Dzieje się, dlatego mła pisze. Mainstream niemiecki, zdaniem mła napędzany przez zdychający z powodu cen energii niemiecki biznes, w końcu zaczął pisać o ściemie jaką jest twierdzenie że za zmiany klimatu odpowiadają głównie ludzie i że mamy w tym wypadku do czynienia z czymś innym niż naturalnym i okresowo występującym zjawiskiem. Wyszło to dlatego że nie dało się dłużej ukrywać - tania energia wcale nie jest tania. Do OZE dopłacamy aż niemiło, w Cebulandii smog dalej w miastach, bo prund drogi i cza palić wunglem i peletem, bo tani a wszelkie uchwały rad miast, rzundu czy dyrektywy KE będą w końcu masowo skarżone w sądach i chciałabym przyuważyć że status materialny, czyli to że ludzi nie stać na ogrzewanie mieszkań prundem, nie może skazywać na sytuacje zagrażającą ich zdrowiu czy życiu. Będzie mróz to ludzie będą palić czymkolwiek, mając w dupie wytyczne z dupy wzięte. Koniec i kropka. Chcecie mieć zielono drodzy rzundzący - obniżcie ceny prundu. I to nie tak że nawet po uchwaleniu rzundowej ochrony cen płaci się za ten prąd więcej i niejako podwójnie, bo dopłacamy wszyscy do pseudoekologicznych rozwiązań. Żebyśmy się dobrze zrozumieli, mła absolutnie nie jest przeciwna
zielonej energii, uważam że powinniśmy jak najbardziej iść w kierunku
odnawialnych źródeł energii. Tylko robić to z głową a nie dekretować
postęp technologiczny, co jest pretekstem do przelewania ciężkich
publicznych pieniędzy na prywatne konta.
Skandale ze sfałszowanymi raportami klimatologów to zaledwie wierzchołek góry lodowej, występują w tym zielonopędzie sprawy wymagające czegoś więcej niż tylko politycznych rozliczeń. Przykład; KE wydała siedem dużych baniek euro publicznej kasy z naszych podatków na działalność lobbingową w ten sposób że finansowała NGOSy, które to podmioty naganiały polityków krajowych do popierania zielonej linii KE. Ta sprawa wybuchła w lipcu, kiedy Europejskie Stowarzyszenie Podatników zawiadomiło Prokuraturę Europejską. Hym... Wujek Wowa, również będący sponsorem tychże NGOSów, wszystko popsuł swoją wojenką i uwaga, uwaga - baaardzo ekologicznym szantażem gazowym, he, he, he. Okazało się że OZE to miraż a nie realna energetyka. Przed nami jeszcze do przegryzienia ta fejkowa "zielona energia" z Chin, pozwalająca im handlować z UE. Ściema jakich mało. Ech... Wicie rozumicie, mła bardzo nie lubi zawierzać tzw. wielkim ideom, to zawsze jest platforma do okradania ludzi i to nie tylko okradania ze złudzeń. Bardziej by planecie i nam wyszło na zdrowie pilnowanie spraw małych, jak najbardziej od nas zależnych. Sadzenie drzew, ochrona wód a nie walka ze zmianami klimatycznymi. Zamiast walczyć trzeba raczej myśleć jak się dostosować. Jak pisałam to info dociera do nas, bo w Reichu biznes jak te buldogi pod dywanem żre się między sobą. Model eksportowej potęgi się wyczerpuje i tam się teraz ciekawe rzeczy dziejo. Na nas w Cebulandii to będzie to miało spory wpływ, choć mniejszy niż ten, którym straszą nas mendia. To już drugi artykuł w "Die Welt", który nie jest na dawnej bazie i po dawnej linii.
Dzisiejszy wpis ma bardzo paszące do tematu ilustracje bo to Arthura Rackhama rysuneczki z cyklu fairy - tail. W Muzyczniku country jakie mła lubi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz