niedziela, 10 sierpnia 2025

Weekendownik - turbozasypialnik upalny

Zbieram się do tego wpisu jak pies do jeża, bo tak szczerze pisząc to jestem tak padnięta że ledwie się po chałupie poruszam.  Świadomość u mła tyż kiepska, z Cio Mary ledwie chwilkę pogadałam, z Tatusiem dwa zdania zamieniłam i polazłam spać, bo czułam że po prostu muszę zalec. Śpię wręcz wyczynowo w ten weekend, koty mła tylko budzą kiedy zgłodnieją. Powietrze w gorącym bezruchu życiu na trzeźwej jawie jakoś nie sprzyja, co usiędę to zaraz kombinuję jakby tu pozycję horyzontalną przyjąć i powieki opuścić. Myślę że to po zalataniu tak się mła zrobiło, taka potrzeba odespania wszystkiego zalatywanego. Hym... plany miałam jak to w weekend sobie porobię różne rzeczy w chałupie, taa... np. sukinkulenty katowane przez Ryjka ukochanego podratuje ( szczerze pisząc wolałabym podratować Ryjka, godząc się na odejście w niebyt sukinkulentów, ale co robić  jak jest,  jak jest ). Zamiast czynienia zbożnych dzieł zalegam na wyrku a potrzeba wypełnienia łobowiązków domowych niepokojąco narasta, objawiając się kłębami kociej sierści na podłodze i stertą rzeczy do prasowania i tzw. ogólnym syficzkiem. Dobrze że choć komory zlewozmywaka puste i kibel czysty!

Usiłowałam czytać ale też cóś słabo poszło, zasnęłam nie wiadomo kiedy, nawet tego nie zarejestrowałam. Oglądanie czegokolwiek odpada z tego samego powodu co czytanie, zasypiam błyskawicznie  i śpię jak ten cukrzyk na wysokich cukrach. Doszłam do wniosku że widać tak musi być, niemocna starość puka do drzwi i mła po prostu będzie się teraz regenerować jak stara opona - z dociskiem, długo i nie do końca zadowalniająco. Hym... duży przebieg wpływa na jakość bieżnika. Postanowiłam ostatkiem sił zadbać o resztki bieżnika i sporą część weekendu spędziłam w wannie, jedynym miejscu, gdzie mła powieka nie opada. Zaleganie w wannie jakimkolwiek pracom nie sprzyja, he, he, he,  ale za to mogę snuć gryplany, bez groźby szybkiego zaśnięcia. Te gryplany nie dotyczą jednak spraw domowych czy ogrodowych, mła sobie snuje podróżnicze gryplany, czyli kombinuje co by tu mogła na wakacjach zobaczyć. Wicie rozumicie, mare to mare ale dwadzieścia cztery godziny moczyć się w słonych wodach przeca nie będę. Te godzinki w wannie da się podciągnąć pod pracę konceptualną, tak sobie miodzę to nierobienie weekendowe. A kocia sierść fruwa po chałupie!

Dobra, za ozdobniki dzisiejszego, leniwie sennego wpisu robio  fotko - ilustracje do "Mistrza i Małgorzaty", nazwisko autora jakoś mła umknęło. A może operatora, bo mła się tak jakoś filmowo te foty kojarzą. Jest też kołysanka w Muzyczniku. Klimacik w jakiś sposób paszący do zdjęć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz