piątek, 15 października 2021

Codziennik - październikowo przedweekendowo

Mła się wyżyła w sprawie wiadomej, zajudziła, wypisała, podpisała i ma nadzieję że Wyszkowskigate nie przyschnie,  bo jak się okazało mnóstwo  ludzi to porównanie  żołnierza AK do Dirlewangera ruszyło.  Każdy ma  prawo mieć poglądy, powstańcy warszawscy tyż  je mają a są one różne i różniste.  Niektóre takie że strach się bać. Można się z nimi zgadzać albo i nie zgadzać ale nie można wobec tych ludzi się w taki sposób zachowywać jak zachował się Wyszkowski. Jak ktoś   jest chamem to żadne stanowiska i ordery tego nie zmienią, nadal będzie chamem tylko na stanowisku i udekorowanym. Za czasów młodości mła mawiało się że są ludzie którym się ręki nie podaje, dla mła takim człowiekiem jest Wyszkowski. Żadne symetryzmy że jedni tak inni podobnie w tym wypadku nie ujdą. Tak jaki i opowieści o wiekowych babciach w roli "maskotek" ( to w wykonaniu pani minister od  niczego do niczego - każdy sądzi po sobie, projekcja to się nazywa ). PISdante i przystawki zafundowały nam drugi PRL, wówczas takich chamów jak Wyszkowski, durnych, bez kindersztuby, niewykształconych a awansowanych za zasługi na prominentne stanowiska było mnóstwo. Niehtórym  redahtorkom  chyba tęskno  do takich  klimatów, o dziwo tym młodszym co realiów komuny  nie znajo. No cóż, doświadczenie to kapitał nie do przecenienia.W związku z tym zamieszaniem koło Wyszkowskiego tydzień mła upłynął w politycznym zgiełku, we wściekłym jazgocie,  bo tak  to w dzisiejszych czasach wygląda.

Tak na marginesie to mła się chciała  przy tej okazji po raz enty  ( do znudzenia, może ludzie wreszcie pojmą że w kupie siła i poczują w sobie moc sprawczą  )  rozprawić z pewnym mitem, który tak lubio opozycyjne bo zdejmuje z nich odpowiedzialność za klęski. Mit mniłości ludu , któren to lud i owszem głupawy ale choćby przez to podatny na polityczne urabianie. PISdante u władzy  nie są wynikiem jakiegoś szczególnego  masowego  uwielbienia tej partii przez  nasz ludek,  ich niszcząca kraj władza jest wynikiem słusznej obrazy na obecną główną partię opozycyjną  jej wyborców ( cóś się głową nie chciało ruszyć coby wyborcom się obraza odwidziała i tak się przerżnęło kolejne  wybory ), głupoty mendialnych "symetrystów" ( "dajmy im porządzić" po tych numerach z 2007 roku zakrawa na zanik mózgu ) i ambicyjek szefów kanapowych partyjek.  Wyborcy PO ukarali tę partię zagłosowaniem na nowych, znaczy Petru i Kukiza albo zostaniem w domu. PISdante w 2015 roku zgarnęły mniej  głosów niż PO w 2011, kiedy startowała po drugą kadencję ( podczas zawodów o drugą kadencję nie jest już tak słodko ). Żaden to wielkie wynik, niecałe 20% społeczeństwa zagłosowało za zwycięzcami . Gdyby panie i panowie na lewicy wówczas nie myśleli o tym  które i którzy z nich są najfajniejsi to Zjednoczona  Prawica z tymi wszystkimi głosami które dostała nie mogłaby  rządzić samodzielnie i rozwalać państwa. Ale ambicyjki były i lewicowi skończyli poza parlamentem, co na jakiś czas ich otrzeźwiło ( niestety nie na długo ).
 
Symetrystów mendialnych natomiast nic nie otrzeźwiło, nadal żyją w świecie w którym wybory  to konkurs na najlepszego a nie na mniej szkodliwego, którego rezultatem są  np. obecne rządy  durniów. Mła czuje  jednak że gdyby prawdziwy wiatr zmian powiał to właśnie one symetrysty najbardziej by japę darły że jak to, nie można i wogle. Po wysłuchaniu wywiadu z obecnym prezydentem Warszawy do mła w całej oślepiającej jasności dotarło dlaczego Tusk wrócił. Cooledzy partyjni popadli w mendialnie podpowiadany symetryzm i coraz bardziej  zaczęli  przypominać  dyletantów z przeciwnego obozu.  Porażkę w ostatnich wyborach łopozycyjne ponieśli bo poziomem doszlusowują do zarzundzających obecnie. Równanie w dół. Tusk wrócił teraz żeby później do zgliszcz mu wracać nie przyszło!  To jest smutne jak doopa wygłodniałego jeża.
 

We mła się przewraca, nie jest mła ani fanką Tuska ani tym bardziej Kaczyńskiego.  Do  obydwu panów ma  spore ale. Niestety widać wyraźnie że w tym kraju mamy dlatego duopol i partie wodzowskie bo mamy tylko dwóch polityków sprawczych, cała reszta to ludzie których mła nazywa  "politykami anegdotycznymi".  Nie mam złudzeń co do Konfy, dużo pitolenia, opowieści  o jednaniu przy jednoczesnym dzieleniu, brak  umiejętności odróżnienia gdzie kończy się państwo a zaczyna religia, chciejstwo a nie real politik  - dobra z nich opozycja ale władza byłaby z nich marna. Zazwyczaj ci co najgłośniej wrzeszczą o wolnościach obywatelskich najszybciej  je odbierają.  Nie mam złudzeń co do lewicy - wydmuszka!  Hołownia - placement. Mła ten żałosny  i mimo pozornych  zmian niezmieniający się od lat stan  zasmuca,   w politycznych ofertach duopolu bardzo mało jest dla niej a insi mogo co najwyżej robić za języczek uwagi.   Zresztą cóś nam politycy prawdziwych ofert nie przedstawiają, hasełkami walą i myślą że to wystarczy.  Mła przestało wystarczać ładne parę lat temu, teraz nie mam ochoty wpaść z deszczu pod rynnę.  Najmniej szkodliwy, głosować na najmniej szkodliwych. Hym...PWP - Partia  Wesołych Pacanów? "Tania Siła"  - Partia Pracowników Eksportowych?  WŻ - Wieś Żąda? Religianci -  odpadają w przedbiegach, jak i   Stowarzyszenia Załatwiania Posad "Kuzyn" a na "Naszość" to mam po ostatnim tygodniu alergię objawiającą  się komputrowstrętem.


Na przewracanie się wewnętrzne najlepsze zajęcia fizyczne. Szansy na ogrodowanie  w mijającym tygodniu za dużo nie było, popadywało i nadal popaduje a jak  już  świeci to nie tak jak powinno i zimno.  To jest raczej szansa na przeziębienie. Zostają zajęcia domowe, jakby mniej inspirujące ( mła nigdy nie potrafiła zrobić ze sprzątania nie tylko sztuki ale nawet czynności przyjemnej ).   Mła doszła  do wniosku że najmilszym z zajęć będzie domowe miendolenie kotów.  Hym... tylko że wdzięczne obiekty miendolenia  nie zawsze są wdzięczne.  Mła odkryła podczas karesów z Okularią troszki niepokojącą sprawę niepokazywania uszek. Przy okazji mła dorwała się  do Okulariowych usteczek. Mła je sprawdza bowiem Okularia co prawda nie ma problemów z zębami wynikające z tego że Okularia szybko zaczęła ząbki gubić ( Dohtory mła powiedzieli że to osobnicze i że kiedy Okularia u mła się zjawiła to było kocięciem ale na tyle dużym że braków w karmieniu  czym trzeba nie udało się już nadrobić - teraz to nie do uwierzenia ale nasza Panna Obła kiedyś  była szkieletowatym kociaczkiem )  ale maumau co jakiś czas sprawdza stan dziąseł.
 
Zazwyczaj przy takich okazjach Okularia otrzymuje nową ksywkę, no wiecie - Uchyl ustka jak Marilyn. Kto to nie ma z tyłu ząbków, nasza Marlena?  A teraz uśmieszek jak u Mae! Każda ksywka na literę M się zaczyna. Tm razem sama Okularia zapodała ksywkę - Muoana a właściwie to Muoooana. Nasza kota to lubi takie egzotyczne imiona, radośnie reaguje, znaczy mruczenie nasila kiedy słyszy.  Co prawda mruczy też kiedy Sztaflik na nią porykuje Maaajol ( mła sądzi  że  to ma być Mariola ), no ale Sztaflik to w zasadzie facet a Okularia to lubi kiedy kocury do niej tak czule. Piescocha jest, jak to mawia Ciotka Elka - "Garbaty nosek, zainteresowanie seksem". Sztaflik ostatnimi czasy bardzo felicjani, znaczy stare numery naszego Felicjana sobie przypomina i mła ma podrapki. Leży byczyca na grzbieciku i porykuje zachęcająco, mła podrapuje po uszku i po brzuszku a ona gniewne warczenia uskutecznia i łapie mła za ręce zębiszczami. 
 
Mła obrażona wstawa i dopiero kot się wścieka. Bo nie ma wstawania, mła ma siedzieć koło kota , drapać i dać  się gryźć! A Sztaflik będzie się wtedy cieszyć złym humorem. Mła to się nie podobie  bo Mrutek i Pasiak zachwyceni tymi pokazami, jeszcze się utrwali w tych łebkach że tak można.  Chłopaki w ogóle nie mają ostatnio dobrej passy, doopska były prane za wychodzenie na chodnik. Wiedzieli że robią nie halo, wyrywanie się było i szybki  bieg do domu. Mrutek cóś tam nawet usiłował pyskować że to jakieś obce rabladory a nie on. Szpagetka wreszcie zaczęła nieco przybierać na wadze (  z nią zawsze odwrotnie niż  z resztą stada - mła się zamartwia kiedy Jej Wybredność  nie tyje ).  Mła musiała ulec i zapodać troszki wątróbki kurzej.  Po zapodaniu była jazda bo Szpagutkowska chciała wyłudzić więcej.  Repertuar jak  u rozpuszczonego bachora, cud że padania na podłogę nie było! Oczywiście mokre rarytetne żarło nagle okazało się niezjadliwe! Przeczekałam, znów je normalnie ale kiedy zatrzymuje się koci wzrok na mła to waży tonę. No chyba  że się pozuje, wówczas niewinność i słodycz!


Teraz o oprawie dla sukinkulentów.  Mła z lekka popłynęła w likwidowanym sklepie. Na szczęście nie sama tylko w towarzystwie Mamelona, w myśl starej zasady - grzech dzielony na dwoje grzeszników to tylko połowa grzechu a w  dodatku cóś bardziej  przyjemny. Zaszalałyśmy ale jak tu nie szaleć kiedy towar schodzi poniżej cen hurtowych. Mła jest obkupiona doniczkowo - osłonkowo a Mamelon wręcz doniczasto  - osłoniasto bo te jej naczynka do zielonego  to takie mamuty. No ale do paproci giganta musowo gigantyczne naczynie, inaczej się nie da. Mła sukinkulenty na szczęście domków dla korzonków  takich rozmiarów nie wymagają, mła sobie powybierała mniejsze doniczki w konkretnym kolorze blue. Co prawda  Mamelon przyjadziła, pokusiła  i mła wróciła do domu z jednym egzemplarzem który nie kwalifikuje się nijak do bycia doniczką mini, ale nawet  ten egzemplarz jest azzurro!


Najgorsze ( najlepsze ) że na doniczkach się nie skończyło. Mła jest opętana ceramicznie ale podczas sklepowych konsultacji z Mamelonem zaświtała jej nowa meblowa koncepcja do której  jak raz pasował stoliczek metalowy.  Koncepcja dotyczy wykorzystania metalowej witrynki, która niegdyś stała w gabinecie w  którym Daniela, mama Wujka Jo, przyjmowała pacjentów. Na onego gracika jakoś nie ma chętnych z bliższej rodziny ( padło zdanko "Źle się  kojarzy." ) więc mła  jako rodzina  dalsza  przystąpiła do negocjacji spadkowego kawałka tortu. Zabytkowy,  zdaniem mła,  fotel dentystyczny nie jest jej marzeniem ( pierwsze pytanko było o to czy abym nie chciała grata do kompletu ) ale w temacie witrynki z metalu mła popuściła wodze fantazji. No i pajechali! Cugli nie było i mła teraz stuka kasę bo stół co prawda przeceniony znacznie ale swoje jednak kosztuje a dla mła nawet stówa w tę  czy w tamtą w obecnych czasach to jest wyzwanie ( w końcu koty mam na utrzymaniu ). 

Wyszło na to że dostukam a resztę dopożyczę i stoliczek z metalu został zamówiony. Rodzina Wujka  Jo uważa moje gusta meblowe za nieco dziwne, oni dyskutują nad secesyjnym kompletem sypialnianym ( z szafą która zajmie  1/3 blokowej kawalerki i to tylko wówczas kiedy pozbędzie  się człowiek rzeźbionych nadstawek ) i straszliwym wersalkogrzmotem. Daniela  miała mieszkanie o wysokości, bagatela, cztery metry osiemdziesiąt, w którym główny piec liczył cóś ponad dwa metry z hakiem  wysokości, mebelki  były jak raz. Hym... w ogóle to mieszkanie jest  troszki jak sezam Ali Baby, niedawno siostra  Wujka Jo natknęła się na narty swojego tatusia ( wypadły z pawlacza podczas opróżniania, dobrze że jej się nic nie  stało ). Na tych nartach jeżdżono  ostatnio w roku 1938, tatuś Wujka  Jo nie pozwolił ich wyrzucić jakieś wspominki miał miłe. Jak na razie koncepcji na wykorzystywanie sprzętu ni ma, siostra Wujka  Jo  oświadczyła że jeździć na tym strach ale spalić się nie godzi!  Będzie się działo!


Mła zamierza też aplikować o roślinki po Danieli, siostra wujka Jo jest znana w dalszej i bliższej rodzinie jako plant killer. Dobra, tyle mła się zdarzyło w mijającym tyźniu, zanurzenie  w  politycznych ( Wyszkowski fuj! ), miendolenie kotów, szalone zakupy za ułamek wartości.  Kurtuly nie było bo mła kombinowała skąd tu forsę a skąd by inaczej  jak z pracy mózgu i rąk! Na kocich fotkach jest "wychudzony" Mruciu, stłuściała Szpagi i Sztaflik schowana za doniczkami. W muzyczniku jesienna muzyczka i Pani Hania.

12 komentarzy:

  1. wyszkowskiemu chcę pokazać kciuk w dół, gdzie można?
    Nad ofertą p-w się zastanowię, ale jasna dupa, znów nie mam na kogo głosować !!!!

    Koty jak zwykle cudne, ale z tego co piszesz, to charakterku mają, oj mają. Wcale nie takie cudne, no ale trudno, ważne że zdrowe i są. I tak ma być!!!!!
    Co do nart, to zdaje się że one szerokie? Jeśli tak, to przerobić na np. półeczkową szafkę, lub np. karnisz. Da się, sama mam kombinowany w dużym pokoju, niestety nie z nart. Czy to może już zabytek i nie można? Jak zabytek cenny- trudno, muzeum lub wystawka domowa. Taka jak z broni białej 🤣🤣🤣
    Natomiast doniczuszki, ach, piekne. Witrynka -ach, kiedyś marzyłam. Mam nadzieję że pokażesz? Co prawda wątpię czy będzie równie piękna jak asterki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyszkowskiemu pokazać można, ale lepiej jest wpływać na tych co go tam umieścili. Na razie poszedł elaborat organizacji, resztki powstańców i ich rodziny się ruszyły. Jak chcesz narobić gadu smrodu to pisz do władz IPN, do własnego posła itd. To nie jest netowa sprawa, to trza od strony prawa ruszyć. Mła to zajęło w tym tyźniu rozgryzanie żeby to nie para w gwizdek. Prywatnie mu źle nie fluiduj, karma wraca co wie każdy kto koty posiada. ;-) Zostaw gadzinę z jej małością i "mniłością do świata".

      Koty są niedobre, na szczęście zdrowe ( z tymi uszkami Okularii to chyba było przejściowe ). Te narty to nie pierwszy raz lądują z pawlacza. Wersje ostatniego użytku są różne, są tacy którzy twierdzą że były używane w 1947, ale to ponoć pogłoski i demencja. Dla mła wyglądają całkiem zdziwnie, ale to nic - kijki do nich są! To jest dopiero ustrojstwo!

      Metalowa witrynka jest ohydna, czysty czar PRLu ( pewnie dlatego nikt jej nie chce ) ale mła już wie co z nią zrobi. Marcinki rulez!

      Usuń
  2. SALEM U WETA ZAINTUBOWANY 💔💔💔
    Jeszcze o 20 skakał normalnie po stole. Poszedl spać na pufę przy kaloryferze a później do pudełka. Nic wielkiego... dzień jak co dzień. Ale obok pudełka zeszły się koty. Był bardzo słaby... pudełko i do weta... zaintubowali.. jeszcze o 20 był zdrowym Salemkiem co skacze na stół i zwraca na siebie uwagę... dlatego podejrzenie zatoru, udaru..
    ON MA 17 LAT ALE NIECH JEScze da radę......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Ty Najwyższy Kotowy, trzymajcie się wszyscy!!! Niech się już ten cholerny miesiąc skończy!

      Usuń
    2. Bardzo, bardzo Ci współczuję. Przykro szalenie. Kocurrku, mła tak czuła że to się tak skończy bo Sallemek miał swoje lata, no i mła się przypomniało odejście Felicjana. Pocieszająco Ci napiszę że to dobrze że tak nagle, z biegu, że o ósmej jeszcze OK a później tak błyskawicznie. Nie było długiej choroby, po prostu odfrunął. Widać Jaguary i Amber nie mogą być tak bez opieki w tych międzygwiezdnych przestrzeniach.

      Usuń
  3. Przypomnialo mi to boleśnie śmierć mojej 14 letniejPereczki, bawiła sie i nagle.. to byl pewnie udar.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sciskam Kocuru, niech wreszcie złe idzie od was!

    OdpowiedzUsuń
  5. Taba, zdjecia sliczne, bo i modele piekne , dobice cudo, i jak zwykle wystawka miodzio.
    Co do reszty, to szkoda gadać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden z modeli mła dziś użarł ( przypadkiem, przy nakładaniu żarła do michy )a drugi nażarł się, odbeknął w moim kierunku i polazł do ogrodu skąd słyszę kwiki. Obiecałam sobie że w przyszłym tyźniu do politycznych nawet nie zajrzę, choćby usiłowali ogłosić covida królem Polski. Mam ich powyżej dziurek w nosie, wstrętne lenie i kombinatorzy żyjący z moich pieniędzy! Stoliczek co się bujam teraz czym za niego zapłacić to jest dopiero odlocik, a jakie miejsce do ustawek. ;-) U Kocurrka ten październik jest tak dodupny jak u mało kogo. Wiem że Salemek miał 17 lat ale przeca był w niezłej formie. Udary jednakże u mła stoją w rankingu sposobu odejścia wysoko, błyskawicznie, mniej cierpienia. Zarówno u ludzi jak i u zwierząt.:-/

      Usuń
  6. Mruciu nawet nawet na zdjęciach. Chociaż nie wiem. Chyba chciałby być wagowo bliżej czarnej siostry. Co trzy potężne pantery to nie jedna. Wiadomo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mruciu jest nawet - nawet - nawet jak się go podnosi. Mła myślała że jej dziś kręgosłup szczeli, a Mruciu twardo że ma być noszenie bo on czuje że niedopieszczony!:-/

      Usuń