niedziela, 9 listopada 2025

Liguria - Sestri Levante

Na wschód od Chiavari  znajduję się o połowę mniej liczne miasto o nazwie Sestri Levante.  To miejsce wyznacza wschodnią granicę Zatoki Tigullio (która rozciąga się od półwyspu na którym leży Sestri Levante do przylądka Portofino ). Mła przyuważyła że wszystkie miasta w obrębie  tej zatoki a także miasta Cinque Terre budowane były wokół strumieni, w Sestri Levante jest to  strumień Gromolo.  W starożytności to miejsce wyglądało nieco inaczej, nie było półwyspu tylko ląd i mała wyspa, dopiero w późnym średniowieczu ląd i wyspę połączył piaszczysty przesmyk. Ten dziś dość już pokaźny kawałek lądu  dzieli Zatokę Zachodnią, znaną jako Baia della Favole czyli Zatoka Bajek ( gdzie znajduje się marina, a której to nazwę podobno miał nadać Hans Christian Andersen, co jest tzw. fucktem pożądanym, bo tak naprawdę nazwę tej zatoce nadano aby upamiętnić pobyt Duńczyka w tym miasteczku ), od mniejszej i bardziej osłoniętej od pełnego morza  Zatoki Wschodniej, znanej również jako Baia  del Silenzio czyli Zatoka Ciszy Stare miasto rozwinęło się między dwiema zatokami i na przesmyku, podczas gdy nowsze budynki zajmują całą aluwialną równinę za nim.  Stare, historyczne  centrum jest malutkie, natomiast nowe miasto jest dość rozlazłe i podobnie jak Chiavari przechodzi mało zauważalnie we wsie. Teren zabudowany  rozciąga się zatem między morzem a wzgórzami śródlądowymi i jest oddzielone od północy doliną Graveglia z górą Bianco ( 876 m n.p.m. ) a od północnego wschodu doliną Petronio z górą Caddio ( 390 m n.p.m. ), górą Bomba ( 608 m n.p.m. ) i górą Incisa ( 700 m n.p.m .). Na zachodzie Rocche di Sant'Anna oddzielają go od terytorium gminy Lavagna. Jak się kto tam wdrapie to może  zobaczyć nie tylko  Zatokę Tigullio,  ale też góry takie jak: Costello ( 498 m ), Zucchetto ( 614 m ) i Capenardo ( 693 m ) oraz wszystkie miejscowości położone nad zatoką. No jest dookoła wysoko, przez co robi się spektakularnie.

Sestri Levante jest oddzielone od wioski Riva Trigoso na wschodzie cyplem Punta Manara i Monte Castello, kolejną starożytną wyspą połączoną z lądem osadami aluwialnymi strumieni Gromolo i Petronio. Plaża tej małej nadmorskiej miejscowości  ciągnie się aż do Borgo Renà, gdzie znajduje się charakterystyczna skała Assêu zwieńczona krzyżem. Kontynuując podróż na wschód, natrafimy na Punta Baffe i Monte Moneglia ( 521 m n.p.m. ), a następnie na zatokę Vallegrande i sąsiednie terytorium Moneglia. Zatem zatoczki dookoła, linia brzegowa z tych robiących efekt wow i generalnie z powodu okoliczności przyrody warto Sestri Levante odwiedzić.  Historia miasta tyż ciekawa. W czasach rzymskich miejsce na którym dziś stoi Sestri Levante nazywano  Segesta Tigulliorum lub Segeste, było już wówczas dość ważnym ośrodkiem handlowym, szczególnie jeśli chodzi o handel morski ale... o pobliskie połączenia drogowe z przełęczą Bracco i wzgórzem Velva umożliwiały znaczną wymianę surowców z zapleczem dolin Petronio, Graveglia, Vara i Lunigiana. W Sestri odbywał sie też handelek międzydolinowy, że tak to określę. Wzmianka o Sestri  znajduje się w dokumencie króla Berengara z 909 roku, na mocy którego część terytorium na którym się znajdowało została przekazana bazylice San Giovanni di Pavia. Po upadku podczas najazdów barbarzyńców, gmina podniosła się i następnie  rozrosła  w średniowieczu.  Z okolic cypla, stanowiącego naturalne miejsce dogodne do ufortyfikowania, w czasach nowożytnych rozrosła się w głąb lądu. Historia toczyła się tu niemal jota w jotę jak ta w Chiavari, bo przeca obie miejscowości leżą blisko siebie. Tak po prawdzie dziś wystarczy przejechać z Chiavari za antyczny most na rzece Entella, wspomnianej przez Dantego w "Boskiej Komedii",  po czym człowiek znajduje się w ciągu zabudowań przechodzącym w miasteczko Sestri Levante.

Miasteczko zostało dotknięte w 1070 roku, podobnie jak inne wioski regionu Tigullio, przez szereg awantur między Genuą a jej rywalem, czyli miastem  Piza. Awantury objawiały się niby bitwami morskimi ale jakimś cudem te bitwy zahaczały o ten maly skrawek lądu. W 1072 roku, dzięki znanemu Wam już z wpisu o Chiavari sojuszowi rodów Malaspina i Fieschi, Sestri  przeszło w ich ręce, skutecznie wycofując je z genueńskiej orbity politycznej. Powróciwszy pod kontrolę polityczną Republiki Genueńskiej w 1134 roku, miasto na tyle zyskało na znaczeniu  że w 1212 roku zostało wybrane na stolicę lokalnej podestà, podlegającej jurysdykcji kapitanatu Chiavari. W 1145 roku Genua kupiła od opactwa San Colombano di Bobbio najwyższą część Sestri i zbudowała tam zamek, coby nikt nie podskoczył.  Sritu pitu, bo armia Lukki już w 1327 roku próbowała go oblegać,  ale szczęśliwie zakończyło to się niepowodzeniem. Rodzina Viscontich jednak w 1365 roku  po skutecznym oblężeniu  miasteczka i zamku ustanowiła swoje małe terytorium na tym obszarze. W okresie feudalnym Sestri Levante cierpiało również z powodu rywalizacji między rodzinami Gwelfów ( Solari ) i Gibelinów  ( De Castello ), tłuczono się tu namiętnie. Flota morska Republiki Weneckiej podjęła próbę  ataku na lenno Sestri Levante w 1432 roku, ale ta  próba, trzeba przyznać że bezczelna, pokazania Genui, protektorowi Sestri Levante, mocy sprawczej Wenecji spełzła na niczym. Do solidnego zniszczenia i grabieży doszło podczas ​​dwóch  inwazji piratów tureckich i saraceńskich, znaczy z Tunezji i Algieru.  Pierwszej w 1542 i drugiej 1607 roku. O dalszych losach miasta pisać nie będę,  bo Sestri Levante działo się to co w  Chiavari, obie miejscowości należały do Republiki Genueńskiej, obie dość ciężko przeżyły najazd Napoleona i w obu działały włoskie ruchy patriotyczne. To już znacie z wpisu o Chiavari, więc nie będę się powtarzać. Jak widzicie miasteczko jest stareńkie i ta historia jest w nim widoczna, choćby w renesansowych i barokowych ozdobnych portalach budynków.

Tu jest kurortowo, o wiele bardziej niż w Chiavari czuje się hym... wakacyjność, szczęśliwie taką bez celebryckiego sznytu, choć przecież miejsce odwiedzali ludzie znani. Można się włóczyć po promenadzie oglądając mewy pastwiące się nad  truchłem gołąbka ale wystarczy wejść w uliczki odchodzące od promenady i jest się w bardzo starym miasteczku. Mła oczywiście podreptała do najważniejszej w mieście świątyni, co nie oznacza wcale że najstarszej i zabytkowej do bólu, oraz najpiękniejszej. Obecność małej kaplicy poświęconej Matce Bożej z Nazaretu udokumentowano już w 1368 roku, ale dopiero w 1604 roku, po sprzedaży działki przez miejscowego szlachcica Bernarda Bolasco, rozpoczęto budowę nowego miejsca kultu. Nowy kościół stał się również konieczny ze względu na ostateczne połączenie przesmyku z cyplem, znanym lokalnie jako "Isola", co w konsekwencji doprowadziło do nowej ekspansji miejskiej  Sestri Levante.  Istniejący wcześniej kościół San Nicolò , położony na szczycie Isola i pełniący wówczas funkcję kościoła parafialnego, nie był już w stanie zmieścić rosnącej populacji. Prace budowlane powierzono architektowi Gio Batta Carbone, który ukończył dzieło prawie dwanaście lat później. Odziedziczywszy tytuł konkatedry diecezji Brugnato po istniejącym wcześniej kościele San Nicolò,  świątynia była siedzibą synodów diecezjalnych od 1675 do 1725 roku, a także rezydencją biskupów diecezji od XVI do XVIII wieku. Kościół otrzymał tytułu kolegiaty w 1755 roku, został  nominowany na bazylikę mniejszą rzymską w 1962 roku, kilka lat po przeniesieniu do diecezji Chiavari. Tyle historii. 

W  trójnawowym wnętrzu kościoła wystrój taki  XVIII - XIX wieczny. Najcenniejszy wydawał mła się polichromowany, marmurowy ołtarz główny,  pochodzący z 1762 roku. Jest taki uroczy, nie umiem tego lepiej określić, Matka Boska z cherubinami podtrzymującymi Święty Domek z Nazaretu - słodkie to.  Ołtarz, jak i marmurowa figury są dziełem rzeźbiarza Francesco Maria Schiaffino. W nawie głównej freski na sklepieniu są dziełem malarza Lazzaro De Maestri, powstały w 1893 roku. De Maestri stworzył Chrystusa Rakietowego, obrazoburczo doszłyśmy z Dżizaasem i Mamelonem do wniosku że wizerunek cóś taki jakby Jezus wraz z krzyżem startował z przylądka Canaveral, z wyrazem oblicza, sugerującym że za chwilę padnie "Houston, mamy problem". Szczerze pisząc jak dla mła rzadkiej klasy bohomaz, w dodatku w barwach odblaskowych. Ech... i to w kościele, w którym jest przeurodny i stareńki krucyfiks. W kaplicy po lewej stronie nawy głównej znajduje się ten XII wieczny drewniany zabytek, pochodzący  z dawnego kościoła parafialnego San Nicolò dell'Isola . Nazywany tu "Santo Cristo", krucyfiks, według ludowej tradycji, został przywieziony do Sestri Levante drogą morską. Do  kościoła mariackiego  został przeniesiony z kościoła na wyspie  w 1616 roku. Najpierw umieszczono go w prezbiterium, potem zdegradowany wsiał w zakrystii, w której  ocalał przed pożarem, ponoć dzięki cudowi  ( według ludowej tradycji  Chrystusa z krucyfiksu otworzył oczy i ogień ustał ). Z zewnątrz kościół nie robi wielkiego wrażenia, z barokowego budowania niewiele w nim zostało. Fasada została gruntownie przebudowana w latach 1837 - 1840 w stylu neoklasycystycznym, według projektu architekta Giambattisty Prato. No szału nie ma. 

W mieście najważniejszym zabytkiem jest Palazzo Durazzo - Pallavicini czyli dzisiejszy ratusz, stojący  na centralnym Piazza Giacomo Matteotti, w samym sercu starej części miasteczka. Pałac został zbudowany w drugiej połowie XVII wieku i znany jest z tego że znajduje się w nim obraz Francesca Bassano "Pokłon Trzech Króli",  konkretnie w sali obrad na drugim piętrze.  Dawny Palazzo Fascie Rossi jest dziś siedzibą biblioteki miejskiej i miejskiego muzeum archeologicznego. Jak się dobrze rozejrzeć Sestri Levante to  prawdziwe zagłębie pałacowe: Palazzo Lena, dawniej Palazzo Doria, góruje nad placem bazyliki w Sestri,  Palazzo Negrotto Cambiaso, niedaleko zatoki Portobello, Palazzo Cattaneo Della Volta, dawniej Palazzo Doria i Durazzo.  Są też duże wille: Villa Balbi, dawniej znana jako Brignole, Villa Matilde, dawniej znana jako Villa  Piuma, położona na zachodnim krańcu półwyspu Sestriere, nowoczesna, bo pochodząca z lat czterdziestych XX wieku Villa Domus, dawniej Mantelli, położona na południowym wybrzeżu półwyspu Sestri, Villa Rimassa, dawniej Durazzo-Solari-Serlupi, ktora została  zbudowana na polecenie Cesare Durazzo , doży Republiki Genueńskiej, w latach 1665 - 1667, w której goszczono  cesarza Józefa II w lutym 1784 roku, przebudowana w XIX wieku ( w ogrodzie tej willi rosną cedry libańskie, dęby ostrolistne i okazałe drzewa kamforowe ),Villa Sertorio , położona w pobliżu strumienia Gromolo, zbudowana w drugiej połowie XVIII wieku,Villa Sopranis, dawniej Sertorio, zbudowana w XVIII wieku w pobliżu wybrzeża Viale Mazzini.  Sami widzicie że jak na tak  małe miasteczko to tzw. budynków prestiżowych jest tu całkiem sporo. Dziś te obiekty szacowne robią za hotele, apartamenty albo siedziby urzędów. Szkoda że nie ostał się genueński zamek ale nie można mieć wszystkiego.  Trzeba się cieszyć tym co się zachowało a nie da się nie zauważyć że w Sestri Levante zachowało się naprawdę dużo.

Dla mła najbardziej urokliwa była atmosfera panująca w Sestri Levante, prawdziwe dolce vita far niente, wakacyjność podniesiona do kwadratu, letni luzik. Nawet mimo weekendu nie było tam dzikich tłumów, owszem ludno ale na plaży znalazło się miejsce i samochód został zaparkowany za nieduże jak na Riviera di Levante pieniądze. Dodatkowo wysokiej klasy żarełko, bardzo dobre cukiernie, świetna gelateria z doskonałą granitą migdałową i pysznymi lodami z limoncello. To wszystko też w cenach, które nie powodowały natychmiastowych wyrzutów sumienia. Hym... nawet pamiątki oferowane w sklepikach przy plażach były jakby mniej kiczowate, tandetka rodem z Chin starannie wyselekcjonowana, troszki miejscowych produktów. Sestri Levante przy tych wszystkich dobrociach nie miało dla mła tego kurortowego zadęcia, "lepszości miejsca". Są tam budki, w których sprzedaje się co łodzie z morza przywiozą, markowych butików wielkich domów mody mła nie przyuważyła. Nie wiem jak żyje się tam zimą ale nie sądzę żeby miasteczko całkowicie zamierało. Dla mła Sestri Levante jest najbardziej urokliwym miasteczkiem na całej Riviera di Levante. W Muzyczniku zapodaje Wam muzyczkę Manciniego bardzo paszącą do tego miasteczka - temat z filmu "A Summer Place".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz