Ech, dzieje się i to w sprawach najistotniejszych. Jakiś chorobowy ten rok, teraz rozłożyła nam się Ola. Przed nią diagnostyka dokładna, szpitalne procedury, dobranie leczenia. Mła myśli o Oli, tak jak myśli o Marcinie, bracie Odnowionej Agnieszki. Ciepło, wierząc w to że dobra energia podtrzymuje czy uzdrawia, że daje jakiś efekt młowe myślenie o ludziach, których realnie nie zna, ale jakby zna. My wszystkie ludzie netowe się tak właśnie znamy, twarzą w twarz nie stajemy ale "się czytamy". Socjologowie twierdzą że to kontakty płytkie, że nie takie szczere, bo kreacja, bo przez maszynę a mła sobie myśli że jak one takie płytkie to dlaczego mła się martwi kocimi i ludzkimi sprawami, jak nieszczere to skąd we mła takie poczucie uczestniczenia w domowej intymności innych ludzi? Mła ma swoje myślenia jak któś się długo nie odzywa, przypuszczenia, dywagacje i to nie dlatego że mła dysponuje nieograniczenie wolnym czasem i nie ma co ze sobą zrobić. To chyba zależy od ludzi a nie od tego czy kontakt za sprawą maszyny czy bezpośredni. Do cholery, czasem jedna rozmowa telefoniczna bardziej w człowieku siedzi niż wielogodzinna wspólna nasiadówka! Świat się zmienił, nie mieszkamy w jednej wsi w sąsiednich chałupach. Oczywiście dostęp do netu nie oznacza że mamy olewać somsiadów i nie wiązać się emocjonalnie z ludźmi ze swojego otoczenia, zawsze dobrze być przy ludziach. Jednakże ludzie znani z netu też stają się z czasem bliscy, swoi. Niekiedy światy się przenikają, że tak rzecz określę, ci z netu stają się tymi z realu, jakby naturalnie. Jedyne czego mła się boi w necie to jest możliwość podszywania się maszyny pod człowieka. Podszywanie się ludzi pod innych ludzi jest dla mła do ogarnięcia, ale korespondencja z botami nieco mła przeraża.
No dobra, gryplany na weekend. Mła jutro idzie na kolejną imprezkę kominkową do Gosi i Piotrusia. Mła wykonała zadanie poruczone jej przez Gosię, znaczy wyszukała jeszcze więcej mieszkanek do wynajęcia w Wiedniu, w cenach, które oddechu nie zapierają i z parkingiem, znaczy będzie więcej kasy na wejściówki, co ma znaczenie, bo każda z nas ma własne wyobrażenie co must see w tym mieście. W niedzierlę mła jest umówiona z Cio Mary, spotkanko na smętarzu u dziadków a potem idę do niej. W ponierdziałek powinnam pójść z Mruciem na kontrolę ale nie wiem czy aby nie będzie przełożenia na środę. No i nie wiem czy 11 nie polezę do Dżizaasa i Jądrzeja, muszę zadzwonić i spytać jakie mają plany. Oprócz tego wszystkiego mła postanowiła sobie że będzie cieszyć się małym. Wicie rozumicie, zapachem opadających liści topoli, tej cudownej, jedynej w swoim rodzaju woni, bez której dla mła nie ma prawdziwnej jesieni, gorącą popołudniową herbatką, zaleganiem z kotami, które z okazji powleczenia świeżej pościeli odmeldowały się w komplecie na wyrku, pomysłem na ubranie pluszaków w marynarskie ubranka ściągniętym od jeszcze bardziej infantylnego niż mła "byłego księcia" Andrzeja, jakimiś głupotkami netowymi. Mła będzie podżerać gruszki Konferencje i może sobie zrobi maślanego drobia po indyjsku. Na pewno sobie zrobi gulasz z promocyjnej kiełbasy, którą przecenili z racji zbliżania się terminu zdatności do spożycia. Przepis na kiełbasiany gulasz znalazł somsiad Michał, w księgozbiorze swojej mamy, powstałym głównie w czasach głębokiego PRL. Jest tam pozycja pod tytułem "Nastolatki gotują", która robi wręcz furorę w naszej kamieniczce, jak i w kamieniczce Pana Dzidka. Pogmyram troszki w miniaturowych mebelkach i nie będę się wściekać o kociwłos. Już zaczęłam czytać ponownie "Mądrości Kota Jaśniepana" żeby się z kociwłosem na mebelkach oswoić.
No i to by było na tyle. Fotki zdziśki, mła prezentuje między innymi, znaczy oprócz Helenki w pozach i Kasiuleńki stołującej, słoiczki z mostarda mantovana wyrobu własnego. W Muzyczniku muzyka tak stara że najstarsi górale nie pamiętają. Sześćdziesiąt lat temu Cher i Bono nagrali tę piosenkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz