środa, 27 maja 2015

Królowie zapachu - majowy ranking ogrodowych pachnideł

W kwietniu po Alcatrazie niesie zapach fiołków, hiacyntów i magnolek, maj to jednak zupełnie inna liga - zapachów więcej, dużo z nich jest równie silnych jak hiacyntowa woń, a i rozmaitość nut  zapachowych jakby większa. W maju nosy wyczuwają zapach raju, że sobie tak prawie "rymnę". Początek miesiąca należy niepodzielnie do kalin i nadzwyczaj niepozornej porzeczki złotej Ribes aureum. Kaliny wiadomo, tzw. waga ciężka, natomiast chynchowatej i w sumie mało ciekawej porzeczki nikt o taką  "siłę zapachu" nie podejrzewa.Godna partnerka dla moich pachnących kalin - koreańskiej, "burkwoodek" i angielskiej( znaczy Viburnum carlesii,  Viburnum X burkwoodii,  Viburnum carlcephalum ). Ciężki , lewkoniowy zapach  płynie od tego mało urodnego krzaczydła ( porzeczka rośnie sprytnie schowana za jedną z irg ). Moje kaliny przeważnie zaczynają kwitnienie w ostatniej dekadzie kwietnia  i cieszą zarówno moje oczy jak i nos aż do połowy maja. Wraz z końcem ich kwitnienia zaczyna się czas lilaków ( Syringa ). W naszym ogrodzie lilaków mnogo i ich obecność bywa nawet momentami dusząca, he, he.  Szczególnie narzeka Dżizaas, która poprzez  bezczelnie rozpościerającą się mgiełkę zapachową wytworzoną przez lilakowe kwiaty, nie czuje cudownej woni spalin i innych łódzkich fetorków. Fakt jest faktem, lilaki dają tak czadu  że  trudno jest  wyczuć cokolwiek innego poza zapachem ich kwiatów.  Myślę że to nie tylko kwestia ilości posadzonych krzewów, ale też wpływ takiego anie innego ukształtowania przestrzeni - lilakowa woń po prostu nie może się szybko rozpłynąć.

Przy lilakowych zapachowych ekscesach bledną wonne wyczyny  narcyzów zwanych  "poeticusami" Narcissus poeticus czy konwalii Convallaria majalis. Co prawda w ciepłe majowe dni z lekko i trochę bardziej zacienionych ogrodowych okolic płynie zapach z tych nie najbardziej lekkich ( narcyzki ), jak i ten  silny ale wyrafinowany ( konwalie ). Zamiast  pracowicie pielić kładę się wtedy na trawsku i w towarzystwie kotów, natychmiast pojawiającym się w takiej sytuacji, niucham jak ten otyły suseł świeżo wylazły z norki na wiosenny świat. Jednak to nie kaliny, lilaki , narcyze czy konwalie roztaczają mój ulubiony majowy zapach. Ha, najbliżej ideału jest moja półbrzydka porzeczka! Lewkoniowy "perfume" jest dla mnie Królem Majowych Zapachów. Lewkonii Mattiola incana w Alcatrazie nie uprawiam, za dużo z tym zabawy. Na początku maja wystarcza mi do szczęścia zbliżony do "woni  lewkonii" zapach porzeczki, później nabywam lewkonie straganowe. Katuje siebie i koty ulubionym zapachem w zaciszu domowym ( spokojnie, mam otwarte okna ). Czasem w domu dochodzi do okrutnych spotkań zapachów, zderzenie zapachu świeżego ogórka i koperku z lewkonią jest nawet miłe, ale złączenie się w jeden akord  pachnącego zza okna lilaka, ciężko woniejącej lewkonii  i radosnego smrodu gotującego się kalafiora to dopiero przeżycie!  Z tych wymagających natychmiastowej ewakuacji.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz