piątek, 21 stycznia 2022

Dwie Różanki - ogród RHS w Rosemoor

Ogród RHS w Rosemoore słynie z dwóch  ogrodów różanych - Ogrodu Różanego Królowej Matki, w którym znajdują się nowoczesne róże, oraz Ogrodu Różanych Krzewów, który jest obsadzony starymi odmianami róż,  nazywanymi różami historycznymi ( kto chce o różach   poczytać odsyłam do wpisów różankowych znajdujących się w katalogu Zielenina ). Ogrody Różane były pierwszymi nasadzeniami w Ogrodzie Formalnym i początkowo były postrzegane jako poligon doświadczalny  dla ogrodników z West Country, którzy chcieli uprawiać różane krzewy. Bo tak po prawdzie to klimat południowo - zachodniej Anglii nie  uchodził za najlepszy do uprawy  róż.  Przez długi czas uważano  że róże się tu nie sprawdzają , gdyż błyskawicznie podłapują choroby  grzybowe. Jednakże  z czasem zauważono że sporo róż radzi sobie  dobrze w tych warunkach, ba, niektóre odmiany są jakby stworzone  dla ciepłego, wilgotnego klimatowi Devon. Różanym krzewom sprzyja też brak  zanieczyszczenia powietrza wiejskich okolic. Oczywiście nie należy tu sadzić odmian podatnych   na choroby takie jak czarna plamistość ale sporo różanych  hardcorów daje sobie tu świetnie radę, osiągając niespotykane  gdzie indziej  rozmiary i produkując  kwiaty bardzo wysokiej jakości. W obu różankach w Rosemoor  rosną takie właśnie hardcorowe  odmiany,  odporne na choroby, wzrostu silnego  i kwitnące długo a wytrwale.

Mła się od razu do czegóś przyzna, mła wcale nie zachwycił ogród Ogród Różany Królowej Matki z kolekcją mieszańców herbatnich i floribund. Bardzo sztywny, z małą ilością roślin towarzyszących. Niby jest poprawnie ale za serce nie chwyta i oczu nie ciągnie. Co gorsza - prawie nie pachnie. Róże same w sobie i owszem,  urodne, ale tą typowo wazonową urodą  róż powstałych w drugiej połowie XX wieku. Wicie rozumicie to nie było nic na czym mła chciałaby zawiesić oko. Tak po prawdzie to rzeczywiście bardziej przypominało ogródek  doświadczalny, czyli poletka testowe dla róż nowoczesnych mających rosnąć w Devon i pobliskich hrabstwach niż prawdziwy, różany ogród. Zdjęć z tego Różanego Ogrodu Królowej Matki mła ma niewiele i  cóś one nie zachwycajo. Natomiast ogród Różanych Krzewów to jest całkiem inna bajka, prawdziwa różanka  obsadzona starymi różami, takimi  jak róże z grup  Alba, Damasceńskich, Mchowych  i Gallicyjskich.  Wspierane są te stare odmiany nowoczesnymi różami krzewiastymi, szczególnie  różami Austina, zwanymi różami angielskimi. No i rosną te urocze krzewy w niemniej uroczym towarzystwie, takim podkreślającym ich urodę i stanowiącym w czasie przerwy w kwitnieniach tło  którym można się nacieszyć. W sezonie wiosennym kwitną tu szafirki Muscari, narcyzy Narcissus i kamasje Camassia.


Latem szczególnie uroczym tłem dla różanych krzewów  są powojniki sadzone wśród róż pnących, przedłużające sezon wystawowy odmian raz kwitnących. Inne nasadzenia to jarzmianka Astrantia, całe łany czyśćca bizantyńskiego Stachys byzantina, przywrotnik miękki z angielska zwany lady's mantle Alchemilla mollis  po całości, różniste  bodziszki Geranium i  kocimiętka Nepeta. Z roślin dwuletnich uprawiają tam na masową skalę śliczną firletkę kwiecistą vel wieńcową Lychnis coronaria w odmianie 'Alba' kwitnącej biało różowymi kwiatami. U nas przeważnie można firletkę wieńcową  dostać kwitnącą w kolorze ostrego różu, znaczy typowy gatunek. Ta biało kwitnąca zrobiła na mła olbrzymie wrażenie, świetnie  pasowała do pastelowych róż i do czyśćców. Firletka to od dawna uprawiana roślina  ( w Polsce przynajmniej  od  500 lat ). Dawniej przypisywano jej magiczne właściwości, szczególnie  miała chronić przed pajęczymi jadami - "Gdyby się jej niedźwiadek ... ( znaczy skorpion )... dotknął wszystek jad w nim umartwia, tak że nigdy żadnemu szkodzić nie może" tak o tej roślinie pisał w "Zielniku" Szymon Syreński żyjący w latach 1540-1611, słynny polski lekarz i botanik. Mła sobie  obiecała zakup nasionków ale z paczki co miała zawierać nasionka biało kwitnącej  firletki wylazły roślinki kwitnące wściekle różowymi kwiatami i zdawa  się  że  bardziej pewne jest zakupienie kwitnącej rośliny i poczekanie na to aż się wysieje.  Mła tak sobie od lat obiecuje ale zawsze cóś. Żywcem jeszcze firletki kwiecistej 'Alba' nie spotkała a jak policzyć zakup netowy z transportem to wcale tak tanio nie wychodzi. 

 

Jak widzicie na tzw. załączonych obrazkach czasem trudno się zorientować czy byliny i rośliny dwuletnie towarzyszą różom  czy też to róże  towarzyszą bylinom i roślinom dwuletnim. Mła ten sposób sadzenia bardzo się podoba, ogród jest bujny, pełen roślin różnych pokrojów  a więc i kontrastów. W tych nasadzeniach nie ma nudy i sztywności "poprawnych" różanek w których róże, róże  i tylko róże a nuda wyziera z każdego kąta. Takie nasadzenia z różami w roli przewodniej ale w licznym towarzystwie wydają się mła najciekawszą formą różanki.  Jest to uroczo przetworzone założenie różanego ogrodu w Sissinghurst Castle,  gdzie Vita Sackville-West stworzyła to co dziś nazywamy english rose garden. Taki ogród oczywiście  wymaga "prawdziwych" różanych krzewów, jeżeli ktoś chce sadzić w takiej różance nowoczesne mieszańce herbatnie to naprawdę musi umieć je przycinać i formować oraz starannie wybierać odmiany które dobrze się krzewią. 

W przeciwieństwie do Ogrodu Różanego Królowej Matki różanka obsadzona starymi odmianami wonieje z daleka.  Mamelon i mła najsampierw różankę wyczuły a to za sprawą niby delikatnej ale jednak przenikliwej woni  róż Alba, cudnej urody odmiana 'Félicité Parmentier'  tak dawała czadu. Nie było specjalnie ciepło, w powietrzu mnóstwo wilgoci a zapach się niósł  taki że nie sposób było ominąć różanki, szło się do niej na czuja. Oczywiście jeden krzoczek takiego zapachu by  nie wyprodukował ale solidna grupa krzewów zasnuła zapachem cały różany ogród. Mła postanowiła sobie wówczas że nie ma zmiłuj, we własnym ogrodzie też tę odmianę róż posadzi. No i mła posadziła, niestety moim krzewom cóś daleko do monstrualnych krzoków z Devon, nie to że moje egzemplarze 'Félicité Parmentier'  absolutna słabizna i oka nie ma na czym zawiesić. Jednakże mła ma ciągle przed oczami tamte wypasione róże obsypane kwiatami, obłędnie pachnące.

No i to by było na tyle jeśli chodzi o wspominki z różanych ogrodów w Rosemoor.  Mam nadzieję że troszki  Was w ten śnieżny czas dopieściłam  coolorami. Co prawda zapachu nie mogę Wam przez ekran przesłać ale wyobraźcie sobie różne wonie różanych kwiatów ( każda grupa róż nieco inaczej pachnie ) zmieszane z łąkowa wonią  bodziszków i przywrotnika, czy dziwną nutą zapachową kocimiętki. Mła sobie ściągnęła z ogródka Różanych  Krzewów pomysł na łączenie róż z czyśćcem bizantyńskim, od siebie dodała troszki szałwii omszonej  bo niestety kocimiętka w jej wypadku ze względów oczywistych odpada ( czułej pamięci Laluś wygrzebywał nawet korzonki coby się w nich tarzać i nie miały znaczenia wszelkie zapewnienia szkółkarzy że ta  kocimiętka to na pewno nie wabi bo olejków w niej mało ). Młowe  sadzenie róż wiele zyskało dzięki tym odwiedzinom w Rosemoor.

72 komentarze:

  1. Prześliczne, ach cudo. Tak, róże w towarzystwie nie róż, to jest to! Powojnik w róży dający kolor krzakowi wytrzeszczył mi oczka. Cudność. Mnie z kolei wpadły w oko firletki bordo, dubeltowe. Widziałam raz, a zapomnieć nie mogę, prześliczne były. Kłębiły się wśród berberysów o jasnych listeczkach dropiatych na różowo, ciętych w kostki różnych rozmiarów. Głupio posadzonych, ale na chwilę oglądania to była rewelacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - róże w towarzystwie nie róż. Licznym! Mła w tym roku planuje odtworzyć troszki powojników, głównie cni się jej za to mieszanko Clematis potaninii var. fargesii z Clematis tangutica czyli odmianą 'Anita' i tym ciemnym 'Romantica' ( mła lubi powojniki o drobnych kfiotkach ). Może pokuszę się na jakiego wielkokwiatowca, kto wie? Co do firletków w zestawach to sama widzisz, he, he, he. No paszo!

      Usuń
  2. Inspiracje, inspiracje! Cholerra, a tu operacja kolanka na marzec +/- zaplanowana, chyba ogród będzie się sam rządził w tym roku. Da radę bez mojego przeszkadzania, w to nie wątpię. A tak bym sobie pogrzebała w gruncie... U mnie powojnik zastąpć mogłabym wiciokrzewem. Te zapachy... ładnie się komponują z różanymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy liliowce jednak w sierpniu będę słać. No rady ni ma, uporządkuj kulanka. Co do gruntu i grzebania - zawsze można podoniczkować! ;-D A ogród da radę, spoko. :-D

      Usuń
    2. Chyba rzeczywiście w sierpniu lepiej...

      Usuń
  3. Slicznie, bogato w kwiecie, jest na czym oko zahaczyć!
    Wiele z tych pieknych róz nie pachnie, sprawdziłam sama , ale rewanzuje to ich uroda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te stare odmiany pachno i to jak. Nowoczesne so takie wysterylizowane że zapachu nie majo. Znajoma kwiaciarka mówiła mła że niektóre odmiany róż ciętych są pryskane olejkami coby zapach miały. Zgroza! Róża bez zapachu to jakby połowa róży. :-/

      Usuń
  4. Róże, róże, moje niedoścignione marzenie hodowlane a tu jeszcze w takich mega ilościach :)mam tzw "reke do kwiatów", doniczkowe ogarniam, te w ogrodzie jakoś też (nie mam ich duzo) ale nigdy jeszcze nie udało mi się aby krzwy róż przetrwały wiecej niz dwa sezony :) w zeszłe lato znów podwójna próba - inne miejsce, inna odmiana i okryte na zimę - zobaczymy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie róże sadziłaś? Może to nie problem miejsc w ogrodzie tylko typu róż?

      Usuń
    2. oj teraz to nie wiem - wchodziłam do ogrodniczego, paczałam czy ładne a zasze maja na etykietce napisane, że odmiana dobra, "nie chorobliwa" więć kupowałam :) ja mam takie miejsce od zachodu w ogrodzie gdzie zawsze wiatry (z pola) - tam mi kurcze pasuje aby rosły, bo najbardziej cieszyłyby oczy jak siedzę sobie w ogródku to bym je widziała... i podejrzewam, że o to chodzi ... choć u mojej sąsiadki w podobnym miejscu rosną :))) ale to już duzy, mocny krzew a umacniał się w czasach kiedy zimy były ciepłe ( były takie z 3 razy pod rząd)

      Usuń
    3. Hym... znaczy różankowiec oczny, kupujesz patrzałkami. To nie jest dobra metoda bo trafisz na róże różnych typów i to że na krzewie pisze że odporny i wogle może oznaczać tylko odporność dla grupy ( np geschwindy to takie hardcory że bijo na głowę wszystkie nówki z ARD ). Poczytaj troszki o różach i dopiero wtedy wybieraj. Znaczy zacznij od właściwych krzewów. ;-D

      Usuń
    4. Nie ma rady - trza się wgyżć w temat :)) ale zazdrość , że "u sąsiadki to rośnie" ( jak u Kitty) trzeba schować, bo to niemądre uczucie :))

      Usuń
    5. Zazdraszaczać co inszego niż zawiszczać. ;-)

      Usuń
    6. Dokladnie, ja tylko zazdraszczam z podziwem, nie zawiszczam :)) 😍

      Usuń
    7. Zazdraszczanie jest motywujące , zawiszczanie samo zło. ;-)

      Usuń
  5. Roze roze roze cudne sa i uwielbiam na jie patrzec i dostawac , ale reki do nich ni mam. To znaczy mam w ogrodku moim maly jedna jefyna, hoduje , bo to prezent od brata byl, choc nie o takiej marzylam. Rosnie ona juz chyba ze 6 lat, ale jakby slabiutko. Kwitnie na wiosne raz i na jesien drugi, bardzo krociutko, tydzien dwa i zaraz opada. Reszte roku sterczy lysy patyk...Mszyce ja kochaja , ale sprej z wody cebulowej skutecznie je zniecheca i daja spokoj. Chyba ja przesadze, albo co, bo sasiadka ma taka, ze nerke bym oddala ... Zasadzila dwa lata temu i roza jest wielka , piekna i kwitnie przez pol roku non stop! Od maja do pazdziernika, a ja zielenieje z zazdrosci ...🤢Taka roze musze zasadzic - ale ponoc roza zasadzona w miejscu po innej rozy sie nie przyjmie? Tak twierdza ogrodniczki z telewizji :)) Te sa dla Ciebie 🌹🌹🌹

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogrodniczki z tevałki racje majo, płodozmian konieczny. Napiszę to samo co Sarandzie - poczytaj o różach zanim się zdecydujesz na konkretny krzew. różę sentymentalno hołub, inna bajka. O różach macie sporo w zakładce Zielenina.

      Usuń
    2. Bede holubic:)😍 Akurat rosnie w najlepszym reprezentacyjnym miejscu jakie mam, ale chca ja wychopsac gdzie indziej :) Dziure po rozy musze tera przestudiowac, co w nia narobic? 😬💩😬

      Usuń
    3. Dziurwę najlepiej uzupełnić kompostowo ziemio, potraktować jednorocznymi roślinami których co paskudniejsze nicienie nie tego i dopiero cóś sadzić.

      Usuń
    4. Ojojoj,to rok caly ma dziura straszyc 😱😱😱Ja tak nie chce, malo casu kruca bomba, malo casu na zycie, na czekanie, to ja ta dziura zasypia i chyba jakas donica postawia czy cus? No bez wiechcia nie da rady to centralny punkt widokowy 😉

      Usuń
    5. A kto mówi że jednoroczne antynicieniowe majo być brzydkie?

      Usuń
    6. Antynicieniowe jednoroczne? Musze poszukac! Musza byc takie co to szybko w gore rosna , zeby dziure wypelnic , takie minimum na metra poczebne!

      Usuń
    7. Jak nie chcesz roślin jednorocznych bo Ci nie paszą to zawsze jest możliwość podlania podlania gnojóweczko czosnkowo - wrotyczowo. Troszki odczekać i sadzić to co ma tam docelowo rosnąć.

      Usuń
    8. Gnojoweczko mowisz.... pomysle🤔Ten pomysl mnie sie bardzo podobie 💩💩💩, ostatnio dizo gnojoweczki wszedzie , znajdzie sie:)👍😬

      Usuń
    9. Tylko to ma być taka z pożytecznymi organizmami, żadnych pasożytów. ;-)

      Usuń
  6. Przecudne te róże... Przyznam, że dla mnie róża podstawowa, to róża różowa;) No, mogą być odcienie tego różu od bladego, po mocny, ale te jasnoróżowe, zmieniające odcień wraz z przekwitaniem, to moje ulubione. Nie znam się na nich kompletnie, mam 1 krzak Leonardo da Vinci, niezawodna, nie chorująca, ale nie pachnie. Przesadziłam ją rok temu z miejsca, w którym była z 8 lat, i nie zaszkodziło jej to na szczęście. Jednak plany na więcej róż mam, takich bardziej w polnym typie, pomieszanych z bylinami... Tia... a za oknem zadyma;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak za oknem zadyma to jest akurat pora na różane gryplany.;-D

      Usuń
  7. Za oknem śnieg, wicher mało mi psów na spacerze nie porwał i Bambosza, który się z nami wybrał (ale Bambi jest jakąś zimową odmianą kota - futro krótkie, puchate, uszka maleńkie potrafi tak złożyć, że ich na łebku nie widać i upodobanie ma do spacerów zimową porą). A tutaj aż się różany zapach niesie i przyjemne ciepełko łagodnego lata! Cudo!
    Brakuje mi tylko Ciebie z Mamelonem wdzięcznie upozowanych niczym driady pośród różanych krzewów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był początek zwiedzania, Mamelon rąbnęła na ławeczkę jakieś sześć godzin później, w tzw. starym ogrodzie w okolicach styraku japońskiego kwitnącego jak marzenie.
      Mruciu protestuje i wychodzi tylko kiedy musi ( rozumiesz, kuwetowanie jest poniżej godności samca ), dziefczynki siedzo doma a Pasiak tylko konieczny obchód sąsiedzki i tyż szybko do wyrka. Naprawdę dziś dzień netowy, mła szuka różnych takich roślin, które by chciała aby jej w ogródku porastały.

      Usuń
    2. ...kuwetowanie jest też poniżej godności samicy, mojej koty na ten przykład;) Kuweta stoi, a jakże... 10 lat tak stoi... Jak mnie w domu nie ma na przykład od 6 rano do 17.00, to ona też gardzi. I co najdziwniejsze, nieraz wcale nie wychodzi tak od razu, jak wrócę do domu (a ja wpadam i pierwsze co robię, to lecę do łazienki;))))

      Usuń
    3. U mła tak naprawdę kuwetowanie uznaje tylko Szpagetka a i to w zakresie lejącym. Inszego zakresu to ja musze bardzo pilnować bo jak jej pogoda nie pasi i nie ma ochoty na wędrówkę pod kasztanowiec to bardzo muszę pilnować pokoju Cioci Dany i Azy bo tam jest takie kuszące miejsce pod komodą. No groza! Latem u mła kuwety tyż robią za element ozdobny. ;-D

      Usuń
    4. U mnie wszystkie niemal kuwetują zimą z wygodnictwa. Oprócz Łapy, która nie umie w kuwetę. Czasami mam takie sceny - zwłaszcza ze Sprzączką lub Klopsem - lezie kitku do kuwety, a następnie już spokojnym kroczkiem dla zażycia ruchu i świeżego powietrza nieśpiesznie udaje się na spacer.
      Nie powiem, trochę mnie wtedy trafia...

      Usuń
    5. Znamy tako jedno! Bieg na trzech kuloskach do kuwety a potem spokojnie "na pacerek" :-/

      Usuń
  8. Cud,mniód,malyna.Też poczułam ten zapach.
    A propos zazdrości;należy ją wyrażać,to normalne,zdrowe uczucie.Świadczy o tym,że potrafimy wyłapywać rzeczy wartościowe,ładne.Gorzej,gdyby ktoś zaprzeczył oczywistej oczywistości,zalatywało by fałszem;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest tak jak napisała Kitty, w zazdraszczaniu jest podziw.:-) Mła się cni za różanymi woniami, mła wylazła na dwór a tu taki ostry zapach śniegu. Zima po całości, nawet w nosem ją człek czuje. :-/

      Usuń
  9. Omg czy Wam też właśnie przyszły rachunki za gaz x2 w stosunku do tego sprzed roku? Nagle w grudniu miałam 140 a teraz w lutym 280?!?!?! 🤯🤯🤯🤯🤯🤯🤯🤯

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaz z butli podrożał ostatnio o 30 %. Ale to jeszcze było w grudniu w starym roku.

      Usuń
    2. W tej chwili właśnie wykonywam w umyślę zaporę antinformacyjno. Nie wiem nic, nie słyszę, nie widzę, gaz, jak gaz? Co myślicie o tym żeby udusić tych którzy renegocjowali nasz kontrakt gazowy z Rosjo? Może petycje obywatelsko, albo projekt jaki coby przez parlament przeszedł albo jeszcze lepiej - referendum w sprawie doduszenia negocjatorów poduszko z wkłądem sztucznym ( na pierze nie zasługujo )?

      Usuń
    3. Ja ich chętnie cegła udusze. Tak skutecznie 🤢

      Usuń
    4. Kocurek, tak bedzie wszedzie! To jest juz zaplanowane na cala Europe , podwyzka 100% gazu. W UK srednio rachunek roczny £1200 , ma podskoczyc do £2400 od kwietnia. Juz firmy zwijaja produkcje, bo robi sie nieoplacalna, inflacja poleci w kosmos, ceny pojda wszystkie a zywnosc najbardziej i o to chodzi...

      Usuń
    5. Kocurrku uduszenie cegło w zasadzie mła się podobie. Proponowałabym szamot bo cinżki. Wiesz Kitty mła ma wrażenie że w planie cóś sie już dawno temu popiendroliło i teraz mamy tzw. improwizacje.

      Usuń
  10. Zdjęcie nr 9. Co to za fajowa bylina fioletowo różowa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomina penstemon barbatus, ale nie wiem ja, co to byc może.

      Usuń
    2. Izydoru ma rację, to jest penstemon barbatus. Mła nawet kiedyś takowego miała, niestety krótkowieczna bylina. Ten o łososiowych kwiatach jest trwalszy. Za to całkiem dobrze rosno mieszańce Penstemon digitalis i Penstemon calycosus. Tyż majo fajne coolorki a są bardziej długowieczne.

      Usuń
    3. Penstemony moje zostały w Dolinie. Lubię je.

      Usuń
    4. A nie zapuścisz ich przy różach?

      Usuń
    5. Bylina to mnie się z definicji wydawa długo-wieczna. A tu proszę. Bardzo wdzięczne kwiecie, zupełnie jak dla mnie, u mnie wiele bylin robi się, nie wiedzieć czemu, krótkowiecznych.

      Usuń
    6. Byliny majo różno długość życia , to nie jest tak że wszystkie jak te peonie.;-)

      Usuń
    7. Ale co peonie, co peonie? Peonie rosna ad mortum
      defecatum, czyli do usranej smierci ...😂

      Usuń
    8. Jedna z najbardziej długowiecznych bylin, mła lubi. :-)

      Usuń
  11. Cudności! Piękne ogrody. Uwielbiam "stare róże". Pachną cudnie. Nie mam green fingers, ale te róże mnie chyba lubią. W tym roku może uda mi sie poprzesadzać moje z pojemników (niektore biedne tak rosną od przeprowadzki) na miejsca stałe.
    Prundu u nas nie było od wichur. Śniegu za to sporo i mróz. Zima.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stare róże so jedyne w swoim rodzaju, nawet austinki współczesne im ustępujo. Rok 2022 rokiem wyzwolenie z pojemników, he, he, he. Mła musi posadzić zapojemnikowano brzózkę himalajkę. ;-D

      Usuń
    2. Ha! Agniecha kiedy już podróżuje ( z łopatką jako wyposażenie standartowe turysty- czasy gdy wygrzebywała rośliny widelcem świśniętym z restauracji to już głęboka przeszłość ), to wraca zazwyczaj z łupem roślinnym. Nie zakupionym. Upolowanym. I tak, ma do posadzenia z poprzednich wypraw jeden dąb zwykły( potomek Dębu Krasickiego w jakimś parku na wschodzie polandu, Łańcut, Krasiczyn czy coś tam), jeden dąb ze szpiczastymi liściorami co już zapomniałam skąd. Oraz klon jawor, co mi wyrósł wśród ziemniaków - to raczej on sam się wybrał w podróż.
      I tak się zastanawiam, czy Wy, tak wytrwale podróżujące wśród pięknych ogrodów, nie miałyście nigdy pokusy coby uszczknąć kawałka jakiejś byliny? Ziarenka wytrząsnąć i do kieszeni schować?

      Usuń
    3. Ja tak robię od dziecka. Po Babci to mam i Dziadziusiu, nota bene z miasta Odzi oni byli, ale się przeflancowali pod świętą Góre Słowian i mieli tam piękny ogród. Wychowałam się w ogrodzie a coś nie mogę sama sobie stworzyć swojego, bo jak nie remonty, to stada niszczycieli albi i jedno, i drugie naraz.

      Usuń
    4. Jesteś jeszcze za młoda. Wszystko przed Tobą. :-DDD

      Usuń
    5. Na niewielką skalę owszem. U mnie średnio się sprawdza "kradzione lepiej rośnie". Klinicznym przykładem szczepki przebarwnych koleusów uhatrane ukradkiem z dziedzińca francuskiego zamczyska na szczycie góry. Schodząc już do autokaru wywaliłam się na ostatnich schodkach, w głowie mając tylko by nie uszkodzić śliczności trzymanych luźno w zmoczonej w fontannie chusteczce. I ich nie uszkodziłam, ale w momencie z dziarskich łodyżek miałam w ręku flaki. Do niczego, zemdlały w momencie. Sam los mnie łupie za kradziejstwo, więc skromnie z tym u mnie. Ale tak.

      Usuń
    6. Mła kiedyś miała straszne kradziejcze zapędy, w czasach głębokiej komuny śliniła się na wszystko bo tak po prawdzie to cinżko było cóś atrakcyjnego uprawiać jak się albo nie dostało, albo dyskretnie nie uszczknęło. Później jej przeszło bo jakby możliwości zdobycia było wincyj. Za to mła się przerzuciła na ratowanie roślinków z opuszczonych działek wywłaszczonych pod trasy, których ludzie z różnych przyczyn nie wykopali, a potem to już w ogóle na absolutno dziczyznę pozyskiwano w takich samych okolicznościach ( i tak bodziszki łąkowe porastajo u mła zamiast lec pod betonem ). Za zabieranie nasionków to w angielskich ogrodach kęsim. One ogrodowe same zbierajo i odtwarzajo nasadzenia.

      Usuń
    7. Mają tam kamery wszędzie? Robią rewizję osobistą każdemu kto wychodzi?

      Usuń
    8. Nie wiem ale było parę nieprzyjemnych spraw. Opowiadano mła że ludziów wypraszano z ogrodu za zbieractwo. Pewnie wolontariusze zauważyli, przeca mnóstwo ludzi w tych ogrodach pracuje żeby one tak wyglądały jak wyglądajo. Historia o której słyszałam taka jakby bliższa bo dotyczyła Polki, wydarzyła się w Sissinghurst Castle Gardens.

      Usuń
    9. Z drugiej strony, gdyby każdy uszczknął... Niewiele by zostało.

      Usuń
    10. Aaale. Z dzieciństwa pamiętam jedna podmokłą łąkę z kukułkami. Od lat tam kukurydza i buraki. Storczyki kukułki chronione, ale po latach orki wątpię czy ocalały. Może i to nie takie straszne przenosić dzikie piękności z terenów rolniczych. Z rowów. Z lasów gdzie szaleją siekierowi.

      Usuń
    11. Nie da się ukryć, trza ratować bo ludź dziki a uzbrojony w maszyny szaleje! :-/

      Usuń
  12. Wchodze, pacze, ogladuje i sie boje odezwac.......... suminie mie w garba gryzie, bo te zdjencia co to mialam Tabazu wyslac to ciongle w aparacie som.
    Dobry news jest, ze juz som zrobione, zly news jest, ze nie wiadmom kiedy sie one z aparata do poczty przesiondom.........

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja myślę, czy to nie pora na jakieś kocie sesje? Takie w domu w kocyczkach i podusiach?
    WIECEJ MRUTKA!
    WIECEJ SZPAGIETKI!
    i więcej historii o Pasiaku!¡!¡!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na narzucie. W zbliżeniach.

      Usuń
    2. Tak, żeby było dokładnie oczki widać, czy nie zapadnięte i policzki czy wystarczająco puchate. O.
      Ja też zaraz zdjęcia ogarnę, bo się nazbierało. Yh

      Usuń
    3. Małpiska chrapio zakołderkowane ( Szpagetka ), zanarzutowane ( Sztaflik i Mruciu ) albo balujo na dworze ( Okularia i Pasiak ). Mła nie ma do nich siły, nawet skromnego kacyka nie pozwolo w spokoju przeżyć. Koteczki!

      Usuń
  14. Hm.. zanim się dłużej wypowiem i wyrażę to tylko na szybko, w zaskoczeniu o kocimiętce - ja kocimiętek mam pełno, różnych i wciąż dosadzam i jedyna odmiana jaką moje koty czasami.... conieco.... się zainteresują to nepeta cataria, u mnie pełniąca rolę inwazora, krzaczyska kwitnące raczej niewyględnie i białawo. To niekiedy jakiś kot położy się przy niej. I tyle. Inne traktują obojętnie.
    Znaczy - mam się z czego cieszyć, bo kocimiętki lubię niezwykle, sadzę wszędzie i między wszystkim i dosadzam wciąż nowe odmiany. Trochę to przycinanie po kwitnieniu mnie męczy ale....
    Firletkę Alba dostałam od znajomej ogrodowej parę wsi dalej, mała kępka rosła w ubiegłym roku, jeśli się wysiała i nadal będzie biała to Ci podeślę. I wybiorę się znowu do znajomej , wezmę więcej :).
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rabarbarko prób sadzenia kocimiętki było bez liku, zawsze kończyło się to dziurwo w glebie i wydrapanym korzonkiem. Nie wiem co moje koty majo w sobie że kocimiętki w zasadzie bezolejkowe, bioro i tępio. I to z jako zajadłościo! Za firletkę biało kwitnąco z góry nie dziękuję coby nie zapeszyć. ;-)

      Usuń
    2. Jeśli chcesz nadal próbować to podeślę Ci kocimiętki - nie obiecuję opisów z nazwami, bo sadziłam mieszając, byle gęsto ;)). Kubańska i Walker's Low wychodzą nieco póżniej i nie są tak gęste, to te odróżnię ;). Co Ci szkodzi :). Mogę Ci też podesłać tą catarię, ona ma silny ten paskudny zapach (choć ja lubię), może rzucą się na nią i nie dostrzegą (ekhm ;)) innych. Możesz ją wetknąć w jaki kąt, gdzie koty lubią przebywać. Ona z pokroju i odcienia zieleni jest całkiem, całkiem, tylko kwitnie byle jak i lubi się rozłazić. To niech sobie wykopują ;)).
      Rabarbara

      Usuń
  15. Cudne róże i jeszcze piękniejsze zdjęcia. W moim ogrodzie króluje róża Chopin, jak chcecie także wsadzić taką samą do swojego ogrodu to sadzonki znajdziecie w tym sklepie https://florexpol.eu/roze/1994-roza-wielkokwiatowa-chopin.html - najwyższej jakości i do tego w bardzo dobrej cenie. Dostarczą Wam je sprawnie i odpowiednio zapakowane.

    OdpowiedzUsuń