poniedziałek, 11 stycznia 2021

Sukinkulenty

W pierwszych słowach tego wpisu ulżę sobie na temat  nowego bloggera. W zeszłym roku informatycy zajmujący się tą  aplikacją wyprodukowali nowe, lepsze, na - naj  super mega gówno! Dla mła cały zespół  pracujący nad nowym  bloggerem zasłużył na solidnego kopa w zadek, wykonanego butem stalą podkutym. Mła się nawet  sadystycznie zastanawia czy podeszwa  buta  do  wymierzania kary nie powinna mieć jakichś kolców czy czegóś w tym guście, wicie rozumicie , im mocniejszy bodziec tym silniejsza reakcja. Choć po prawdzie reakcja powinna nastąpić  po refleksji a mła podejrzewa że bloggerowi są do owej niezdolni. Któryś już miesiąc mija od wprowadzenia nowinek a wklejanie fotek nadal jest katorgą, zapis HTML jest mało czytelny, przenoszenie tekstu pod  foty wymaga nieraz  dłuższego  kombinowania. Generalnie to z całkiem niezłej aplikacji możliwej do opanowania nawet przez informatycznie niedorozwiniętych zrobiono paskudny w obsłudze program który wygląda na taki  mający odstraszać  od użytkowania. Qurcze, może bloggerowi walczą z obciążeniem sieci przez pitu - pitu, tak podstępnie, że niby ludzie sami z siebie  milkną a nie że któś im jakieś limity wyznacza albo co insze w tym guście? Kto wie?  Jeszcze trochę i pojawio się tacy  co  do tych bloggerowych niedoróbek teorię dorobią, rzecz  jasna spiskową.

No dobra, ale mła nie o tym chciała pisać, mła się chciała wylać via klawiatura na monitor w sprawie sukulentów. Jak wiecie mła od pewnego czasu przeżywa  fascynację tą grupą roślin. Roślinne hardcory są  w stanie przeżyć zapominalstwo mła jak i kontakt trzeciego stopnia z kotami. Mła ma taką małą fazę na eszewerie. Eszeweria  nazwę rodzajową  zawdzięczają  Atanasio Echeverría y Godoy , ilustratorowi atlasów botanicznych, który przyczynił się do powstania dzieła. "Flora Mexicana".  Echeveria  to rodzaj roślin należący do rodziny gruboszowatych Crassulaceae, pochodzący z  obszarów półpustynnych Kalifornii, Ameryki Środkowej, Meksyku i północno-zachodniej Ameryki Południowej. Według niektórych ujęć taksonomicznych do rodzaju tego należy około 150 gatunków ale są  z tym pewne jazdy bo jest bardzo  bliskie pokrewieństwo  z gatunkami Cremnophila, Graptopetalum, Pachyphytum i Thompsonella, a także z gatunkami Sedum sect. Pachysedum . Molekularne badania filogenetyczne wielokrotnie wykazały, że rodzaj nie jest monofiletyczny. Badania nadal trwają i co i raz są zaskoczki, rośliny zmieniają nazwę, zaliczane są do innego rodzaju.  Eszewerie są roślinami mało wymagalnymi, co jest dobre dla zapominalskich domowych ogrodników. Nie należy ich często podlewać (  w czasie sezonu wegetacyjnego podlewa się je co dwa tygodnie, w czasie upałów raz w tygodniu, zimą podlewanie zrobić raz w miesiącu - no chyba że  pomieszczenie ciepłe , wtedy dwa razy na miesiąc podlewanko ). Eszewerie kochają słoneczko, im więcej tym lepiej.

W cieplejszych rejonach Europy eszewerie uprawia się w gruncie, u nas można zrobić  z niej roślinę tarasową. Gatunki na ogół znoszą leciutkie przymrozki, z hybrydami gorzej. Najlepiej schować je do pomieszczeń zanim temperatura spadnie poniżej  5 °C . Większość eszewerii traci  z czasem  dolne liście ( szczególnie zimą ) dlatego  gdy, odcinamy  pęd i ukorzeniamy rozetkę,  czasem korzonki  na takim pędzie rośliny wyrastają bez  ziemi. Usuwanie zdechłych liści jest konieczne bo nieusunięte  mogą się rozkładać się, tworząc środowisko sprzyjające atakom grzybów. Oczywiście mła nie tylko eszewerie uprawia, zidentyfikowała swoje kolorowe aloesy - ten na fotce obok to  'Christmas Carol'. To niewielki aloes, osiągający na maksa trzydzieści cm wzrostu. Na południowej wystawie pięknie się wybarwia, u mła rośnie  na zachodniej w związku z czym  mła planuje go latem dosłonecznić na Podwórku. Mła uprawia też odmianę 'Jurassic Chameleon', on ma  inny pokrój niż płaskawy 'Christmas  Carol' i jest mniej  coolorowy, ale  dla oka  przyjemny.

Jeśli chodzi o uprawę tzw. żywych kamieni czyli litopsów to mła odniosła  sukces umiarkowany, z czterech kamyczków przeżyły dwa. Z tym że  tym dwóm cóś ma się na życie. Na pierwszej  fotce  jest  nieznana mła z nazwy forma Echeveria gibbiflora, na drugiej Echeveria purpurosum, na trzeciej mieszaniec ( mła podejrzewa Echeveria gibbiflora 'Purple Pearl' ).  Później są dwie fotki różnych miksów a następnie Echeveria lilacina, Echeveria gibbiiflora, Echeveria chihuahuensis ( przez mła zwana ciułałką  ). Potem to już wiecie co, choć mam takie jakieś zdziwne uczucie że ten z przedostatniej fotki ma swoją nazwę która z litopsem ma niewiele wspólnego. W muzyczniku  senne koszmarki naczelnika  poczty w Tomaszowie o których śpiewają Skaldowie.

30 komentarzy:

  1. Wyglądają bardzo niewinnie i bezbronne, a tu proszę jakie twardziele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wody się boją, brudasy.;-D naprawdę trza uważać bo gniją błyskawicznie.

      Usuń
    2. A wyglądają na takie czyściutkie.

      Usuń
    3. Mła je wczoraj podlewała ale potem obsuszyła je po wierzchu bibułką. U mła jest w pomieszczeniu suculentów dość chłodnawo i mła się bała zagniwania.

      Usuń
    4. Dla nich prawdą "częste mycie skraca życie". U mnie też nie ma za dużo słońca, z doświetlania też by korzystały futerka, rozłożone być może na doniczkach, bo o solarium na ławie u Łojca są boje. Ale ja w sprawie felietonu psychologicznego w muzyczniku i bubla Bloggera. Popatrz Pani, ile to lat minęło a felieton aktualny jak nie wiem co. Straszności rzeczywistości są trudne do przegonienia, a Blogger się zaliczył do tych strasznosci Klnie chyba co drugi użytkownik bubla.

      Usuń
    5. A co ciekawe bloggerowe na to przeklinanko nie reagujo! Ani chybi jaszczury się zalęgli! Razem z Quanonami czy jak im tam. ;-D Ze względu na Jacusia eszeweria w słoju ze szkła zbrojonego, umieszczonego w klatce metalowej podłączonej do prądu. Zapomnij! :-D Przynajmniej dopóki Chupacabra nie osiągnie wieku kocurzego. Co do feliietonu, mła też się czasem śni tzw. normalne życie - ech, co za koszmar!

      Usuń
  2. Łomatko, prosze panio, czy to się je?Te przedostatnie wyglądają na przepołowione awokado! Gdybym nie wiedziała to może bym spróbowała,i ta nazwa sukincuś;) Ciekawostka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ten przedostatni jest dla mła zagadkiem, ten sukincóś jest spokrewniony z litopsami na bank ale czy on sam litops?

      Usuń
    2. Ten ostatni to litops. Nawet takie na alledrogo latają: https://allegro.pl/oferta/lithops-zywy-kamien-pleiospillos-neil-xl-12-cm-9976762859

      Do litopsów się przymierzam, szewerie mnie nie kręcą, ale haworsje to już na maksa. Właśnie dwie mi kwitną. No i miłością szaloną kocham szlumbergery i insze zygokaktusy. I co zrobisz, jak nic nie zrobisz i muszę się po łapach bić, żeby nie kupować w każdym możliwym kolorze.
      A blogger jest bubel i złota malina i o kant d... roztrzaskać. Nie cierpię badziewia!

      Usuń
    3. Ha, jednak wiedziałam,że sukulenty są jadalne;)
      https://www.youtube.com/watch?v=4NRyH5vk1I4

      Usuń
    4. Mła haworsje tyż uprawia, koty nie lubiejo a dla mła roślinka idealna bo sucholubna. Ze szlumbergerami u mła krucho ale za to uprawia kaktusy kotoodporne. Co do tych żywych kamulców - Pleiospilos a Lithops to dwie różne rośliny. 120 rodzajów z rodziny Aizoaceae, do której zaliczają się Pleiospilosy i Litopsy, są w jakimś tam stopniu podobne ale ponoć więcej je różni niż łączy. W sumie na rodzinkę składa się cóś z 2500 gatunków, znaczy jest co uprawiać. Najważniejsze info dla uprawiających - litopsy potrzebują znacznie mniej wody niż pleiospilosy.
      Pewnie że są jadalne, nawet jak nie zrobione z kremu maślanego. ;-) Owoce opuncji, karpobrot jadalny, fockea i jeszcze cóś tam. O sukulentach z których się destyluje ledwie napomknę,. ;-)

      Usuń
    5. Może dwie różne rośliny - ja nie posiadam żadnej z nich. Dopiero się przymierzam. Poszłam za to w crassule. Tyż lubię. I zielistki, bo koty lubią. Begonie się u mnie dobrze czują i mam trzy, ale staram się nie obrastać za bardzo kwiatami, bo nie ma potem kim koło tego chodzić.

      Usuń
    6. Crassule mła tyż lubi, kotów zieleniną nie rozpieszcza bo i tak szkodzą ( jakby nie rozpieszczała zawsze zeżrą nie tę roślinę co czeba ). :-)

      Usuń
  3. Kurczę, ładne masz te twardziochy. Patrzę łakomie, zwłaszcza na te eszewerki, ale u mnie za ciemno na takie fanaberie, wszystkie sukulenty wyciągnięte jak z piwnicy.
    A co do bloggera, to... no. ;-)
    Ze spiskowymi teoriami to już tak było, że się okazywały najprawdziwszą prawdą. Żarówki, postarzanie elektroniki, wygaszanie połączeń kolejowych. Kto ich tam wie, po co te "usprawnienia". Może powoli chcą nas wygnać na własne strony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła ma nadzieję że to nie jaszczury wypierniczają nas z neta grzebiąc przy bloggerze. ;-D Przykrym fucktem jest że spora część teorii spiskowych okazała się pozytywnie weryfikowalna. Smętne i wzmagające czujność mła wobec zalewu info. A tak wogle to popacz, popacz - jeszcze nie tak dawno my były zamknięte wraz z niewielkim gronem znajomków w bańce pod tytułem covidoidioci a teraz wraz z powolną acz nieustępliwie postępującą wiedzą społeczeństwa na temat onej zarazy my już są tylko zdrowo sceptyczne. Za jakieś dwa lata grozi nam bycie nadmiernie przewidującymi ( a stąd już tylko krok do zaliczenia do grona jaszczurów ). ;-D
      Eszewerki można doświetlać, jak akwarium.

      Usuń
    2. Kurczę mać, u nas już kocice siedzą pod żarówkami jak te jaszczury. Jedna dostała nawet matę terraryjną, jako przypadek wymagający mocniejszego dogrzewania. I teraz są o tę matę awantury, które pewnie skończą się drugą matą. A jak mam coś doświetlać, to niech to chociaż jadalne będzie.
      Eszewerki muszą poczekać na lepsze czasy 😉

      Usuń
    3. Mata terraryjna, hym... mła nie wiedziała o co może chodzić Szpagetce w tym niezadowolnieniu z kocyków - teraz już wie! Mła się przez moment zaczęła zastanawiać czy Twoje kociszcza są jadalne ale doszła do wniosku że pewnikiem doświetlasz rzodkiewkę albo inno pietruszkę a może nawet klonika japońskiego lub palmowego ( mła ma w pamięci jak do szklarenki Fafki wpadła policja coby skonfiskować jej rarytetne kloniki japońskie i palmowe co się na nich sąsiad nie poznał i za maryśkę wziął, Fafka cudem wybroniła bo policjanty nie znajo się na rodzaju Acer ). Mła sobie planuje w chwilach wolnych szklarenkę, tak od paru lat planuje. Różne takie pomysły ma na doświetlenia umieszczone w pędach omszałych. Ale jak na razie guzik z tego wychodzi bo są zawsze inne, bardziej potrzebne wydatki.

      Usuń
    4. To mówisz że polycjanty nie szkolone w rozróżnianiu cannabis od acer? Czyli konopii na włókno czy olej też nie odróżnią ot tych na thc, należy się spodziewać?

      Usuń
    5. W okolicach Głubczyc jeszcze parę lat temu mimo bliskości Czech był drobny kłopot z tym rozróżnianiem. Choć mła podejrzewa donosiciela o brak wiedzy botanicznej a nie policjantów. Jeśli chodzi o konopie olejowe i te insze to policjanci albo ido na węch albo na papier. ;-D

      Usuń
  4. Chciałam jeszcze napisać, że mata terraryjna, a zwłaszcza z regulacją temperatury, to bardzo praktyczne urządzenie. Myśmy se z niej oraz innych elementów odpadowych zrobili pudełko do wyrastania ciasta chlebowego. Cud techniki, panie dzieju, trochę sklejki, trochę styropianu, trochę poliwęglanu i się zrobił domek dla ciasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie proste niby cuda techniki działajo w sposób najbardziej zmieniający nam żywot. Mamelon na ten przykład zakupiła na swoje marznące stópki buta lekstryką grzejącego. Mamelon wogle jest zmarzlak więc mła miała wizję Mamiego w ubranku lekstrycznym, wyjściowe byłoby z takim małym akumulatorkiem. ;-)

      Usuń
    2. Jak się rusza, to wytwarza prąd - dynamo by starczyło, jak w rowerze starszej daty.
      A jak słońce świeci, to na główce zamontować obrotowy panel fotowoltaiczny i też dobrze.
      Przekaż pomysły, może wykorzysta?

      Usuń
    3. Przez zamknięcia i lockdowny, a przede wszystkim przez to cholerne długotrwałe uczulenie wyłażące na ciałku Mamelon zrobiła się słabo ruszająca. Panel fotowoltaiczny mła się wydawa niezłym pomysłem. ;-)

      Usuń
    4. Tym bardziej, że już istnieją fotowoltaiczne folie, którymi można okleić powierzchnie niepłaskie - kapelusz, na ten przykład - z bardzo szerokim rondem. Meksykańskie sombrero by się nadało. Albo kapelusz wietnamski.

      Usuń
    5. Mamelon mała jak i mła, mklapelusików wietnamskich ani meksykańskich sombrerów my nie możem nosić bo wyglądamy w nich jak grzyby.

      Usuń
    6. Parasolka może być, Mamelon lubi tego gadżeta.

      Usuń
  5. Cudne, ja mam za mało parapetów :/ . Zgadzam się z Tobą całkowicie co do wyglądu buta i jego zastosowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mła jeszcze troszki jest tych parapetów ale mła nie może zastawić wszystkiego, wszak ma inne parapetowce czterołapne.;-) Co do nowego bloggera to chyba można by klub niemiłośników założyć, w szwach by pękał.

      Usuń