niedziela, 17 sierpnia 2025

Bergamo wreszcie obejrzane - część trzecia

Dolne Bergamo czyli Città Bassa uchodzi za tę mniej ciekawą część Bergamo. Po Città Alta przewalają się tłumy a na dole drepczą głownie miejscowi, wyjątek stanowią okolice dworca kolejowego, gdzie podobnie jak w Mediolanie widać zamiejscowych, głównie z krajów Afryki. Nazywam ich towarzystwem skuterowym, bo siedzą na tych swoich  Vespach, nie wiem czy czekając na jakieś  zlecenia czy zabijając czas. Poza tym w Bergamo w związku z tym że jest to miasto uniwersyteckie,  sporo jest młodych ludzi z różnych krajów, pobierających tu nauki. Na ulicach widuje się mniej statecznych, starszych kuracjuszy, których mła pamięta z Trescore Balneario. Oni raczej  z rzadka zaglądają do Bergamo siedząc w Val Cavallina czy Val Brembano, gdzie znajdują się jedne z najsłynniejszych włoskich uzdrowisk z wodami termalnymi - San Pellegrino Terme. Na ulicach widać zatem sporo młodości, co może troszki dziwić, bo Bergamo uchodzi za centrum regionu, w którym usługi sanatoryjne i opiekuńczo - medyczne to dźwignie miejscowej gospodarki. Brak tłumów, niezła architektura, zabytki jak te rodzyneczki poukrywane w  Dolnym Mieście - warto zejść ze wzgórza i poświęcić troszki czasu na zwiedzanie tej mniej turystycznej części miasta.  Città Bassa, choć również ma starożytne pochodzenie i zachowała część zabytków, została częściowo zmodernizowana dzięki  projektom urbanizacyjnym, w tym jednym takim, który można śmiało uznać za ważny dla historii architektury.

Mła ma tu na myśli dzieło ulubionego architekta Mussoliniego, Marcello Piacentiniego, tego samego, który stoi za stworzeniem rzymskiej via Conziliazione prowadzącej spod Piazza San Pietro do mostu na Tybrze.  W Bergamo było jakby łatwiej, bo istniała już od XVII wieku prawdziwa aleja. Niegdyś była to ścieżka skromnych rozmiarów, która przecinała łąkę Sant'Alessandro,  która przez kilka stuleci była miejscem, gdzie odbywał się słynny na całą okolicę Jarmark Sant'Alessandro. Na  początku XVII wieku wenecki burmistrz Niccolò Gussoni kazał ścieżkę poszerzyć i wybrukować.  Tak powstała nasłynniejsza aleja Bergamo - Sentierone vel  Senterù, jak to wymawiają bergamonianie. Wokół tej alei, Piacentini  w czasie dyktatury Duce wzniósł tzw.  Quadriportico, górujące nad samą aleją,  w obrębie której znajduje się Piazza Dante Alighieri, tworząc w ten sposób jedną z ulubionych ulic handlowych i spacerowych, taki deptak Bergamo. Architektonicznie i urbanistycznie jest to naprawdę ciekawe. Tak po prawdzie projekt był wcześniejszy znacznie wcześniejszy niż lata 20 i 30 Xx wieku, bo konkurs na przebudowę Bergamo Piacentini wygrał w roku 1907, liczył sobie wówczas 26 latek. Jednakże realizacja odbywała się etapami i Piacentini zmieniał projekt.

Budynki w stylu Art Deco, jakże odległe od ohydnej gigantomanii budownictwa niemieckiego z czasów Hitlera czy czegóś nazywanego stalinowskim empirem, bardzo dobrze łączy się z eklektyczną XIX wieczną architekturą dolnej części miasta. Tworzy to jakąś spójną całość, nie jest wyrwane z kontekstu. Wpasowuje się też architektura neoklasyczna, budynek Teatro Gaetano Donizetti ( ten kompozytor był najwybitniejszym z absolwentów konserwatorium w Bergamo ) powstał pod koniec XVIII wieku, konkretnie to w 1791 roku oficjalne otwarto teatr, wydaje się niemal organicznie związany z architekturą Piacentiniego. We Włoszech monumentalna architektura ma pewną lekkość, sama nie wiem na czym to polega, czy na klasycznych proporcjach, czy na umiejętnym wpisywaniu w przestrzeń miejską, która od czasów rzymskich była pełna monumentalnych budynków publicznych. Nawet włoskie wieżowce wydają się mła jakieś takie szlachetniejsze. W Bergamo ich nie ma, Piacentini zadowolił się wzniesieniem tzw. la Torre dei Cadutti czyli Wieżą Poległych, będącej pomnikiem poległych podczas I Wojny  Światowej żołnierzy włoskich.

Do mła co prawda bardziej przemówiła wieża stojąca naprzeciwko Wieży Poległych, w budynku w którym mieści się włoski urząd pocztowy. Nastojaszcze Art Deco, bardzo me gusta. Oczywiście XVIII, XIX i XX wieczne budynki to nie jest wszystko stare w Città Bassa. Poza Sentierone też istnieje Bergamo, stare ulice, fragmenty średniowiecznych murów obronnych, kościoły pamiętające średniowiecze. Wystarczy tylko przejsc do końca Senestrione w okolice kościoła Santo Spitito, znajdującego sie przy via Torquatto Tasso. Tam zaczynają się wąskie uliczki starej części Città Bassa. Mła się przeszła takimi uliczkami aż do przecinającego dolne Bergamo potoku Morla. Gdyby mła poszła w drugą stronę, w kierunku Città Alta doszłaby do Academia Carrara, ale mła już tam była podczas poprzedniej ekskursji i nie miała takiej potrzeby. Academia Carrara poświęcę kiedys osobny wpis, bo to muzeum na to zasługuje, dla miłośników malarstwa to must see w  Bergamo. Na wąskich uliczkach remontują stare chałupy, mla sfociła taką chyba na pół ukończoną siedzibę neapolskiego posła, tak jej się przynajmnie wydaje z tego co tam wyczytała z tablicy informacyjnej. Oczywiście właziłysmy do kościołów, najsampierw do kościoła Santi Bartolomeo e Stefano, który zamyka Senestrione od wschodu, gdzie z należytą nabożnością oblookałyśmy Oltarz Martinengo, namalowany przez lorenza Lotto w latach 1513 - 1516. No a potem kościół San Spirito, ktory zrobił na nas większe wrażenie.

Kościół został zbudowany jako kościół klasztorny w roku 1311. Został jednak przebudowany i stał się większym, trójnawowym budynkiem z przylegającym krużgankiem  gdzieś tak pod koniec XIV wieku. Klasztor Santo Spirito został założony w Bergamo  przez kardynała Guglielmo Longhiego, profrancuskiego polityka, sługę pięciu papieży, którego piękny gotycki nagrobek sfociłam w kościele Santa Maria Maggiore w Città Alta. Tenże kardynał  powierzył klasztor z kościołem  Kongregacji Celestynów, będącej częścią zakonu benedyktynów,  która to  Kongregacja Celestynów została założona  przez Pietra da Moronne, późniejszego papieża, który wyniósł Longhiego do godności kardynalskiej.  Wicie rozumicie, coś jakby odwdzięczenie się.  Osadzona w klasztorze wspólnota  charakteryzowała się "podwójnym klasztorem",  znaczy była koedukacyjna. Potem się ostali bracia, znacni jako "bracia Ducha Świętego", stąd nazwa kościoła. W roku 1476 Celestyni zostali zastąpieni na polecenie papieża Sykstusa IV kanonikami laterańskimi Zakonu Świętego Augustyna, którzy w czasie wielkiej ekspansji zakonu chcieli przebudować kościół i rozpoczęli jego przebudowę w obecnej formie na początku XVI wieku.  W XVI wieku augustianie to był tzw. ciężki zakon,  prowadzili bardzo ascetyczne  życie, poświęcając się pokucie i milczeniu, choć jednocześnie mieli ciągoty naukowe. Ich bogata biblioteka była znana ze zbioru w tekstów w języku łacińskim, hebrajskim i greckim dotyczących nie tylko teologii.  Mnisi pozornie byli zamknięci, wszak mogli przenosić się z jednego klasztoru do drugiego, co czyniło ich wspólnotę bardzo zróżnicowaną i żywą, pełną nowych idei. Nawiązali kontakty ze świeckimi, takie w duchu odnowy. Tak powstały tzw. rody laterańskie, związane z reformatorskim nurtem w Kościele Zachodnim.

Przebudowa kościoła Santo Spirito Kościół była możliwa dzięki funduszom znanej  w Bergamo rodziny Tasso, konkretnie to "odnowienie" budynku zostało wskazane w testamencie Agostino Tassa z 1507 roku. Stąd  kościół bywa nazywany w Bergamo kościołem rodu Tasso. Troszki niesprawiedliwie, bo już w  1508 roku przeor Don Martino z Bergamo przyznał rodzinie Busis możliwość zbudowania własnej kaplicy z ołtarzem i grobowcem rodzinnym, ale mającej cechy innych kaplic, co potwierdza, że wiele zamożnych rodzin "laterańskich" pragnęło odnowić klasztorny kościół. Prace rozpoczęły się w 1512 roku od budowy trzech pierwszych kaplic po prawej stronie, co było w dużej mierze zasługą architekta z Bergamo Pietro Isabello  de la Brenta, znanego jako Abano, a także Cleri, który być może nieco namieszał w projekcie nieznanego autora z nieco wcześniejszego okresu.  Kaplice po lewej stronie zostały ukończone pomiędzy 1558 a 1560 rokiem,  cztery z  kościelnych  kaplic zostały zbudowane dzięki składkom rodzin takich jak: Cassotti Mazzoleni, Gozzi, Angelini. Rodzina Tasso  Tasso odpowiadała za wystawienie kaplicy Santi Paoli e  Pietro. Dwa zamurowane okna nadal widoczne na fasadzie pochodzą z XVI wieku i były częścią projektu Paolo Berlendisa, który odpowiedzialny był za przebudowę  kościoła w drugiej połowie tego wieku. Praca pozostała niedokończona i dopiero dwa wieki później, około1720 roku , architekt Giovan Battista Caniana  usunął XIV wieczne kolumny naw i stworzył sklepienie kolebkowe,  jednak sił nie stało na dokończenie fasady. W 1569 roku rozpoczęto okładzinę z piaskowca po lewej stronie kościoła, której jednak nigdy nie ukończono. Ostatni remont przeprowadził w XIX wieku   Lucchini, który zajął się  głównie chórem i prezbiterium.  Podczas prac konserwacyjnych w 1856 roku zniszczono  grobowce trzech członków rodziny Tasso, umieszczone w centralnej części kościelnej podłogi. Klasztor został skasowany wcześniej,  w 1785 roku Republika Wenecka uznała ze dosyć tego manastycznego życia w bergamo, kościół Santo Spirito stał się kościołem filialnym.


 

We wnętrzu kościoła skarby. Nie będę Wam tu wyszczególniała co w której kaplicy wisi ale nadmienię że macie przegląd sakralnego malarstwa włoskiego  od XV do XVII wieku. Najbardziej znanym obrazem z tego kościoła jest ten autorstwa Lorenzo Lotto z 1521 roku przedstawiający Madonnę z Dzieciątkiem w towarzystwie świętej Katarzyny,  świętego Antoniego Opata, świętego Sebastiana i świętego Augustyna, który jest patronem kaplicy. To przedstawienie tzw. sacra conversazione, które niby tłumaczy się jako święte rozmowy ale tak naprawdę chodzi tu o tzw. świętych obcowanie, rzecz metafizyczną, dotyczącą jedności z Bogiem. Wicie rozumicie, nieustająca komunia, po inszemu nirwana, kiedy człowiek w wymiarze duchowym zjednoczony jest z Absolutem. Te obrazy tronującej Madonny w towarzystwie świętych, niosły tak ukryty przekaz, znaczy dla nas ukryty, dla ludzi tamtej epoki w której takie obrazy powstawały, przekaz był jasny jak Słońce. Dzieło zostało zamówione przez kupców Marchetti Angelini, do których należał patronat kaplicy.  W górnej części przedstawia grupę radujących się aniołów, co jest wyraźnym nawiązaniem do rodziny zleceniodawcy, która miała w swoim herbie dwa anioły. Dla mła najpiękniejszym fragmentem obrazu nie są te górne anielęta a to słodkie putto, które być może jest bardzo młodocianym świętym Janem Chrzcicielem. Przed  tronem  Madonny młodociany poddusza baranka, które zdawa się być z tego podduszania zadowolniony. Urocze to, w zasadzie pełnia renesansu i delikatna zapowiedź manieryzmu.

W kościele znajduje się tez obraz pędzla Previtalego, przedstawiający Jana Chrzciciela wśród inszych świętych, datowany na rok 1515. Obraz przedstawia świętych przebywających w wśród ruin kościoła. Malowidło miało ukazać tragiczne lata, w których Bergamo przeżywało nieustanne przemarsze wojsk. Najpierw  byli Francuzi, potem Hiszpanie a na koniec jeszcze sąsiedzi z Mediolanu. Dopiero w 1516 roku nieco się uspokoiło. To nie jest jedyny obraz Andrei Previtalego w tym kościele, znajduje się też tam poliptyk  z 1525 roku, z dwupoziomowym przedstawieniem świętych. . Na niższym poziomie, święte Łucja i Katarzyna, patronki córek fundatora obrazu  Gozziego. Obie dziewczyny z rodu Gozzi są najprawdopodobniej przedstawione jako postacie klęczące u stóp świętej Urszuli. Córki donatora klęczą zatopione w modlitwie, chronione przez świętą, która wyciąga nad nimi rękę.  Tak naprawdę ten obraz ołtarzowy został namalowany przez dwóch artystów: Previtalego i Agostino Facherisa da Caversegno, który był jego wieloletnim uczniem i asystentem. Kolejny obraz na którym warto zawiesić oko  to poliptyk Zesłanie Ducha świętego autorstwa Ambrogia da Fossano,  znanego bardziej jak Bergognone, artysty rodem z Mediolanu.  Obraz powstał w roku 1508. Pierwotnie ten obraz znajdował się  nad ołtarzem głównym, co mła wcale nie dziwi, bowiem jest to bardzo dobry obraz. Poliptyk został zamówiony przez Domenica Tasso.  Obraz  jest późnym dziełem humanizmu lombardzkiego, inspirowanym twórczością Leonarda da Vinci. Poliptyk jest świadectwem kultury artystycznej panującej w Bergamo przed przybyciem do miasta Lorenza Lotto i Andrei Previtalego, artystów z Wenecji. No dobra, to było na tyle tej przebieżki po Città Bassa, mła już za bardzo  w malarstwo odlatuje a to nie wpis o Academia Carrara.

2 komentarze:

  1. Przemówiły do mnie te "szkatułowe" obrazy ze złotymi podziałami. Lubię. Dla mnie to miodzio, nie znam się, ale przewrotnie kojarzą mi się z ikonostasami i uwaga, z komiksami. Dodatkowo, ten ostatni robi wrażenie "dziury" w przestrzeni, to osobne wnętrze, nisza, inny świat. Moze równoległy 🤣🤣🤣. Niby tak powinno być ze wszystkimi dobrymi obrazami, ale to rzadkość.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co? Podziwu godna umiejętność budowania nowego by nie gryzło się ze starym. Elegancja i konsekwencja, także w budulcu. U nas odwrotnie, ma powalać, kontrastować, krzyczeć, zagłuszać istniejące.

    OdpowiedzUsuń