sobota, 29 sierpnia 2020

Późnoletnik i "żale że wcale"




"To smutny lata zmierzch" śpiewał swego czasu św. pamięci Piotr Szczepamik. Zmierzch lata mamy  niewątpliwe, pytanie tylko  czy na pewno jest to zmierzch smutny.  Niby zmierzchy z natury rzeczy smutnawe ale mła jest dziecię nocy i z tym mniemaniem  o smuteczku zmierzchów czasem ma ochotę się nie zgodzić. Czasem, bo bywają lata w których mła jest żal odchodzących pór  roku. Jednakże  ten rok nie należy do tych  "żałujących".  Wcale nie dlatego  że to lato było jakieś szczególnie okropne, zdaniem mła  było  o wiele milsze dla ogrodu  i  dla niej niż to upalne i suche, ciężkie  do wytrzymania zeszłoroczne lato. W  tym roku pogoda  jak dla mła była całkiem, całkiem. Mła nie żałuje upływającego lata bo  ono było dla niej takie na pół gwizdka jak i tegoroczna wiosna. Wszystko  przez niemożność zaplanowania sobie  w miarę normalnego   rozkładu jazdy  dla życia.  Mła traciła  energię  nie tam gdzie trzeba usiłując ogarnąć swój własny chaos w chaosie  ogólnym, zafundowanym nam przez mendia i stado panikarzy. Dodupnik  wiosenny stał się dodupnikiem letnim a teraz jak wszystko na to wskazuje czeka nas dodupnik jesienny.  Mła jest zła i chciałaby mieć za sobą  ten cały sezon  rozwalony dokładnie przez stado przeżuwaczy rzeczywistości mendialnej, którym można wmówić absolutnie wszystko, nawet to że są niezwykle  światli, weryfikujący prawidłowo docierające  do nich newsy  i że autorytety którym zawierzają to są autorytety przez duże A.

Mła ma wielki  żal  do tzw. liberalnej  części mendiów że okazały się być  bardzo mało liberalne. Hym... mła sama nie wie na co liczyła, wszak pisała w tym blogu chyba w marcu, a może  i w kwietniu że spodziewa się cenzury internetu.  Właściwie to mła powinna mieć  teraz jadowitą satysfakcję, ponieważ mamy obecnie do czynienia na masową skalę z usuwaniem  niewygodnych treści pod  pozorem  walki z  fejkami ( nici którymi  jest to szyte  są tak grube jak dratwa szewska ). Jednakże jakoś tej satysfakcji  pełnej  jadu  nie ma.  Dziwi ją że tzw. liberalni nie widzą nic  zdziwnego w tej cenzurze ( ale czemu mła się dziwi, ci sami liberalni proponowali już kiedyś ograniczenie demokracji żeby chronić demokrację, he, he, he ). Pocieszająco mła  Wam napisze  że te próby cenzorskie spalą na panewce, mła jest tego tak pewna jak była pewna wiosną wprowadzenia jakiejś  formy cenzurowania netu. Jakby któś  nie wiedział dlaczego to mła podpowie że jeszcze nigdy cenzura nie zadławiła  prawdy, real to żywioł  nie do opanowania i rzeczywistość w końcu zawsze skrzeczy. Co do pandemii histerii to zdaje  się  jesteśmy w trakcie akcji szczepiennej, antyciała  się uaktywniają i coraz więcej koronosceptyków. Gdyby nie politycy którzy nie wiedzą jak wyjść z tego dania  tyłka po całości, dawno by już  było normalnie. Teraz  jest problem  bo coraz bardziej  cinżko tłumaczyć  tę wiosenną konieczność zamknięcia gospodarki kiedy nie da rady dłużej naciągać statystyk.  Mła obstawia że polityczni pójdą ścieżką "łagodniejącego z czasem wirusa".  W  marcu zabijał znaczy  bez litości a w listopadzie będzie już jak  zwyczajna  grypa.  Mła już  obserwuje  pewne przygotowania do takiej  akcji ( choć na razie  jeszcze sondowana jest możliwość wprowadzenia jesiennego zamknięcia, tak na  wypadek  gdyby wdzięczna za cud  gospodarczy ludność miała  ochotę pogonić zarzundy ).




Mła bardzo  mocno docenia teraz swoje własne  zielone miejsce na Ziemi. W tym zwariowanym świecie w którym wirtualna rzeczywistość  jest tą najprawdziwszą,  ogród pozwala  widzieć świat takim jakim jest. Zwierzęta i rośliny gdzieś mają obowiązującą obecnie wykładnię rzeczywistości, po prostu żyją swoim własnym życiem. A  mła  żyje razem z nimi, niespecjalnie np. przejmując się  tym czy ocieplenie klimatu to wina ludzi ( zapylenie powietrza to na pewno wina człowieka i powinno się robić wszystko by z tej kopalinowej czarnej dudy wyjść, ale cóś się zrobiłam jeszcze bardziej sceptyczna  niż do tej pory byłam jeśli chodzi o nasze możliwości wpływania na klimat i obecnie i w przyszłości, przeca mamy do czynienia głównie z modelami a jak naukowcy budują modele to widać przy okazji zarazy mendialnej  ). Klimat  Ziemi od zawsze  się  zmieniał, jesteśmy w  końcu produktem tych zmian więc nie bardzo rozumiem  dlaczego oczekujemy że klimat nagle się zmieniać przestanie. Bardziej mła martwi gospodarka wodna w naszym kraju i kopciuchy w sąsiedztwie niż hipotetyczny  wpływ człowieka na jakość górnych warstw atmosfery.  Z perspektywy ogrodu mła największym problemem jest dziurwa w Bełchatowie i niszczenie drzewostanów ( myślę że to ostatnie to w ogóle problem dla ludziów ).  Czasem we  mła się gotuje i ma ochotę ubrać się w ogrodowy strój organizacyjny ( ogrodniczki znaczy ), wziąć do łap widły amerykańskie i gromko  porykując  " Na Bełchatów, na Bełchatów!" poprowadzić jakieś łobywatelskie  poruszenie coby dziurwę zasypać ( w końcu kiedyś rozebrano Bastylię, to czemu by  dziurwy nie zakopać? ). Nie wiem  czy górnym warstwom  atmosfery by  zasypka kopalni pomogła ale powietrzu wokół mła i ogrodowi wysuszanemu to na pewno.




Teraz sprawozdalnik z dnia wczorajszego. Mła nieco przemeblowała swoje słoje mszasto - bluszczowe,  dosadziła trochę skarlonych paproci - zobaczę jak sobie poradzą. Dosadzała na stole kuchennym, w obecności Mrutka i Epuzera, który akurat przeszedł z wizytą podwieczorkową ( pewnie znów miał dziś w domu żarło, które mu nie odpowiadało ).  Wizyta Epuzera była mła bardzo na rękę bo  Mrutek ostatnio  mocno przykłada się do  uprawy roślin domowych i zdaje  się że nawet Pasiaka udało mu się tematem zainteresować.  Mła czuła że sadzenie  nowych roślinek   w towarzystwie  Mrutka to będzie jazda. Na szczęście kiedy przychodzi do nas Epuzer to Mrutek  kręci  się wokół  Epuzera  tak jak Ziemia  kręci się  wokół Słońca.  Mrutek nikogo  ani  niczego poza  Epuzerem nie widzi, ma jednomyśl wypisaną na sznupie "Epuzer, zauważ  Mrutka!".  Epuzer  był wyjątkowo łaskawy, tak  że mła mogła dość  długo roślinki poprzymierzać, słoje  powycierać, mech starannie spryskać przegotowaną wodą.  Jedynym zgrzytem podczas wizyty było zaproponowanie  przez  Mrutka  Epuzerowi wspólnego obgryzania  mięty powierzonej mła przez Cio Mary. Epuzerowi jednak szczęśliwie nie smakowało zielsko i większość rośliny  ocalała.




Mła sobie na ten miętowy stres zapodała lody czekoladowo - rumowe w panterce i nawet je  alkoholem polała ( Mrutek gryzł miętę zajadle, mła  już widziała  minę  Cio Mary ). Mła powinna się cieszyć że poza  Mrutkiem tylko Pasiak  przejawia zainteresowanie ogrodnictwem,  mój boszsz... coby to było  gdyby dziefczynki nagle zechciały zielone uprawiać? Okularia jest żyrta,  Sztaflik niszczycielska a Szpagetka po prostu małpio złośliwa - chyba nic by się nie uchowało, nawet kaktusy! Mruti jak zobaczył  lody to natychmiast się przyłożył kole mła, licząc  że cóś mu skapnie. Szans  nie było  bo czekolada  ale mła otworzyła kefirek i Mrutek  się  rzucił.  Nie jestem tak do końca pewna  czy koty powinny  pić kefir   ale  Mrutek uważa że on powinien. Mła od czasu do czasu robi kotom kefirowy bal ( oczywiście  Szpagetka nie chce  kefiru tylko jogurt ), ale nie za często.  Mrutek był usatysfakcjonowany, mła mniej  bo przypomniała sobie że  Mruti rano wyłudził surową wołowinę i że  teraz  to mła   może mieć bal, dla  odmiany  gówniany.




Mruti przysnął  a mła leniwie zastanawiała się nad Szpagetką.  Mła wie  że ona nie symuluje i że z nóżką jest nie halo, zauważyła jednak pewne  zdziwności.  Śpiąca Szpagetka całkiem mocno się tą chorą łapką o mła opiera, a nawet ją pokopuje. Na fotkach macie taki zdziwnik z  żarłem - na pierwszej Szpageton  podkula łapkę i rozgląda się gdzie  insze koty, na drugiej widać jak przyuważa miącho ( łapka podkulona ale wyraźnie opada ), na trzeciej Szpagetka opiera się na chromej łapce wędrując  do żarła. Mła nie wierzy żeby dolegliwości Szpagetki były psychosomatyczne, łapsko jest uszkodzone. Tylko że Szpagetka czasem jakby o tym zapominała.




Dzisiejszy wpis jest ilustrowany fotkami  ogrodowo - domowymi. Tak wygląda  teraz Sucha -  Żwirowa i paprotne fragmenty  Alcatrazu ( mła posadziła w piątek zakupione w markecie cebulki  kole ciemierników ). W  muzyczniku dwie piosenki z Krakowa, jedna z Piwnicy Pod Baranami, o wieśniaczym życiu, które mła usiłuje obecnie uprawiać i druga  Marka Grechuta z Anawa, też  w tym klimacie.
P.S. Flaczki Mrutiego zniosły mieszankę mięsno  - kefirkową z godnością. Ekscesów nie było.


14 komentarzy:

  1. Hejka :)
    Nie wiadomo co myśleć. Znajomej ktoś tam z rodziny, młody, silny mężczyzna jak wiór poleciał zarażając się tym ustrojstwem... a jeszcze niedawno sama powątpiewała w prawdziwość... nie wiem. Ja wbrew socjologicznym trendy zdecydowanie lubię uczyć się na błędach innych :) Kot cudny! Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Równie dobrze ten znajomy mógł polecieć zarażając się grypą. Mła nie neguje istnienia wirusa tylko skalę zagrożenia, to że młodzi i niby silni ludzie umierają na grypę też się przeca zdarza ale z tego powodu nikt nie zatrzymuje całego świata. Jak chcesz się przekonać czy coś jest na rzeczy z tą śmiertelnością patogenu to prześledź statystyki zgonów, są dostępne w necie. Szczerze pisząc zawsze to lepsze niż opowieści znajomych bo dają bardziej prawdziwy obraz skali zagrożenia. Oczywiście że na zimne lepiej dmuchać ale trzeba uważać żeby się przy tym nie zamarzło. Co za różnica dla trupa czy zszedł z powodu patogenu czy braku środków na wykupienie leków czy też braku opieki medycznej?
      To są dwa koty i mła twierdzi że oba są piękne. ;-) Nie dziwie się mła że dla Ciebie to jeden, najczęstsze pytanie do mła to "Jak ty te czarne odróżniasz?". ;-D

      Usuń
    2. Alez oxzywiscie, jaki dowodd na coronke, skoro testy sa nie teges,po prostu dobraxeymowka i jest co wpisac w papiurek. Przykrosc, że chorobsko tak wrednie dopadlo czlowieka, ale moze z powodu coronki potraktowano tego pana respiratorem , czym go dobito miast uratować:((

      Usuń
    3. Sprawa testów to się nam odbije że ho, ho. Pomijając podstawę czyli to że "służą do jakościowego wykrywania kwasów nukleinowych SARS-CoV-2" i że trza go używać aż trzy razy coby wyeliminować że osoba testowana nie jest już zakażona ( przy czym te testy potrafią dawać olbrzymi odsetek wyników pozytywnie fałszywych ) to prawdziwą radością jest zakażenie wykrywane u osób w ogóle nietestowanych. Moja sister pracująca swego czasu w Sanepidzie stwierdziła że nie powinno mła to dziwić, nasze służby sanitarne są tak zorganizowane a pracownicy tak hojnie opłacani i w związku z tym kompetentni, że dobrze ze w ogóle jakieś testy są robione. Znaczy nasze własne bordello po całości nakłada się na "alert chorobowy" na świecie. Co do respiratorów to u nas tak chętnie do nich nie podłączają, zwłaszcza młodych ludzi. Ryzyko podłączani młodej osoby z pocovidowym zapaleniem płuc jest duże bo podłączenie pod respirator zamiast problem uspokoić daje często mu paliwo żeby się rozbujał. Decyzja o podłączeniu za każdym razem jest że tak określę "indywidualna", podejmowana po zważeniu tego co dla pacjenta jest lepsze. Podłączenie pod respirator może uratować życie ale może też zabić, dlatego mła dziwiło że staruszków masowo podłączali we Włoszech pod respiratory wysokociśnieniowe ( pisałam o tym w kwietniu ).

      Usuń
  2. Tabaaza ma prawie zawsze rację, bo zawsze rację to ma Mrutek. Wygląda na to, że w wypadku "koroneczki" ma. Ale i tak, na wszelki wypadek po powrocie z codziennych wojaży szoruję się do zdarcia skóry, codziennie pranie i cholerna ścierwa na pysku gdzie muszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na poczatku w kwietniu i owszemm troszku bylam w uważaniu, ale pozniej juz nie, a juz po przyjezdzie na niemiecki land, zupelnie nie zawracsm sobie glowy nadmiernymi czynnoscismi.Truskawki i czeresnie zjadalam wprost na plantacji, brudnymi wszakże od zbiorow łapskami. Jedynie trzeba nsnordnik w sklepach nakladac, wiec nakladam. Zbytnia sterylność powoduje brak odpornosci.

      Usuń
    2. U Niemiaszków tyż widać pożar w bordello, rząd federalny ostatnio dostał solidnego kopa od landów bo cóś mu się za bardzo spodobał moedel bawarski. W sprawie demonstracji antycovidowych musiał się wypowiedzieć sąd bo jak się okazuje demokracja wg. rzundzących Berlinem polega na tym że można demonstrować w imię jedynie słusznych haseł ( a rozwiązanie demonstracji przez policję w niczym władzom Berlina nie pomoże ). Hym... zdaniem mła Niemiaszki dzięki covidowi właśnie sobie uświadamiają z dużym trudem że kadencyjność urzędu kanclerza powinna być ograniczona. No bo za ciekawie nie mają, Mutti jest taka dobra, ale jak się okazuje głównie dla dużego biznesu, ludzie z SDP to cóś w rodzaju naszych platformianych a na scenę wkraczają takie partie jak AFD ( strach się bać) czy ostra lewica ( tak samo strach się bać ). Tak się robi po latach stagnacji, proces nie do powstrzymania. Albo znajdą w głównym nurcie politycznym kogoś seksownego na kancelrza albo popłyną po radykalno - populistycznych falach. Piszę o tym zagramanicznym politycznym bordello bo ono będzie miało na nas wielki wpływ, znacznie większy niż to kto będzie rzundził w Stanach.
      A co do sterylności- mła nie marzy o tm żeby rodacy byli zarazków wszelkich pozbawieni, mła marzy o tym żeby oni się przynajmniej raz dziennie myli.

      Usuń
  3. Panterzo-tygrysie tełka baardzo podkreślają urodę Carewicza. Jej Maleńkość też ma twarzowe tełko, ale Mruti... Tak cichutko to piszę, co by naczelnej laluni nie drażnić. A co z Pasującym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tabazella nie zawsze ma rację, błądzi po manowcach bo manowce są kuszące. Jednakże śmie artykułować pewien dysonans poznawczy który się jej robi. Nie tylko u nas dziwnie to wygląda. Pan były minister na Kanarach to dla mła nie jest już taka zdziwność po tym jak facet będący jednym z czołowych epidemiologicznych doradców mopa brytyjskiego starannie olał kwarantannę którą pomagał nakładać. W ogóle warto się zainteresować tym co robią prywatnie piewcy cudownego wpływu na zdrowie ochrony maseczkowej, zakazu wyjazdów, czy izolacji społecznej. Może wtedy jaśniej dotrze do ludziów że właśnie ograniczają nam swobody obywatelskie i że zmniejszyli u prywaciarzy pensje o 1/5 ( kochani emeryci, jesteście następni w kolejce do golenia po pracownikach budżetowych, którzy przywitają obniżeniem wynagrodzenia kolejny lockdown ). Jak to raz nasz premier prawdę przypadkiem powiedział w prywatnej rozmowie - "Polityka to zarządzanie oczekiwaniami". A potem cóś było o zapier... za miskę ryżu. Pensje najpierw się obniży a potem podwyższy tak że będą miały jeszcze parę zer a kupi się za nie połowę tego co kupowało się dziś, wartość nabywcza kasy już leci. A naród sobie posłucha ze szczekaczek rzundowych i tych opozycyjnych ( bo nic tak nie łączy jak kasa, czego nie dawno mieliśmy przykład w parlamencie ) że jest źle i trza się o siebie bać a nie kasę liczyć i jej wartość nabywczą. Około 300 osobom w Polsce można było przypisać zejście w ciągu pół roku z powodu patogenu ( nie było chorób ubocznych, pytanie tylko czy były sekcje ) - to są przeca oficjalne dane.
      Teraz do kwestii ważniejszych. Pasujący ma ropień ale nie w "stópce" tylko powyżej ( znaczy nie tam gdzie mła patrzyła ). Oczywiście zabieg się teraz nie odbędzie. Ropień może być pokleszczowy ale Dohtor stawia raczej na walki byków. Panterze ładnie w panterce, czarniawe towarzystwo lezie do panterki aż miło. Szpageton tylko przypadkiem na innym tle bo to jest pościółka z wanny ( mła wyjęła kotę w opakowaniu, tak jak frytkę z oleju ), po zechlaniu miącha Szpageton czym prędzej zarezydowała na panterce. Carewicz dziś osiągnął czwarty stopień upierdliwości, małyszował z różnych mebli na wyrko. Hym... mła leżała na tym wyrku po południu a raczej usiłowała leżeć bo skoki ja wypłoszyły. Mrutek jest bez wątpienia silny i sprawny!

      Usuń
  4. cudny ogród i kocior. Lata mi nie szkoda. Kocham jesień...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogród taki mocno późnoletni, dużo roślin przekwitłych trza obcinać żeby nie zasłaniały jesiennych kwitnień. Każda pora roku ma swój urok, w ogrodzie zaraz będą kwitły marcinki. Kwitnienie marcinków to zawsze dla mła święto. :-)

      Usuń
  5. Kociostwo wiedzie prym,nie ma to tamto.
    Niech się kwiatkom w slojach dobrze rosnie, ja jednak nie sprobowalam tej zabawy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tu zaczynają kwitnać rozchodniki, hortensje mają sie ładnie, za to dalie bardzo skromne, chociaz zawsze zatrzesienie, oj lubię ogladać cudze ogrodki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kociarstwo ciężko obrażone bo na dworze mokro ( mimo tego wylazły, tylko Pasiak i jego ropień siedzą w domu ). Kwiatki słojowe jak na razie OK. U mła w tej chwili jest czas rozchodników, jej hortensje cóś nie tego ( młą musi chyba przemyśleć sprawę stanowisk ). Pozdravki dla Twoich czteronożnych, prawdziwe z nich podróżniki. :-)

      Usuń