niedziela, 16 marca 2025

Weekendownik - przymroźnik

No i przymroziło. W ogrodzie wyrośnięte ciemierniki położyły część pędów, wiosenne cebulaczki przystopowało, krokusy mają zamknięte te kieliszki, mimo świecącego słoneczka, posadzone wczoraj bratki przeżyły z godnością. Jak na razie wielkiej tragedii ogrodowej nie ma, ptocy też pitulą intensywnie, tak jak pituliły jeszcze parę dni temu. Jedynie koty zachowują się po zimowemu, w domu jest wyrkowanie z zaleganiem podkołdernym. Mła nie bardzo chce się siedzieć doma, mimo tego chłodku. Troszki posekatoruję w ogrodzie i udam się na dłuższy spacer. Do dalszego oprawiania ramki, która jest w robocie naprawdę niewdzięczna ( już wiem dlaczego  do tego drewna przyklejono stiukowe kfiotki, ohydne zresztą, miały przykryć  ramkowe niedoróbstwo ), mła przystąpi dopiero pod wieczór. Dziś wieczorem jeszcze  przyjemność, czyli długa telefoniczna pogaducha z Tatusiem, który  ma urodziny. Znaczy same wdzięczne i miłe sprawy przed mła a ramka to nie jakaś cinżka robota.  Jest w końcu nierdziela i mła należy się pobyczenie! Wczoraj mła oblatywała naszo geriatrię, która wpadła w ferwor wiosennych porządków, po czym po tym wpadnięciu padła, niemal bez życia.  Ech... panie starsze. Po tym oblocie poszła do Mamelona, żeby zobaczyć jak idzie jej z malowaniem mebelka ( Mamelon nabyła gracik z interneta i przerabia go po swojemu ). Mebelek wyszedł całkiem - całkiem, choć Mamelon narzeka, bo malowała farbą kredową, co nie jest ani tanie, ani bardzo proste. Farba mało wydajna a maluje się naprawdę ciężkawo, bo tępo. Hym... nie tylko mła się z malowaniem drewienka buja. Domówiłam u Mamiego koralików szklanych przez internet i pożarłam jej wyrobu pizzę z 'nduja di Calabria.  Dobre było! Jak widzicie weekendownik upływa mła miło. Dobra, fotki są z wczoraj czyli wczorki a w Muzyczniku nadal lata dwudzieste,  trzydzieste XX wieku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz