środa, 13 listopada 2019

Rabatka roślin niegodziwych - bluszcz pospolity

Nie żeby był  morderczy straszliwie ale jednak całkiem anielskiego charakterku roślina nie ma  - bluszcz pospolity Hedera helix  to gatunek wiecznie zielonego pnącza należący do rodziny araliowatych Araliaceae .   Jest jedynym rosnącym u nas przedstawicielem rodziny araliowatych  i  zarazem jedynym w niej pnączem o zimotrwałych  liściach. Gatunek jest reliktem trzeciorzędowym, znane są jego ślady kopalne z górnego pliocenu. W okresie zlodowaceń uciekał na głębokie południe Europy, po ustąpieniu lodowców triumfalnie wracał na  położoną bardziej na północ część kontynentu. Po tzw.  zlodowaceniu północnopolskim powrócił na nasze  ziemie  w młodszym okresie borealnym, czyli ponad 8400 lat temu. przywlókł się do lasów  wespół z takimi roślinami jak  jemioła, lipa czy  dąb ( wcześniej nasze lasy to była głównie  sosna z brzozą, olszą i wiązami ). W okresie wyższych temperatur w okresie atlantyckim ( przed 5000 -2500 p.n.e. ) ), bluszcz wędrował dalej na północ i wschód a zasięg jego występowania na  północy i wschodzie był dalszy niż jest obecnie.  W dzisiejszych czasach bluszcz występuje w lasach na obszarze całego kraju, pospolicie. Najczęściej spotkać go  można w części zachodniej i południowej, nieco rzadziej porasta sobie w w centrum czy  na Podlasiu i Lubelszczyźnie, bardzo rzadko spotyka się go w lasach w północnej części Mazowsza i na Suwalszczyźnie.

Uważa się że stanowiska w Puszczy Białowieskiej to właściwie  wschodnia granica zasięgu występowania tej rośliny. W polskich górach bluszczowanie odbywa się do wysokości około 800 m n.p.m., w Wogezach bluszcz trzyma się na wysokości 1000 m n.p.m., w Alpach występuje nawet na wysokości 1800 m n.p.m. Hym... im bliżej  południa czy atlantyckiej łagodności  klimatu tym wyżej się wspina. Bluszcz pospolity określa się jako gatunek śródziemnomorsko-atlantycki, granica zasięgu biegnie od Szwecji, przez Estonię, Łotwę, Białoruś, Ukrainę aż po Kaukaz i Azję  Mniejszą. Poza naturalnym zasięgiem  jest gatunkiem inwazyjnym ( do Stanów Zjednoczonych został zawleczony w roku 1747 ).  Pojawił się nie tylko w Ameryce  Północnej, porasta sobie  Hawaje, Australię czy Nową Zelandię , można się na niego natknąć zarówno w Indiach, Brazylii czy Afryce Południowej. W Europie mamy z bluszczem ten problem że ze względu na łatwość z jaką uprawiane  bluszcze uciekały z ogrodów  w wielu wypadkach trudno określić czy stanowisko  na którym sobie porasta jest tak naprawdę naturalne. Niekiedy  bluszczowe połacie są  na ten  przykład śladem  po dawno nieistniejących cmentarzach.

Bluszcz można porównać do podstępnego monstrum, niby płasko przy glebie a tu bach - porasta olbrzymie drzewo, które dźwiga dodatkowe kilogramy  potwornego  pnącza. Bluszcze  są    długowieczne,  znamy  okazy  które  żyją  już  około  1000 lat.  Przeważnie  jednak  bluszcz  dożywa  200 - 300  lat.  Przyznacie że  w porównaniu    z  inszymi  roślinami goszczącymi  w  naszych  ogrodach  czy  w  naszych  doniczkach  to jest  naprawdę  cóś. Płożąca się lub pnąca roślina przy pomocy korzeni przybyszowych potrafi  wytworzyć  pędy  dochodzące do długości 20 metrów, czasem z  rzadka  i  w optymalnych  warunkach   do 30 metrów.  Na  maksa  bluszcz osiąga do 70 cm obwodu w pierśnicy (   w najstarszym, zdrewniałym   pędzie ).  Bardzo silnie się rozgałęzia i jako roślina płożąca rozrosnąć się może na rozległej powierzchni,  w Wikipedii  przytaczają  przypadek bluszczyku  rosnącego przy jednym z zamków w Niemczech,  jedna roślina pokryła tam 860 m² skały.  Zadoniczkowany  bluszcz  zachowuje  się  grzeczniej, w uprawie domowej pędy osiągają zaledwie 2 m długości.  No  i  w  domowej  uprawie  bluszcze  nie  zakwitają. Nie ma też zwisających  mocno  rozgałęzionych pędów  nie  wytwarzających korzeni  czepnych,  takich  gałęzi bluszczowych  zwisających  ze  starych  bluszczy  ogrodowych.  Takie  cuda  to  tylko  w uprawie ogrodowej, u  naprawdę starych i  rozrośniętych  egzemplarzy  bluszczu.

Gatunek jest bardzo polimorficzny,  w  literaturze podawane są różne liczby podgatunków w zależności od ujęcia taksonomicznego. Oczywiście istnieją  spory  co  jest podgatunkiem  a  co już  zupełnie  inną  bajką.  Dotyczy  to  głównie  bluszczu  kanaryjskiego Hedera  canariensis, który  różni  się  od Hedera  helix  odmienną liczbą chromosomów.  Gatunek ten  nie   tworzy też mieszańców. Troszki  podobnie jest z opisywanym  dotąd  jako podgatunek bluszczem  irlandzkim Hedera helix subsp. hibernica. Bluszcz irlandzki od pospolitego różni się DNA chloroplastowym, morfologią włosków, ekologią.  Botanicy  doszli  do  wniosku że bluszcz pospolity jako diploid może raczej  być formą wyjściową dla tetraploidalnego bluszczu irlandzkiego.  Obydwa  te gatunki  bądź  podgatunki  bluszczu  są  problematyczne w naszych  warunkach  klimatycznych.  Bluszcz  kanaryjski w  gruncie  po prostu  wymarza ( podobnie  jak  bluszcz  kolchidzki  Hedera  colchica ),  bluszcz  irlandzki udaje  się  w  cieplejszych  rejonach  kraju. Podobnie  jest z podgatunkiem  Hedera helix subsp. poetarum występującym w  naturze w  północno  - środkowej części  basenu  Morza  Śródziemnego i z podgatunkiem Hedera  helix  subsp. rhizomatifera występującym w  południowo - wschodniej  części  Półwyspu  Iberyjskiego.  Najbezpieczniej  uprawiać  u  nas  "czysty"  gatunek czyli bluszcz pospolity  Hedera  helix. Jak  chcemy  zaszaleć z    uprawą odmian  to doczytajmy  która  z nich  ma  większe  wymagania  co  do  ciepełka, żeby  potem  nie  było  płaczów, jęków  i  narzekań. Znanych  jest  około  400 odmian  bluszczu pospolitego, poniżej  tylko króciutki przegląd   odmian.

'Arborescens' – odmiana krzaczasta, znaczy  ma  wzniesione pędy bez korzeni czepnych, liście są  całkowite i zaostrzone, takie typowe dla pędów kwitnących bluszczu.  Ta odmiana  kwitnie i owocuje. Można  ją dostać  u  nas  w  szkółkach.  W   bezśnieżne a  mroźne  zimy może  przemarzać, regeneruje  się  jednak  z korzeni.

'Arbori compact' ( synonim  'Arborescens Nana' ) – pokrój i liście jak u odmiany 'Arborescens', ale rośliny są bardziej gęste i wolno rosną. Mła  posiada od  paru  lat  i może stwierdzić  że roślina  jest  naprawdę compact,   znaczy  rośnie  niezauważlnie.    nie powinno  z  nią   być  kłopotów  w  bezśnieżne  zimy  bo  to maleństwo  wystarczy  kupka  liści  nakryć.   Jakby   kto  chciał  zdziwny  bluszcz  do  słoja  to odmiana  w  sam  raz.

'Argenteovariegata' – odmiana  o liściach nieregularnie biało obrzeżonych, uchodzi  jednak  za  odmianę  o  liściach  pstrych . Rośnie  wolno, jest  zatem  mało ekspansywna.   jak  dla  mła   to  odmiana  raczej  do  doniczek niż  do ogrodów, choć  podobno  udaje  się  tam  gdzie  w  kraju najcieplej.

'Atropurpurea' – liście soczyście zielone, zimą przebarwiają się na silny czerwony kolor.  Mła  zamierza  nabyć  i  przetestować  w  ogrodzie.  Kolor  liści  zimą  piękny, odmiana  o  dużej  mrozoodporności,  przyrost  roczny szybki   bo  pęd przyrasta  o około 1  metra. Do  dostania  w  naszych  szkółkach.

'Aureovariegata' – odmiana złotopstra. Liście są pstre, żółtozielone, niektóre całe żółte, inne całe zielone. To stara odmiana znana od końca XVIII wieku.  Jest  z  tą  odmianą  spory  problem  bo  bardzo  często jako   odmiana  'Aureovariegata' sprzedawane  są  inne  odmiany  bluszczu,  o mniejszej  odporności  na  mróz. Odmiana jak  na  kolorową  jest  dosyć  odporna na  zimową  aurę, jednak we  wschodniej  części  kraju, poza  enklawami  klimatycznymi,  lubi  wymarzać. Za to  całkiem    ładnie  rośnie  w  domu.

'Baltica' – odmiana bałtycka, znaleziono  ją  w 1907 r. koło Rygi. Liście drobniejsze niż u typu, tak do 5 cm długości i szerokości, z małymi klapkami bocznymi, bardzo ciemnozielone z białymi nerwami. Odmiana  wyjątkowo odporna na mróz. Popularna w uprawie w Ameryce Północnej jako 'Baltic Ivy' i znana  głównie  z  tego że   uchodzi za jedną z bardziej inwazyjnych odmian.  U  nas  rośnie  bezproblemowo  na  terenie  całego  kraju i  nie ma  co  ukrywać -  tyż  szybko  zadarnia.

'Boskoop' – odmiana z liśćmi raczej  jasnozielonymi, o wydłużonych i zaostrzonych klapach. W  gruncie  sobie  radzi  ale  nie rozprzestrzenia  się  tak  szybko  jak  gatunek.  Kształt  liści  jest  bardzo  piękny, dla  mła  to  jeden  z  ładniejszych całozielonych  bluszczy.

'Chamkorey' - średniej wielkości liście w kolorze średniej zieleni. Kształt deltoidalny. rośnie średnio szybki, w gruncie uprawiają ją w Rogowie ( czyli wygląda na to że w warunkach centralnej Polski przy odpowiedniej opieca ta odmian się udaje ).

'Crispa' - odmiana  o pięknie  skędzierzawionych, jasnozielonych  liściach .  Dość  dobrze  rośnie  w gruncie.  Tempo  wzrostu średnie.

'Conglomerata' – odmiana skupiona i  z  lekka  krzaczsta. Młode pędy ma grube, spłaszczone, pionowo wzniesione, międzywęźla poniżej 1 cm długości, liście drobne  bo do 3,5 cm długości, silnie pofalowane, krótkoogonkowe. Młode liście rosną ustawione wyraźnie dwustronnie,    jak  w  pruskim  wojsku ten  porządek. Rośnie bardzo  powoli. Wyhodowana została w szkółkach niemieckich w 1875 r. Podczas ostrych zim podobno  przemarza.  Mła  posiada i trochę  się  tych  zim  boi.    Co prawda  roślina  tylko  troszki  większa  niż  'Arbori compact', da  się  łatwo  okryć.  Te  bluszcze  o krzewiastym pokroju  nadają  się do  małych  ogrodów,  na półcienistym  stanowisku moża  z  nich  zapuścić  całą kolekcję  a  wiele  miejsca  ona  nie  zajmie.

'Deltoidea' – odmiana o trójkątnych  liściach. Posiada  tylko pędy  płożące, inszych  nie  wytwarza. Liście do 7,5 cm długości, gęsto ułożone, określane  jako  jajowatosercowate, zwykle bez klap, u nasady większych liści blaszka liściowa nachodzi na siebie krawędziami.  To  jedna  z  delikatniejszych  odmian  o  jednobarwnych  liściach, w surowe zimy przemarza ( w Rogowie jednak uprawiają ).

'Duckfoot' - po naszemu  Kacza  Stópka. liście w kolorze tzw. średniej zieleni i zaokrąglonych końcach. Odmiana pochodząca z USA, gdzie znaleziono ją w latach 70 XX wieku. Uchodzi za dość odporną ale potrafi zrobić zimową niespodziankę po której trudno dochodzi do siebie.

'Erecta' – odmiana wyprostowana jak  sama  nazwa  wskazuje. Wygląda podobnie jak 'Conglomerata', ale liście ma większe, choć  moim  zdaniem te do 6 cm długości i szerokości to  chyba  na  jakichś  wypasionych  egzemplarzach. Na pędach tej  odmiany pojawiają się korzenie przybyszowe, choć roślina nie wspina się (  sztuka  dla  sztuki  znaczy ). Wrażliwa  jak  inne  bluszcze  "krzaczaste", podczas ostrych zim przemarza.

'Glacier' – odmiana  kolorowa, liście szaro-zielone z szerokimi, tępymi klapami i z wąskimi, białymi lub kremowymi brzegami. Znana od 1950 roku, w  gruncie dobrze  rośnie  w   zachodniej Europie. bardzo  popularna  w  USA.   U nas  też  dość odporna, można  sadzić  w  gruncie  ale w czasie ostrych  zim trzeba  się  liczyć  ze  stratami, szczególnie  we  wschodniej   i centralnej  części  kraju. to  jedna  z  tych  nielicznych  kolorowych  odmian bluszczu  która u nas potrafi zakwitać  i owocuje.

'Goldchild' – liście dość  duże, z blaszką marmurkową w ciemnym i jasnym odcieniu zieleni i  złotymi  marginesami. Jak  wszystkie  odmiany   z  wielobarwnymi  liśćmi  najładniej  wybarwia  się  w  półcieniu. To kolejna  z  odmian  o kolorowych  liściach  na tyle odporna  na mróz  że  udaje  się  u  nas w  kraju.   Oczywiście w  jego  cieplejszej  części.   Na  szczęście dla  tych  co  mieszkają  w  chłodniejszych  rejonach ta  odmiana bardzo  dobrze  rośnie  w  doniczkach.

'Gold Dust' – liście typowej wielkości i kształtu mają marmurkowe, żółtawe przebarwienia na blaszce liściowej.  Z  tego  co  mła  udało  się  wyczytać  odmiana  raczej  kapryśna. W  naszych  warunkach  bardziej  do  doniczki  niż  do  gruntu.

'Gold  Finch'  - śliczna  odmiana  o  złoto -  limonkowych liściach.  U  nas  raczej  doniczkowiec.

'Golden  Ingot' - bardzo  dużo  koloru  złotego  na  liściach, marmurkowe  plamy  i  do tego  wąski  zielony  margines. Im  cieplej  tym  więcej innego zabarwienia  niż  kolor  zielony.  Zdaniem mła  typowy doniczkowiec.

'Golden  Girl' - pięcioklapowe  liści obrzeżone  na  żółto.  Brzeg liścia  lekko  marszczony. Odmiana   średnio  szybko  przyrastająca.  Raczej  do  doniczek  ale  pewna  nie  jestem  bo  u  nas n ie  spotyka się  jej  często.

 'Gold Heart' – pędy i ogonki liściowe czerwonawe, liście z wyciągniętą klapką środkową, na brzegach ciemnozielone, w środku złocistożółte serduszko. Blaszka  liściowa  ma  od  4  do 6 cm długości. Odmiana została  znaleziona przed 1950 r. we Włoszech ale  dość odporna na mróz, dobrze zimuje pod śniegiem i  udaje  się   u  nas.   Oczywiście  we  wschodnich częściach  kraju  z nasadzeniami   tej  odmiany  jest  kiepsko  zimą. Tym  bardziej  że ten  bluszcz  raczej  lubi  się  piąć  niż  okrywać. Rocznie  przyrasta o około 0,5  metra, tempo wzrostu  raczej średnie  ale i tak spore  jak  na kolorowolistną  odmianę.

 'Green Ripple' – odmiana  o  ciekawym kształcie liści.  Są  duże, ciemnozielone, pięcioklapowe z zaostrzonymi końcami. Niestety zimą ten  bluszcz lubi  przemarzać bez okrycia. W  warunkach  mła  to raczej  doniczkowiec ale  w  ogrodzie  ś.p. Kattki  na  Żuławach  zrobił  dywanik. W Rogowie tez go uprawiają.

'Green Wave' - odmiana o liściach w kolorze tzw. średniej zieleni, bardziej szerokich niż długich. Mrozoodporność na razie nieznana ( ponoć posadzili go w Wojsławicach ).

 'Iantha' -  odmiana podobna  do  odmiany 'Ivalace'  ale  bardziej  kompaktowa. Uchodzi za  jedną  z  najmniejszych  odmian  bluszczu  pospolitego.

'Ivalace' –  odmiana  odkryta w  USA w  1955  roku.  Nie  do  przegapienia  ze  względu  na  kędzierzawość. Ciemnozielone liście  są  raczej  drobne, tak  do  4 cm  długości, za  to  pofałdowane. Rocznie  przyrasta  od  0,5  do  1  metra.  Zimuje  dobrze  w całym  kraju, na  wschodzie czasem   nieco przemarza  ale  szybko  się  regeneruje.

'Kobold' -  odmiana która  jest sportem  odmiany 'Witchel', takim  charakteryzującym  się  mniejszym  rozmiarem  liści. Lisie mają barwę tzw. średniej zieleni, w większości bez mocnego podziału na klapy, z zaokrąglonym, wydłużonym płatem końcowym lub lekko trzy-klapowane z asymetrycznymi podstawowymi występami. Charakterystyczne jest lekkie marszczenie u nasady liścia.

 'Kolibri' – odmiana  o  liściach marmurkowych z przebarwieniami szaro- i ciemnozielonymi ograniczanymi nerwami, przy brzegach lisie  są  żółtawozielone. U  nas  typowy doniczkowiec choć  znam  takich  co  wysadzili  do  ogrodu i  jakoś im  się  udało ( jak  do  tej  pory ).

'Midget' - odmiana o drobnych, blisko siebie osadzonych liściach o falistych brzegach. Ponoć dobra mrozoodporność.

'Miniature Needleponit' – ciemnozielone, głęboko  wcięte  pięcioklapowe liście  tej  odmiany  osiągają  na  maksa  2,5  cm  długości.  Roślina na pokrój gęsty i choć  nie  jest  krzaczasta i  pędy  się  nie  wznoszą  przypomina  bardziej miniaturową  niską   krzewinkę  niż  pnącze.

'Needelpoint' -  tak naprawdę   to jak  jedna  z  cooleżanek  po  forumie  wyśledziła nie  tyle  nazwa odmiany  co całej  grupy  odmian. Pierwsze  opisy  pojawiły  się  na przełomie lat 50 0  60  w  USA. cechą  charakterystyczną  grupy są  dość  głęboko  powycinane   blaszki ( liście  u odmian tej  grupy  bywają  zarówno  pięcio  jak  i trójklapowe ). W  miarę  odporne  na mróz.

'Parsley Crested' – liście zielone, okrągławe z zaokrąglonymi, słabo wyciętymi pięcioma klapami, na brzegu silnie faliste. Są tacy którzy uwązają że to raczej synonim nazwy starszej odmiany 'Crispa' 9 i po prawdzie to wydawa się mła że mają rację ).

 'Pedata' – liście dość małe, głęboko wcinane, pięcioklapowe, ze środkową klapą wydłużoną. z powodzeniem uprawiają go w Rogowie czyli znosi zimowe spadki temperatur w centralnej Polsce.

'Profesor Seneta' - polska odmiana znaleziona w końcu lat 90. ubiegłego wieku przez Dariusza Wyrwickiego, a wprowadzona do handlu w 2007 roku przez: Acrocona Szkółki Drzew i Krzewów Ozdobnych Joanna Widaj. Nasza odmiana a więc odporna na mróz. Co prawda w ostrzejsze zimy może przemarzać ale łatwo się regeneruje. Odmiana ma stosunkowo duże liście, długości 8-12 cm, najczęściej z 5 klapami, grube, zielone z żółtym, nieregularnym, marmurkowym upstrzeniem. Niektóre liście niemal zupełnie żółte, ale większość jest całkowicie zielonych. Niestety odmiana wytwarza wiele pędów rewersyjnych, całkowicie zielonych, stąd ciągłe pilnowanie z sekatorem coby rewers nie zagłuszył prawilnego wyglądu. 'Profesor Seneta' nie kwitnie i tym samym nie owocuje.

'Ritterkreuz' - odmiana o bardzo nietypowym kształcie liści, rzeczywiście kształt liścia przypomina kryż ( choć nie tylko mła on bardziej kojarzy się z krzyżem maltańskim a nie z niemieckim krzyżem rycerskim ). Jak przystało na krzzyowca odmiana została zarejestrowana przez brata Ingoberta Heieceka w 1981 roku, jako miejsce pochodzenia wpisano klasztorną szkółkę znajdującą się niedaleko Heidelbergu. Odmiana jest ponoć dosyć mrozoodporna.

 'Sagittifolia' – odmiana nazywana  ze  względu  na  kształt  liści strzałkowatą. Liście trójklapowe, do 5 cm długości z najdłuższą klapą środkową i zwykle poziomo odstającymi klapami bocznymi. Odmiana znaleziona  w  Anglii pprzed  rokiem 1867. Nasze  zimy  znosi  z  godnością.

'Sagittifolia variegata' -  niestety  nieco  delikatniejsza  niż 'Sagittifolia' ale  można  pokusić  się  o  uprawę  w zachodniej  części kraju.

'Shamrock' – liście ciemnozielone, trójklapowe, czasem głęboko wcinane aż do powstania liścia podzielonego na trzy listki. Uchodzi za jeden z najładniejszych bluszczy o jednolitych ciemnozielonych liściach. Wyhodowano odmiany z całkiem sporym rozmiarem liści i utworzono z nich grupę Shamrock.

'Spetchley' (Synonim: 'Gnome') - Uchodzi za jeden z najmniejszych bluszczów. Liście ma skórzaste, ciemnozielone, trójpłatkowe z wydłużonym, zaokrąglonym płatem końcowym. Nowe pędy są bordowe. Dosyć mrozoodporny.

'Teardrop' -  blaszki  podobne  do  odmiany  'Deltoides'  ale  o jaśniejszym  kolorze i bardziej  opływowym  kształcie, tempo  wzrostu bardzo wolne.  Raczej  doniczkowiec.

'Thorndale' – liście ciemnozielone, pięcioklapowe, szybko rośnie,  bardziej  jako  pnącze  niż  zadarniacz.  Odmiana uchodząca za bardzo  mrozoodporną.

'Woerner' – odmiana okrywowa, nie wspinająca się, odporna na mróz. Liście ciemnozielone, trójklapowe, słabo wcinane,  o  szerokości 7 - 9 cm   i  długości 6 - 8 cm . Dzięki  tym  bardziej szerszym niż  dłuższym  liściom  wygląda  bardzo  efektownie.

'Wonder' – liście drobne, do 3 cm szerokości, trójklapowe z zaokrąglonymi klapami, pokrój gęsty. Odmiana ponoć wrażliwa na mróz.

'Yellow  Ripple' - liście  ma  jak odmiana 'Green  Ripple'  tylko obwiedzione  złotożółtym  marginesem. Typowy  doniczkowiec.

'Zebra' -  odmiana  o  stosunkowo  niewielkich  liściach,  podbarwionych marmurkowo , z  dużą  ilością  biel.  W  ogrodzie   Poli  na  Dolnym   Śląsku  zimuje jak  do tej pory  bezproblemowo.  Zimą  białe plamy  na  liściach podbarwiają  się  na  różowo.  Ponoć  całkiem  białe  liście  produkowane  przez  tę  odmianę  nie utrzymują  się  długo. Tempo wzrostu średnie.

Dobra, to by było na tyle o odmianach. Teraz o tym dlaczego bluszcz znalazł się w wykazie roślin niegodziwych. Zacytuję Wiki - "Bluszcz rozpowszechniany jako roślina ozdobna, dziczeje poza obszarem naturalnego zasięgu stając się problematycznym gatunkiem inwazyjnym. Do cech decydujących o jego inwazyjnym charakterze należą: łatwość i tempo rozprzestrzeniania się, brak szkodników, odporność na niskie temperatury. Traktowany jest jako gatunek problematyczny ponieważ rosnąc na powierzchni ziemi tworzy gęste agregacje uniemożliwiające rozwój rodzimym gatunkom roślin. Wspinając się na drzewa bluszcz silnie rosnąc ku górze sukcesywnie powoduje obumieranie niższych gałęzi ograniczając dostęp światła. Wbrew obserwacjom z Europy, źródła amerykańskie dowodzą szkodliwego wpływu bluszczu na drzewa, informując o osłabionym wzroście drzew silnie porośniętych bluszczem, o większym ich narażeniu na złamanie lub wywrócenie podczas silnych deszczów, wiatrów lub opadów śniegu. Bluszcz stanowi rezerwuar dla patogenu – Xylella fastidiosa – bakterii wywołującej szereg chorób roślinnych m.in. wiązów, dębów, klonów. Obszary leśne opanowane przez bluszcz nazywane są w USA bluszczowymi pustyniami ( ivy deserts )". No wygląda strasznie. Dla równowagi dodam że strach przed bluszczem czują głównie Amerykanie, na ich kontynencie bluszcz jest gatunkiem obcym i czyniącym większe spustoszenie niż ma to miejsce w rodzimej dla niego Europie ( zemsta za nawłoć, he, he, he ). Europejscy botanicy i ekolodzy nie odsądzają bluszczu od czci i wiary jak ich amerykańscy koledzy. Znaleźli nawet zalety z nasadzeń bluszczowych ( w lasach które sezonowo się przesuszają bluszcz jest pożądany jako roślina niepalna ograniczająca zarówno możliwość jak i zasięg pożarów lasów ). Bluszcz jest rośliną trującą co nie znaczy że nie był wykorzystywany w medycynie ludowej ( wiadomo - dawkowanie czyni różnicę między lekarstwem a trucizną ). Zastosowanie miał szerokie - od leczenia trądzików po leczenia gośćca stawowego. Wykorzystywany był między innymi do leczenia skutków przepicia, nawet dodawano go do trunków coby od razu wyeliminować kaca. Hym... w sumie ta zła prasa to chyba jednak wydumanie. Wszak pożyteczna z niego roślinka. No dobra, trochę niegodziwa.

25 komentarzy:

  1. Przytłoczyłaś czytających wiedzą, aż się spłoszyli i nie komentują.;-)
    Odpuściłam sobie opisy gatunków bo nie zdzierżyłam. I mam wielką nadzieję, że zrobiłaś "kopiuj i wklej", bo jak sobie wyobrażę Cię, siedzącą nad komputerem i stukającą w klawiaturę, z gromadą kotów na plecach, to robi mi się słabo i podziwiam Cię jeszcze bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie opisy gatunków jeno odmian jednego gatunku. Kopiuj i wklej by było za prosto i jakby mało uczciwie. Sporo info z Wiki, troszki ze strony amerykańskiego towarzystwa miłośników bluszczu ( są tam takowi ), troszki z jednej brytolskiej strony i wiadomości forumowe. Sporo ogrodników z lubością sadzi odmianowe bluszcze i mocno koło nich chodzi. W Polszcze w porywach to tak do 15 odmian bluszczu pospolitego można w ogrodach spotkać, Wiki podaje że uprawia się kole 10 ( ale Wiki nie zna forumowych cooleżanek i coolegów ). Wczoraj było ciepło, koty wybyły jak tylko przestało padać i tłukły się w ogrodzie. Miałam znaczy wolne! ;-)

      Usuń
    2. Widzisz, i przytłoczyłaś bardziej.:-)Że niby odmiany, a nie gatunki i w ogóle tyle pracy i jeszcze tłumaczenie... A ja se gwiazdnicę dookoła endywii wyrywam po prostacku, na dodatek z hamletycznym poczuciem bezsensu, bo przecież i gwiazdnicę można zjeść.

      Usuń
    3. Ja mam brzydkie nawyki forumowe, brzydkie ale przydatne bo widząc w szkółce roślinę mogę mniej więcej się zorientować czy ona u mnie da radę. Takie to pożytki z botaniki. Gwiazdnica to roślina doskonała, nie siejesz a sama urośnie i mało co ją ruszy. Nie hamletyzuj, poszukaj w się radości Falstaffa. ;-)

      Usuń
  2. Bluszcz porasta grób moich pradziadków przy ul. ... Bluszczowej!
    Ucieszyłam się przed laty, jako sentymentalna młódka, że bluszcz pod bzem zasiały ptaki. Bluszcz się wspina powoli, bo pod bzem ma warunki spartańskie, ale pod płotem sąsiadka posadziła i z tym to muszę walczyć, ale mam darmowy dodatek do wiązanek. Tak też towarzyszy mi cały czas. Dzięki za opis, rys historyczny, wymienienie i opisanie gatunków - kawał świetnej roboty. Pewnie na forum nie zajrzałabym do tego zbyt szybko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bluszcz na forumach jest z lekka pomiatany, no nie wali po oczach kolorami. Mła jednak uważa że odporna na zanieczyszczenia, zimozielona roślina w naszych zasmogowanych miastach jest po prostu na wagę złota. Sadzić bluszcze do cholery! A nie tylko platan na platanie. :-)

      Usuń
  3. Miałam piękny egzemplarz na barierce przy schodach do piwnicy (sadzonka ze szlachetnym pochodzeniem, bo od samej księżnej Doroty de Talleyrand- Perigord - ma się rozumieć, nie osobiście przezeń przekazana, a uszczknięta z przypałacowego ogrodu), rósł pięknie i kwitł jak szalony , przyciągając wszelaką skrzydlatą żywinę. Osobliwie podczas przekwitania upodobały go sobie jednak nieznane mi muszyska, zaś jesienią i zimą stanowił ostoję potworów- olbrzymich kątników. I to głównie, nie licząc nadmiernego rozrostu, przesądziło o jego dekapitacji - córa , dotknięta ciężką arachnofobią, wprowadzając się na krótko do części przyziemnej chałupy, jakże uroczo nazwanej przez nią "norą", zażądała stanowczo jego usunięcia . No i został przycięty przy samych czterech literach, trochę było mi żal, ale odbija od korzeni, więc ma drugą szansę .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Księżna Dorota to spoko ale jej przodkowie to za ostre przycięcie nóżęta by kazali wyrwać albo przynajmniej kołem łamali. Spoko, jak był rozrośnięty to odbije. Dziecię spytaj jakiego stawonoga bardziej się boi - pająka czy raka? Pająki krajowe to mizeroty, co to za szczękoczułki? Natomiast raczysko ma się u nas dobrze, odziały onkologii majo pełne obłożenie. Bluszcz to naturalny filtr, pochłania sporo zanieczyszczeń. Po miastach powinno się go więcej sadzić. :-)

      Usuń
    2. Mizeroty ? To chyba u Was, w centralnej Polszcze. Moje kątniki idą w ślady osobistych kotów (rodzina , owszem, jakby kotowate, ale śmiem wątpić, że z typu strunowców- moje to raczej baryłkowce) i już parę razy omal o zawał mnie nie przyprawiły. Nie wiem, co porabiają moje ulubione padalce - stanowczo nie przykładają się do roboty !

      Usuń
    3. Oj tam, oj tam, że te nóżki solidniejsze a korpusik masywny to zaraz potwory i baryłkowce. Po prostu zwierzątka dobrze wyglądajo. A szczękoczułki to mizerne, co tam taki pogryzie? No co? ;-)

      Usuń
  4. Imponujące zestawienie odmian! Zapuszczam hederę, zapuszczam. Porasta mi ganek, część ogrodzenia i płoży się w zacienionym przedogródku. Po paru latach zaczyna się czuć tak dobrze, że trzeba roślinę ograniczać :) Obok najzwyklejszego naszego gatunku mam też jakiś przywieziony z południa, który przyjął się i opanowuje starą śliwę.
    Ogród Katki na Żuławach. Pamiętam. Ładnych parę lat minęło a ja wciąż dobrze pamiętam tego bloga ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielu ogród Kattki pamięta, i tych którzy ją znali osobiście i którzy znali ją tylko z neta. Czasem się udaje i ludzie tworzą magiczne miejsca. :-) Bluszcza z południa wspomagamy mentalnie - od paru lat mła ma wielką ochotę zapuścić trzoszki bluszczu kolchidzkiego. Znaczy i chciałaby i boi się. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie posiadam już żadnego bluszczu w domku, bo wszyćkie szlag trafił po odejściu Męża, a miałam ich kole rodzajów i kolorystyki. Trudno, jak mnie napadnie ochota na bluszcze, a wszystko jest możliwe, to znów podjadę do Obi i kupię kilka rodzajów, ale tylko tych domowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Namawiam na odnowienie bluszczarium, bluszcz to miła sercu mła roślinka. ;-)

      Usuń
  7. to ja chyba w Ameryce, jakby nie było rzut beretem mam ;P btw, może dlatego amerykance stworzyli Poison Ivy ;)
    bluszcz mam wszędzie, nawet do domu wchodzi, jest okropnym chwaściorem, nie tępię go bo się nie da ale nie ma zmiłuj, tnę, wyrywam, kosze kosiarka. co 2, 3 lata jest akcja drzewa. onegdaj przegapiłam odnogę co się zaczęła wspinać na slup trakcji elektrycznej, po kilku latach z przerażeniem zobaczyłam, ze ona odnoga circa about 5 cm średnicy wrosła pod kabel elektryczny, tez słusznej średnicy 3 cm, znaczy pod b.wysokim napięciem, chyba. nastąpiło natychmiastowe ciecie bluszczu przy samej doopie i teraz pilnuje gada w tym miejscu.
    zachwycają mnie odmiany ale one rosną wolno a czasem słabo, przy pospoliciaku nie dają rady.
    Garden Illustrated zrobił zdjęciową kąpilację bluszczy, można się pogapić
    https://www.gardensillustrated.com/plants/best-decorative-ivies/

    OdpowiedzUsuń
  8. No tak, Ty i ten Twój Ocean!;-) Zazdraszczam wpływu dużej wody na klimat, prawie wszystko moje zielone ulubione u Cię rośnie mimo tego że gleby mikro a pod spodem liciak ze skały. Co prawda masz za to atrakcję pod tytułem bluszcz pod napięciem ale za to jak zielono! :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. zielono do bólu, dlatego nie sadze zimozielonych typu rodki i kamelie, tęsknię za "Pod śniegiem świat pochylony, siwieje mrozu brew. To pora zmierzchów czerwonych, to pora czarnych drzew"
    Pocieszam się, ze mój szwagier ma gorzej na La Reunion. 3 pory - jedna pora roku, pora sucha i pora deszczowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Człowiek prawie zawsze chce tego czego akurat nie ma. Nie pogardziłabym możliwością sadzenia kamelii, nie wspominając o tym że 3 w 1 na La Reunion mła by w ogóle nie przeszkadzały. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze tam, gdzie nas nie ma, klasyka. Tęsknię za przyzwoitą, śnieżną zimą. Zdaje sobie sprawę, że to towar rzadki nawet w PLu ale macie większe szanse niż ja.
    Szwagier z kolei tęskni za wiosną i prawdziwą sałatą.
    Ja z egzotyki lubię tylko ciepłe morze, szybciej zachwycę się mikroskopijnym kwiatkiem, który wbrew logice dzielnie rośnie na kamieniu niż kipiącą wszystkim, tropikalną florą. Kameliom i rododendronom stanowcze NIE 😜

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mła pora czarnych drzew trwa prawie sześć miesięcy, bujna tropikalność jest w takim przypadku nadzwyczaj kusząca. A ciepłe morza to zupełnie insza rzeczywistość, mła zaraz natentychmiast marzy o pluskaniu. A za oknem listopad, panie tego... ;-)

      Usuń
  12. Ale sie napracowalas, porzadny wpis bluszczowy!
    Mam malutka szczepke zielonożótego drobnego, i dwa zielone, tez drobnolistne, na balkknie , ale na mrozy wstawiam do zimnego pomieszczenia jednak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie czynisz wstawiając. W gruncie są problematyczne a co dopiero na balkonie. :-)

      Usuń
  13. W niemieckiej pracy ogrudkowej mam ci ja do czynienia,z,bluszczami i tne, tnę, tne.Trzeba uważać, bo zlecrobia na płucka i moze czleka zatchnąć.

    OdpowiedzUsuń
  14. O mamuniuu, ogródkowej, oczywiście!

    OdpowiedzUsuń
  15. Niemniecka to może być praca ogrudkowa, spoko - spoko. ;-) W jakim sensie robio źle na płucka?

    OdpowiedzUsuń