piątek, 26 lutego 2021

Codziennik - przedwiosennik

Tak właściwie to powiedz mi po co ja cię mam? - mła ma wrażenie że niektóre kocie osoby mają ochotę przesłuchać mła w tym stylu. Małą divę mam na myśli, choć  słowo mała nijak  mła nie pasi  do tego wielkiego ego.  Jej  się nie podobie że mła nie przymusza inszych kotów  do składania hołdów i ustępowania miejsca ( zawsze najlepsze jest to na którym akurat ktoś inny  niż Szpagutek zaleguje ). Z jedzeniem bywa  różnie, paszteciki majo być i surowizna pierwszoklaśna, inne  jedzenie  nie pasi bo może uszkodzić  szlachetne dziąsła. Mła się stara żeby  Szpagetka miała  co lubi ale  Szpagetka dla mła  się nic  nie stara, charakter gwiazdy opery z niej  wyłazi na każdym kroku. A taka kiedyś  była milutka... Oczywiście wg. Szpagutkowskiej  to ona nadal  jest czar miasta Odzi i okolic tylko mła się nie zna i ma kretyńsko nierealistyczne oczekiwania. Hym... no dobra, nich będzie że poranny zyl szczęścia i udeptywanie mła po  oczodołach  to jest właśnie to czego mła oczekuje od swojej pupilki. I to szuranie michami  kiedy żarło jej nie pasi i odłażenie na sztywnych łapach.  No i jeszcze niecierpliwe skrzeki ponaglające kiedy trza jej okna i drzwi otwierać bo kaleka i  się biedactwo nie przeciśnie przez uchylone ( nieprawda ) tylko musi mieć je otwarte na oścież. Taa... czysty terror. A mła się godzi bo obrażona Szpagetka potrafi przestać jeść  (  mła dręczy natychmiast Dohtora, tak na wszelki wypadek ).

Albo uznaje za kuwetę teren absolutnie pod działalność kuwetową nie podpadający. Jak sobie przypomnę wczorajszą pobudkę o trzeciej w  nocy bo "Będziemy się teraz bawić" to dochodzę do wniosku że mła ma przerąbane bo ma taką nieszczęsną właściwość że nawet z miłych kotów potrafi zrobić wymagające potwory. No ale  z drugiej  strony te koty potwornieją  zazwyczaj  po przejściach (  Melka i Wiktor niedożywieni i cudem odratowani, Felicjan ze złym kocięctwem, Szpagetka  po wypadku ). Mła ustępuje  i usługuje bo to kaleki są emocjonalne i nie tylko emocjonalne. Na szczęście gwiazda może  być tylko jedna, reszta stada ma co prawda  insze przywary ( a któż jest idealny? ) ale gwiazdorzenie zdarza im się bardzo rzadko.


Mła miała troszki luźniej i sobie pozwoliła na podczytki w necie ale jakoś nic jej  nie zaskoczyło. Wirus mutuje, politycy zwalajo winę  na społeczeństwo bo nie  chodzi w kombinezonach,  o własnej odpowiedzialności za kretyńsko politykę  lockdownów  słyszeć  nie chco ( ale  już słyszo, kwestia czasu to była ), czepionki majo  jak na razie wartość głównie propagandową  ( przeca izraelskie pienia na tematy  czepionkowe to tak bardziej w kategorii opowieści z tysiąca i jednej  nocy, jak na razie  rzund masowo czepi a na  analizę to trza poczekać ). Niderlandy majo luzować restrykcje co wiąże  się nie tyle ze  spadkiem zachorowań  co z wyrokiem sądu w sprawie legalności działań  rządu i nadchodzącymi wyborami. W  Niemczech też majo rok wyborczy, ich rzundzące zaczynajo zjadać  żabę bo jak  żaba będzie konsumowana latem to zarzundzające dopiero pocierpio na niestrawność. Mop z UK, jak to on,  pięknie obiecuje że już  zaraz i za chwileczkę, Szwedzi jak zawsze robio swoje i trupy im  się na ulicy nie ścielą a Włosi usiłują coś  dla się ugrać na  "tragedii  covidowej" ( bo wyprzedzajo niemal wszystkich w konkursie na "następną Grecję" ).  W Kalifornii  wymutowało  kolejne  guano, zdaje  się że czepionkooporne. Taa... idzie wiosna i czas rozliczeń. Ludziskom  cóś panika przechodzi w złość, teorie spiskowe pojawiajo się jak  grzyby po deszczu, tylko wyglądać kogo wynajdo  w charakterze  koziołka ofiarnego. Na razie  nabierajo sił bo wyraźnie są kretynizmem sytuacji zmęczone.

Nasz zarzund sobie  gnije i nie wzbudza specjalnych emocji, bo spójrz wyżej  czyli ludziska  są zmęczone  ( z tym że mła odnosi  wrażenie że zmęczenie im przejdzie w chęć użycia i ktokolwiek będzie stawał na drodze tej chęci oberwie ). Nasz zarzund pewnie będzie robił to co robi, znaczy drukował piniondze bez umiaru na to używanie i liczył na cuda europejskie ( tu akurat może się przeliczyć bo  w dyspozytorni  liczą lepiej ). Od czasu do czasu palnie jaką medialnie nośną  głupotę okraszoną słowem narodowa, coby zaistnieć. Mła cóś  się wydawa że  zarzund ma wymarzono władzę i teraz nie za bardzo mu ta władza pasi. A bo nie absolutna, a bo stoliczek  się nie nakrywa, a bo zagramanicą cóś czyszczą zarzundy, a bo trza cóś robić  a nie  bardzo wiadomo co, a bo, a bo. Zarzund tyż jest zmęczony a tu czeba nęcić. Opowiastki o rewaloryzacji pińcetów mogo  być troszki niebezpieczne bo spada nam  tzw. solidaryzm  społeczny, mocno nadużyty  podczas  pandemii. Nowych czarów nie widać a suteren spragniony czegóś świeżego, nowej sztuczki która pomoże mu uwierzyć że cóś za tzw. darmoszkę dostanie ( licytacja rowera coby pokrył lukę VATowską  nie satysfakcjonuje ). No że lepiej  będzie. Tylko lepiej to już było,  mła ma deja vu co jest po prostu nudne.

Mła zatem usiłuje  uciekać w światy nierealne, znaczy szuka co by tu oblookać  albo choć poczytać bo z  zarzundami i ich miotaniem się w pajęczynie w którą sami  wleźli jest jej  nieciekawie. Teatrzyk polityczny wystawia same  farsy, ileż  można  tego oglądać? Mła chętnie zajęła się produktem cudzego myślenia bo samej  myśleć jej  się nie chce. Mła miała ochotę tylko  chłonąć ale jej wredny umysł musi się, qrna, w refleksjach taplać nawet jak ogląda film o dupie Maryni! Mła to męczy ale co ma robić kiedy to od niej  silniejsze? Wiecie teraz jest taki trynd że filmy dziejące  się drzewiej są  "dostosowywane  do wrażliwości współczesnego odbiorcy", znaczy że mają one jakby mało stycznych z realiami czasów których  dotyczą bo odbiorca współczesny by nie zdzierżył.  Mła usiłowała  w celach rozrywkowych oblookać  cóś co się nazywa "Bridgertonowie", niestety nie zdzierżyła lekkości i wdzięku oraz nadpoprawności politycznej gniocika. Prawda czasu zbyt jej się rozjechała z prawdą  ekranu co jest zdziwne bo zniosła całkiem  nieźle zrobioną w podobnym stajlu bajkę o carycy. Tylko bajkę o carycy ratował inteligentny czarny humor i beka ze stereotypów ( jak  ludzie Zachodu wyobrażajo sobie Rosję, nie tylko tę  dawną ), więcej w tym było zmrużenia ślepia i skierowania reflektorka na tzw. mity  założycielskie ( hym... podobno batiuszka nie docenił serialu, w końcu on też jedzie na stereotypach a tu takie  obnażenie  przygotowań w  kuchni i śmichy i chichy z pichcenia ).  Mła nawet nie przeszkadzało że bajka  nijak  się miała do faktów czy historycznych realiów, to była bajka właściwa i w dodatku okrutna, taka  w stylu braci Grimm  i już. 
 
 
 

"Bridgertonowie"  jakoś  do mła mało  mrugali, powieka nie opadała czy cóś. Za płaskie i mało zjadliwe, za dużo trylów i pianek  do  ersatzowego kakałka.  Mła się czuła jakby ptysia z kremem  prymitywnym z białek jadła, nie jej klimaty. I tak zamiast się odmóżdżyć mła się  zaplątała we własne zwoje bo znużona filmidłem  pozwoliła sobie na lekturę tzw. polemiki  historycznej. Mła zmilczy z litości o tym co czytała ale wierzcie,  to dopiero było żenua, żadne przybierane przez nią w ogrodzie pozy nie są tak kretyńskie jak wypociny niektórych piszących  pod szyldem IPN. Nie dość że poziom zbliżał się niebezpiecznie miejscami do  wypracowania gimnazjalnego to jeszcze  cóś było w tym podobnego do tych nieszczęsnych "Bridgertonów"  -  łatwa  do przejrzenia próba może nie dostosowania się do wrażliwości współczesnego odbiorcy co raczej jej urobienia, za pomocą nawet nie interpretacji faktów co  raczej ich "zamilczania". Stalinowskie to do szpiku. Fuj! Mła żałowała że to wzięła  do łap, chciała sobie  horyzonty poszerzyć i w bańce  się nie zamykać ale nie można  sobie poszerzać horyzontów lekturą która nie trzyma  poziomu. Jakbym czytała  Harlequina, którego akcja dzieje się w Indiach i na tej podstawie chciała sobie wyrobić zdanie o tym kraju i jego kulturze. Mój boszsz... a mła się kiedyś  dopieprzała  do kwerend Cenckiewicza i głupot które wypisywał o tym dupku Caudillo. Mła nie wiedziała że w to dno można stukać od spodu, w końcu metodologia badań jest Cenckiewiczowi znana i to zdaje  się czyni go wybitnym na tle niektórych inszych z IPN związanych  ( na szczęście  nie wszyscy tam odleciani ).  Tragedy. Mła teraz starannie będzie omijać lektury dotyczące dziejów.

Dzisiejsze fotki są mieszane - Szpagetka w pozach, stół kuchenny w oczekiwaniu na wiosnę, dla zainteresowanych mój kubek do mleka i miseczki śniadankowe, no i Alcatraz wraz  z wyposażeniem które  się budzi. W  muzyczniku muzyczka pocieszkowa ( mła dostała bardzo złą wiadomość od Doro o jej Cleo, kota jest chora na bardzo poważnie, mła się  martwi i to mocno ), z filmu który mła ogląda  kiedy smutek ją gniecie.

22 komentarze:

  1. Kubeczek ma mnóstwo wdzięku (On to dopiero mógłby gwiazdorzyć) i pasuje do reszty obrazków, a może i do Ciebie. Ładne dzisiaj bardzo, okraszone wiosennie. No nie, nie bawię się. Chamydło mi poprawia na "gniazdo w rzyć". Niefajnie jest, kołuje, a tu jeszcze z Gugiełem i Felusiem (pcha się) się trzeba użerać.
    Przy Felusiu i Gugiełem nie będę wypisywać co sądzę o niektórych historykach i politykach, z zwłaszcza jak się miesza te dziedziny ze sobą. Jeszcze o gwiazdorzeniu, cichusieńko bo jeszcze gwiazdy usłyszą: niech tam mają te oscarowe fumy, żeby tylko były zdrowe!

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. "Gniazdo w rzyć" to jest dokładnie to co mła odczuwa kiedy Szpagetka nią pomiata. Mła pragnie poinformować że gniazdo jest typu bocianie, kota jest bardzo niedobra. Mła ma teraz troszki spokoju bo w domu dziefczynki podsypiajo, chłopaki wyszli pilnować Podwórka i Alcatrazu przed zakusami fabrycznych. Jesteśmy dobrej myśli w kwestii odnabiałowania, widzimy już Jacusia jako prawdziwego gentelmena, któren jest świadomy że żyrandol nie służy do małyszowania. ;-)

      Usuń
    2. W rzyć kocią? Bocianie gniazdo z patyków? Strasznie Ci zaszła za skórę ta kocica.

      Usuń
    3. W mojo rzyć to bocianie dzieło. No jest paskudnawa, czasem mła się wydawa że ona po prostu lubi mła pomiatać.

      Usuń
    4. Niebieska linia? Telefon zaufania? Czasem cóś by się przydało. Skoro wklepanie kocie w cztery litery nie bardzo, to może stary sposób z brutalną miłością? To jest wymiąchaniem kota z zaskoczenia? Nigdy nie musiałam stosować, ale u koleżanki działa na pyskujące, wiecznie czekające na otwarcie drzwi, żądające żarcia pod nos. Zamiast spełniać żądania serwuje się manipulantowi/tce bardzo serdeczny uścisk przytulający, bardzo solidne głasknięcie, takie ze sprowadzeniem kota do płaskiego leżenia. Działa, koleżanka cała i zdrowa.
      Jacuś odjajczony.

      Usuń
    5. Gratulacje z powodu udanego odnabiałowania. Spokoju życzymy, Mła stosuje w razie straszliwej niesubordynacji ze strony Szpagetki groźby zabrania jej w koszyku do Dohtora, raz nawet w koszyku ją na spacer dłuższy zabrała że niby do lecznicy jedziemy. Przez tydzień postraszona jadła karnie wszystko to co insze koty ale potem jej minęło i usiłowała wyłudzić wątróbkę, którą bardzo lubi ale której dużo i często jeść nie powinna. Brutalna miłość kończy się skrzekiem "Moje biedne połamane kostki!" ( połamane kostki nie przeszkadzajo polować, taki cud natury ) co na mła działa paraliżująco bo mła nigdy nie wie czy to naprawdę czy to tylko opera. Ech...

      Usuń
  3. no cusz, gwiazdy i gwiazdorzy, skąd ja to znam :D
    od początku twierdze, ze szfecki model najlepszy, wszystko działa, każą robić test na wjazd, parę granic zamknęli i żyją. Szczepionka jak kto lubi ale ochrona najbardziej wrażliwych (czyt. 85+) to takie bardzo ludzkie, w sensie żaden inny gatunek nie chroni najsłabszego ogniwa. Jak o tym mówię to wychodzę na bezduszna sucz. I uprzedzę słowa oburzenia, moja mama ma 88.
    Już od dawna nie oglądam współczesnych seriali histerycznych, są takie współczesne :D Wyjątek The Crown ale tu wspięli się na wyżyny bo to jednak o Królowej co władze ma od boga ;P W ogóle w serialach straszna kiszka, Behind her eyes da się obejrzeć, wnętrza, stroje i sama historia kończąca się dziwnie, nie wspominajac o uroczym szkockim akcencie, oglądać bez lektora, tfu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przestałam oglądać takie seriale, kiedy w najnowszej wersji "3 muszkieterów" Portos okazał był się być Afroamerykaninem.;-p

      Usuń
    2. Nie jesteś bezduszną suczą, po prostu wiesz że najsłabsze ogniwo najszybciej pęka. Mła zresztą od początku tej histerii jest przekonana że to jedna z najdziwniejszych epidemii bo kosi głównie tych co i tak mieli być skoszeni ( sorry ale reszta zgonów mimo że tragedie indywidualne to jakieś mikroślady statystyczne, nie do obrony jako miernik grozy o czym mówią już głośno sami epidemiolodzy ). Tak przy okazji i zupełnie z drugiej strony żywota to mła stoi na stanowisku ( i to bardzo twardo stoi ) że nie każde dziecko się ratuje bo niekiedy ratowanym wcześniakom się funduje piekło nie życie, szczególnie w takich przypadkach w których nie ma co liczyć na to że rozwój medycyny rychło sobie z problemem poradzi. Mła kiedy czyta o szesnastu przebytych zbiegach, z czego sześć było bardzo poważnych, u trzylatka z przewidywaną długością życia do lat pięciu to się dopiero zamienia w bezduszną sucz! Mła natychmiast myśli o bólu tego dzieciaka i o tym że to nie śmierć jest tym czego najbardziej boją się mocno schorowani ludzie. A opowiastki o tym jak medycyna paliatywna z każdym bólem sobie poradzi to są bajki, prawda jest taka że w niektórych schorzeniach dawka ból uśmierzająca jest dawką śmiertelną. Gdyby uśmierzanie bólu było opanowane to nie wymyślalibyśmy fenantylów i inszych mocniejszych od morfiny świństw, ciągle nad tym się pracuje bo po prostu taka jest potrzeba. Zawsze pytam medycznych którzy ćwierkajo jak to sobie medycyna z bólem radzi o paskudnie umiejscowione glejaki i jak wówczas wyłącza się ból neuropatyczny. Cisza, bo niekiedy bólu wyłączyć się nie da nie wyłączając jednocześnie człowieka, tyle w temacie bez opowieści pocieszających. Mła wkurzają do białości niby zrozumiałe działania rodziców jeżeli okupione są one coraz trudniejszym do wyłączenia bólem dziecka. Zawsze się zastanawiam jak to jest że miłość nakłada takie klapki na oczy że funduje się najukochańszym piekło. Zaraz potem mła nachodzi refleksja czy to aby zawsze miłość. Jak widzisz u mła występuje suczyzm po całości!
      Co do 'The Crown" - dla mła seriale o osobach żyjących jakoś nie są historyczne, choćby ta osoba żyła blisko sto lat i świat się za jej żywota zmienił że ho, ho. No tak już mła ma. Mła postanowiła darować sobie serialowanie, będzie oglądała z Panem Dzidkiem i Małgoś - Sąsiadką filmy dokumentalne ( ostatnio była awantura o Churchila, Pan Dzidek jego fanem a Małgoś twierdziła że sprzedawczyk ;-D ).

      Usuń
    3. Agniecha to się nazywa nadpoprawność polityczna. Dla mła czarny Portos jest równie trudny do zdzierżenia jak biały Czaka, to się u niej nazywa obsadzić aktora niezgodnie z warunkami. Wicie rozumicie, błąd castingu. No ale zawsze można aktorów przemalować, mła się natentychmaiast przypomina " Tropic Thunder" i Kirk Lazarus ( Robert Downey Jr ) wcielający się w postać czarnego sierżanta. Chyba sobie zapoda znów ten film, dobrze jej robi na poprawę humoru.

      Usuń
    4. uwaga, nadchodzi czarna Anna Boleyn w miniserialu o tejże żonie Henryka 8

      Usuń
    5. O mój boszsz... mła czuje że już zaraz, za chwileczkę wyprodukujo serial histeryczny w którym rolę starszego mężczyzny o tzw. śródziemnomorskim typie urody powierzo młodej Chince. A wogle to dlaczego Clint Eastwood nie może zagrać roli Martina Luthera Kinga? Ja się pytam! W końcu jak jest prawda czasu i prawda ekranu to jedźmy na całego. Znaczy przewodniczącego Mao powinien grać Hindus ( to by zniuansowało rolę bo wicie rozumicie ten konflikt chińsko hinduski, te pozaekranowe zależności, no mendialne by piali, może nie krytycy filmowi ale komentatorzy polityczni zwłaszcza ci z lewej strony, to by się zapluli ze szczęścia ). Joannę d'Arc metyska powinna odtwarzać ale lepiej żeby to robił metys, Hitlera czysty nordyk, znaczy wysoki blondyn o błękitnych oczach, najlepiej bez żadnego zarostu. Winstona Churchila powinna zagrać Jennifer Lawrence, kobita ma warunki, Jennifer Lopez Kaspara Hausera ( wydobędzie głębie ewentualnie zgłąbieje ), Laurence Fishburne to idealna Marilyn, Woody Allen na Spartakusa, Russela Crowe mła chce zobaczyć jako małą księżniczkę a suczka Lassie ma zagrać Kota w butach. Będzie cool!

      Usuń
    6. w kwestii wcześniaków, takich naprawdę wczesnych to tez jestem sucz, tym bardziej, ze byłam obserwatorka takiej walki o dziecko, walki, która skończyła się źle.

      Usuń
    7. Właśnie o takich przypadkach pisałam, zdobycz medycyny, no rekord a jakość życia malucha woła o pomstę do nieba. I jeszcze termin końca żywota określony na lat parę. W imię czego to dziecięce cierpienie?

      Usuń
    8. Jesteśmy krolikami doswiadczalnymi.

      Usuń
  4. Same mile dla oczu widoki.
    Szpagietunia wiosnę czuje a i chłopactwo też, u mnie objawia sie to wzmozona iloscią futerka po glaskaniu i harcach po mieszkaniu.

    Ja lecę kryminalne, bo lubię, najlepiej kiedy zawiłe i mroczne, historyczne nie sa historycznymi, wiec rzucsm okiem na te Biale krolowe i ksiezniczki, ale najbardziej podobal mi sie Wersal, ktory wycofali z produkcji z powodu scen ero. Pffff.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szpageton to chyba czuje że nie tyle wiosna przyszła co czas dopieprzania mami. Chłopcy są mniej ambarasujący ( jakie ładne słowo ). Dobry kryminał bym oblookała, niekoniecznie serial. No ale posucha jest, zostaje mła lektura i dokumenty. Z lekturą uważam bo mła się zapultuje albo nawet zapulca jak czyta pierdoły. Ech...

      Usuń
  5. Czarne najpiękniejsze i nie narzekać tylko dawać same dobra na miseczce że złota obwolutka ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wodę mają chłeptać tylko i wyłącznie z kryształowych miseczek. A, jeszcze mła musi kupić wachlarz ze strusich piór coby działać kole kotów podczas letnich upałów. ;-D

      Usuń