ze skrzekiem bojowym.

Mrutek ucieka, potem wraca "rabladorując" , Szpagetka skrzeczy a potem im niespodziewanie mija i razem łapią fruwające owady. Kiedy wtacza się Okularia Mrutek ją napada a Szpagetka skrzeczy na mła żeby napadła  Mrutka. Ech, gry i zabawy towarzyskie, fête galante. Mła usiłuje cichutko zniknąć im z pola widzenia i zabrać się do wycinki  bukszpanów ale ledwie cóś tam ruszy a entreprise élégante już się koło niej  kręci. Cud że madka wycięła całkiem sporo bukszpanowych krzewów.  Z kotami kręcącymi  się pod nogami, włażącymi na plecy i rozkazująco skrzeczącymi. Kiedy tylko mła wyłazi na chwilkę z ogrodu oderwani  od śledzenia gołębi Sztaflik i Pasiak biegną  do domu aż się kurzy rycząc "Jeść!".  Zdaje się że  śledzenie gołębi pobudzająco działa na apetyt. Mła zamiast robić sobie kawkę odprężającą na szybciora ładuje żarło do misek ( nawet Szpagetka czuje się na tyle zdrowo  żeby sobie   nie darować  przetestowania mła na okoliczność  bycia  najszybciej ładującą kocie żarło do michy ). No cóż, pańcie i madki wielkotne majo przerąbane. Odpuszczam kawkę i kiedy one zajęte chlaniem dyskretnie ulatniam się do Alcatrazu coby bukszpanowe korzenie w spokoju wykopać.




Robota  straszna bo bukszpany były wieloletnie, staruszki, które jeszcze Stryj  Mieczysław sadził. Strasznie mi ich żal  ale nie ma zmiłuj. Takie chynchory stać nie mogą bo ani to miłe dla oka ani dla  Alcatrazu niedobre bo nie wiadomo co wraża ćma zwabiona bukszpanem jeszcze wpieprzy. Zwijać się muszę na szybciorka zanim znów przylezą koty z propozycjami typu; syp przede mną kwiatki ( Szpagetka ), mów mię Carewicz ( Mrutek  ), mogłabyś mię znaleźć jakiegoś porządnego kawalera, najlepiej  to rudego maine coona  ( Okularia ). Na ryki i gulgotania dobiegające z Podwórka ( Sztaflik i Pasiak ) mła ledwie co zwraca uwagę ale na trójkę rezydującą w Alcatrazie tak nie zwracać uwagi się po prostu nie da. Nadal biję się z myślami co posadzić na miejscu  pobukszpanowym, okazało się że to jest znacznie  więcej przestrzeni   niż mła sądziła ( wicie rozumicie - złudzenie apteczne, bukszpany rosły i mła się wydawało że to metr szerokości co najwyżej, a to  znacznie więcej ).

Cóś mła się zdaje że będą przemeblirowki ogrodowe a nie kupowanie nowych roślin. Chyba przesadzę kalinę japońską która niezbyt dobrze sobie radzi na dotychczasowym ( hym... książkowym ) stanowisku. Za mocno nie urosła i  nie powinno być z przesadzaniem jej żadnego problemu. Zastanawiam się też nad oczarami, też specjalnie nie ruszyły i przeprowadzka nie powinna być  ani kłopotliwa dla nich ani dla mnie. A może przesadzę  na to nowe miejsce azalki? Środek dawnego stanowiska bukszpanowego mogłabym obsadzić  japońskimi karzełkami azalkowymi, one u mnie całkiem przyzwoicie rosną. No i wówczas mogłabym przesadzić w azaliowe okolice  niektóre z moich "leśnych" bylin. Przy azalkach sadzić prosto nie jest ale cóś bym wykombinowała.  Jest nad czym  myśleć podczas bukszpanowych wykopków.




Na porządkach z bukszpanami cięcie się nie skończy, wczoraj musiałam dać trochę światła rodkom i paprociom ( wbrew  powszechnej opinii rodki wcale nie lubią bardzo głębokiego cienia, najlepiej  rosną w rozproszonym półcieniu, tak samo jest z większością paproci ). Dać trochę światła  oznaczało przyniesienie drabiny. Oczywiście domyślacie się kto był z mła na drabinie i ryczeniem zachęcał ją do pracy! Nawet inwalidka się poświęciła i wlazła choć  ciężko jej szło! Szczerze pisząc to myślałam  że zejdę po tym podcinaniu jesionkowych i klonowych  gałęzi, nawet nie tyle z wysiłku co ze stresu. No bo wiecie jak  któś po mła stojącej na drabinie usiłuje wleźć na drzewo to jest to stresogenne ( mła to wczorajsze cięcie z drabiny jeszcze dziś przeżywała ). Nie do uwierzenia  że  Mrutek jeszcze niedawno bał się wchodzić na podwórkową robinię zwaną akacją. Teraz  to  on jest orłem i sokołem a jak się da to nawet sępem.

Dzisiejsze fotki są z Alcatrazu, na pierwszej jest zaspana i pełna pretensji Szpagetka a na drugiej śledzący kumara  Carewicz Mrutek. Jest nawet muzyczka, bo cóś nam się od życia po tej wycince należy. Rytmy latynosko - celtyckie, czyli Salsa Celtica.

7 komentarzy:

  1. ścięte do parteru bukszpany, obżarte zeszłoś latoś przez ćmę, pięknie w tym roku odrastajo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, jak się cieszę że nadajesz. :-) Mła się martwi bo jej pożarte i ścięte w zeszłym roku dwa krzoczki nie odbiły, myślę że do tego stanu przyczyniła się zeszłoroczna susza. W tym roku mam bukszpanową "hatakumbę", te stare okazy które mła ścina mogą nie odbić, jest za to szansa na to że obije bukszpanowy żywypłocik na Podwórku. Trza mieć nadzieję. :-)

      Usuń
  2. O Matko Mrutka! Wspominając wieszanie firanek (mała kocim domowa drabinka)przy kocim wspomaganiu oddycham z ulgą, że żyjesz. U mnie firanka poległa. Kotom wyjątkowo do pyszczka w zieleni. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten cham gugiel.. znowu mądrzejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chamstwem G. się nie przejmuj, wiadomo kto zacz. ;-) Wiesz, był taki moment że młą się zastanawiała czy wejście na drabinę ( dużą, malarską ) jest bardziej niebezpieczne w chałupie czy w ogrodzie. W domu dużo twardych rzeczy z kantami itd. ale za to w ogrodzie sporo kłujących. Hym... nadal nie wiem. Mła była niedawno w ogrodzie ale wróciła, straszna duchota. Szpagetce to nie przeszkadza, skrzeczała na mła z ogrodu że posiłek ma być tam przyniesiony ( zeżarła całe 100 gram ). Dziś konfiguracja jest taka że Mrutek i Sztaflik tępią trawki w ogrodzie, Okularia prowadza się z Pasiakiem, choć to prowadzanie takie trochę problematyczne bo Pasiak by głównie na parapecie rezydował. Szpagetka jak zwykle w bazie tępi mróweczki jak Felicjan z Lalusiem tępili. Mła dogorywa i chyba weźmie się w domu za czytanie, u nas wczoraj w nocy był deszcz i dlatego teraz mamy saunę.:-)

      Usuń
  4. Współczuję Ci tych pomocników i poganiaczy niewolników. Mnie wystarczy jeden sygnalista, czyli co zmieni się na parkingu, to idzie do mnie dziamgotać i wołać mnie żebym zobaczyła co się stało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo on jest stróżujący a Ty po prostu nie doceniasz. Niewdzięczna! ;-)

      Usuń