Mła dziś zamieszcza wpis domowy, co prawda zamierzała wkleić wpis o Wenecji ale się nie udało. Kiedy mła zaczęła pisać to cóś nie mogła przestać i to już jest wpisisko a mła nawet jeszcze nie w połowie wstępu do wstępu. Mła czuła że z Wenecją i opisem wrażeń mła będzie jazda. Z domowym wpisem bardziej prosto, bo obecnie to w chałupie zajęć szczególnych nie ma, choć zważywszy na nasilający się bałagan, chyba jednak powinny być . No cóż, znów mam jesienny napad lenistwa, oczywiście bezczelnie tłumaczony dochodzeniem do siebie po chorobie. Mła z całych sil usiłuje w domowych pieleszach podtrzymać jesień, przeraziło mła info zapodane przez Agniechę że oto nadciąga zima. O ile uważam że zima w grudniu jest na swoim miejscu, o tyle nie chcę jej mieć w listopadzie. Nie podobię mię się listopadowe zimowanie, listopad jest dla mła miesiącem jesiennym i już.
Jeszcze trzymają się te zaduszkowe chryzantemki, jeszcze nie całkiem wysuszyły się śliwki, jeszcze przed mła pieczenie ciast z jabłkami i herbatkowanie w jesiennych filiżankach i kubkach. Na dworze nie czuć na razie zapachu zimy, mimo niskich temperatur nadal pachną opadające i opadłe liście topoli. Nie wszystkie drzewa jeszcze łyse a w ogrodzie bohatersko kwitnie ostatnia róża, austinka 'Crocus' postanowiła zamknąć ogrodowy sezon w tym roku. Koty jeszcze chętne do wychodzenia na dwór, kiedy tylko błyśnie słoneczko. Co prawda nadzierają strasznie paszcze w temacie zadawania pokarmu, prym w pruciu sznup wiedzie Kasiuleńka, która najwyraźniej nie ma żołądka tylko wór bez dna. Pierwsza kończy swoje żarełko i usiłuje urządzać słoneczny patrol po cudzych miskach. Nie wiem gdzie to żarło się w niej podziewa, bo nie jest takim spaślakiem jak reszta towarzystwa.
Największym opasem jest oczywiście Mrutek, który rekompensuje sobie "utratę godności z powodu terapii uporczywej" zwiększonym do granic rozpęku apetytem. Niewiele ustępuje mu Sztaflik, widoczna na drugiej czarno kociej fotce. Zmierzwione futerko wynikiem kontroli jakości wody w umywalce ( mycie zębów przez mła, jako czynność głupia i wysoce ryzykowna, zdaniem Szaflika powinno odbywać się pod opieką kota! ). Jednak z dziefczynek najgrubsza jest nasza Okularia, o której Irenka mówi że wygląda jak zażyta, śląska dzioucha. No dobra, może jest troszki grubawa ale żadna Ślązaczka nie ma prawa się obrazić ze względu na ogólny urok Okularii i szczególny powab jej spojrzenia. Zdaniem mła u Okularii spojrzenie jak u Marleny Dietrich. Helenka tym razem nie chciała zapozować, jest bardzo niecierpliwą i zmienno humorzastą dziefczynką. Cio Mary twierdzi że kota ma to po niej.
Dziś są wklejone foty stołowo - pościelowo - kocie. Troszki nowych miniaturek, które mła obrabia i szklane koraliki nabyte w lumperionku za cenę rewelacyjną. Z Alcatrazu troszki paprociumów. W Muzyczniku piosenka o daremnym smutku, dla mła taka jesienna.
A co będziesz tworzyć ze szklanych koralików ?
OdpowiedzUsuńU mnie obiecują od dziś w nocy do poniedziałku śniegi i śniegi ……
Infantka moja wykorzystuje nasze cierpienie z powodu jej zniknięcia i odstawia ciężką depresję „ Gdybyście wiedzieli co ja przeszłam ! co ja przeszłam !!!!! To było STRASZNE ……. muszę ! coś zjeść na bo ta trauma mnie osłabia …..” przenosi się z mojej pierzyny na poduszki na kanapie , z poduszek przed kominek po drodze opróżniając kolejną miskę. Reszta towarzystwa schodzi jej z drogi. Pojęcia nie mam co im naopowiadała ale grzecznie czekają w oddaleniu aż od misek odejdzie. To możesz sobie przedstawić jak wygląda….. niedługo trzeba ją będzie podnosić na tą kanapę bo nie wskoczy…. Ale znosimy to wszystko ;D byle się nie oddalała poza widoczną część ogrodu ;D
Lubię listopad i czekanie na zimę …… może choć trochę jej będzie ……
U mnie róże pojedyncze też jeszcze dzielne mimo iż od dwóch nocy jest -5.
Dogrzewaj się, dopieszczaj i odganiaj choróbska Tabo ! Za Tobą długi ciężki czas, to człowieka osłabia. Serdeczne myśli ślę
Rabarbara
Ze szklanych koralików ma być obabrazek wyszyty pod wypukłe szkiełko. Mła się do tego zbiera ale jak to u niej - przeciąga się. U nas grożą deszczem ze śniegiem na początku przyszłego tygodnia. No i pochmurno ma być, co oznacza że ściemniać się będzie cóś kole wpół do czwartej. :-/
UsuńNo niezłe ziółko z tej Infantki, to się nazywa umiejętnie wykorzystać zdarzenie obracając niesubordynację w "straszliwe zdarzenie bez śladu kociego sprowokowania okropnej sytuacji". Szpagetka to miała opanowane w najmniejszym pazurku, widzę ze Infantka dzielnie podąża tą drogą. ;-D
Mła by lubiła listopad znacznie bardziej, gdyby zostawili nam na stałe letni czas. Po ciemoku jak tu się cieszyć z jesieni? Dogrzewam i dopieszczam, Mrutku zapodaję w necie do pochrapywania "Murzyńską kołysankę" - no wiesz, "Śpij mój synku, malutki mój Murzynku" a Mrutol rozwalony obok mła chrapie jak stare chłopisko. ;-D