piątek, 14 kwietnia 2023

W odpowiedzi na...

U mła kiepsko. Przedwczoraj zmarł mój stryj, to przede wszystkim cios dla mojego Tatusia. Mła tyż mocno przykro bo pamięta jak była noszona "na barana" i jak dla uciechy trzyletniego brzdąca stryjek udawał że tańczy na pointach. Ech... eto balentanaja szkoła tancew... czy jakoś tak stryj podśpiewywał przy własnej wersji tańca łabędzia bliskiego zejścia. Stryj zmarł daleko, w Ameryce. Do domu przyjadą jego prochy, dopiero we wrześniu. Mimo tego że  śmierć nie cieszy, ta była wyzwoleniem,  z czego zdajemy sobie sprawę. Stryjek bardzo ciężko chorował i choć robił dobrą minę do złej gry i przed rodziną trzymał fason,  to Tatuś czuł co się z Krzyśkiem dzieje. Tatuś jak to nasza rodzina ma w zwyczaju wyczuł śmierć brata, zawsze wiemy że jest nie halo jeszcze zanim zadzwoni telefon. Skąd nam się to bierze nie wiadomo, mła wie tylko że to stara sprawa i ciągnie się przez pokolenia, mój pradziadek służąc na Kaukazie,  zemdlał na kwaterze w czasie kiedy jego ojciec umarł w Polsce. Jak twierdził z wielkiego niepokoju. Odległość jak widać nie ma znaczenia. Tatuś cały wczorajszy dzień spędził w wyrku a my nie potrafiłyśmy podnieść go na duchu. Ech... dodupnie.

Ze spraw prawie że optymizmem napawających - Małgoś udało się przeżyć święta, choć się nie zanosiło. Zapalenie gardła i ucha, zero jedzenia i picia przez  36 godzin, odmowa kroplówki, zresztą jak najbardziej słuszna z punktu widzenia Małgoś. Mła gotowała żeby Małgoś zapachami przytrzymać na tym świecie, udało się, choć lekarka Małgoś nadal nie rozumie jak na tych zapachach Małgoś udało się przetrwać. W tym całym ślizganiu się  Małgoś po krawędzi była zabawna chwila. Mła czuwała w nocy coby Małgoś się po angielsku nie wyniosła na tamten świat i w pewnym  momencie usłyszała pytanko z wyrka, zadane  takim mocnym, dawnym Małgosinym głosem - "Czy ja już umarłam?". Mła odpowiedziała że nie i trzeba było widzieć to Małgosine rozczarowanie i cóś jak lekką złość. Mła się  czuła niemal winna tego że Małgoś nie umarła i zaczęła  cóś tak popitulać że może się uda i wogle. A Małgoś na to do mła, że ona się stara ale jak mła sobie myśli że to tak prosto,  to ma umysł jak dziecko. Niewinność na pograniczu głupoty albo odwrotnie. A w ogóle to jeszcze sama zobaczy jak to z tą łatwizną zejścia jest. Bardzo zła  była że się obudziła na "niewłaściwym świecie".

Teraz odpowiedzi na komenty. Zwiedzać mła uwielbia, mogą być nawet antyczne latryny. Mła jest ciekawska, nie odpuści szpitalom, aptekom, dawnym  fabrykom. Czeski adres zapisała, kto wie czy ją nie rzuci do Pepikowa. "The Knick" oglądałam, podobał mła się. Smokowe ławki cool a turyści  "monalizowi" do ominięcia. Koniecznie  do ominięcia baaardzo szerokim łukiem. Byłabym gotowa darować sobie oglądanie Giocondy żeby się stadu galopującemu w jej kierunku pod rapetki nie dostać. Święta były takie se, mojito nie było ale w poniedziałek wieczorem wychlałam  połowę dużego ajerkoniaku, co wcale mła dobrze na jestestwo nie zrobiło. Może nie kac gigant ale na dzień drugi czułam się wczorajsza a właściwie to taka przedwczorajsza. Oczywiście święta były u mła ale były  bardzo dziwne.  Mła odbębniała rytuały jakby magię uprawiała. Podtrzymywałam na duchu i przy życiu i wymagało to ode mła uważności. No cóż, wypocznę sobie później.  Kiedyś tam. Bardzo dziękuję Wam za słowa wsparcia, przydały się. To okropne ale zaczynam się przyzwyczajać do  tych odejść, Małgoś twierdzi że to znak że dam sobie radę kiedy już nie będzie się mogła mną opiekować z powodu zejścia. Taa... udaję że w to wierzę. Fotki domowe, filiżanka pocieszycielska ale nie dla mła, tylko dla miłośniczki żabów. Mła ma swoją własną żabkę wgapiającą  się w żabkową  filiżankę.

8 komentarzy:

  1. Żabkowatość super. Dekoracyjna kwietność też. Ale co do reszty, to przytuliłabym Cię.

    W jakimś sensie to zdrowy odruch że człek z lekka przywyka do obecności śmierci. Ona jest zawsze i dla każdego życia, to banał przecież i pora przywyknąć. Nikogo nie ominie, potrafi być wyzwoleniem, może być wytęskniona. Ale przedwczesna jest rozbojem, pustoszy życie tych żywych, krzywdzi wręcz gdy odchodzą kochani, czy nawet tylko lubiani uczestnicy naszego. Czyli dla Was odejście stryja to krzywda. Czy jest rozbojem dla odchodzących to się przekonamy. Kiedyś. Małgoś też zdąży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek się jest w stanie przyzwyczaić do wszystkiego, nawet do pomoru w rodzinie. Masz rację, inaczej się jednak przyjmuje koniec oczekiwany a nawet przez niektórych tęsknie wyglądany a inaczej takie zaskoczki jak w przypadku Wujka Jo czy Ciotki Elki, których tak po prawdzie można spoko zaliczyć do zeszłych na teleporadnictwo, które zastąpiło ogląd przez lekarza. Uwielbiam słuchać jak to sztuczna yntelygencja będzie na podstawie interpretowanych wyników badań uśredniać jeszcze bardziej terapię. Ciekawe jak będzie ważyć dobro pacjenta, któremu trza podać leki opanowujące najcięższe schorzenie, które jednocześnie zaostrzają nieciekawe sprawy w organizmie? W każdym razie sprawy Wujka Jo i Ciotki Elki uważam za porwanie, rozbój w biały dzień i czarną noc.

      Usuń
  2. :( taki czaa, tez mialam dwa razy takie lata, i miesiace kiedy nagle zniknely porwane zbyt wczesnie i nieoczekiwqnie bliskie mi osoby, wiesci ponure, od dalszych, i odczuwalam nadmiar i jakoby przyzwyczajenie do zlych wiesci, .w dwoch przypadkach nie bylam juz w stanie pojsc na pogrzeb, bo nadmiar rozpaczy i calego tego obrzadku juz nie moglam wutrzymać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to wiesz jak jest, po pewnym czasie człowiek ma zapełnioną pojemność buforową i przestaje przyjmować dane. Dlatego mła zaczęła bardzo intensywnie myśleć o ogródku, gdyby nie deszcz to by dziś się w piel rzuciła.

      Usuń
  3. Przytulamy Cię! \
    Ja jakoś tak chyba mam, że odejście Mefisia tak mną wstrząsnęło, że Motylowa mówi, że chyba jak coś się stanie z Aleksikiem to owszem pewnie będzie szok, ale jakoś tak czujemy taką kolejność rzeczy, że tak działa ten świat...
    No jakoś przepadł mi ten post, blogger to ZUO.
    The Knick ma dwa sezony odkryłam jakiś czas temu, wiec drugi obejrzałam dopiero co. Ale chyba 3 nie bedzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocurrku mła lata temu się wydawało ze sie uodporniła na odejście futerek. No i miała rację, wydawało jej się. :-/ Ech... Blogger podławy i upierdliwy jaj jaki dziaders albo nawet babers. The Knick były dwa sezony, jakoś się trzeci nie uplingł.

      Usuń
    2. Też obawiam się że to takie chwilowe przyćmienie a jak się coś zacznie dziać znowu będzie koniec świata

      Usuń
    3. No właśnie, człek o sobie mniema tylko jak co do kogo to mniemanie się... tralala.

      Usuń