piątek, 28 stycznia 2022

Ogród Lady Anne - ogród RHS Rosemoor


Po drugiej stronie szosy rozciąga się pierwotny ogród a właściwie ogrody, które zakładała Lady Anne. Są bardzo zróżnicowane, mamy tu nasadzenia w stylu japońskim, kolekcje  egzotów, ogród w stylu śródziemnomorskim, dwa arboreta woodland  garden  czyli ogród leśny ( zwyczajnego woodlandu czyli leśnej dziczy nie wliczam ). Przyznam  że nie jestem entuzjastką japońskich ogrodów w europejskim wydaniu, są dla mnie  trochę nie na miejscu. Coś jak cytaty z działa obcej kultury, powierzchowne, zafascynowanie formą często bez próby zrozumienia treści  ( czasem trafiają się prawdziwi pasjonaci kultury Japonii, którzy tworzą niesamowite  ogrody w japońskim stylu ale to są najczęściej ogrody prywatne, a nie  pokazowe duże założenia ).   Nie dziwcie się zatem że tzw. Stone Garden nie spowodował u mła wydobycia się z jej pierwsi ochów i achów.  Ogródek został zaprojektowany przez matkę Lady Anne w 1932 roku, jest to jedna z najstarszych części ogrodu. Kamienny lew, dominanta  niewielkiego w sumie założenia,  to ponoć zwierz herbowy miejscowych właścicieli ziemskich,  rodziny Rolle, a kamień  na którym lew siedzi  prawdopodobnie pochodzi z pobliskiego młyna. Taa... do tego  wszystkiego dołożono  Tōrō -  taką kamienną latarenkę,  która tradycyjnie oświetla ścieżkę do buddyjskiej świątyni.  Bardzo  brytyjski jest ten japoński ogród.

Roślinki jak najbardziej  japońskie - Pinus parviflora, Ophiopogon japonicus, Prunus incisa. No i rzecz jasna kamelie. Jak  to z ogrodami japońskimi bywa najpiękniej jest wiosną  albo jesienią.  Mła była w lipcu.  No i tego... ten... Irysy mieczolistne już dokwitały. Ech... może gdyby to był inny sezon?  Te wszystkie Primula sieboldii  i jagodowce Uvularia mogłyby zauroczyć.  Podobnie rzecz się miała z wiśniowym sadem. Rosemoor słynie  z pięknych japońskich wiśni ale lipiec to nie jest pora na sakura.  W Rosemoor rośnie słynna  stara 'Tai Haku', odmiana wiekowa, która w swojej ojczyźnie uchodziła za odmianę zaginioną. W roku  1923  w ogrodzie Sussex Collingwooda "Cherry" Ingram wypatrzył uważane za wymarłe drzewko. Po 10 latach ciężkiej ogrodniczej  roboty, odmiana ponownie pojawiła się w Japonii. Pan "Wisienka" działał.  Ingram  stoi za wprowadzeniem większości wiśni ozdobnych do uprawy w Europie, był też   twórcą wielu hybrydowych odmian które dziś sadzimy. Na wisienkach się nie skończyło, podczas wielu podróży do miejsc takich jak: RPA, Nowa Zelandia, Maroko i Hiszpania, "Cherry" Ingram przeżywał różne roślinne zabujania. A to  dopadła go faza na czystki, albo się rododendronowo zapamiętał, facet był zwariowany na punkcie roślin, prawdziwy maniak entuzjasta. 

Zbiory taksonów, prawdziwie  cenne kolekcje, to jest to co mła kręci.  Chyba każdy ogrodnik przechodzi fazę zafascynowania jakąś rośliną, mła dobrze  Ingrama rozumie. Ogród Lady Anne tyż był taka kolekcją, bardzo poprawną i świetnie prowadzoną. Rośliny  poprawnie oznaczone, pozyskane z miejsc wiadomych , ze swoja historią. Uprawa drzew i krzewów była  dla Lady Anne tym czym dla mła jest irysowanie. Pierwsze nasadzenia w arboretum miały miejsce w 1959 roku, w tym zbiorze od tego czasu znalazło się wiele rzadkich i niezwykłych drzew, choćby takich jak Abies lasiocarpa ( jodła subalpejska ), wyhodowana z dzikich nasion zebranych w Hurricane Valley w USA. W Rosemoor stale poszerza się kolekcję, zwłaszcza skupiają się tam na drzewach  drzewach i  i krzewach, które dają czadu wiosenna porą. Mają olbrzymią kolekcję dereni   ( w ramach Krajowej Kolekcji  Cornus ), rododendronów, oczarów i drzew i krzewów z rodzaju Prunus.  Oczywiście  w arboretum nie ma  mowy o jakichś specjalnych akcjach rabatowych, to nie jest ogród typu tu kfiotek a tam trejażyk - drzewa wymagają odpowiedniego, naturalistycznego tła. Na łąkach na który malowniczo  je zgrupowano  porastają naturalizowane narcyzy, łany rzeżuchy łąkowej Cardamine pratensis,  jaskrów łąkowych Ranculus pratensis czy kamasji o białych kwiatach  Camassia leichtlinii subsp. leichtlinii.

Wczesnym latem postrzępione insze  łąkowe kfiotki, między innymi storczyki, mieszają się z kłosami traw. Co prawda dosadzono ty  bardzo wcześnie kwitnące  narcyzy w odmianach 'Jack Snipe', 'Rosemoor Gold' czy 'February Gold' ale one wyglądają bardzo naturalnie a łąki w lutym nie są zgniłozielone tylko się złocą. Na łąkach arboretum kwitną też zakwitają jesienne krokusy i zimowity Colchicum speciosum 'Album' a nawet  takie bardziej ogrodowe  Colchicum autumnale 'Pleniflorum'. Jesienią zresztą tyż w arboretum jest ciekawie a to za sprawą przebarwiających się liści. W okolicach Lady Anne's House jest zresztą coolorowo nawet latem co widać na pierwszych fotkach. W lipcu czadu zaczynają dawać  Hydrangea paniculata z serii Vanille Fraise 'Renhy' czy  Hydrangea aspera ( Villosa Group ) 'Velvet and Lace'.  Jesienią oczy rwą masowo posadzone tam  fotergille Fothergilla major  z tzw. Monticola Group. Drugie arboretum, tzw. arboretum dwusetlecia  Bicentenary Arboretum to bogata kolekcja rozmieszczona "z kluczem" -   drzewa posadzono kierując się regionami  ich pochodzenia.

Znaczy gatunki europejskie i bliskowschodnie rosną wzdłuż wschodniej flanki, okazy z południowo-zachodniej Azji wokół altany Palmerów, z roślinami chińskimi i japońskimi zajmującymi południową granicę. Gatunki północnoamerykańskie znajdują się po stronie zachodniej. Piękne okazy dębów  klonów, sosen  magnolii, wiśni i dereni, wszystkie bardzo naturalnie prowadzone. Naturalnie jest tez  wokół tych drzew.  Wszystko to płynnie przechodzi w  woodland i położonym  pomiędzy lasem na wyższych zboczach a głównym ogrodem Lady Anne  Woodland Garden. To strome, skierowane na zachód zbocze stanowi część oryginalnego ogrodu Lady Anne, w którym wciąż przetrwały niektóre z pierwszych wprowadzeń wiśni z Collingwood Ingram. To ogród pełen  rododendronów i kamelii  z naturalistycznym podszytem wzbogaconym o ciekawe byliny z Japonii.  Kiedy mła do niego zaszła kwitły tam głównie stewartcje, eukryfie i derenie. Jednakże na mła największe wrażenie zrobił posadzony niedaleko Lady Anne's House, w starym  arboretum, piękny okaz styraka Styracx japonicus. Mła się przyzna  że drzewa drzewami, mła najbardziej wgapiała się w podszyt, szczególnie interesowały ją  nasadzenia z paproci,  a  już szczególnie te świeże, przy których  były tabliczki informujące co tu porasta. 

W Rosemoor pokuszono się też o stworzenie  ogrodu egzotycznego.  Exotic Garden powstał na miejscu starego ogrodu kuchennego, tak po prawdzie od dawna w nim sadzono rośliny raczej dla oczu i dające upust manii właścicielki sprawdzania co się ciepłolubnego  można uprawiać w Devon. No i wyselekcjonowano grupę egzotów na tyle wytrzymałych że dają sobie rade z devońskimi zimami.  wytrzymały Ten obszar był miejscem wielu eksperymentów. Teraz  rosną tu  paprocie drzewiastych,  bananowce Musa basjoo , wianeczniki  Hedychium zwane liliami imbirowymi  i masa odmian  kann, które dobrze zimują. Od groma jest dużych host i paproci. Drzewka tyż z tych bardziej  egzotycznych: Cornus capitata  o wiecznie zielonych liściach,  Tetrapanax papyrifer, nieco przypominający postrzelona arialie rozwija swoje metrowe liście robiąc za "prawdziwo  dżunglę" . Na ścianie rozpięto śliczną  Lapageria rosea . Jest też sporo roślin z Australii.  Testuje się ciągle co jeszcze z egzotów uda się  uprawiać w  Rosemoor, niektóre  rośliny  zaledwie 10-15 lat temu uchodziły za niemożliwe  do uprawy w tym klimacie. A teraz to i klimat się  zmienia i ludzie lepiej poznają wymagania roślin egzotycznych. Jednakże ten ogród był dla mła raczej ciekawostką niż ogrodem który mógł ja zainspirować. 

Całkiem inaczej było w przypadku  Mediterranean Garden - ogrodu śródziemnomorskiego. Musiano się przy nim napracować, gliniasta gleba i wilgoć nie sprzyja śródziemnomorskim klimatom ogrodowym. Podniesiono rabaty, dodano gigantyczne  ilości  piasku do gleby, bo inaczej to zgniłki by były a nie ogród śródziemnomorski.  trza było zapewnić doskonały drenaż,  i stworzyć stosunkowo "złe warunki", które pomagają  roślinom z rejonu Morza  Śródziemnego dobrze  rosnąć i wydawać nasiona – ideą było  żeby one  tak troszki samoistnie te rabaty zasiedlały, wicie, rozumicie - makia. Ogród Śródziemnomorski to nie tylko  rośliny znad Morza Śródziemnego, rośnie tu mnóstwo roślin z miejsc  mających łagodniejszy od  naszego  klimat, zbliżony do tego który występuje w basenie  Morza Śródziemnego takich jak: Chile, Kalifornia, RPA, Australia.  Miejsce jest oczywiście bardzo nasłonecznione, rosną w nim rośliny które i u nas dadza sobie radę.  Np. maczek kalifornijski Eschscholzia jednoroczny ale czasem robiący za samosiejkę, ostnica cieniutka Stipa tenuissima, przymiotno Karwińskiego Erigeron karvinskianus  ( u nas ma niestety szansę chyba tylko  w Kotlinie  Kłodzkiej i nie wiem czy gdzie sobie poradzi ), pszonak Erysimum czy wilczomlecz   Euphorbia characias

 Styl ogrodu podkreślają duże donice z terakoty z "obowiązkowymi" drzewkami cytrynowymi z terakoty, duuużo kamorów i  nasadzenia architektoniczne  z  cyprysów Cupressus sempervirens, które jak bardzo,   takich elementów potrzebujemy, w naszych warunkach możemy zastąpić jakimi kolumnowymi iglakami lubiącym suchość w korzonkach. Niedaleko ogrodu śródziemnomorskiego znajduje się miejsce zwane the Croquet Lawn, takie krykietowe pole obrośnięte roślinami  pochodzącymi z cieplejszych stref, ale i takimi które u nas sobie poradzą. To w sumie jakby łączyło się z Ogrodem Śródziemnomorskim, ino trawnik tu prawdziwie angielski. Mła was przeprasza za brak  zdjęć ze Stone Garden czy Exotic Garden ale tak szczerze pisząc to poza uroczym kamiennym lewkiem mła nie znalazła tam nic dla się, na mła nie zrobiły te miejsca jakiegoś specjalnego wrażenia. No nie zajarzyło. Być może dlatego że mła jest straszliwie rozbestwiona, a Rosemoor nie był ani pierwszym ogrodem RHS, który mła widziała, ani pierwszym pokazowym angielskim ogrodem,  który przyszło jej zwiedzać.  Dla mła po tym jak  oblookała ogród w Coleton Fishacre egzotyczne założenia musiały by być naprawdę -m naprawdę. no a swój stosunek do pseudojapońszczyny mła Wam wyłuszczyła powyżej.


22 komentarze:

  1. Najbardziej mi się te żwirowe alejki podobają;) Takie czyściutkie i estetyczne. Sam ogród może rzeczywiście w innej porze roku jest bardziej atrakcyjny. Ale ja znawczynią nie jestem, jakby co;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest tak że w Rosemoor każda część ogrodu ma swoje wielkie chwile, zdaniem mła arboreta i okolice najlepiej oglądać wczesną wiosną albo jesienią, Woodland Garden musi powalać w maju, a w inszej części ogrodu drugi ogród w okolicach inszego woodlandu nosi nazwę Winter Garden tyż z konkretnej przyczyny. Jeśli chodzi o ogród śródziemnomorski to mła przypuszcza że w czasie kwitnienia czosnków to się działo a działo.

      Usuń
  2. A gdzie uroczy lewek? Proszę.
    Pora roku, niby letnia, właściwa dla śródziemnomorszczny, tropikalizmów, a coś jakby mało bujno na tym kawałku Rosemoor. Odpoczynek po skalistej mokrej dżungli marzeń, niestety mało ławeczek widzę 😀.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez o tej znikomej ilosci laweczek pomyslala. A w ogole to jak bym miala taki ogrod to na co drugim drzewie wisialby hamak i tak bym sobie z hamaka na hamak i tylko polegiwala kiwajac odnozem od czasu do czasu co by sie odnoza nie zastaly:)))

      Usuń
    2. W każdej części tych ogrodów jakieś ławeczki, hamaków nie widziano ale za to so takie tory przeszkód dla dzieciów, he, he, he.

      Usuń
  3. Drogie panie, to ja slepa obecnie na jedno oko wypatrzylam co najmnniej ze trzy! Oczywiscie w kolorze kamuflazu, wiec he he ciznko widoczne :)) Pierwsze skrzynki pocztowe tez byly zielone i ha ha ludzie nie mogli ich znalezc ! ( i listonosze tyz) . No to przemalowali na ten cudny czerwony 👍😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laweczek widze wiecej ale chyba zdjecia zdublowane , wiec odjelam 😁

      Usuń
    2. Dla mnie mało! Ławeczek. Po znajomości z pewnym byłym geometrycznym (bo zarósł z zaniedbania) śródziemnomorskim ogrodzie ławeczki muszą być! W wawrzynie, lawendzie, i innych takich (oleandry, agawy potworne, jukki mniej potworne i fikusy porosłe w drzewa, sosny piniowe na skrajach). Tak jak i woda ujęta w formalne ramy, rzeźbki, choć jedna. I sporo kamienia. I ma pachnieć!!!!

      Usuń
    3. I geometryczna forma może się rozjeżdżać nie geometryczne. Treść, czyli właściwe rośliny, ławeczki, ozdobstwa i woda koniecznie. Ozdobstwa mogą być w dawce homeopatycznej.

      Usuń
    4. Siedem, siedem naliczylam! Wlasciwie dziewiec, ale jedno zdjecie to samo:) Dobrze, ze nie ma laweczek nackanych, bo kazdy ma szanse kontemplowac piekno przyrody w spokoju i ciszy, zatopic sie we wlasnych myslach i wrazeniach, a nie we wrzasku rodzin wielodzietnych obajdajacych sie pizza czy donatami :)) Anglicy lubia sie rozsiadac z prowiantem wszedzie - mnie tam sie podoba, ze laweczki sa dawkowane - a nie nastawiane na mase. Mowie wam, to wielka zaleta, a nie wada :))

      Usuń
    5. Jak się przyjrzycie to zobaczycie ze się zdjątka nie dublujo, choć ławeczki to tak. ;-D Ławeczków jest sporo ale nie zatrzęsienie, jak się kto zmeczy to klap na łące,m tu nikt nie gani "za deptanie trawników". Mła teraz napisze cóś mało odkrywczego ale bardzo prawdziwego - ogród w stylu śródziemnomorskim to nie jest to samo co ogród śródziemnomorski. Nie ta bajka, nie ten klimat, nie to słońce. Zapach lipcowego ogrodu w Devon jest zupełnie inszy niż woń tego lutowego na Sycylii, w którym człowiek jest zatopiony w zapachy geranium i kwitnących cytrusów. Są rzeczy nie do powtórzenia i już. Sprawę z tego powinien sobie zdawać każdy kto będzie usiłował np. u nas robić ogród w stylu śródziemnomorskim. Choćby nie wiem ile donic z cytrynowymi drzewkami wystawić to nie ma zmiłuj - to tylko cytat a nie ogród "właściwie ukorzeniony". Nawet w Devon, któremu bliżej niż nam do takich śródziemnomorskich klimatów to jest insza inszość. Co do lewka - ujęcie kamora na kamieniu, ot i wszystko. Mła pokaże lewka bardziej wpasowanego w Devon, pięknie omszonego. ;-D

      Usuń
    6. No właśnie. Trudno w innym klimacie. Można stworzyć coś na temat, wizualnie i powiedzmy zapachowo super, tak jak w poprzednim poście wąwóz dżungla z bajki, ale coś zawsze będzie nie tak. Tam brak stworów, choć nie wątpię że ptaki śpiewają. Nie znaczy to z nie należy robić rajów. Można i należy, raje potrzebne jak mało co na ziemi. Ten akurat raj nie mój, nie gra mi. Nawet ławeczki nie takie, ale rozumiem, że właściwsze kamienne szybko przestały by być właściwe z powodu obrośniecia mszystym. A powinny, jeśli już mają obrastać to raczej takim w typie sucholubnym.

      Usuń
    7. No właśnie, nawet prawilne obrastanie kamieni jest nie do podrobienia, dlatego mła tak sobie myśli że egzotyczny ogród w Kielcach czy Suwałkach to niekoniecznie. ;-D Z arboretami insza sprawa, drzewa można a nawet powinno się sadzić skoro człek ma taka możliwość. Recz jasna w Kielcach czy Suwałkach nie należy skupiać się wyłącznie na palmach.

      Usuń
  4. Chyba na wiosnę muszę młodego zabrac do ogrodu botanicznego w Lublinie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. No oni jakieś kocie sprawy pewnie t szumią za plecami Tabs 🤣 raporty by się przydały 😆

      Usuń
    2. Mła napisze o nich jutro, nawet ma już zdjątka poglądowe. Koty są jak deser, znaczy na wpis niedzielny. ;-D

      Usuń
  6. Te mokre ogrody bardziej mi podpasowały niźli suche.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo mokre zdecydowanie jest bardziej właściwe dla Devon, współgra z klimatem. :-D

      Usuń