sobota, 5 lutego 2022

Codziennik - kotostwo i staruszki

Codzienniczek zacznę od  spraw naprawdę istotnych. Mła zakończyła była szczęśliwie pilotowanie Pana Dzidka  w roli pacjenta. Uff... Dohtory orzekli że ma wyniki nadzwyczajne jak na stan chorobowy z którego wylazł i że chco go widzieć najwcześniej za rok, jak się pokaże za półtora to tyż  się nic  nie stanie. Dwa razy sprawdzali mu wyniki i jeszcze dodatkowe USG zrobili bo im wychodziło że jest za dobrze i Pan Dzidek ze zdechlaka nie powinien tak szybko przeobrazić  się w dziarskiego siedemdziesięciolatka. Jak tylko Pan Dzidek usłyszał że  po tych koniecznych  w rekonwalescencji kontrolach ma spokoju ponad rok od specjalistów,  to tak go uszczęśliwiło że wylazł na nasz ryneczek i zaczął się wypowiadać na tematy zdrowotne i obrobił tyłek  mła jako sile kompetentnej, która  nieboszczyków z trumien wyciąga i cudowanie  uzdrawia ( wykopując na dwór, nadzierając się kiedy trzeba, szantażując różnościami  a czasem nawet klnąc wściekle,  czego zapewne  żadna fachowa siostra środowiskowa nie robi ). Taa... jeszcze mła z latania po mieście  nie zdążyła wrócić kiedy te wieści dotarły do Małgoś - Sąsiadki.

Małgoś po początkowej fazie solidaryzmu z chorym, ostatnio cóś się zrobiła zazdrosna,  jakieś knucia makiaweliczne zdawa się w planach miała  ale zdusiłam w zarodku apelując do tzw. uczuć wysokich. Mła w związku z zazdrościo musiała  Małgoś jak  Mrutka zapewniać że Małgoś  jest kwiatuszkiem  mła, no a potem że choroby Pana Dzidka to same lekkie przypadłości ( po prawdzie jest bardziej schorowany niż Małgoś ) i w ogóle że Małgoś najważniejsza ( Małgoś dodała "Zaraz po kotach" ). Mła się posunęła do wydania zakazanych galaretek w czekoladzie i zakupu żonkili do wazonika przy łóżku a także do zapewnień że  pójdzie z Małgoś  "do gołąbków" i że w życiu nie zagłosuje na nikogo związanego z "rządem bandytów". Mnóstwo deklaracji złożyła zanim Małgoś poczuła się usatysfakcjonowana i bezpieczna. 

Kotostwo też miało plany uszczęśliwienia mła swoim zachowaniem. Szpagetka wykorzystała moment kiedy mła wychodziła z domu i spruła do ogrodu. Wróciła dopiero po szóstej czyli wtedy kiedy chciała, choć mła nawoływała gadzinę o wpół do piątej na obiadek.  Mruciu który mła towarzyszył w ogrodzie podczas tego nawoływania,  bardzo stanowczo odniósł się  do Ocelota II  buszującego w ogrodzie i w związku z triumfem poczuł się na tyle pewnie i samczo  że kiedy Szpagetka wracała  do domu i wskoczyła na  kuchenny parapet zwrócił się do niej ostro - "Srovidpass bitte!". No to w Szpagetce  się zagotowało - "Ty smrolu srovidowy! Paszport,  paszport?! Ja ci zaraz z dupy testa zrobię to ci się odechce paszporty sprawdzać i sam sobie lockdown zrobisz gnojku jeden!". Mrutek czym prędzej  porabladorował  w kierunku łazienki z pomrukami ( pomruki w wykonie  Mrucia to bardziej  takie popiski bo  Mruciu jest tenorkiem ) a Szpagetka wkroczyła i zajęła od razu poduszkę, rycząc na mła że kota będzie jadła w wyrku. Mła podała oburzonej i polazła uspokajać  Mrucia, któren się żalił że Szpagetka jest wredna małpa i choć raz mogłaby udawać że się z nim liczy i  docenia że insze kocury się go bojo. Mła usiłowała mu tłumaczyć że  kocury to kocury a Szpagetka jest feministyczno felinistko a przed tako  mieszanko to wszystkie kocury  uciekają. Żal jednakże utuliłam nie gadaniem a zapodaniem wątróbki. W tajemnicy przed Szpagetką, za zamkniętymi drzwiami (  Szpagutowska zjadała w tym czasie drugo rarytetno puszeczkę ). Mam wrażenie że  kotowskie niczym nie różnią się od ludzi jeśli chodzi o walkę o  uczucia i potrzebę bezpieczeństwa. 

 
Mła po wczorajszych  zakupach spożywczych zaczyna się zastanawiać czy aby to nie czas przejść na korzonki, suchy chlebek i wodę. Najsampierw mła kupiła rybę zjadliwą bo dawno nie jedliśmy i wszyscy ( znaczy Małgoś, koty, które zawsze cóś wysępią  i mła ) mamy na nią apetyt. Wiedziałam że będzie kosztować więc jakoś zniosłam. Niestety na cenę zjadliwego kurczaka nie byłam przygotowana, po powrocie do domu zaćwierkałam  Małgoś żeby dobrze gryzła i długo żuła bo nie wiem kiedy następnym razem na talerzu ujrzy drób niekatowany w tuczarni . Żeby warzywa jeszcze były tanie ale gdzie tam! Na wszelki wypadek poleciałam sprawdzić ile kosztuje ten ryż do  obiecanej przez płemiera zapierdalawczej miseczki. Taa... Wychodzi  że jednak lepiej byłoby kupować "tanie lokomotywy".

W myśl tej myśli, że sparafrazuje klasyka,  przy takich cenach żywności cena doniczuszki do której się zbierałam, jakby już mniej wygórowana. W końcu kosztuje mniej niż ponad pół kilo filetowanej  ryby więc mła pozwoliła sobie jednak na ten zakup, tak jak na zakup cyklamenków za siedem złociszy, mła już bardzo - bardzo tęskni za wiosną. W domu mła wsadziła ferokaktusa który kulturalnie oczekiwał na  właściwo doniczkę w "sprzęcie" z IKEA nabytym za całe dwa  złote dziewięćdziesiąt groszy i jest na tyle zadowolona z widoku kaktusa w jego nowym domku, że jest się gotowa podzielić fotkami. Sprzęt z IKEA został darowany szafirkom kupionym przed Dniem Babci, tyż w cenie  bardzo właściwej. Mła nacięła sobie parę gałązek forsycji i ukradła troszki żonkili z Małgosinego bukieciku. Od razu jakoś tak bardziej optymistycznie się zrobiło a optymizm się przyda bo polityczne przechodzo same siebie.

 
Nie przechodzo jednak  kotów - mła dziś tylko na chwilkę odeszła od talerza, który zresztą niby przezornie usunęła z pobliża kocich sznup i co?  I jak wróciła coby kontynuować posiłek to tylko wyrzuty usłyszała. Szpagetka twierdziła że  ryba przeparzona i w związku z tym twarda, Mruciu że ryby na pięć kocich osób  mało, Sztaflik go poparła, Okularia że powinnam wybierać tłuściejsze bo gdzie ta omega a Pasiak się pultał że co ta za ryba  bez skóry, kiedy on skórę najbardziej lubi. Taa... bardzo smaczny był ten rarytetny łosoś z łowisk a nie z hodowli. Trzy kęsy szczęścia jak dla mła. Głębokim popołudniem mła zorientowała się że krzywy kiełek Szpagutkowskiej zniknął, chciałam troszkę bliżej się zapoznać z sytuacją w jej  jamie gębowej - dobrze że oka nie straciłam! Kota jednakże tak darła sznupę że zobaczyłam  co chciałam - cały kiełek poszedł. Szpagutkowska twierdzi że to przez tę twardość łososia i że następnym razem to ma być jak to masełko mięciutki! Następnym razem to będzie pasztecik z puszki a jak  wkurzy się mami to woda i paciorek w intencji codziennej suszonki. Rozbestwiłam gadzinę do nieprzytomności ( Mrutek tyż tak uważa, on to by jadł nawet przegotowanego łososia i nie narzekał ).

Dobra, teraz o dzisiejszych fotach - to so dekoracje wiosenne mła.  Mła co prawda pali jeszcze wieczorami bałwanka ale mentalnie jest już naszykowana  na wiosnę. odnosi tyż wrażenie że kotostwo i staruszki również na wiosnę gotowi.  No to czekamy z utęsknieniem na przedwiośnie, nie my jedni zresztą. Jest tyż nasz nowy kaktus w swojej  nowej doniczce, już zdążył pokłuć mła, kiedy go przesadzała. Tymi cudnymi czerwonymi kolcami! No i oczywiście so koty, zaspany Pasiak i Sztaflik z Okularią zdjęte fragmentarycznie ( Mruciu tyż  się kręcił, może gdzieś i jego kawałek  widoczny ).  Tylko Szpagetka nie życzyła sobie fot zw względu na braki w uzębieniu. Muzycznik dziś wysokopółkowy - fragmenty ścieżki dźwiękowej z "La Grande Bellezza", mła dość  często  słucha tej muzyczki, nawet tego kawałka Rafaelli, he, he, he.

40 komentarzy:

  1. No łeb w łeb idziemy. Ty Pana Dzidka wyprowadzziłas, ja Pana Tadeusza. Fama uzdrowicielska poszła w świat i dzis juz na konsultacje potrzebujący przybyli. I nie z pustymi rękami. Przynieśli sosjerkę przedwojenną od Tielscha z Alt Wasser z głową orła nawet(choć i głosy są, że to łabądź, skłaniam się osobiście ku orłu). W związku z inflacja zanabyłam jedna doniczkę identyczną jak Twa i rybę taką samą. I tez były narzekanie, że taka i siaka. Lulka skórę zjadla, bo tylko skóry rybie lubi zaraz po jagnięcinie i pieczeniowej wołowinie drobno zmielonej.
    W sprawach katastrof klimatycznych i tajfunów racje miały owce, a ja, człek małej wiary, odwołałam roboty w sadzie.Armagedon przyszedł później, coowce przewidziały, iprund zabrali na trzy dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak rzecz określę - ryba i doniczka wisiały w powietrzu. Pan Dzidek tyż postanowił że mła zasługuje ale szczęśliwie mła się udało skierować jego sierotkę po Nince, czyli wdowca Mundzia. Teraz Pan Dzidek będzie robił za anioła dobroci, mła mu obiecała że następno doniczkę kupi sobie z jego marcowej rewaloryzacji i tyle. Z to rybo cóś dziwnego, narzekali a pożarli. Małgoś wtrząchnęła swojo porcje, koty mojo a wypominki mnie tu robio! Wierz w mundrość owieczków, żywina ma szósty zmysł jeśli chodzi o pogodę. Podobno jutro ma wiać, pożyjemy, zobaczymy.

      Usuń
  2. U Ciebie na stole wiosna już w pełni, jest czym nacieszyć oko :) Nowa doniczka wpasowała się genialnie. Mam bardzo podobną, w kolorze brudnego różu, i też ją bardzo lubię. Do mnie dziś wiosna zawitała z przytupem w postaci trzech pęków tulipanów (parę lat upartego powtarzania, że to moje ulubione bukietowe kwiaty wiosenne przynosi efekty), wcześniej nie udało mi się pobuszować w żadnych sklepach z wiosennościami, bo od kiedy w Dniu Babci z fasonem wyjechałam z Biedry na noszach i spędziłam upojny wieczór , zapoznając się z nowymi procedurami na urazówce i po raz kolejny prezentując zdumoionemu personelowi medycznemu cudowne uzdrowienie, trochę słabuję zdrowotnie.
    Przez chwilę myślałam, że post będzie o nowym przygarniętym kociaku, bo na małym zdjęciu Pasiaczek jakoś tak bidnie się zaprezentował :) Fajnie, że pan Dzidek podźwignął się, zawszeć do jeden kamień z serducha spadł , i oby tak dalej.
    O łososiu i jego tajemniczym zniknięciu się nie wypowiem, bo chyba sama weszłabym w spółkę łupieżczą z kotami, takiego apetytu na rybkę mi narobiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany! Ale Ci się narobiło, znaczy obeszłaś Dzień Babci z należytą pompą. Obtłukłaś się mocno? Jak rozumiem uciekłaś z urazówki ( słuszna droga ) ale słabowanie jest dodupne. Bierzesz witaminki i wogle? Czy już mamy strofować ze o się nie dbasz. ;-) Jejku, kuruj się bo wiosna idzie. Z Pasiaczkiem po chorobie bywa różnie, tu akurat jest zaspany i bardzo zły bo on nie lubi kiedy mu się słodki sen przerywa. Rybka dobra, tylko nie kupuj atlantyckiego z hodowli - nie ta bajka. Małgoś narzekała razem z kotami na rybkę a wieczorkiem mła oświadczyła że mam kupić tako samo jak spotkam bo ta "dobra jednak była". Taa... Pan Dzidek kwitnie, zaczął chodzić bez czapki. Już ja mu to chodzenie ukrócę!;-D

      Usuń
    2. Wcale się nie obtłukłam, bo tradycyjnie skręciłam kulanko i zostałam już tak, klęcząc przed ladą chłodniczą (to była natychmiastowa kara boska za chęć nabycia niedozwolonego boczku wędzonego do sofrito). Po skręceniu kolano blokuje mi się na amen pod pewnym kątem i nie mogę wyprostować nogi, a ból jest sakramencki- ale tylko, jak się próbuje ruszyć nogą. W bezruchu nie boli :) Już dwa razy byłam zbierana z ziemi po takich ekscesach i raz kiedyś tam trafiłam na SOR, więc można rzec- recydywa. A cudowne ozdrowienie w skrócie wygląda tak, że po szpitalu rozbijam się wózkiem (na RTG i takie tam), potem wwożą mnie do gabinetu zabiegowego, a stamtąd po parunastu minutach wychodzę uchachana i na własnych nogach, bo kolejne przerzucanie mnie z wózka na łóżka zabiegowe i z powrotem w którymś momencie powoduje, że blokada puszcza i pacjentka melduje cudowne uzdrowienie (i chyżo oddala się, coby jej w gips odnóża nie zapakowali, jak to próbowali za pierwszym razem). A słabowanie późniejsze to już całkiem insza inszość, ale też przez własną głupotę, na szczęście już jest o niebo lepiej. A jak już widzę, że za oknem cóś jakby wiośnieje (leszczyna kwitnie u sąsiadki, a u mnie cosik żółtego ma zamiar bezczelnie zakwitnąć pod jabłonką), to nawet taki zdechlak, jak ja ostatnio, ma nadzieję na sokawkę wkrótce na tarasie. Ta nadzieja tak mnie dziś zamroczyła, że właśnie wydałam półtora stówy na nasiona warzyw- gdzie ja mam zamiar to wysiać ?!
      Wiem, że hodowlany łosoś to nie ta sama bajka, ale nawet taki, upieczony od chlebowo-ziołowo-czosnkową kruszonką daje radę (i pewnie truje nie bardziej, niż ódzkie powwietrze).
      No dobra, musze chyba napisać u siebie notkę, zamiast spamować u Ciebie w komentarzach :)
      A, i potwierdzam, że Kotostwo rozpoczyna już WWO (Wielkie Wiosenne Odchudzanie).

      Usuń
    3. Rany, co Wy dziefczyny z tymi kulankami wyprawiacie?! Już trójkę kulankowych naliczyłam - wiązadła, łękotki, chrząstki wybrakowane! Normalnie strach się bać. Mła się nie dziwi potrzebom roślinnym, bardzo się pilnuje coby na zielone strony nie wchodzić bo w paru miejscach mam już koszyki sklepowe załadowane i tylko transakcje opłacić mła zostało. człowiek tęskni za ogrodowaniem. Ciekawe czy u mła już oczary kwitną, nie wiem czy uda mła się dziś sprawdzić bo pogoda u nas paskudnawa - leje i wiówa.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Pasiaczek ogólnie mniej je i nie wiem czy to wina tego że go nosi do ogrodu na sparingi czy cóś z nim nie tak. Muszę zgłębić temat. Generalnie to loty zaczynajo już mniej jeść, tak wiosennie powoli zaczynajo jadać.

      Usuń
    2. Ooooo nie.
      Ile Pasiaczku ma latek?

      Usuń
    3. Pasiaczku jest szacowany a to nie jest miarodajne jak mawia nasz dohtor bo różnice osobnicze so duże. Sam Pasiak twierdzi że jest pełnoletni i może chodzić gdzie chce. Właśnie poszedł tłuc Pusia.

      Usuń
    4. Ale on ma zapadnięte policKi! Ja protestuje!

      Usuń
    5. Wychudzony! Zagłodzony wręcz.

      Usuń
    6. No ale mimo tego wychudzenia jak skoczył na stołeczek to ten się wykopyrtnął pod chudeuszkiem. Taa... chodząca bida, re del ballo.;-D

      Usuń
    7. Jak go zrugałam, to wpuścił mi komentarz.
      To napiszę znowu. Pasiak ma zaburzenia poczucia równowagi z niedożywienia.

      Usuń
    8. Pasiak już nie ma żadnych zaburzeń równowagi, teraz ma zaburzenia psychiczne z powodu Ocelota II, który startuje do Okularii a Pasiak mimo tego że najbardziej kocha Mrutka nie będzie pozwalał na awanse czynione przez Okularię obcemu kocurowi. Pasiak jak słyszy ryki OcelotaII z ogrodu jest w stanie przerwać każdy posiłek i leci coby wtłuc bezczelowi! ;-)

      Usuń
    9. Podpisuję się, że to także z głodu!!!
      Wsparcia trzeba! Wsparcie nadciąga!

      Usuń
  4. Nareszcie poznalam Pasiaczka:))
    Masz Ty sie z tymi podopiecznymi zarowno tymi dwu jak i czteronoznymi. No coz tak to jest. Ja mojego dziadka tez ustawiam do pionu jak moge. Dzis sie poskarzyl, ze wstal o 6-tej rano zeby zrobic pranie i nie mogl bo Wspanialy zostawil na pralce i suszarce kartony ze sloikami. No fakt, tak bylo, bo Wspanialy robil kolejne przemeblowanie w jednym z pomieszczen na skutek zakupu dodatkowego regalu.
    Coz musialam udawac, ze Wspanialego strofuje na co dziadek natychmiast stanal w obronie syna:))))))) i znow sie potwierdzilo, ze blizsza cialu koszula:))
    Dziadek ma nakaz wietrzenia mieszkania dwa razy dziennie po 15 minut, bo u nas zima niestety i dzis bylo -8C a mielismy juz kilka dni po -14C i sniegu tez duzo wiec dziadek ma zakaz wychodzenia i szwedania sie bez celu po sklepach.
    Troche sie probuje stawiac jak ja go rugam ale ja sobie nic z tego nie robie:) wiec nie pozostaje mu nic innego jak stosowac sie do moich przepisow.
    Dzis mu przypomnialam, ze w przyszly weekend (dokladnie to w niedziele) sa urodziny jego syna i wybierzemy sie w trojke do knajpy na obiad.
    A on na to "ale jak to ma byc w niedziele to ja nie jade bo w niedziele jest wazny mecz". Noz ja piorkuje, mecz wazniejszy od urodzin jedynego syna, ale ja o tym wiedzialam wiec mu obiecalam, ze to bedzie w sobote i juz sie uspokoil:)))
    Jak widzisz ja mam tylko jednego podopiecznego wiec moge sobie wyobrazic co Ty masz majac ich wiecej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła tak sobie myśli że Tatek lubi z wami mieszkać bo jest u się, znaczy przy rodzinie. Ma z kim pogadać i z kim się pokłócić, normalnie je a nie takie posiłki jakimi staruszków katujo żeby zdrowi byli. Jeszcze imprezy obchodzi i to dostosowane do jego grafiku. Po mojemu to tak wygląda prawdziwe staruszkowanie. U nas wiosna Zdzichu w planach, powoli zmierzamy w stronę oczywistego przedwiośnia. :-D

      Usuń
    2. Ja musze jeszcze poczekac na wiosne, ale mysle, ze w marcu przynajmniej snieg sie skonczy. W tym roku ponoc (w/g tubylcow) mamy duzo sniegu. Faktycznie na poboczach i w zagajnikach to zywe gory sniegowe bo tam odprowadzaja snieg tymi spychaczami.
      Tak czy inaczej ja wczoraj proponowalam Wspanialemu, zeby wystawic tabliczke przed domem "Free to Take" czyli snieg za darmo:))) moze komus malo to niech sobie wezmie na zdrowie.
      Tatek na pewno jest zadowolony. Wiesz z tym jedzeniem to roznie bywa;) bo generalnie to Tatek sam sobie gotuje i co ciekawe wyszukuje przepisy w necie i je realizuje. Czasem o cos dopytuje jak "Marla co to znaczy deglaze?" no to ja wtedy pytam gdzie to znalazl i do czego mu to potrzebne. Okazuje sie, ze bedzie gotowal i potrzebuje wina do odparowania patelni po smazeniu miesa:)))
      Mnie to bardzo cieszy, bo tym sposobem cwiczy umysl to raz a dwa to je zdrowo. Ale kilka miesiecy temu sie okazalo, ze dziadek chowal przede mna czipsy bo sie bal, ze dostanie zjebke jak zobacze, ze on to je:)))
      No i kiedys sie wydalo, nakrylam go z miseczka czipsow przed telewizornia:)))) W sumie mu sie upieklo, bo tak naprawde w jego wieku... jak lubi... to co mam mu zabronic a potem kiedys bede miala wyrzuty sumienia, ze mu te radosc odebralam. Powiedzialam tylko zeby nie przesadzal i tyle.

      Usuń
    3. Mła oglądała wasze prognozy, dupiasto. Tak to jakoś jest że jak w Europie cieplej to w Hameryce cóś zimniej. Dobrze że Tatek taki netowy i wogle, moja Małgoś tyż lubi programu kulinarne i nówki egzotyczne ją nęcą. Podobnie jak mła głosi o wyższości sashimi nad sushi i jest italożerna, propozycją "zdrowego jedzenia" dla osób w wieku podeszłym można by zdrowo urazić. Jeśli chodzi o chipsy to mła przerżnęła zarówno z Małgoś jak i z Panem Dzidkiem. Małgoś jest dwadzieścia lat starsza od Pana Dzidka więc jej odpuszczam, z nim nadal zamierzam walczyć. Tatkowi odpuść, on prawie równolatek Małgoś - co poje to jego. ;-D

      Usuń
  5. Też mam wrażenie, że Pasiak zmalał. I smutny czegoś. Pewnie łososia było jednak zbyt mało.
    Co z tym łososiem? Jakieś podświadome ciągoty zbiorowe? My też jedli ostatnio. Całkiem dobry był, chociaż hodowlany. Kot dostał pocięty kawałek surowego. Jadł szybko. Bardzo szybko. Wnioskuję więc, że smakowało.
    A w sklepie rzeczywiście nic tylko harakiri popełniać przy kasie.
    Wiosna mogłaby przyjść, albo porządna zima, a nie takieniewiadomoco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie koty malejo, tylko Okularii cóś ciężko sadełko zrzucić. Pasiak bardzo nie lubi kiedy mła zamyka okno, on się wtedy zniewolony czuje i wogle, niedopieszczony należycie znaczy. Poza tym wiecie jak to z Pasiakiem, cholera wie gdzie on się jeszcze stołuje! Jak człeka rybka kusi znaczy rybki poczebuje, znaczy cza jeść dla zdrowotności. Mła czeka co to dalej będzie z ceno kaszanki. Ech... Dobrze że wiosna idzie, powoli ale idzie.

      Usuń
    2. Ja nie wiem skąd teoria z tym kurczeniem się, bo mi się żaden nigdy nie skurczył. Co innego przy chorobie, ale tak poza tym to nie zauważono tego zjawiska.
      No chyba, że się je coś dobrego to kotek nagle ma zapadłe oczy z głodu i takie duuuuze czarne źrenice. Ale potem nagle się robi pufff jak kotek dostanie kilka kawałków i wygląd wraca do normalności.
      Dziewczyny małe śmiesznie u mnie wyglądają bo jest między nimi 3 miesiące różnicy. Yuuumi taki konkret co jak przyciśnie to poddusi i filigranowa Triss, która śpi na suszarce z praniem. Bo kurdupel to jeszcze może.

      Usuń
    3. Teraz pada więc chłopaki w domu, po śniadanku ( drugim, mimo tego że dopiero po siódmej ). Prawie cało noc było ballare w ogrodzie, mła słyszała te radosne zaśpiewy i grożenia. Taa... teraz uzupełnili zapasy i chrapio. Za to dziefczynki kocie właśnie się ciewiuchają po wstaniu z pieleszy i mła ma zaraz podawać śniadanko, najlepiej to do wyrka. U mła za filigran roni Szpagetka, choć Szpagutek po zimie to właściwie filigran wagi ciężkiej, dobrze ponad dwa kilo - mła zauważyła słodko fałdkę na brzuszydełku.

      Usuń
    4. Dwa kilo to ważyła Yuumi jesienią 🤣

      Usuń
  6. Tiaaa, ceny wszystkiego powalają, a pewnie to nie koniec rozrywki. Jak monotematyczna maniaczka warzywników przepowiadam, że dobrze by było między tymi Twoimi rarytnymi super kwiatkami w obu ogrodach coś użytkowego walnąć. Widziałam takie mieszane ogrody, kwiatowo warzywne, i to bardzo ładne jest. Rozumiesz, marchewki nać świetnie się komponuje z irysami a kapusta i pietruszka z różami. ja już Małżowi zapowiadam, że będziemy się wiosną pędami pałki wodnej żywić (podobno całkiem smaczne) i walczyć o nie z bobrami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Łodzi jest zakaz uprawy warzyw wzdłuż pewnych szlaków, znaczy prawie w całym mieście. Warzywko spożyte zawierałoby tyle dobra, tak byłoby bogate w pierwiastki że człek by świecić mógł zacząć. Podobnie ma się rzecz z drzewami owocowymi. Mła żyje w bardzo miastowym mieście, niestety. :-/

      Usuń
    2. Ciekawe, że roślinom zabronione tam rosnąć, a ludzie mogą żyć.

      Usuń
    3. Mła to tyż przyszło do głowy, nieraz.:-/

      Usuń
  7. Chcialam sobie to Wielkie piękno przypomnieć i nawet na cda nie ma.
    Muzycznik miły moim uszom.

    Rybnie u nas bylo z powodu śledzi zez słoika i wędzonej makreli.

    U,mnie Rysiulu żerty ale nienapakowany. Tlumacze to sobie, że tu jada normalnie, bezstresowy , wyluzowany, duzo miejsca w domu, to i zgubil nieco, co nabil na wyjezdnym ,,bo tam,może z nerw wiecej sie napycha.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wystawka kwietno niebiewska , a i kaktusso cudo, a dla Pasiaczka głaski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest że jak co dobre to znika z obejrzalni w trymiga. Pasiaczek włąśnei przyszedł, przypakował i teraz majo być pieszczotki. Zaczęło padać więc się ogródek znudził i się muam i rodzeństwem zatęskniło. ;-)

      Usuń
  9. Witaj :))))
    Niezła z Ciebie dyplomatka. A zdjęcia cudowne. Też lubię cyklameny ale w tym roku nie udały się, bo zapomniałam, że lubią chłodniej i zrobiło im się za gorąco. Nic to... poradzą sobie. Wiele zdrowia Wam wszystkim życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła musi kombinować, zarówno ze staruszkami jak i kotowskimi. Oby do wiosny Agatko, u mła na dworze czekajo na start ogrodowe cyklamenki. ;-)

      Usuń
  10. Ależ piękne niebieskości! Ostatnio wpadłam do naszej tranciarni i znowu udało mi się upolować różne takie malowane lub gliniane udające terakoty.
    Ceny regularne "kaszanki" mogą zabić! I w dodatku regularnie szybują w górę.
    Gratuluję również nadprzyrodzonych zdolności negocjacyjnych :)))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła sie zafiksowała na niebiewskim, ten coolor tak jej pasi do sukinkulentów. Mła bardzo by chciała żeby ruszył już jej wysortowy ryneczek, spragniona wygrzebków. Ceny regularne "kaszanki" so takie ze chyba przejdziemy na samo kaszę, to naprawdę zaczyna wyglądać dramatycznie. Nie wyobrażam sobie jak niektórzy emeryci z lekami i żarłem dadzą sobie radę bez pomocy finansowej dzieci, toż te niby dodatki z racji Polskiego Wała to tak bardziej na waciki. Chyba że jest takie założenie ze emeryt to z siedemset kalorii dziennie i szlus. Zdolności negocjacyjne mła podpiera słodkim, czar owocu zakazanego działa. ;-D

      Usuń
  11. Śliczny ten biały cyklamen,ja kupiłam następne hiacynty,bo poprzednie już przekwiły.Podlewam je małą strzykawką;) W ogóle cherubinkowy ten ogródek na stole.Kotek rzeczywiście zaspany.
    Dobra rybka nie jest zła,huehue.Od kilku dni niestetyż cosik mi brzucho żle trawi,więc zadowoliłam się ryżem z duszonym japkiem. No i jeden trójkącik pizzy z łakomstwa,bo dla chłopów robiłam.Chrupionca i pachnonca wyszła,ale musiałam się obejść smakiem.
    Pogoda takoż nie zachwyca,drzemiemy z kocicą w fotelu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mła one stoją w chłodku to się dłużej rozwijają ale i dłużej kwitną. W tej chwili obłędnie pachną. Kociska samcze w dzień zaspane bo się po nocach baluje! Zdrowiej na tym ryżyku, z japuszkiem nie jest taki zły. Dziś u nas tyż pogoda paskudna, koty przyszły się położyć, mła niestety nie może. Ech...

      Usuń